Prezydent Ukrainy złożył hold ofiarom katastrofy smoleńskiej, do której doszło 10 kwietnia 2010 roku. - Dziś czcimy pamięć ofiar katastrofy pod Smoleńskiem, która przed 12 laty zabrała życie prezydenta Lecha Kaczyńskiego i przedstawicieli polskiej elity - napisał za pośrednictwem swojego Twittera Wołodymyr Zełenski. Przywódca naszych wschodnich sąsiadów podkreślił, że jego naród jest solidarny z "polskimi przyjaciółmi". Na swoim Twitterze zaznaczył, że pamiętają o wydarzeniach z 10 kwietnia 2010 roku, kiedy to prezydencki samolot TU-154 rozbił się w okolicach smoleńskiego lotniska.Zełenski przekazał, że w 12 rocznicę tego tragicznego zdarzenia, Ukraina jest solidarna z Polakami. Zaznaczył również, że Polska jest strategicznym sojusznikiem, który wspiera jego naród na wiele sposobów i jest przeciwna agresji Federacji Rosyjskiej.We honor the memory of the victims of the plane crash near #Smolensk, which took the lives of President Lech Kaczyński & 🇵🇱 elite representatives 12 years ago. Today, we stand in solidarity with 🇵🇱 friends & allies, who stand with 🇺🇦 against Russian aggression. #smolenskpamietamy— Володимир Зеленський (@ZelenskyyUa) April 10, 2022
Zdaniem biznesmena Billa Browdera, który w przeszłości inwestował w Rosji, istnieją trzy scenariusze rozwoju wojny w Ukrainie, w tym jeden najbardziej prawdopodobny. Zdaniem jednego z największych wrogów Władimira Putina najpewniej konflikt zbrojny za naszą wschodnią granicą będzie tlił się latami, ale kluczem do zwycięstwa Zachodu mogą okazać się oligarchowie, którzy trzymają pieniądze rosyjskiego przywódcy.Bill Browder jeszcze kilkanaście lat temu zbijał fortunę na inwestycjach w Federacji Rosyjskiej. W 2005 roku został jednak wydalony z kraju, gdyż naraził się samemu Władimirowi Putinowi, ujawniając korupcję i zepsucie na szczytach władz.Władze Rosji uznały go nawet za "zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego" i wielokrotnie próbowały nakłonić Interpol do ścigania biznesmena. Ten jednak nie zamierza milczeć i w najnowszym wywiadzie dla "New York Timesa" opowiada, jak, jego zdaniem, rozwinie się wojna w Ukrainie, a także zdradza, w jaki sposób uderzyć skutecznie w rosyjskiego przywódcę.
Komisarz Rady Najwyższej Ukrainy ds. Praw Człowieka Ludmyła Denisowa poinformowała, że na terenach czasowo okupowanych przez Rosjan dochodzi do przymusowego wcielania mężczyzn do armii Władimira Putina. Tak jest m.in. w Melitopolu, Wasylówce i Heniczesku. Oprócz tego, rosyjskie wojska dopuszczają się także innych, szokujących naruszeń praw człowieka i międzynarodowych konwencji.Niepokojące doniesienia z terenów znajdujących się czasowo pod kontrolą Rosjan. Wojska Władimira Putina próbują złamać miejscową ludność, dopuszczając się okrutnych zbrodni wojennych i niszcząc morale Ukraińców.Niemogąca osiągnąć założonych celów rosyjska armia jest coraz bardziej sfrustrowana, co prowadzi do brutalizacji działań, a znaczne straty w ludziach pchają ją do szokujących procederów. Jeden z nich ujawniła dziś ukraińska komisarz ds. praw człowieka, Ludmyła Denisowa.
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski odniósł się do kwestii członkostwa jego kraju w NATO. - Wojna inaczej by przebiegała, mielibyśmy ramię bliskich sąsiadów, moglibyśmy razem walczyć. Ale mam przekonanie, że w ogóle by tej wojny nie było - stwierdził w wywiadzie dla agencji Associated Press. Dodał również, że Ukraińcy wciąż czekają na dostawy niezbędnej broni, która zagwarantowałaby przełom w walkach.Najnowszy wywiad z przywódcą Ukrainy ukazał się we fragmentach na jego oficjalnym koncie na Facebooku zaledwie dwa dni po tym, jak Rosjanie zaatakowali dworzec kolejowy w Kramatorsku.Mimo tego, polityk wciąż widzi szanse na dążenie do pokoju, choć rosyjskie ataki na ludność cywilną przybierają coraz brutalniejsze oblicze, a media donoszą o planowanej ofensywie na wschodzie kraju.
Elektrownia jądrowa w Czarnobylu od kilku dni znajduje się pod pełną kontrolą Ukraińców. Okazuje się jednak, że rosyjskie wojska nie opuściły miejsca z pustymi rękami, kradnąc z laboratoriów radioaktywne materiały. Ich oddziaływanie może być wysoce szkodliwe.Od momentu wybuchu wojny 24 lutego do końca marca elektrownia w Czarnobylu zajęta była przez wojska rosyjskie, które dokonały licznych kradzieży i zniszczeń. Gdy więc zapadła decyzja o wycofaniu się ich z terenu zakładu oraz Czarnobylskiej Strefy Wykluczenia, świat delikatnie odetchnął z ulgą. Tego samego nie można jednak powiedzieć o żołnierzach Putina.
W zniszczonym Hostomelu (obwód kijowski) Rosjanie pozostawili po sobie graffiti z pytaniem do Ukraińców. Ma ono wyraźnie antypolski wydźwięk. Zdjęcie dokumentujące to hasło szybko trafiło do internetu.Hostomel to kolejna podkijowska miejsowość, w której Rosjanie dopuścili się brutalnych ataków na ludność cywilną. O tym, jak wygląda sytuacja w sąsiedniej Borodziance, pisaliśmy w tym artykule.
Putinowska propaganda od lat wpaja Rosjanom, że Ukraina to zacofany kraj. Jedna z kobiet ujawniła, że żołnierze rosyjscy byli wyjątkowo zdziwieni, gdy zobaczyli, że mieszkańcy zaatakowanego państwa żyją w lepszych warunkach niż oni. Zszokowały ich domy, wyposażenie i jedzenie.Wojna w Ukrainie trwa już 46 dni. Wojska rosyjskie wycofują się na wschodnie tereny państwa, a doradca prezydenta Ukrainy Ołeksij Arestowycz wskazał, że rozpoczął się pierwszy etap ofensywy na Donbas. Jego zdaniem szykują się zacięte walki, ponieważ wróg będzie atakował równocześnie z północy i południa.
Anna Kalczyńska nie mgła opanować emocji w programie "Dzień Dobry TVN". Prezenterka popłakała się na wizji, a rozmowę musiał poprowadzić dalej Andrzej Sołtysik. Dziennikarka wyjaśniła, co doprowadziło ją do łez.Widzowie byli zaskoczeni emocjonalną reakcją Anny Kalczyńskiej na jeden z materiałów, który wyemitowano w czasie niedawnego wydania "Dzień Dobry TVN". Dziennikarka nie mogła powstrzymać wzruszenia.
Światowe media informują, że bliski współpracownik Władimira Putina trafił do aresztu śledczego w rosyjskim Lefortowie. Był szef departamentu wywiadu zagranicznego Federalnej Służby Bezpieczeństwa Siergiej Biesiada jest podejrzewany przez władze na Kremlu o zdradę narodu. Wcześniej mężczyzna przebywał w areszcie domowym, gdzie trafił po serii niepowodzeń rosyjskiego wojska na terenie Ukrainy.O tym, że Władimir Putin nie ma żadnej litości dla swoich przeciwników, a także zdrajców, wiadomo nie od dziś. O jego mocnych rządach przekonał się były szef departamentu wywiadu zagranicznego FSB, Siergiej Biesiada. Mężczyzna trafił do aresztu domowego po tym, jak rosyjskie siły zaczęły odnosić drastyczne straty na terytorium okupowanej Ukrainy. Światowe media poinformowały, że w ostatnim czasie został przeniesiony do więzienia śledczego w Lefortowie.Informację dotyczącą Biesiady przekazał portal Ukraińska Prawda, powołując się na Andrieja Sołdatowa, dziennikarza specjalizującego się w tematyce rosyjskich służb specjalnych. Serwis poinformował, że był szef wywiadu zagranicznego został przeniesiony z aresztu domowego do specjalnej placówki w Lefortowie. Poinformowano również, że sprawą Siergieja Biesiady, już po przeniesieniu go do aresztu śledczego, zajmuje się Główny Wojskowy Departament Śledczy IC.
Jarosław Kaczyński w liście skierowanym do uczestników sobotniej mszy na Jasnej Górze w Częstochowie przekonywał, że "tragedia smoleńska wciąż jest krwawiącą, niemożliwą do zabliźnienia raną". Jego zdaniem wydarzenia sprzed 12 lat "kładą się cieniem na życie publiczne". W apelu nawiązał także do wojny w Ukrainie.Msza była tylko początkiem obchodów, które zaplanowano na dziś. Tuż po godz. 7:00 Marszałek Sejmu Elżbieta Witek wraz z wicemarszałkami złożyła kwiaty pod upamiętaniającą tablicą w Sejmie. Szczegółowy plan uroczystości zaplanowanych na niedzielę przez PiS można znaleźć w tym artykule.
W sobotni wieczór o godzinie 20:00 Telewizja Polska wyemitowała film dokumentalny Marcina Tulickiego "Nasz człowiek w Warszawie", opowiadający o działaniach kilku europejskich krajów, które w ostatnich latach wspierały potencjał Rosji, nawet pomimo jej wzmożonej agresji wobec kilku suwerennych państw. Jak można się spodziewać, w bardzo negatywnym świetle oprócz Władimira Putina, został przedstawiony również Donald Tusk. W kierunku lidera opozycji padło kilka mocnych zarzutów.- Europa przez wiele lat w bierny sposób przyglądała się wzmożonej rosyjskiej agresji, ale przede wszystkim jej kolejnym zbrodniom. Nawet pomimo tego, w skuteczny sposób zawierała kolejne polityczno-biznesowe układy, przez co reżim Kremla było stać na terroryzowanie kolejnych państw - podkreśliła prezenterka "Wiadomości", Danuta Holecka.Warto zaznaczyć, że tytuł „Nasz człowiek w Warszawie” nawiązuje do cytatu z artykułu rosyjskiego portalu Gazeta.ru relacjonującego wizytę w lutym 2008 roku ówczesnego premiera Donalda Tuska w Moskwie.Przez wiele następnych lat, ten tytuł był skrzętnie wykorzystywany przez przeciwników Tuska, a także krytyków ówczesnego rządu PO-PSL.Główną tematyką tego materiału są przede wszystkim relacje europejskich elit z Federacją Rosyjską, a także samym Władimirem Putinem. W szczególny sposób "oberwał" Donald Tusk, który został ukazany jako polityk prezentujący prorosyjską postawę. W dokumencie zestawiono ujęcia ogromnych zniszczeń, a także ofiar wojny w Ukrainie z kadrami przedstawiającymi Władimira Putina. Ukazano również ujęcia z jego kilku spotkań z ówczesnym premierem Polski, Donaldem Tuskiem.Porównano retorykę polityków Prawa i Sprawiedliwości, z tą prezentowaną przez obóz ówczesnej władzy PO-PSL. Sam Donald Tusk został przedstawiony w bardzo negatywnym świetle, ponieważ podkreślono jego "dobre" relacje z władzą na Kremlu. Dla kontrastu dodano kilka wypowiedzi Lecha Kaczyńskiego, który w otwarty sposób krytykował poczynania Rosji, a także nawoływał, by powstrzymać zbrodniczy reżim Władimira Putina.W jednej z przedstawionych wypowiedzi, Donald Tusk podkreślił, że zarówno on, jak i jego rząd zrobią wszystko, by poprawić polskie relacje z Federacją Rosyjską. Warto nadmienić, że w ciągu ostatnich tygodni, główne wydanie "Wiadomości" prawie codziennie emituje materiały krytykujące zarówno Platformę Obywatelską, jak i samego Donalda Tuska. W swoich materiałach skupiają się na aktualnym stanowisku, jak i wypowiedziach dotyczących działań obozu rządzącego, jak również decyzji w dotyczących relacji z Rosją w latach 2007-2015, podczas rządów PO-PSL.
Setki Ukraińców w geście wdzięczności za okazaną pomoc, zdecydowało się na zorganizowanie spontanicznej akcji sprzątania lasów oraz parków w polskich miastach. Biorą niej udział całe rodziny, matki z dziećmi i nastolatkowie. Szacuje się, że od momentu ataku Rosji na Ukrainę do Polski przybyło już ponad 2,5 mln uchodźców. Warto podkreślić, że zdecydowaną większość zza naszej wschodniej granicy stanowią kobiety oraz dzieci. Ukraińcy, którzy zdołali znaleźć schronienie na terenie naszego kraju, postanowili odwdzięczyć się w niesamowity sposób. Setki osób rozpoczęło masową akcję sprzątania polskich lasów oraz parków. Warto zaznaczyć, że akcja odbywa się pod osobliwą nazwą "Sobotnik". Zgodnie z ukraińską tradycją, jedna z wiosennych sobót jest poświęcona czynowi społecznemu polegającemu na sprzątaniu skwerów oraz parków.Tym razem "Sobotnik" zyskał nowe oblicze. Setki osób rozpoczęło masowe sprzątanie lasów oraz parków, chcąc odwdzięczyć się Polakom za okazaną dobroć.W sobotę 9 kwietnia akcja zawitała do stolicy naszego kraju, Warszawy. Setki ukraińskich uchodźców sprzątało warszawskie lasy. Wśród zaangażowanych osób były rodziny z dziećmi, a także nastolatkowie.
Według rzecznika szefa rządu, Bertalana Havasiego, premier Viktor Orban stanowczo potępia masowe zabójstwa w podkijowskiej Buczy. W jego opinii szef węgierskiego rządu opowiada się za międzynarodowym śledztwem, by wykryć sprawców wszystkich zbrodni. Havasi podkreśla, że Orban uważa, że wojna na terenie Ukrainy jest oczywistym aktem agresji ze strony Rosji.Rzecznik węgierskiego rządu poinformował w sobotę, że premier Viktor Orban z całą stanowczością potępia działania Rosji, które mają miejsce na Ukrainie. Bertalan Havasi zaznaczył, że Węgry reprezentują takie samo stanowisko, jak cała Unia Europejska. - Takie jest wspólne stanowisko Unii Europejskiej i Węgry je reprezentują. Myślę, że wszystkie te okrucieństwa należy odpowiednio zbadać, podobnie jak należy bezwzględnie chronić cywilów i w zdecydowany sposób potępiać ich krzywdzenie. Chcemy niezależnego i bezstronnego śledztwa - przekazał Havasi cytując słowa Orbana.Rzecznik zaznaczył, że szef węgierskiego rządu doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że aktualny konflikt zbrojny na terenie Ukrainy jest wywołany przez stronę rosyjską. Warto podkreślić, że Buczy zginęło co najmniej 360 osób, w tym 10 dzieci. Szczegółowe informacje na temat zbrodni przekazała ukraińska rzeczniczka praw człowieka, Ludmiła Denisowa. Według niej, Rosjanie stacjonujący w mieście torturowali ludność cywilną. - Przy ulicy Jabłunskiej okupujący miasto rosyjscy żołnierze stworzyli "prawdziwą salę tortur", a według ocalałych mieściła się tam kwatera główna kadyrowców, którzy wypalali ludziom oczy, odcinali części ciała i zamęczali na śmierć nie tylko dorosłych, ale również dzieci - podkreśliła Denisowa.
Siły rosyjskie ostrzelały cysternę z kwasem azotowym, w okolicach miasta Rubiżne znajdującego się w obwodzie ługańskim. O tym niebezpiecznym incydencie poinformował w sobotnie popołudnie szef władz tamtejszego regionu, Serhij Hajdaj. Lokalne władze przekazały jasny komunikat. Do szokującego zdarzenia doszło w sobotę po południu na terenie obwodu ługańskiego we wschodniej części Ukrainy. Rosjanie ostrzelali cysternę z kwasem azotowym w okolicach miasta Rubiżne. - Znowu atak chemiczny. W okolicach Rubiżnego orki (Rosjanie) znowu trafiły w cysternę z kwasem azotowym - poinformował za pośrednictwem platformy Facebook, Siergiej Hajdaj.
Mateusz Morawiecki podkreślił, że Polska musi mieć bardzo silną armię, która będzie odstraszać potencjalnych agresorów. Premier wizytował w sobotę fabrykę firmy WB Electronics w Ożarowie Mazowieckim. Podczas konferencji prasowej przekazał, że Europa została gwałtownie wyrwana z wieloletniej drzemki.Szef polskiego rządu wskazał, że to, co robią siły Federacji Rosyjskiej, dokładnie obserwuje cały świat. Potępił działania Władimira Putina, a także podkreślił, że wzmocnienie polskiej armii to jeden z priorytetów rządu.- Dokładnie widzimy, co dziś dzieje się na terenie Ukrainy. Armia bezlitosnych zbirów z Rosji, rzeźników, złoczyńców niszczy spokój domu ukraińskiego, tym samym niszcząc życie na Ukrainie - przekazał premier.Morawiecki zaznaczył, że cała Europa została gwałtownie wyrwana z geopolitycznej drzemki. Dodał, że aktualnie światowi przywódcy debatują na temat spraw, które jeszcze kilka miesięcy temu, były nie do wyobrażenia. - Aktualnie, cała Europa, która zanurzona była w takim marzeniu o wiecznym pokoju, została wyrwana z tej geopolitycznej drzemki. I dlatego wszyscy dzisiaj rozmawiamy o nowych, o innych tematach, innych sprawach - takich, o jakich jeszcze dwa miesiące temu mało kto rozmawiał - zaznaczył szef polskiego rządu.Mateusz Morawiecki podkreślił, że nasz kraj musi mieć niezwykle silną armię, która będzie skutecznym gwarantem bezpieczeństwa. W jego opinii musi być wystarczająca, by odstraszyć potencjalnego wroga. - Rosja pokazała, że może niszczyć spokój, a wręcz że nie chce pokoju, dodatkowo postępując w sposób ludobójczy. - przekazał premier. Morawiecki podkreślił, że w chwili obecnej, jesteśmy świadkami "straszliwych zbrodni rosyjskich". - Wszystkich nas wybudziły z tego snu, a zwłaszcza przywódców zachodniej Europy. - podkreślił. Szef rządu zaznaczył, że chora ambicja Rosji jest niezwykle niebezpieczna dla całej Europy. Dodał również, że aktualna sytuacja drastycznie przebudowuje cały system polityczny współczesnego świata.
Rzeczniczka praw człowieka przekazała wstrząsające szczegóły dotyczące rosyjskiej okupacji na terenie ukraińskiego miasta Bucza. Podkreśliła, że wyniku bestialskich działań Rosjan zginęło co najmniej 360 osób, w tym 10 dzieci. Ludmyła Denisowa poinformowała również o sytuacji w innych ukraińskich miastach.Już od ponad miesiąca trwa skoordynowana, a zarazem bestialska agresja sił rosyjskich na terytorium Ukrainy. Każdego dnia można znaleźć informacje dotyczące kolejnych zbrodni popełnianych przez wojska Władimira Putina.Ukraińska rzecznik praw człowieka poinformowała, że Buczy zginęło co najmniej 360 osób, z czego 10 dzieci. Dodała również, że tamtejsza ludność była w barbarzyński sposób torturowana przez oddziały kadyrowców.- Przy ulicy Jabłunskiej w Buczy okupujący miasto rosyjscy żołnierze stworzyli "prawdziwą salę tortur", a według ocalałych mieściła się tam kwatera główna kadyrowców, którzy wypalali ludziom oczy, odcinali części ciała i zamęczali na śmierć nie tylko dorosłych, ale również dzieci - zaznaczyła ukraińska agencja Ukrinform, cytując wpis Denisowej na Telegramie.Rzeczniczka podkreśliła, że równie ciężka sytuacja jest w Mariupolu, gdzie Rosjanie zdecydowali się na intensywne użycie mobilnych krematoriów. W ten sposób pozbywają się ciał zabitych cywilów, skutecznie zacierając ślady popełnionych zbrodni.
W sobotę do Warszawy przyleciała przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen. Spotkała się z prezydentem Polski, Andrzejem Dudą, po czym wzięła udział w specjalnej konferencji darczyńców na rzecz uchodźców "Stand Up For Ukraine". W czasie wydarzenia głos zabrał Wołodymyr Zełenski, który w wyjątkowy sposób podziękował za pomoc jego narodowi, a także wezwał do dotkliwszych działań wobec Rosji.W sobotnie popołudnie w stolicy naszego kraju doszło do serii spotkań z przewodniczącą Komisji Europejskiej, Ursulą von der Leyen. Na płycie lotniska Chopina przywitał ją prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski, później gościł ją prezydent kraju, Andrzej Duda, a o godzinie 15, polityk wzięła udział w specjalnej konferencji "Stand Up For Ukraine".W trakcie wydarzenia głos zabrał prezydent Ukrainy, Wołodymyr Zełenski, który podziękował za pomoc udzielaną jego rodakom. Zaznaczył również, że działania Federacji Rosyjskiej powinny być potępione, a odpowiedź zdecydowana. Ursula von der Leyen nawiązała do swojej wcześniejszej wizyty na terenie Ukrainy. Podkreśliła, że to, co zobaczyła, bardzo ją dotknęło. Zaznaczyła, że od początku rosyjskiej agresji ofiarą zbrodniczych działań padło aż 176 dzieci. - Wczoraj byłam w Kijowie, odwiedzałam Buczę. Nie znajduję słów, żeby wyrazić to, co widziałam. Mam tyle podziwu dla naszych ukraińskich przyjaciół, bo toczą naszą wojnę - powiedziała von der Leyen podczas finału akcji Stand Up For Ukraine. - Oni walczą o naszą wolność, a my walczymy o Ukrainę - podkreśliła szefowa KE. W swojej wypowiedzi podziękowała również Polsce, a przede wszystkim Polakom. - Jesteście krajem, który przyjął dwa mln uchodźców z Ukrainy. Dziękujemy - zwracając się do prezydenta Dudy.Głos zabrał również prezydent Andrzej Duda. Polityk podkreślił, że spotkanie w Warszawie ma symboliczne znaczenie. - To, że spotykamy się w Warszawie, ma znaczenie symboliczne. Polska jest krajem frontowym. Pod wieloma względami moi rodacy byli pierwszymi, którzy pomogli. Dzięki nim wielu Ukraińców znalazło schronienie. Wszyscy popieramy te same wartości, a dzisiaj stajemy w obronie Ukrainy. Dzisiaj wspieramy miliony ukraińskich uchodźców i ludzi w potrzebie - wskazał Duda.
Rząd ogłosił, że będzie finansowo wspierać nie tylko zwykłych Polaków, którzy otworzyli swoje domy dla uchodźców, ale również organizacje. Okazuje się, że wśród jednych z największych beneficjentów znalazła się Straż Narodowa Roberta Bąkiewicza. Swojego oburzenia nie kryła Fundacja Otwarty Dialog, której nie przyznano ani złotówki.- Sprawdziliśmy, jak w praktyce wygląda pomoc rządu Ukrainie ponad podziałami. Jako jedna z bardziej doświadczonych organizacji złożyliśmy wniosek o dofinansowanie z KPRM. Nie otrzymaliśmy nic. Ćwierć mln zł (top 10/130!) otrzymał za to wybitnie zasłużony w pomocy Ukrainie... Bąkiewicz - napisała w piątek wieczorem Fundacja Otwarty Dialog, która od 2009 r. prowadzi działania pomocowe.
- Prawie 90 procent ofiar cywilnych ma rany postrzałowe - ujawnił burmistrz Buczy. Opis miasta poraża. Ciała zamordowanych przez rosyjskich żołnierzy osób układane były w stosach przypominających układanie drewna na opał. Ukraińcy odkryli więcej niż jeden masowy grób. Szczegóły mrożą krew w żyłach.Szczery wywiad burmistrza ukraińskiej Buczy ponownie pokazuje ogrom masakry cywilów w mieście okupowanym przez Rosjan. Wycofanie się wojsk armii Władimira Putina ujawniło zbrodnie wojenne. - Codziennie znajdujemy kolejne prowizoryczne mogiły w wioskach naszej gminy - powiedział Anatolij Fedoruk, mer Buczy.Relacja burmistrza miasta poraża. Samorządowiec ujawnił, że do tej pory naliczono 320 ofiar osób cywilnych. - Eksperci, kryminolodzy i śledczy badają obecnie ofiary, ale liczba znalezionych ciał rośnie z dnia na dzień - powiedział w szczerym wywiadzie dla Deutsche Welle. Niemniej Anatolij Fedoruk nie ukrywa, że z każdym dniem liczba odkrywanych ciał nieustannie rośnie.
Kolejne mocne słowa Dmitrija Miedwiediewa, ponownie otwarcie uderzył w Zachód. Były prezydent Rosji nie ukrywa swojego krytycznego stanowiska w kwestii zachodnich sankcji. Polityk wprost stwierdził, że to rodzaj wypowiedzenia wojny.Niedawno Dmitrij Miedwiediew w obszernym wpisie uderzył w Polskę i polski rząd. Wskazał, że kwestią czasu jest zorientowanie się Polaków, iż Mateusz Morawiecki i jego gabinet nie działają na korzyść swojego kraju.Najnowsze stanowisko byłego prezydenta Rosji jest szersze. Tym razem Dmitrij Miedwiediew postanowił uderzyć w cały Zachód, który od 24 lutego otwarcie potępia działania Rosji.
Ukraiński wywiad upublicznił nagranie rozmowy rosyjskiego żołnierza z żoną. Mężczyzna stwierdził, że jego słowa powinny zostać potraktowane jako "ostatnia wola". Prośba dotyczyła przyszłości ich syna. Wojskowy ujawnił również krytyczną sytuację swojego oddziału.Niemal od początku wojny ukraińskiemu wywiadowi udaje się przechwycić rozmowy żołnierzy Władimira Putina, którzy kontaktują się ze swoimi rodzinami. Kiedy zapowiadane zwycięstwo nie nadeszło, słowa, jakie zaczęły padać z ich ust, stały się wyjątkowo ponure.W piątek SBU opublikowała zapis rozmowy Rosjanina z żoną i dzieckiem. Anonimowy mężczyzna widzi ponoszone przez armię rosyjską klęski i dzieli się z ukochaną prośbą. Przedstawił ją w sposób, jakby był pewien, że nie wróci już do domu.
Burmistrz Wojciech Żukowski wsiadł w samochód dostawczy i pojechał osobiście do Ukrainy z pomocą humanitarną. Odwiedził dwa miasta partnerskie Tomaszowa Lubelskiego - Łuck i Kiwerce. "Ukraina walczy za nas, udzielanie ich wojskom pomocy to wzmacnianie siły obronnej naszego kraju" - przekazał włodarz przygranicznego miasta.W rozmowie z naszą reporterką, burmistrz Wojciech Żukowski przyznał się, że 27 marca wybrał się w podróż z pomocą humanitarną za naszą wschodnią granicę.- Stoi za nami bus, który jest dla mnie sentymentalny. Po raz pierwszy w życiu prowadziłem busa. Jak się okazało, nie jest to trudne zadanie. Tym busem zawiozłem dary do Łucka i Kiwerców. To jest nasze miasto partnerskie - opowiada burmistrz Tomaszowa Lubelskiego.Przy okazji wizyty na Wschodzie Wojciech Żukowski miał okazję porozmawiać z osobami, które organizują pomoc humanitarną na miejscu, w Ukrainie. Dowiedział się kilku ważnych rzeczy, o które zaapelował podczas wywiadu.- Prośba do wszystkich tych, którzy już pomagali, ale także do tych, którzy zastanawiają się, czy jeszcze jest potrzebna pomoc. Pomoc tam, w Ukrainie jest potrzebna i będzie potrzebna jeszcze przez wiele tygodni, miesięcy, a może i lat - przekazał burmistrz.Wśród najbardziej potrzebnych produktów znajduje się żywność z długim terminem przydatności, chemia a także medykamenty. Ostatnie z nich są bardzo potrzebne na froncie dla walczących żołnierzy.
Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen i szef unijnej dyplomacji Josep Borrell odwiedzili w piątek Kijów. Politycy spotkali się z prezydentem Wołodymyrem Zełenskim, który odebrał dokumenty uprawniające do nadania Ukrainie statusu państwa kandydującego do Unii Europejskiej.Oprócz von der Leyen i Borrella, w delegacji, która udała się w piątek do Ukrainy był także premier Słowacji Eduard Heger. Politycy wspólnie odwiedzili Buczę, w której doszło do masakry cywilów, a następnie udali się do stolicy kraju, Kijowa, by złożyć wizytę Wołodymyrowi Zełenskiemu.
Trwają masowe wywózki ludności cywilnej z terenów Ukrainy, których dokonują Rosjanie głównie we wschodniej części kraju. Ci, którzy zostaną wywiezieni w głąb Rosji, znikają bez żadnego śladu. Eksperci uważają, że celem okupanta może być eliminacja lokalnych elit i rusyfikacja dzieci, a alternatywą dla deprotacji - rozstrzelanie.Po tym, jak Rosjanie wycofali się z niektórych miejscowości w Ukrainie, oczom całego świata ukazały się dramatyczne obrazki pokazujące śmierć, cierpienie i zniszczenie. Rosyjska armia nawet nie ukrywa, że konsekwentnie dąży do zdławienia ukraińskiego ducha, a w konsekwencji zniszczenia całego narodu.Jednym ze sposobów na walkę Putina z Ukraińcami okazały się okrutne mordy, takie jak ten w Buczy i Borodziance, a także gwałty. Teraz okazuje się, że jest jeszcze jedna bestialska metoda nękania okupowanego narodu, a mianowicie wywózki ludności cywilnej.
Wstrząsające nagranie przechwycone przez ukraiński wywiad. Rosyjski żołnierz wyraził w rozmowie z żoną swoją ostatnią wolę, prosząc ukochaną, aby przypilnowała ich syna, by ten nigdy nie wstępował do wojska. Mężczyzna był bowiem przekonany, że do domu wróci najpewniej martwy.Wojna w Ukrainie trwa już 44. dzień. Przez ponad miesiąc w wyniku konfliktu zbrojnego wywołanego przez Rosję zmarły tysiące niewinnych ludzi, śmierć poniosło także wielu żołnierzy zarówno po ukraińskiej, jak i rosyjskiej stronie.Według niektórych szacunków, to armia Władimira Putina została jednak bardziej zdziesiątkowana, tracąc blisko 19 tysięcy wojskowych, w tym wielu wybitnych generałów i dowódców. Wszystko to niepokoi wysłanych na front Rosjan, czego dowodem są nagrania przechwycone przez Służbę Bezpieczeństwa Ukrainy.
Rosyjskie media konsekwentnie zaprzeczają masakrom w Ukrainie. Państwowa telewizja Rossija24 zasugerowała nawet, że na ulicach najechanego kraju nie leżą ofiary rosyjskiej armii, ale podłożone przez Ukraińców kukły. Kłamstwo zostało szybko zdemaskowane, gdy okazało się, że nagranie mające być "dowodem" na postawioną tezę jest fragmentem z planu zdjęciowego serialu.Rosja bezczelnie forsuje swój przekaz mówiący o "operacji specjalnej" w Ukrainie, która ma prowadzić do ochrony ludności ucieśnionej przez ukraińskich nacjonalistów. W szerzenie kłamstw zaprzęgnięta jest cała machina propagandowa, włączając w to, oczywiście, nieocenione państwowe media i oficjalne przekazy władzy.
Papież Franciszek może wkrótce odwiedzić Ukrainę. Taką informację przekazał w piątek mer Kijowa Witalij Kliczko, który przyznał, że wysłał formalny list z zaproszeniem i stwierdził, że wizyta Ojca Świętego "przyniosłaby pokój Europie".W piątkowej rozmowie z włoską stacją telewizyjną Sky Tg24 Witalij Kliczko przyznał, że zaprosił papieża Franciszka do Kijowa, wysyłając mu formalny list i wskazywał na wielkie znaczenie, jakie pielgrzymka do Ukrainy miałaby dla losów całej wojny.- To byłaby bardzo ważna symboliczna wizyta, która przyniosłaby pokój naszemu krajowi - przekonywał.Mer Kijowa uważa, że obecność Ojca Świętego przyniosłaby pokój w Ukrainie, "ponieważ cały świat na niego patrzy, cały świat słucha jego słów". Potwierdził również, iż ma pewne informacje o tym, że Watykan stara się znaleźć odpowiedni termin.
- Około rok temu zaczął przechodzić zasadniczą przemianę, a teraz sytuacja jest krytyczna - mówi dziś o Władimirze Putinie oligarcha Leonid Niewzlin. Jak twierdzi, rosyjski przywódca nie chce otrzymywać złych informacji z frontu, dlatego nie organizuje wojskowo-politycznych spotkań. Ponadto, cierpi na poważną chorobę, wywołującą agresję i drażliwość, która zmusza go do życia w ciągłej izolacji.Od czasu wybuchu wojny w Ukrainie media rozpisują się na temat stanu zdrowia Władimira Putina, mnożąć liczne spekulacje. Kreml regularnie zapewnia, że prezydent Rosji czuje się doskonale, mimo tego dziennikarskie śledztwa wykazały w ostatnim czasie, że prawda może być zupełnie inna.Nowe światło na tę kwestię rzucił niedawno opublikowany raport zespołu Proekt, ujawniający, że Putin może cierpieć na raka tarczycy. Teraz z kolei o kondycji "cara Rosji" wypowiedział się rosyjski oligarcha Leonid Niewzlin, który przeszło 20 lat temu uciekł z kraju do Izraela.