Zawrzało pod pomnikiem smoleńskim, do akcji wkroczyła policja. Kaczyński wpadł w szał, widziała to cała Polska

W wieczór po oficjalnych obchodach 15. rocznicy katastrofy smoleńskiej, atmosfera przed pomnikiem Ofiar Katastrofy Smoleńskiej w Warszawie stała się wyjątkowo napięta. W miejscu symbolicznym dla środowisk związanych z Prawem i Sprawiedliwością doszło do gwałtownej konfrontacji polityków tej partii z przeciwnikami. W centrum zdarzeń znaleźli się Jarosław Kaczyński i Antoni Macierewicz.
Macierewicz z farbą, Kaczyński w tłumie
Wieczorne zajścia miały miejsce po zakończeniu oficjalnych uroczystości rocznicowych. Według relacji świadków oraz nagrań zamieszczanych w mediach społecznościowych, Antoni Macierewicz z farbą w sprayu próbował zbliżyć się do wieńca złożonego wcześniej przez aktywistę Zbigniewa Komosę.
W tym samym czasie na miejscu pojawił się Jarosław Kaczyński, który szybko znalazł się w centrum wzburzonego tłumu. Zebrani nie szczędzili mu ostrych słów, a policja musiała interweniować, by rozdzielić obie strony.
„Ty, Kaczyński, zwyrodniała kanalio!”. – Krzyczał jeden z mężczyzn z tłumu.
Policjant próbował uspokoić sytuację:
Ważny komunikat. Donald Trump wysłał wojsko ze specjalną misją„Cofnie mi się pan do tyłu, raz, dwa. I niech nie dotyka pan policjantów”.
Obelgi, oskarżenia i wzajemne prowokacje
W czasie konfrontacji padały wzajemne oskarżenia i obelgi. Przeciwnicy prezesa PiS wyzywali go wulgarnie, co spotkało się z ostrą ripostą. Jarosław Kaczyński, zapytany przez reportera prorządowej telewizji, kim są ludzie próbujący zakłócić uroczystości, odpowiedział bez wahania:
„Bo są agentami obcymi, najgorszego rodzaju. Patologicznymi szmatami”.
Z tłumu padła natychmiastowa reakcja:
„Znowu bredzi. Będziesz mieć za to pozew”.
Inni zgromadzeni dopytywali:
„Dlaczego pan nie uszanuje chociaż jednego dnia w roku?”. – Odnosząc się do obecności i reakcji polityków PiS w tym symbolicznym miejscu.
ZOBACZ TAKŻE: Tragedia w polskiej miejscowości. W domu znaleziono dwa ciała, kobiety i mężczyzny
Interwencja policji i dalsza eskalacja napięcia
Sytuacja momentami wymykała się spod kontroli. Tłum nacierał na barierki i funkcjonariuszy, pojawiły się zarzuty o próbę sięgnięcia po broń i wzajemne przepychanki.
„Ooo, ten też się pcha!”, „Broń chciał wziąć!”, „Jaką broń? To policjant!”. – Krzyczano, gdy jeden z mężczyzn został niesłusznie posądzony o niebezpieczne zachowanie.
Mundurowi zachowywali stanowczość.
„Cofnie mi się pan do tyłu i nie dotyka pan policjantów!”. – Powtarzał funkcjonariusz do jednego z mężczyzn, który twierdził, że jest z ochrony.
Policjant nie zamierzał jednak wdawać się w dyskusję:
„Z jakiej ochrony? Cofnie mi się pan do tyłu”.
Cała scena pokazała, jak bardzo napięta jest sytuacja wokół pamięci o katastrofie smoleńskiej, nawet piętnaście lat po tragedii.





































