Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Fakty > 2-latek umarł na rękach ojca. Świadek wypadku pod marketem zabrał głos
Laura  Młodochowska
Laura Młodochowska 30.03.2024 19:45

2-latek umarł na rękach ojca. Świadek wypadku pod marketem zabrał głos

policja
Fot. Policja Podlaska

Tragedia w Inowrocławiu (woj. kujawsko-pomorskie). W sobotę na parkingu jednego z supermarketów doszło do potrącenia dwuletniego chłopca. Niestety, jego życia nie udało się uratować. Jeden ze świadków opisał, jak doszło do przerażającego zdarzenia.

Tragiczny wypadek pod marketem

Do wypadku doszło na parkingu przed jednym z supermarketów w centrum miasta. W sobotę, 30 marca, około godz. 12 do sklepu przy ul. Św. Ducha przyjechała rodzina z dwójką dzieci, 2-letnim Mateuszem i 5-letnim Dawidem. Rodzice zapakowali przy kasie wszystkie produkty i ruszyli do wyjścia. Chwile później wydarzyło się najgorsze. Jeden z chłopców wpadł pod samochód.

Policjanci zostali wezwani do śmiertelnego wypadku. Gdy zobaczyli ofiarę, zamarli

2-latek został potrącony przez samochód

Świadkiem zdarzenia był pan Marcin, który w rozmowie z ”Faktem” opowiedział o przebiegu tragedii. Kiedy drzwi sklepu otwierały się, 2-latek pobiegł za swoim starszym bratem. Dawidowi udało się przedostać na parking, przebiegł uż przed maską nadjeżdżającego samochodu marki volvo. Będący tuż za nim Mateusz został przejechany przez samochód.

Jeden zdążył przelecieć, drugi niestety już nie i wpadł pod samochód – powiedział.

ZOBACZ TAKŻE: Dramat przy cmentarzu. Lądowały dwa śmigłowce LPR

”Nie było szans na ratunek”

Pan Marcin zaznaczył, że nie słyszał, aby auto hamowało. Według jego relacji pojazd przejechał po klatce piersiowej i twarzy dziecka. Rodzice chłopca natychmiast ruszyli na ratunek, jednak wkrótce okazało się, że nie są w stanie nic zrobić.

Tata przeniósł malucha pod wiatę z koszykami i próbował go reanimować, ale nie było szans na ratunek. Było już za późno – mówił świadek.

Z samochodu wyszła 62-letnia kobieta, która kierowała w momencie tragedii. Wpadła w histerię.

Zaczęła krzyczeć: "Jezus Maria! Co ja zrobiłam, naprawdę nie widziałam tego dziecka" – powiedział pan Marcin.

Na miejsce niezwłocznie zjawiły się służby. Inni świadkowie w rozmowie z ”Faktem” przekazali, że kobieta nie mogła samodzielnie dojść do radiowozu policyjnego, konieczna była pomóc policjantów. Została przebadana alkomatem, który wykazał, że była trzeźwa.

Źródło: Fakt.pl