Polina Kowaliewa jest nieoficjalnie pasierbicą Siergieja Ławrowa. Po śledztwie przeprowadzonym przez aktywistkę, Marię Piewczich, brytyjski rząd zdecydował się zastosować wobec bogatej Rosjanki sankcje. Kowaliewa prowadziła w Londynie wystawne życie, choć jej matka nie pracuje, a jej biologiczny ojciec jest zwykłym człowiekiem. Według plotek od blisko 20 lat matka młodej celebrytki jest kochanką Siergieja Ławrowa.
Rosyjska armia bez chwili zawahania rozstrzelała ukraińskiego duchownego, Rostysława Dudarenko. Brutalne zabójstwo, dokonane na oczach innych cywilów, zostało zgłoszone i ma być rozpatrywane jako jedna z wielu zbrodni wojennych dokonanych na Ukraińcach przez Rosjan. W biurze prokurator generalnej znajduje się już blisko 2500 spraw.Krwawa zbrodnia miała miejsce ponad tydzień po tym, jak Rosja dokonała inwazji na Ukrainę. 5 marca wojska Władimira Putina najechały na wieś Jasnohorodka, znajdującą się na zachód od Kijowa i dokonały istnej rzezi mieszkających w niej cywilów.
Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy podał możliwą datę zakończenia wojny w Ukrainie. Z informacji pozyskanych wśród personelu rosyjskich sił zbrojnych wynika, że inwazja zakończy się do 9 maja. Tego samego dnia Rosja świętuje zakończenie II wojny światowej i obchodzi Dzień Zwycięstwa.Z kolei w Ukrainie zamiast Dnia Zwycięstwa obchodzony jest Dzień Zwycięstwa nad Nazizmem w II Wojnie Światowej. Zmiana nastąpiła w 2015 r.
Premier Mateusz Morawiecki zdradził, że trzy państwa członkowskie Unii Europejskiej są "wstrzemięźliwe", aby nałożyć dotkliwe sankcje na Rosję. To Niemcy, Austria i Węgry. Szef rządu zaznaczył, że stanowisko Polski jest w tej sprawie niezmienne i będzie przekonywał sceptyczne kraje do zmiany podejścia.Na dziś przypadł drugi dzień szczytu Rady Europejskiej w Brukseli. Mateusz Morawiecki podzielił z dziennikarzami swoimi spostrzeżeniami przed rozpoczęciem kolejnej tury rozmów.
Nie milkną spekulacje w sprawie stanu zdrowia rosyjskiego polityka Władimira Żyrinowskiego. O śmierci lidera skrajnie nacjonalistycznej Partii Rosji poinformował na Telegramie senator Aleksander Prioniuszkin, jednak wkrótce po tym skasował swój wpis. Teraz pogłoskom zaprzecza sam przewodniczący Dumy Państwowej Wiaczesław Wołodin.Żyrinowski to zaufany polityk Kremla, który nieraz szokował swoimi skandalicznymi i propagandowymi wypowiedziami. Jest wiceprzewodniczącym rosyjskiej Dumy Państwowej i liderem Liberalno-Demokratycznej Partii Rosji.Na początku lutego deputowany trafił do szpitala. Według oficjalnych doniesień wszystko z powodu zakażenia COVID-19. Od tamtej pory informacje na temat jego stanu zdrowia były szczątkowe.
Unia Europejska odpowiedziała na decyzję Władimira Putina w sprawie regulowania płatności za rosyjski gaz w rublach. Przywódcy największych państw członkowskich twierdzą, że ruch ten oznacza zerwanie wcześniej zawartych umów i stanowi wybieg prezydenta Rosji, by uniknąć sankcji nałożonych na jego kraj po wybuchu wojny w Ukrainie.Od wybuchu wojny w Ukrainie Unia Europejska i pozostałe kraje demokratycznego Zachodu sukcesywnie nakładają sankcje na Rosję. Z kraju wycofało się już mnóstwo przedsiębiorstw, a rosyjski rubel sięgnął dna.Władimir Putin robi wszystko, co może, by reanimować upadłą walutę. W środę ogłoszono więc uderzającą w odbiorców rosyjskiego gazu decyzję o regulowaniu płatności za surowiec przez tzw. kraje nieprzyjazne właśnie w rublach.Postanowienie to wzbudziło w Europie spory zamęt i uzasadnione obawy o przerwy w dostawach. Najwięksi przywódcy krajów Unii Europejskiej nie pozostawili sprawy bez komentarza i podczas trwającego szczytu w Brukseli stanowczo określili swoje stanowisko.
Anonimowi amerykańscy urzędnicy przekazali agencji Reutera, że nawet 60 procent rosyjskich pocisków precyzyjnych nie osiąga zamierzonych celów w Ukrainie. Ustalenia te nie zostały poparte jednak żadnymi dowodami. Wcześniej z kolei poinformowano o wyczerpywaniu się zapasów precyzyjnej amunicji wśród Rosjan, twierdząc, że może to oznaczać zwrot ku użyciu tzw. "głupich bomb" i artylerii.Choć rosyjska inwazja na Ukrainę miała być, według moskiewskich urzędników, szybka i zakończyć się pełnym sukcesem wojsk Putina, bohaterski opór Ukraińców nieco zgasił te nadzieje. Co za tym idzie, zasiał wątpliwość na Kremlu.Liczne klęski i niemożność opanowania strategicznych celów są solą w oku władz Rosji. Ich przyczyną jest jednak nie tylko stanowcza postawa ukraińskiej armii, ale, jak się okazuje, także poważne błędy po stronie rosyjskiej, o czym donosi agencja Reutera.
Mariupol stał się głównym celem rosyjskich ataków, w których ginie ludność cywilna. Ukraińska dziennikarka "The Kyiv Independent" rozmawiała z jedną z mieszkanek zniszczonego miasta, która pokazała jej, jak oznaczyła swoje dziecko na wypadek uwięzienia pod gruzami.Mariupol to miasto portowe we wschodniej Ukrainie (obwód doniecki), które leży nad Morzem Azowskim. Jest kluczowe dla Rosjan ze strategicznego punktu widzenia.
Rosyjskie media opublikowały nagranie ze zdalnego posiedzenia Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej, które rzuca nowe światło na tajemnicze zniknięcie ministra obrony Siergieja Szojgu. Publikując filmik z udziałem szefa resortu, Kreml chciał uciąć spekulacje, ale pojawiły się kolejne wątpliwości.Mimo że rzecznik Kremla przekonuje, że minister obrony "angażuje się" w wojnę w Ukrainie, to zdaniem ekspertów operacją tak naprawdę nie dowodzi nikt. Przekazy emitowane przez rosyjskie media, które często są zakłamane, dodatkowo utrudniają ocenę sytuacji.
Premier Mateusz Morawiecki poinformował na czwartkowej konferencji prasowej, że w polskich sklepach sieci handlowych, które pomimo bestialskiej agresji Rosji na Ukrainę pozostały na rosyjskim rynku, spadły obroty wśród kupujących. Szef rządu zaznaczył, że czas, w którym się aktualnie znajdujemy, wymaga wspólnotowych działań.Podczas konferencji prasowej Mateusz Morawiecki przekazał, że solidarność z Ukrainą jest widoczna również w sektorze ekonomicznym. Premier podkreślił, że Polacy zrezygnowali z usług sieci handlowych, które nie zdecydowały się na wycofanie z rosyjskiego rynku.- Dostałem dane dotyczące tego, że w tych sieciach handlowych, które nie wycofały się z Rosji, spadły obroty wśród kupujących w Polsce - powiedział.- Ludzie rozumieją, czasami lepiej niż firmy, że dziś jest czas absolutnie wyjątkowy. Taki czas wymaga wyjątkowych działań - dodał szef polskiego rządu.
Hanna Lis w ostrych słowach wypowiedziała się o tym, co powiedział ambasador Rosji w Polsce podczas konferencji prasowej. Dziennikarka wstawiła relację, w której nie szczędziła krytyki słowom rosyjskiego urzędnika. Trudno się dziwić. Własną wersję krytyki słów ambasadora zamieścił Polsat, który skomentował całą jego wypowiedź, obnażając kolejne fake newsy. Materiał podbił sieć.
Australia nakłada kolejne sankcje. Tym razem na celowniku rządu znalazła się Białoruś, która zdaniem minister spraw zagranicznych Australii Marise Payne "zapewnia strategiczne wsparcie Rosji". Restrykcje są wymierzone w Aleksandra Łukaszenkę, członków jego rodziny i "operatorów propagandy i dezinformacji".Niewykluczone, że na kolejne sankcje zdecyduje się także Zachód. Jest to jeden z celów, który przyświeca wizycie Joe Bidena w Europie, o czym pisaliśmy tutaj.
Prezydent USA Joe Biden rozpocznie dwudniową wizytę w Polsce od Rzeszowa, gdzie spotka się z amerykańskimi żołnierzami. Dopiero w godzinach wieczornych pojawi się w stolicy. Warszawiacy muszą przygotować się na spore utrudnienia na drogach.To pierwsza wizyta Joe Bidena w Polsce, odkąd objął stanowisko prezydenta USA. Jak już informowaliśmy, na początku marca nasz kraj odwiedziła wiceprezydent USA Kamala Harris.
Obywatele Białorusi sprzeciwiają się wojnie. Nie chcą, by ich kraj brał udział w działaniach zbrojnych na terenie Ukrainy. - Z najnowszego sondażu znanego brytyjskiego think tanku Chatham House wynika, że aż 67 proc. Białorusinów wypowiada się przeciwko temu, by wojska rosyjskie ostrzeliwały Ukrainę z terytorium ich kraju - można przeczytać w Rzeczpospolitej.Dziennik podaje, że najnowszy sondaż czołowego brytyjskiego think tanku nie pozostawia najmniejszych złudzeń. Białorusini sprzeciwiają się wojnie. Większość obywateli nie chce, by Rosja ostrzeliwała Ukrainę z terytorium ich kraju.Z przeprowadzonych badań wynika, że aż 67 procent jest przeciwko takiemu rozwiązaniu. Pomoc siłom rosyjskim popiera jedynie 8 procent ankietowanych, reszta nie ma zdania. Z kolei na pytanie, "czy Białoruś powinna wziąć udział w działaniach wojennych po stronie Rosji na Ukrainie", pozytywną odpowiedź zadeklarowało jedynie 3 proc. respondentów.Warto podkreślić, że 44 proc. Białorusinów nie chce na swoim terytorium baz wojskowych Federacji Rosyjskiej. Odmienną optykę prezentuje 24 proc. badanych, reszta nie ma zdania. - Nie ma też zgody Białorusinów na rozmieszczenie w ich kraju rosyjskiej broni nuklearnej, a negatywny stosunek do takiego działania ma aż 80 proc. ankietowanych. Ciekawe jest też to, że 28 proc. badanych uważa, iż Białoruś powinna poprzeć działania Rosji, ale nie powinna się angażować - można przeczytać w artykule.Interesujący jest również fakt, że 25 proc. białoruskiego społeczeństwa optuje za możliwością ogłoszenia neutralnego statusu, a także całkowitego wycofania obcych wojsk ze swojego terytorium. - Z kolei 15 proc. uważa, że Łukaszenko powinien potępić działania Rosji, ale nie angażować się - zaznacza "Rz".
- Ogień w jego oczach i widoczne zdenerwowanie sprawiły, że poczuliśmy dreszcze - napisali w specjalnym raportci amerykańscy attaché obrony, którzy spotkali się z Moskwie z rosyjskim generałem Jewgienijm Iljiną. Emocjonalny wybuch wojskowego wywołało pytanie zadane już po zakończeniu oficjalnej części spotkania dyplomatycznego.W zeszłym tygodniu w Moskwie doszło do spotkania między reprezentacjami wojsk Stanów Zjednoczonych i Rosji. Dopiero teraz na jaw wychodzą szczegóły niecodziennego spotkania w stolicy Federacji Rosyjskiej.Dziennikarze CNN dotarli do raportów dwóch attaché obrony obecnych w czasie rozmów wojskowych z najwyższych szczeblach obu krajów. Okazuje się, że w pewnym momencie doszło do niezwykle emocjonalnego zdarzenia, które zasiało niepokój wśród uczestników spotkania. Ma być ono jednak jednocześnie dowodem na niskie morale nawet wśród generałów rosyjskiej armii, a nie tylko wśród szeregowych żołnierzy zmagających się z trudami wojny w Ukrainie na pierwszym froncie.
Rosyjscy żołnierze otrzymują wiadomość, że wojna w Ukrainie musi zakończyć się zwycięstwem do 9 maja? Sztab generalny ukraińskiej armii informuje, że armia Władimira Putina padła ofiarą własnej propagandy. Zaskakujące ustalenia ukraińskich służb na temat wiadomości, jaka ma być promowana wśród rosyjskich żołnierzy walczących na wojnie w Ukrainie. Chociaż Rosja nie odnosi sukcesów w kolejnych starciach, to wiara w zwycięstwo armii Władimira Putina wśród osób z wyższego szczebla nie słabnie.Sztab generalny ukraińskiej armii ujawnił wewnętrzną propagandę wśród rosyjskich żołnierzy. Borykający się z głodem i zimnem mężczyźni usłyszeli, iż oczekuje się od nich zakończenia wojny w Ukrainie zwycięstwem do konkretnego dnia. Nie jest on przypadkowy.
Czy Putin ma świadomość, że przegrał wojnę? Zdaniem specjalisty od stosunków międzynarodowych dr Witolda Sokały, z pewnością. W rozmowie z Onetem wyjaśnił, co rosyjski prezydent musiałby zrobić, by zachować swoją władzę. Plan Kremla przewidywał zdobycie Kijowa w przeciągu kilku dni. Minął miesiąc, a stolica wciąż znajduje się pod rządami Ukraińców. Historyczna przegrana24 lutego rozpoczęła się inwazja wojsk rosyjskich w Ukrainie. Kreml nie zatrzymał się na uznaniu niepodległości Republik Ludowych Donieckiej i Ługańskiej i zdecydował się zaatakować pozostałą część kraju pod pozorem rzekomej denazyfikacji. Mimo potępienia ataku przez zdecydowaną większość cywilizowanych państw oraz nałożenie na Rosję sankcji ekonomicznych, które zrujnowały gospodarkę kraju, Władimir Putin nie wycofał się ze swoich zamiarów. Działania militarne w celu zdobycia strategicznych punktów na mapie Ukrainy miały potrwać kilka dni. Minął jednak miesiąc, a opór broniących swojej ojczyzny obywateli nie pozwolił na zagarnięcie największych miast. Jak przekonuje w rozmowie z Onetem wicedyrektor Instytutu Stosunków Międzynarodowych i Polityk Publicznych UJK w Kielcach, dr Witold Sokała, wojna jest dla Kremla już przegrana, a sam Władimir Putin ma z pewnością tego świadomość. Co zrobić, by przetrwać?Zdaniem specjalisty od stosunków międzynarodowych, jedyną rzeczą, jaką Kreml może zrobić, by poprawić nieco swoją sytuację w oczach Rosjan i zachować władzę, jest wmówienie opinii publicznej, że przegrana nastąpiła ze Stanami Zjednoczonymi i NATO. W przypadku, gdyby na jaw wyszło, że Rosja poniosła klęskę w boju z nieporównywalnie mniejszym krajem, łatwo doszłoby do obalenia mitu o potędze "wielkiej Rosji", który stara się utrzymywać Władimir Putin. - Na razie tylko niektórzy Rosjanie gorzko dowcipkują, że wmawiano im latami, jakoby mieli drugą armię na świecie, a okazała się faktycznie drugą, tyle że w Ukrainie. Pozostali wciąż się łudzą, otumanieni propagandą, albo sparaliżowani strachem - powiedział dr Witold Sokała. Zdaniem specjalisty, rosyjski prezydent będzie próbował sprowokować zachodnich przywódców do działań zbrojnych. Ostatecznie podejmie się rozmów pokojowych, ale z Joe Bidenem i Jensem Stoltenbergiem. Jak twierdzi dr Sokała, uniknie w ten sposób ostatecznego upokorzenia, które przyniosłaby mu konieczność konwersacji przy jednym stole z Wołodymyrem Zełenskim. Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Andrzej Duda widzi analogię w działaniach Rosji. Padło mocne porównanie historyczneNie mają jak się ogrzać i gdzie spać. Ujawniono nagrania rozmów rosyjskich żołnierzyJoe Biden w Europie ogłosi pakiet nowych sankcji. Kolejny cios dla RosjiŹródło: onet.pl
Jak poinformował oficer sił zbrojnych Ukrainy, Anatolij Sztefan, kolejny rosyjski dowódca został wyeliminowany podczas walk na terenie Ukrainy. Według przekazanych informacji, zginął Aleksiej Szarszarow, dowódca 171. oddzielnego batalionu 7. Dywizji Szturmowej Gwardii. Wojska rosyjskie, które w bestialski sposób zaatakowały terytorium Ukrainy, odnoszą coraz większe straty. Agresorzy tracą zarówno zdolność bojową, morale, jak również doświadczonych dowódców. Anatolij Sztefan, oficer sił zbrojnych Ukrainy, poinformował o śmierci Aleksieja Szarszawowa, który w armii rosyjskiej pełnił funkcję dowódcy 171. oddzielnego batalionu 7. Dywizji Szturmowej Gwardii.Podczas walk na terytorium Ukrainy przewodził formacji spadochroniarzy, przebywających na terytorium okupowanego Krymu.
Prezydent Joe Biden, który był obecny podczas nadzwyczajnego szczytu NATO w Brukseli nie pozostawił wątpliwości co do odpowiedzi Stanów Zjednoczonych w przypadku użycia broni masowego rażenia przez Rosję. Jak przekonywał amerykański prezydent, skala odpowiedzi zależeć będzie od tego, na jaki wymiar ataku zdecyduje się Władimir Putin. Broń masowego rażenia w gotowości?W związku z trwającą w Ukrainie agresją wojsk rosyjskich, na 24 marca zwołany został nadzwyczajny szczyt NATO, który odbył się w Brukseli. Brali w nim udział przywódcy państw członkowskich Sojuszu Północnoatlantyckiego, w tym prezydent USA, Joe Biden. Amerykański przywódca zadeklarował m.in., że Stany Zjednoczone przyjmą 100 tys. ukraińskich uchodźców. "Skupiamy się na łączeniu rodzin i zapewnianiu schronienia poszkodowanym" - powiedział. Podczas konferencji prasowej padło również bardzo bezpośrednie pytanie o to, jak Stany Zjednoczone zareagują w przypadku użycia przez Rosję broni masowego rażenia. Joe Biden odpowiedział bez zawahania. - Odpowiemy na to, a natura naszej odpowiedzi będzie zależała od natury użycia przez Rosjan - stwierdził. "Proporcjonalna odpowiedź" Joe Biden zasugerował, że o ewentualnym przekroczeniu granicy państw NATO Amerykanie decydować będą już po ewentualnym użyciu broni masowego rażenia przez Rosję. Stwierdził, że odpowiedź na tego rodzaju atak będzie do niego proporcjonalna. Amerykański prezydent powiadomił również, że przeprowadził rozmowę z chińskim przywódcą Xi Jinpingiem. Powiadomił go o ewentualnych konsekwencjach pomocy militarnej rosyjskiej armii. Zaznaczył, że nie groził przewodniczącemu Chińskiej Republiki Ludowej, ale wskazał na interes jego kraju w podtrzymywaniu dobrych relacji ze Stanami Zjednoczonymi i Europą, również na tle gospodarczym. - Myślę, że Chiny rozumieją, że ich przyszłość gospodarcza jest znacznie bliżej związana z Zachodem, niż z Rosją - orzekł Joe Biden. Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:USA nakłada na Rosję kolejne sankcje, obejmą blisko 400 osób. "Osobiście zyskują na polityce Kremla"Mocne przemówienie Zełenskiego w szwedzkim parlamencie. Przestrzegał przed RosjąAndrzej Duda w Brukseli: "Musimy się przygotować do tego, gdyby ktoś chciał nas atakować"Źródło: polsatnews.pl
Jak informuje agencja AFP, w czwartek rosyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych wydało oświadczenie, w którym oskarżyło Polskę o eskalację konfliktu pomiędzy Rosją a Ukrainą.Resort spraw zagranicznych twierdzi, że polski rząd nie kieruje się interesem swojego narodu, a wskazówkami udzielanymi przez Sojusz Północnoatlantycki.
Sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg oznajmił tuż przed rozpoczęciem szczytu w Brukseli, że Władimir Putin popełnił ogromny rozpętując wojnę. Zapewnił przy tym, że Sojusz zajmie się konsekwencjami rosyjskiej inwazji i będzie kontynuował wzmacnianie swoich sił odstraszania, nie zamierza jednak angażować się w działania militarne w Ukrainie.Dziś w kwaterze głównej NATO w Brukseli odbywa się nadzwyczajne spotkanie szefów państw i rządów NATO. Głównym tematem jest, oczywiście, rosyjska inwazja na Ukrainę. W naradzie udział weźmie także prezydent Andrzej Duda. Specjalnym gościem będzie Wołodymyr Zełenski, który połączy się ze stolicą Belgii za pośrednictwem połączenia wideo.
Premier Mateusz Morawiecki udzielił wywiadu dziennikowi "Washington Post", w którym zaapelował do Stanów Zjednoczonych o większą pomoc dla Ukrainy, w tym przekazanie broni defensywnej i przeciwlotniczej. Przyznał również, że prezydent Wołodymyr Zełenski zwrócił się do niego z rozpaczliwym apelem, a także ostrzegł przed imperialistycznymi zapędami Władimira Putina.W czwartkowym wydaniu "Washington Post" ukazała się rozmowa z szefem polskiego rządu. Mateusz Morawiecki mówił wiele na temat wojny w Ukrainie oraz tego, co należy zrobić, by uderzyć w Rosję i doprowadzić do zakończenia jej działań militarnych.
Były Dowódca Generalny Rodzajów Sił Zbrojnych gen. broni Mirosław Różański wyraził przekonanie, że NATO powinno przygotować się na wypadek rozlania się wojny w Ukrainie na państwa Sojuszu. Stwierdził również, iż konieczne są jak najszybsza relokacja sił i sprzętu na wschodnią flankę Paktu, a także konkretne deklaracje wsparcia dla Ukrainy na rozpoczynającym się w czwartek nadzwyczajnym szczycie w Brukseli.Miesiąc po wybuchu wojny w Ukrainie w Brukseli przywódcy państw NATO spotykają się w Brukseli na nadzwyczajnym zebraniu, podczas którego omówiona będzie dalsza strategia działań Paktu w obliczu ekspansywnej polityki Rosji.W ostatnich dniach wiele mówi się o tym, że potrzebna jest bardziej asertywna postawa wobec Władimira Putina. Pogląd ten podziela m.in. emerytowany generał broni gen. Mirosław Różański, który wypowiedział się na temat oczekiwań wobec spotkania na szczycie i konkretnych działań NATO.
Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow odpowiedział na pytania dziennikarzy o zniknięcie z przestrzeni publicznej ministra obrony Rosji. Jak tłumaczył w wywiadzie dla CNN, polityk jest bardzo "zaangażowany w dowodzenie specjalną operacją w Ukrainie". Nie chciał jednak komentować doniesień o problemach zdrowotnych Siergieja Szojgu.Minister obrony Rosji Siergiej Szojgu zniknął ponad tydzień temu z mediów, co było sporym zaskoczeniem dla opinii publicznej. Do tej pory bowiem polityk bardzo dbał o swój wizerunek, a w pierwszych tygodniach po inwazji na Ukrainę pojawiał się publicznie praktycznie codziennie.W związku z nagłą absencją, pojawiły się spekulacje dotyczące problemów zdrowotnych Szojgu, a także te mówiące o tym, że popadł w niełaskę u Władimira Putina z powodu klęsk armii rosyjskiej w Ukrainie. Wątpliwości te postanowił w końcu rozwiać rzecznik Kremla.
Ambasador Rosji w Polsce poinformował, że konta bankowe rosyjskiej ambasady w naszym kraju zostały zablokowane. Powodem miało być podejrzenie finansowania "działalności terrorystycznej". Wcześniej, tuż po inwazji na Ukrainę, polskie banki zablokowały wypłatę ogromnych sum przez rosyjskich dyplomatów, którzy chcieli wyprzedzić sankcje.Wojna dyplomatyczna między Polską a Rosją nabiera rozpędu. Podczas gdy Rosjanie, ustami rzeczniczki MSZ, dyskredytują Polskę na oczach całego świata, my wydalamy 45 dyplomatów podejrzanych o szpiegostwo.To jednak nie koniec uderzeń w Kreml. Polska jest jednym z państw, które nałożyły sankcje na reżim w Moskwie i nie zamierza przykładać ręki do sponsorowania ludobójstwa w Ukrainie. W związku z tym podjęto decyzję o zamrożeniu aktywów rosyjskiej ambasady w naszym kraju.
Wołodymyr Zełenski przemówił w szwedzkim parlamencie, gdzie podziękował za udzieloną pomoc. W swojej wypowiedzi podkreślił, że Szwecja była jednym z pierwszych państw, które udzieliło pomocy Ukrainie. Dodał także, że w rosyjskich mediach pojawiły się plany odnoszące się do zajęcia Gotlandii.Prezydent Ukrainy po raz kolejny przemówił w parlamencie innego kraju. Tym razem skierował swoje słowa do szwedzkich parlamentarzystów. Ostrzegł, że Rosja może zaatakować również ich kraj.- To niezwykle mroczny czas, niespotykany od II wojny światowej. Lista zmarłych liczy tysiące, a Rosjanie bombardują szpitale, uniwersytety, przedszkola - poinformował Wołodymyr Zełenski na forum szwedzkiego parlamentu.- Wy, Szwedzi, także jesteście zagrożeni. W rosyjskich mediach pojawiały się informacje o planach zajęcia Gotlandii, a jeśli Rosja zajmie Bałtyk, oznaczać to będzie ograniczenie wolności w Europie - ostrzegał Zełenski.Przywódca okupowanej Ukrainy dodał również, że rosyjskie siły nie odróżniają celów wojskowych od tych cywilnych, doprowadzając do ogromnego cierpienia wśród ludności cywilnej. - To, co się dzieje, to jest atak terrorystyczny - grzmiał Zełenski.
Dziennikarze CNN donoszą o tajemniczym spotkaniu amerykańskich attache z rosyjskim generałem Jewgienijem Iljinem, podczas którego ten zachowywał się wyjątkowo nerwowo. Zdaniem Amerykanów wszystko przez problemy z morale w armii Władimira Putina, które słabnie z dnia na dzień. Pogłoskom tym zaprzecza jednak Kreml.Do spotkania na linii USA-Rosja miało dojść w minionym tygodniu w siedzibie Ministerstwa Obrony Federacji Rosyjskiej w Moskwie. Dziennikarzom CNN udało się ustalić, że gospodarzy reprezentował doświadczony generał dywizji Jewgienij Lijin.
- Warszawa robi wszystko, aby ludzie z Ukrainy, którzy są teraz w Polsce i chcą przyjechać na terytorium Federacji Rosyjskiej, a takich osób jest wiele, nie mogli tego zrobić - twierdzi rzeczniczka rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa. To już kolejna kuriozalna, kłamliwa wypowiedź przedstawiciela Federacji Rosyjskiej, dotycząca wydalenia z Polski 45 dyplomatów podejrzanych o szpiegostwo i wojny w Ukrainie.Rosyjskie władze przekraczają kolejne granice hipokryzji. Po tym, jak serię kłamstw wygłosili szef MSZ Rosji Siergiej Ławrow oraz ambasador Rosji w Polsce Siergiej Andriejew, swoje miejsce w czołówce propagandystów Kremla umacnia Maria Zacharowa. Jej najnowsza wypowiedź budzi zdumienie.