Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Wiadomości > Zmarł szukając Grzegorza Borysa. Niebywałe, co działo się na jego pogrzebie
Ada Rymaszewska
Ada Rymaszewska 08.11.2023 18:05

Zmarł szukając Grzegorza Borysa. Niebywałe, co działo się na jego pogrzebie

pogrzeb Bartosza Błyskala
Państwowa Straż Pożarna

Środa 8 listopada była wyjątkowo smutny dniem dla całej strażackiej braci. To właśnie dziś pochowany został ś.p. sekc. Bartosz Błyskal, który zginął podczas poszukiwań Grzegorza Borysa. Nurka pożegnała nie tylko rodzina, ale także koledzy z całego kraju i przypadkowe osoby poruszone jego bohaterstwem. Podczas państwowych uroczystości nie zabrakło też wyjątkowo poruszającej przemowy, którą wygłosił prowadzący ceremonię ksiądz.

Tragedia podczas poszukiwań Grzegorza Borysa

Nie tak miały zakończyć się poszukiwania podejrzanego o zabójstwo swojego synka Grzegorza Borysa. Choć służby dotarły w końcu do prawdy o losie 44-latka, który utonął w zbiorniku Lepusz, akcja nie zakończyła się powodzeniem, bo życie w niej stracił jeden z biorących udział w obławie strażaków-nurków.

Przypomnijmy, że 1 listopada media zelektryzowała informacja o wypadku podczas próby przeczesywania dna jednego ze stawów, w której poszkodowany został sekc. Bartosz Błyskal. 27-latek trafił do szpitala, a zaledwie kilka godzin później straż przekazała dramatyczne informacje. Mężczyzna przegrał walkę o swoje życie.

Decyzją władz Państwowej Straży Pożarnej, zaplanowany na 8 listopada pogrzeb zmarłego funkcjonariusza miał charakter państwowy. Bartosza Błyskala pożegnano tak, jak należało - z honorami. Uroczystość była tak poruszająca, że trudno było wskazać osobę, która nie uroniła choć jednej łzy. Koledzy 27-latka jeszcze długo nie pozbierają się po tej stracie.

Grzegorz Borys nie żyje. To ona zidentyfikowała ciało, ujawniono kulisy

Poruszający pogrzeb sekc. Bartosza Błyskala

Pogrzeb ś.p. Bartosza Błyskala odbył się nad ranem w kościele w Kolbudach. Trumna z ciałem została ustawiona na drabinie, znajdującej się na wozie strażackim, a wśród uczestników można było dostrzec najwyższe dowództwo Państwowej Straży Pożarnej. Nabożeństwo poprowadził kapelan pomorskich strażaków ks. dr Jarosław Lisica, który, jak podaje SE, był prywatnie przyjacielem zmarłego płetwonurka.

ZOBACZ: Grzegorz Borys nie żyje. Nowe informacje ws. śmierci mężczyzny. “To brzmi absurdalnie”

- Życie Bartka dobiegło kresu. Serce płacze. Wolno nam płakać i smucić się. Chrystus zapłakał nad grobem Łazarza. Jakie słowa mogą dać pocieszenie dla bliskich? Żadne ludzkie słowa. Chrystus sam powiedział: "Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem". Wierzymy, że niedługo spotkamy się z Bartkiem. Życie nie kończy się z chwilą śmierci - mówił kapłan podczas kazania.

Mowa księdza wycisnęła łzy z oczu

Duchowny w poruszających słowach przypomniał krótką historię życia sekc. Bartosza Błyskala, który, jak podkreślono, “kochał wodę”. Mężczyzna był także wolontariuszem na przystani, żeglarzem i wykładowcą żeglarstwa. Chętnie podróżował.

- Kochał góry, po których chodził z dziewczyną Natalią. Był instruktorem narciarstwa. Nasz kochany strażak miał ambicje i plany na życie, Okrutna śmierć Bartka zniweczyła te plany - wspominał kapelan.

ZOBACZ: Grzegorz Borys popełnił samobójstwo? Zdaniem eksperta “nie miał planu na przeżycie”

Każde kolejne przemówienie było równie piękne, ale i bolesne. Następnie żałobnicy przemaszerowali na cmentarz w Lublewie Gdańskim, gdzie wysłuchano hymnu narodowego. Nie zabrakło też sygnałów świetlnych i dźwiękowych oraz odznaczeń, które przyznano 27-latkowi. Na twarzach wszystkich obecnych malowały się jednak tylko rozdzierający smutek i cierpienie.

Źródło: SE