W sobotnie popołudnie na obrzeżach Lwowa spadły rosyjskie rakiety. Lokalne władze poinformowały, że w wyniku działań sił rosyjskich rannych zostało pięć osób. Nasz reporter był świadkiem kilku eksplozji, które miały miejsce na wjeździe do miasta. To pierwszy bezpośredni atak na to miasto od początku wojny rosyjsko-ukraińskiej, która trwa od ponad miesiąca.Według informacji przekazanych przez władze Lwowa w wyniku ataku rakietowego uszkodzonych zostało wiele strategicznych obiektów na terenie miasta. - W rezultacie nowych ataków rakietowych na Lwów znacznie uszkodzono obiekty infrastruktury - przekazał tamtejszy mer, Andrij Sadowy. - Budynki mieszkalne nie ucierpiały. Trwa gaszenie pożarów. Na miejscu pracują odpowiednie służby - przekazał na telegramie Sadowy. Szef obwodu lwowskiego, Maksym Kozycki poinformował, że w godzinach popołudniowych nastąpiły trzy duże eksplozje i że w mieście trwa alarm przeciwlotniczy. - Pozostańcie w schronach, zachowajcie spokój. Aż do oficjalnych komunikatów nie rozpowszechniajcie żadnych informacji, zdjęć ani wideo - zaapelował do mieszkańców miasta Kozycki.Na miejscu znajdowali się nasi reporterzy, którzy byli bezpośrednimi świadkami tych druzgocących zdarzeń. - Jako wolontariusze jechaliśmy w kierunku Lwowa, ponieważ chcieliśmy wesprzeć mieszkających tam Ukraińców. Dojechaliśmy do miasta, aczkolwiek nie dotarliśmy do ścisłego centrum, ponieważ występowało wysokie ryzyko ataku rakietowego - przekazał reporter Goniec.pl, Jan Kietliński.
- Wizyta Joe Bidena była bardzo ważna, jedna z najważniejszych po 1989 roku. Prezydent USA odwiedził nas w sytuacji, która jest trudna, ponieważ za naszą granicą toczy się wojna - podkreślił na antenie TVN 24 Andrzej Duda. Polski prezydent zaznaczył, że wiele wskazuje na to, że Rosja nie miałaby zaplecza, aby zaatakować teraz żadnego poważnego państwa poza Ukrainą.Prezydent Andrzej Duda był gościem stacji TVN24, gdzie udzielił wywiadu w związku z wizytą Joe Bidena na terenie naszego kraju. Zaznaczył, że zbrojna napaść na jeden kraj członkowski NATO będzie uznana za napaść przeciwko wszystkim sojusznikom.- Mam ogromną nadzieję, ale właściwie jestem przekonany, że nie będzie trzeba użyć słynnego art. 5 NATO. Wszystkie informacje, które mamy wskazują, że nawet jakby Rosja chciała, to nie ma zaplecza, by dokonać inwazji na kolejne, poważne państwo - zapewnił Andrzej Duda, zbywając wszelkie groźby ze strony państwa Władimira Putina.Polski przywódca podkreślił, że wizyta Joe Bidena była niezwykle istotna z punktu widzenia naszego kraju, jak również całego Sojuszu Północnoatlantyckiego. - Wizyta Joe Bidena była bardzo ważna, jedna z najważniejszych po 1989 roku. Prezydent USA odwiedził nas w sytuacji, która jest trudna, ponieważ za naszą granicą toczy się wojna - podkreślił Andrzej Duda. W swojej wypowiedzi podkreślił, że prezydent Biden dołożył swoją cegiełkę do przyjęcia Polski w szeregi państw NATO. - Działania ówczesnego senatora, Joe Bidena, przyczyniły się do przyjęcia Polski do NATO. To ma dla nas ogromne znaczenie.Andrzej Duda zaznaczył, że w razie niespodziewanego ataku na Polskę, nasz kraj ma silne gwarancje Stanów Zjednoczonych. - Gdyby stało się tak, że mój kraj zostałby zaatakowany, to zapewnienie Joe Bidena o obowiązywaniu artykułu 5., jednoznacznie oznacza dla nas wsparcie - wspomniał Duda.
Przywódca Stanów Zjednoczonych, Joe Biden spotkał się w sobotę z Andrzejem Dudą. W czasie rozmowy w cztery oczy zapewnił polskiego prezydenta, że nasz kraj może liczyć na pomoc USA w razie ataku. - Artykuł 5. jest dla nas świętym obowiązkiem. Możecie na nas liczyć - podkreślił Biden. W piątek 25 marca rozpoczęła się oficjalna wizyta prezydenta USA, Joe Bidena w naszym kraju. Dziś doszło do kolejnego spotkania amerykańskiego przywódcy z Andrzejem Dudą. Politycy rozmawiali w cztery oczy w związku z napiętą sytuacją tuż za naszą wschodnią granicą. Tuż po rozmowie polski prezydent podkreślił, że relacje polsko-amerykańskie są bardzo dobre i rozkwitają z dnia na dzień. - Jesteśmy wdzięczni za to, że kontynuujemy ścieżkę ku rozpoczęciu współpracy w zakresie budowy elektrowni atomowych w Polsce. Wierzę, że to partnerstwo będzie zrealizowane - zaznaczył prezydent.Andrzej Duda podkreślił, że wizyta Joe Bidena umocniła relacje pomiędzy państwami, kładąc podwaliny pod dalszą współpracę. - Ta obecność pokazuje i przede wszystkim umacnia nasze relacje i jedność sojuszu, a także współpracę militarną, polityczną i gospodarczą pomiędzy Polską a Stanami Zjednoczonymi - poinformował Duda.Prezydent Polski podziękował Bidenowi, że ten zdołał się spotkać z przedstawicielami organizacji pozarządowych. Ci od początku wojny pozostają bowiem żywo zaangażowani w pomoc uchodźcom z Ukrainy.
Prezydent Stanów Zjednoczonych, Joe Biden wygłosił historyczne przemówienie na Zamku Królewskim w Warszawie. Przywódca USA odniósł się do aktualnej sytuacji na terenie Ukrainy, a także podkreślił, że bezpieczeństwo naszego kraju jest wspólnym interesem wszystkich krajów NATO. Podkreślił, że Europa musi się zjednoczyć w walce przeciwko brutalnemu reżimowi Władimira Putina, bezpośrednio zwracając się również do samych Rosjan.Amerykański przywódca odwiedził nasz kraj w historycznym momencie. Nawiązał do legendarnych postaci, które w wyraźny sposób wpisały się do historii Polski, Jana Pawła II oraz Lecha Wałęsy. Podkreślił, że to właśnie ludzie zdołali wygrać z sowieckim reżimem. Zaznaczył, że podobna postawa musi być podstawą dalszych działań współczesnej Europy.- Nie lękajcie się. To były pierwsze słowa, pierwszego polskiego papieża, tuż po jego wyborze. Te wyjątkowe słowa zdefiniowały jego święty pontyfikat. To właśnie to przesłanie odmieniło oblicze ówczesnego świata - rozpoczął przemówienie Biden.Prezydent Stanów Zjednoczonych podkreślił znaczenie postaci polskiego papieża Jana Pawła II w walce przeciwko sowieckiemu reżimowi.- Jan Paweł II w czasie swojej pierwszej pielgrzymki do Polski, przywiózł z Watykanu wyraźne przesłanie o mocy wolności, odporności, ale przede wszystkim sile ludzi. W obliczu brutalnego systemu to przemówienie pozwoliło wyzwolić tę ziemię i całą Europę Wschodnią - podkreślił prezydent USA.- ,,Nie lękajcie się". Te słowa mają szczególne znaczenie. Kiedy Jan Paweł II użył tego sformułowania, Związek Radziecki rządził żelazną pięścią, chowając się za żelazną kurtyną - zaznaczył amerykański przywódca. Joe Biden podziękował również Solidarności, a także samemu Lechowi Wałęsie. Prezydent Stanów Zjednoczonych podkreślił, że aktualnej bitwy, która trwa teraz, nie wygramy w ciągu miesięcy. Musimy się przygotować na długą walkę z krwiożerczym reżimem Władimira Putina.- Zebraliśmy się tu, w tym pięknym mieście, przed zamkiem, który jest dowodem historii ludzkości i jej walki o wolność. Warszawa przez lata stała dumnie, walcząc o wolność i triumfując - mówił, podkreślając znaczenie stolicy naszego kraju. - Praworządność, wolność słowa, wolne wybory, wolność prasy - to właśnie te zasady powinny łączyć nas wszystkich. To one są podstawą wolnego społeczeństwa. Niestety, ale zawsze były atakowane. Nie jest tajemnicą, że każde pokolenie musiało walczyć z wrogami demokracji - dodawał.Joe Biden zaznaczył, że walka o demokrację nie zakończyła się razem z zakończeniem zimnej wojny, lecz nadal trwa. - Przez ostatnie 30 lat siły autokratów na całym świecie walczyły dalej. Wyrażali oni pogardę dla rządów prawa. Dzisiaj to Rosja w bezlitosny sposób zdławiła demokrację. Niestety, ale Putin chce to zrobić też poza swoimi granicami, atakując swoich sąsiadów. Rosyjski przywódca informuje, że denazyfikuje Ukrainę. Oczywiście jest to absolutne kłamstwo.
Joe Biden przebywa z dwudniową wizytą w Polsce. Po południu przywódca Stanów Zjednoczonych odwiedził punkt wydawania numerów PESEL dla uchodźców na Stadionie Narodowym. We wpisie zamieszczonym w mediach społecznościowych podziękował m.in. mieszkańcom Warszawy za pomoc i otwarte serce wobec uciekinierów z Ukrainy.Prezydent Joe Biden odbywa właśnie historyczną wizytę w Polsce związaną z agresją Rosji na Ukrainę. Polityk chętnie dzieli się wrażeniami z pobytu w naszym kraju, pozostając aktywnym w mediach społecznościowych. W sobotnie popołudnie opublikował na swoim Twitterze wzruszający wpis, opatrzony chwytającą za serce fotografią, do której zapozował z ukraińskim dzieckiem na rękach.
Atak rosyjskich wojsk na Lwów. Nasi reporterzy byli świadkami eksplozji rosyjskich rakiet na wjeździe do miasta, które spadły na nowe bloki. To pierwsze bezpośrednie uderzenie na Lwów od początku wojny rosyjsko-ukraińskiej, która trwa od ponad miesiąca.Niepokojące doniesienia ze Lwowa. Rosyjskie rakiety spadły w pobliżu punktu kontrolnego przy wjeździe do metropolii. Obiektem ataku stały się cywilne bloki mieszkalne.Polsat News podaje nieoficjalnie, że ucierpiały także skład paliw i jednostka wojskowa. Nad północną częścią miasta unoszą się ciemne kłęby dymu, administracja regionalna informuje o trzech eksplozjach w mieście około godziny 15:30.Jak donosi nasz reporter Jan Kietliński, ukraińskie wojsko błyskawicznie zareagowało, zabierając wiele osób do schronu. Pozostali ludzie przebywający w pobliżu w popłochu uciekali z samochodów i kładli się na ziemię. Na razie nie ma doniesień o ofiarach ani rannych.❗️❗️The Russian army struck at Lviv. We are waiting for information from the Military Administration.Stay in the shelters— Андрій Садовий (@AndriySadovyi) March 26, 2022 JUST IN 🚨 Russia bombs Lviv, smoke seen rising near the communications tower pic.twitter.com/lebd4DaGRo— Insider Paper (@TheInsiderPaper) March 26, 2022
Wicemarszałek Senatu Marek Pęk zapowiedział, że senatorowie PiS złożą wniosek o odwołanie Tomasza Grodzkiego ze stanowiska Marszałka Senatu. We wpisie na Twitterze wskazał, że jest to reakcja na "skandaliczną wypowiedź o finansowaniu przez Polskę zbrodniczego reżimu Putina". Tomasz Grodzki wspomniał o tym w nagraniu skierowanym do ukraińskich parlamentarzystów. Politycy PiS nie kryją oburzenia słowami Marszałka Senatu. Głos w tej sprawie zabrali m.in. rzecznik rządu Piotr Müller, wiceszef MSWiA Maciej Wąsik i były Marszałek Senatu Stanisław Karczewski.
Ukraińskie media informują, że władze Bawarii wprowadziły zakaz publicznego prezentowania znaku "Z". Litera jest używana przez rosyjską propagandę do wyrażania poparcia dla agresji na Ukrainę. W niemieckim landzie za pokazywanie symbolu grozi kara grzywny lub nawet trzech lat więzienia.W Rosji znak "Z" stał się już prawdziwą ikoną wojny w Ukrainie. Obnoszenie się z symbolem wyrażać ma poparcie dla tzw. operacji specjalnej i wszelkich działań samego Władimira Putina.Rosjanie malują więc literę na koszulkach, gadżetach, a nawet organizują flash moby i zapalają światła w akademikach tak, by stworzyć jej kształt. O ile jednak "Z" to powód do dumy dla wielu mieszkańców Federacji Rosyjskiej, o tyle poza nią budzi coraz większe kontrowersje.
Prezydent Andrzej Duda rozmawiał z przywódcą Stanów Zjednoczonych Joe Bidenem. Spotkanie rozpoczęło się w południe i według oficjalnych informacji trwało ponad godzinę. Głównym tematem narady były sytuacja w Ukrainie i współpraca na linii Warszawa-Waszyngton.Dwudniowa wizyta Joe Bidena w Polsce rozpoczęła się w piątek spotkaniem z amerykańskimi żołnierzami w Jasionce. Wieczorem przywódca USA przybył do Warszawy, by w sobotę rozmawiać z Andrzejem Dudą i wygłosić przemówienie na Zamku Królewskim.
Minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek chce, aby od września do szkół powróciły zajęcia z przysposobienia obronnego. Uczniowie mieliby uczyć się na nich strzelania z broni, pierwszej pomocy i reagowania na możliwe zagrożenia. Opozycja w dużej mierze przychyla się do tego pomysłu.Wybuch wojny w Ukrainie na nowo ożywił dyskusję na temat przywrócenia do szkół zajęć z przysposobienia obronnego. Pomysł ten już jakiś czas temu chciał pilotażowo wprowadzić do szkół minister Przemysław Czarnek, jednak do momentu agresji rosyjskiej na naszych wschodnich sąsiadów nie znajdował on wielu zwolenników.Wszystko zmieniło się po 24 lutego, gdy Rosjanie pokazali swoją prawdziwą twarz i rozpoczęli realizację planu ekspansji. W związku z tym szef resortu edukacji i nauki podjął decyzję o rewolucyjnych zmianach w przedmiocie Edukacja dla bezpieczeństwa, które wejdą w życie od nowego roku szkolnego.
Prezydent Francji Emmanuel Macron zapowiedział, że razem z Grecją i Turcją zamierza utworzyć misję humanitarną, która pomoże mieszkańcom oblężonego przez Rosjan Mariupola. W najbliższych dniach polityk ma rozmawiać na ten temat z Władimirem Putinem, z którym od początku wybuchu wojny kontaktował się już kilkukrotnie.Sytuacja w Ukrainie po miesiącu od wybuchu wojny jest gdzieniegdzie dramatyczna. Miasta oblegane przez rosyjską armię mierzą się z katastrofą humanitarną, wywołaną brakiem m.in. jedzenia, picia oraz leków.W jednej z trudniejszych sytuacji jest Mariupol - miasto we wschodniej Ukrainie w obwodzie donieckim. Z tego powodu prezydent Francji Emmanuel Macron wyszedł z propozycją misji humanitarnej, do której dołączyć miałyby Grecja oraz Turcja.
W piątek rosyjska armia rozpoczęła manewry u wybrzeży Japonii, w tym nieopodal Kuryli Południowych, o które wciąż toczy się spór między obydwoma państwami. W ćwiczeniach udział bierze ponad 3 tysiące żołnierzy. Zdaniem ekspertów ma być to ostrzeżenie dla rządu w Tokio, który jednoznacznie potępia agresję Rosji na Ukrainę.Rosjanie nie przestają prowokować państw, które opowiadają się po stronie Ukrainy i głośno krytykują decyzję Władimira Putina o wypowiedzeniu wojny Kijowowi. Co więcej, wszystko wskazuje na to, że Kreml zamierza iść na ostre starcie z demokratycznym Zachodem, strasząc go użyciem broni jądrowej i eskalacją konfliktu.Mimo iż armia rosyjska nie potrafi zrealizować założonych celów w samej Ukrainie, wciąż pręży swoje muskuły. Pokaz siły postanowiła zaprezentować tym razem Japonii, z którą od dawna ma nie najlepsze stosunki.
Prezydent Andrzej Duda podpisał w piątek aż cztery nowe ustawy. Wśród nich znalazły się m.in. regulacje dotyczące wsparcia obywateli Ukrainy oraz dofinansowania gospodarstw ponoszących koszty związane ze zmianą standardu nadawania naziemnej telewizji cyfrowej.O podpisaniu przez Andrzeja Dudę czterech ustaw w dniu 25 marca poinformowało w sobotę rano biuro prasowe Kancelarii Prezydenta.
Z informacji Pentagonu wynika, że Kijów przestał być głównym celem wojsk rosyjskich. W ramach drugiej fazy Rosjanie zamierzają skupić się na Donbasie. Ich celem ma być odcięcie sił ukraińskich, które walczą na wschodzie, od reszty kraju.Poza tym urzędnik potwierdził, że Rosja zamierza przerzucić część swoich wojsk stacjonujących w Gruzji do Ukrainy. - Nie jest jeszcze jasne, kiedy zostaną przeniesione i gdzie dokładnie, jednak nie będzie zaskoczeniem, jeśli zostaną wysłani właśnie w regiony Donbasu - przyznał.
Minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński stwierdził, że Niemcy naiwnie wierzyli w "putinowską propagandę". W rezultacie "wyhodowaliśmy bestię", czyli Rosję, która "zagraża cywilizacji". Szef resortu zaznaczył, że Niemcy już zrozumieli swój błąd.Piotr Gliński udał się z wizytą do Niemiec, gdzie spotkał się z ministrem nauki i sztuki Bawarii. Politycy rozmawiali o doświadczeniach dla Polski, Niemiec i całej Europy, które wynikają z wojny w Ukrainie.
Jarosław Kaczyński przyznał, że "nie cieszy się" z postawy premiera Węgier Viktora Orbana w sprawie Rosji. Zaznaczył, że sformułuje swoją ostateczną ocenę po wyborach, które odbędą się na Węgrzech w przyszły weekend. Na antenie Polskiego Radia prezes PiS mówił również o dymisji w rządzie i katastrofie smoleńskiej.Pytany o możliwy termin pozyskania środków z Krajowego Planu Odbudowy stwierdził, że "nie zaryzykuje odpowiedzi, bo to mocna skomplikowana sprawa". Mimo tego wicepremier liczy, że "zostanie przywrócone prawo", ponieważ uważa, że "to, co się dzieje, jest łamaniem prawa europejskiego".
Minister obrony Rosji Siergiej Szojgu z dnia na dzień zniknął z przestrzeni medialnej. Z informacji doradcy ministra spraw wewnętrznych Ukrainy Antona Geraszczenki wynika, że rosyjski polityk "doznał ataku serca" i przebywa w szpitalu. Wskazał, że do pogorszenia stanu zdrowia przyczynił się sam Władimir Putin.Niezależni rosyjscy dziennikarze już wcześniej wskazywali, że między ministrem obrony a prezydentem Rosji wybuchł konflikt. Szczegóły tej sprawy nie są znane.
Wojna w Ukrainie trwa już ponad miesiąc. Zdaniem Jarosława Wolskiego, cywilnego analityka z branży obronnej, Rosja ma trzy opcje, aby rozstrzygnąć konflikt militarnie. Jednak specjalista uważa, że stwierdzenia o ewentualnym ataku na ukraińskie miasta przy użyciu broni jądrowej to "kompletna bzdura".O możliwych scenariuszach Jarosław Wolski rozmawiał z Onetem. Mimo że "Putin nie miał skrupułów, żeby wydać rozkaz użycia broni na terenie Wielkiej Brytanii wobec Siergieja Skripala", to ekspert nie spodziewa się użycia takiej broni w konflikcie w Ukrainie.
Rosyjska agresja na terytorium Ukrainy kompletnie zdemolowała życie wielu milionów osób. Jak się okazuje, wśród nich są rosyjscy oligarchowie, którzy w bezczelny sposób narzekają, na zachodnie sankcje. Jeden z przyjaciół Putina w szokujący sposób żali się na nową rzeczywistość. - Nie rozumiemy, jak przetrwać - mówi o sobie i swojej rodzinie.Jeden z najbogatszych Rosjan narzeka na konsekwencje bestialskiego ataku na terytorium Ukrainy. Znany rosyjski biznesmen, Peter Aven, który od wielu lat jest prezesem zarządu Alfa Banku, powiedział w wywiadzie dla "Financial Times", że nie wie, jak żyć tuż po nałożeniu na niego sankcji.67-letni przyjaciel Władimira Putina obawia się, że już nigdy nie zostanie wpuszczony z powrotem do Wielkiej Brytanii. Wszystko z powodu znaczących sankcjach, które zostały wprowadzone przez państwa Zachodu. W związku ze zbrodniczym działaniem Putin, jego konto bankowe oraz wszystkie aktywa, jakie posiadał na terenie Wielkiej Brytanii, zostały zamrożone.Nasz biznes jest całkowicie zniszczony. Wszystko, co budowaliśmy przez 30 lat, zostało całkowicie zniszczone. Jesteśmy zmuszeni jakoś rozpocząć nowe życie. - przekazał w wywiadzie.
Szefowa czeskiego resortu obrony Jana Czernochova poinformowała za pomocą Twittera, że nie zamierza uczestniczyć w spotkaniu szefów resortów obrony państw V4 na Węgrzech. W mocnych słowach skrytykowała działania węgierskich polityków. - Jest mi bardzo przykro, że dla węgierskich polityków tania rosyjska ropa jest teraz ważniejsza od ukraińskiej krwi - napisała polityk.Czeska minister obrony, Jana Czernochova poinformowała, że nie weźmie udziału w oficjalnym spotkaniu ministrów obrony państw Grupy Wyszehradzkiej, które odbędzie w przyszłym tygodniu na Węgrzech.Powody swojej decyzji wyjawiła za pomocą mediów społecznościowych, które wykorzystała, by uderzyć w węgierskich polityków. Czeska minister obrony skrytykowała postawę węgierskich władz w sprawie rosyjskiej agresji na Ukrainę.
Wystąpienie Władimira Putina w państwowej telewizji wywołało prawdziwą burzę. Rosyjski przywódca wygłosił kilka kuriozalnych tez, uderzając tym samym w kraje Zachodu. Porównał swój kraj do autorki Harry'ego Pottera, wskazując, że jego kraj również jest krytykowany przez zachodnie elity. Na odpowiedź słynnej pisarki nie trzeba było długo czekać.Władimir Putin wystąpił w publicznej telewizji, gdzie w otwarty sposób krytykował Zachód w związku z rzekomą dyskryminacją Rosji. Podczas przemówienia stwierdził, że Hollywood próbuje wymazać z historii osiągnięcia Armii Czerwonej podczas II wojny światowej. Dodatkowo oburzył się, że Zachód izoluje jego państwo od reszty świata.Co ciekawe, w swoim wystąpieniu porównał Rosję do autorki książek o Harrym Potterze. Otwarcie stwierdził, że jego kraj jest jak J.K. Rowling, która od dłuższego czasu zmaga się z gigantyczną falą krytyki za niektóre wypowiedzi dotyczące środowiska LGBTQ. W późniejszym etapie wystąpienia porównał działania krajów Zachodu do zachowania nazistów, którzy podczas II wojny światowej palili książki, a także w chcieli skutecznie zniszczyć kulturę okupowanych terytoriów. - Zachód niszczy J.K. Rowling, autorkę książek dla dzieci, książek, które są publikowane na całym świecie. Wszystko dlatego, że nie spełniła oczekiwań wobec praw płci. Teraz próbują zlikwidować mój kraj. Mówię o postępującej dyskryminacji wszystkiego, co ma związek z Rosją - przekazał Władimir Putin.
Dziennikarka kanału informacyjnego Euronews zapytała Wołodymyra Zełenskiego o jego kontakty ze światowymi przywódcami, między innymi z Andrzejem Dudą. Odpowiedź włodarza Ukrainy rozbawiła wszystkich na sali.Minął miesiąc, odkąd rosyjskie wojska rozpoczęły zbrojną inwazję na Ukrainę, a Wołodymyr Zełenski z prezydenta o artystycznej przeszłości zmienił się w męża stanu. Ukraiński włodarz nie tylko nie opuścił swojego kraju, ale także wciąż aktywnie działa na arenie międzynarodowej, zachęcając inne państwa do pomocy swojemu narodowi.
W piątek tuż po godzinie 14:00 prezydent Stanów Zjednoczonych Joe Biden rozpoczął wizytę w Polsce. W ciągu dnia odwiedził amerykańskich żołnierzy stacjonujących w naszym kraju, a także uczestniczył w spotkaniu z Andrzejem Dudą. Polski prezydent w ciepłych słowach podziękował amerykańskiemu przywódcy. Przez awaryjne lądowanie na warszawskim Okęciu, prezydent Andrzej Duda nie zdołał przywitać Joe Bidena na rzeszowskim lotnisku Jasionka. Prezydent Stanów Zjednoczonych odbędzie w naszym kraju dwudniową wizytę, której tematyka skupiać się będzie w głównej mierze na sytuacji tuż za naszą wschodnią granicą.Do oficjalnego spotkania obu przywódców doszło przy okazji tzw. okrągłego stołu, w którym udział wzięli przedstawiciele różnych organizacji humanitarnych. Andrzej Duda wyraził swoje zadowolenie z obecności amerykańskiego przywódcy na polskiej ziemi. Dodał, że jego obecność świadczy o sile sojuszu Północnoatlantyckiego. Dodatkowo to ogromny znak wsparcia i jedności euroatlantyckiej, a także wyraz troski o bezpieczeństwo Polski. Joe Biden podkreślił, że na terenie naszego kraju znajdują się świetnie wyszkoleni żołnierze, którzy będą bronić bezpieczeństwa zarówno Polski, jak i innych sojuszników NATO.- Wysłaliśmy tu naszych najlepszych ludzi, w tym ambasadora USA w Polsce Marka Brzezińskiego. Najważniejszą rzeczą, którą możemy zrobić, to utrzymać demokrację zjednoczoną - powiedział Joe Biden.Joe Biden podkreślił, że w tym momencie prowadzone są działania mające na celu zatrzymania zniszczenia na terenie Ukrainy, które bardzo szybko postępuje.- Postępuje z rąk człowieka, którego określiłem mianem zbrodniarza wojennego. Myślę, że spełnia wszystkie przesłanki tej definicji - podkreślił prezydent USA.Podziękował również wszystkim organizacjom oraz osobom, które żywo zaangażowały się w pomoc potrzebującym Ukraińcom.- To, co robi społeczność humanitarna, ma olbrzymie znaczenie. Jestem w Polsce, aby zobaczyć na własne oczy ten kryzys humanitarny. Pomagacie milionom ludzi, musimy zwiększać nasze wysiłki i koordynować naszą pomoc z rządem ukraińskim. Oni wiedzą, co jest im potrzebne - mówił Biden w kierunku przedstawicieli organizacji pozarządowych.
Warszawa. W piątkowy wieczór przed Pałacem Kultury i Nauki odbyła się demonstracja przeciwko wojnie w Ukrainie. Uczestnicy chcieli w symboliczny sposób zwrócić uwagę na śmierć tysięcy osób, które zginęły od rozpoczęcia rosyjskiej agresji.W rozmowie z PAP Piotr Wojtas z Fundacji im. Kazimierza Pułaskiego, która wraz z Euromaidanem Warszawa zorganizowała demonstrację, podkreślił, że protest zaplanowano na czterech tysięcy uczestników, bo "tyle jest ofiar śmiertelnych wojny w Mariupolu".
Dziennikarz "Superwizjera", Jakub Stachowiak przekazał niebywałe informacje dotyczące obecności przyjaciela Władimira Putina na terenie naszego kraju. Wiele osób wskazuje, że wizyta Romana Abramowicza w Polsce jest powiązana z nieformalnym spotkaniem z prezydentem USA Joe Bidenem. Zagraniczne media informują, że oligarcha może być negocjatorem z ramienia Putina. Zaskakujące informacje dotyczące rzekomej wizyty Romana Abramowicza na terenie Polski przekazał dziennikarz Superwizjera TVN - Jakub Stachowiak. Jego ustalenia wskazują, że oligarcha w tajemnicy przyjechał do naszego kraju w czwartek 24 marca. Podczas kontroli na granicy, Rosjanin miał posłużyć się portugalskim paszportem. Według światowych mediów to właśnie na terenie Polski ma dojść do nieformalnego spotkania z prezydentem USA, Joe Bidenem. - Do Polski przyjechał wczoraj w tajemnicy z Ukrainy specjalnym pociągiem Roman Abramowicz. Co ciekawe, posługiwał się portugalskim paszportem. Być może dojdzie do nieformalnego spotkania z prezydentem Joe Bidenem. Czy miliardera wysłał Putin? - pytał na Twitterze Stachowiak.
Prezydent Joe Biden spotkał się w Rzeszowie z amerykańskimi żołnierzami 82. Dywizji Powietrznodesantowej (82nd Airborne Division). Przywódca Stanów Zjednoczonych podziękował za ich wytrwałą służbę, po czym zasiadł do wspólnego posiłku. Podczas spotkania z jego ust padły znaczące słowa. W piątek 25 marca rozpoczęła się oficjalna wizyta prezydenta USA, Joe Bidena w naszym kraju. Tuż po godzinie 14.00 na lotnisku Rzeszów-Jasionka wylądował Air Force One z przywódcą Stanów Zjednoczonych na pokładzie. Został on przywitany przez szefa MON, Mariusza Błaszczaka. Chwilę później udał się do pobliskiej bazy wojskowej, gdzie doszło do spotkania z amerykańskimi żołnierzami stacjonującymi na terenie Polski.Joe Biden osobiście przywitał się z kilkoma żołnierzami, podziękował wszystkim zebranym za służbę, a następnie usiadł do wspólnego posiłku. Jak się okazało, żołnierze poczęstowali prezydenta pizzą.
Minister obrony Rosji i szef sztabu generalnego Walerij Gierasimow konsekwentnie odrzucają prośby Amerykanów o rozmowę na temat wojny w Ukrainie. Taki obrót spraw niepokoi Waszyngton, który chciałby odnowienia kontaktów z Moskwą, aby zapobiec eskalacji konfliktu i zderzeniu dwóch największych światowych mocarstw.Choć stosunki na linii USA-Rosja nie są najlepsze, amerykańska administracja doskonale zdaje sobie sprawę, że utrzymanie kontaktów jest konieczne w obliczu wydarzeń w Ukrainie. W związku z tym od początku inwazji prowadzone są intensywne starania o odbudowanie kanału łączności z Moskwą, co jednak nie jest łatwe.
Strona ukraińska donosi, że w walkach pomiędzy wojskami Rosji i Ukrainy zginął generał Jakow Rezancew, który dowodził krwawą operacją na cywilach w Mariupolu. To już kolejny wysoki rangą rosyjski wojskowy, poległy w potyczkach w Ukrainie.Mija kolejny dzien wojny rozpętanej przez Władimira Putina. Walki toczą się nieustannie, a w krwawych pojedynkach giną zarówno ukraińscy żołnierze, jak i ludność cywilna. Ku wielkiemu zaskoczeniu, porażkę za porażką ponoszą także Rosjanie, którzy muszą mierzyć się z uderzającymi w całą armię stratami, które z pewnością nie działają pozytywnie na morale wojskowych.