Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Fakty > Grzegorz Borys nie żyje. Nowe informacje ws. śmierci mężczyzny. "To brzmi absurdalnie"
Bartłomiej  Binaś
Bartłomiej Binaś 08.11.2023 08:29

Grzegorz Borys nie żyje. Nowe informacje ws. śmierci mężczyzny. "To brzmi absurdalnie"

Grzegorz Borys
Pomorska Policja

Grzegorz Borys został odnaleziony martwy przez służby 6 listopada w poniedziałek. Ciało poszukiwanego od 20 października mężczyzny wyłowiono ze zbiornika wodnego Lepusz, niedaleko miejsca, gdzie doszło do tragedii. Prokuratura podała wyniki sekcji zwłok, jednak te budzą kontrowersje wśród wielu ludzi. Dlaczego?

Grzegorz Borys poszukiwany od 20 października nie żyje

Grzegorz Borys poszukiwany był przez pomorskie służby od 20 października. To właśnie wtedy w Gdyni rozegrała się tragedia. Mężczyzna miał zamordować swojego 6-letniego syna Olka i uciec. Ciało chłopca, oraz zwłoki psa również obecne w mieszkaniu odkryła matka dziecka. Policja rozpoczęła obławę za Borysem, która trwała blisko 18 dni.

Służby niemal cały czas koncentrowały się na terenie Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego. W ostatnich dniach znacznie zawężono obszar poszukiwań, ze względu na nowe ślady. W poniedziałek 6 listopada ze zbiornika wodnego Lepusz niedaleko Źródła Świętej Marii odnaleziono ciało mężczyzny. Po kilku godzinach potwierdzono, że zwłoki należą do poszukiwanego Grzegorza Borysa.

Grzegorz Borys nie żyje. To ona zidentyfikowała ciało, ujawniono kulisy

Grzegorz Borys nie żyje. Co było przyczyną śmierci?

- Bezpośrednią przyczyną śmierci było utonięcie. Śmierć nastąpiła około 14 dni temu - poinformowała prokurator Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku. Dodała, że biegły ujawnił na ciele mężczyzny rany cięte, które są charakterystyczne dla osób, które podejmowały próby samobójcze. - To są wstępne wyniki sekcji. Czekamy na końcową opinię - dodaje prokurator.

Wszystko wskazuje na to, że Grzegorz Borys próbował popełnić samobójstwo. Mężczyzna nie dał rady zabić się, podcinając żyły, dlatego dwa razy miał strzelić sobie w głowę z broni czarnoprochowej. - Sekcja zwłok wykazała dwie rany postrzałowe od broni na sprężony gaz. To jednak nie było przyczyną śmierci - zapewnia jednak prokurator. Biegli wykluczyli wstępnie udział osób trzecich.

Grzegorz Borys nie żyje. Kontrowersje wokół jego śmierci

Wszystko wskazuje na to, że Grzegorz Borys nie ukrywał się długo, a śmierć nastąpiła zaledwie kilka dni po ucieczce. Może na to wskazywać choćby brak zarostu. Dodatkowo wiele osób zauważa, że 44-latek był jak na miłośnika survivalu ubrany dosyć nieodpowiednio do leśnych warunków, w zwykłych, sportowych butach.

Media ujawniły także wiadomości SMS, jakie Borys miał pisać do swojej matki. Mężczyzna miał za ich pośrednictwem przepraszać i zapewniać, że "być może niedługo się zobaczą". 

- Tragikomiczna i absurdalna jest dla mnie desperacja, z jaką miał dążyć do samobójstwa. Gdyby chciał, zrobiłby to wcześniej, a nie ganiając po lasach, gubiąc wybiórczo przedmioty, komórkę czy plecak. Rzucano granatami hukowymi, by wypłoszyć go z jam? To brzmi absurdalnie - ocenił w rozmowie z portalem natemat.pl kryminolog prof. Paweł Moczydłowski i dodaje: - Strzela sobie w łeb i co, nie udaje mu się? Kule się go nie imają? Tnie się więc po całym ciele i też mu nie wychodzi? No to postanawia: to się utopię. To się kupy nie trzyma. Według mnie ktoś mu pomógł – uważa ekspert.

 

Źródło: Goniec.pl/natemat.pl