Chełm pomaga, ale brakuje rąk do pracy. Rzecznik: "Największym problemem zmęczenie i brak snu"
Chełm to miasto przygraniczne, które z dnia na dzień zaangażowało się w pomoc uchodźcom. Przez miasto przewinęło się już ponad 100 tys. osób uciekających przed wojną w Ukrainie. O tym, jak wygląda koordynacja punktów recepcyjnych, czego brakuje i jakie są największe problemy w obliczu nowej sytuacji portal goniec.pl rozmawiał z rzecznikiem prasowym Urzędu Miasta Chełm Damianem Zielińskim.
Chełm nie ogranicza się wyłącznie do pomocy na miejscu. Miasto wysyła także transporty do miast partnerskich - Kowla i Łucka (obwód wołyński). Stamtąd część produktów jest przeładowywana i trafia do innych części Ukrainy. Również i tutaj potrzeby Chełma są duże. Miasto zbiera żywność długoterminową, odzież taktyczną (ubrania paramilitarne), artykuły higieniczne dla kobiet i dzieci i sprzęt medyczny do opatrywania rannych.
100 tys. uchodźców w trzy tygodnie. Realia punktów recepcyjnych w Chełmie
Wojna w Ukrainie skłania Polaków do pomocy uchodźcom na niespotykaną dotąd skalę. Tuż po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji w działania zaangażował się Chełmski Dom Kultury. Dyrekcja zorganizowała regularne zbiórki, zajęcia dla dzieci i pokazy filmowe.
Równolegle miasto przygraniczne prowadzi także działania w innym zakresie. W Chełmie działają trzy punkty recepcyjne, w których uchodźcy rejestrują się i dzięki temu można im udzielać wsparcia.
Jeden z punktów recepcyjno-informacyjnych mieści się na dworcu PKP. - Uchodźcy, którzy zgłaszają się do tej jednostki są następnie kierowani do transportów, które organizujemy. Część z nich jedzie bezpośrednio na miejsca kwaterunkowe na terenie całej Polski, ale też za granicę - przekazał nam rzecznik Urzędu Miasta Chełm Damian Zieliński.
Jednak nie wszyscy uchodźcy mogą liczyć na natychmiastowy wyjazd z rejonu przygranicznego. - Pozostałe osoby, które czekają na transport np. dwa dni są kierowane do dwóch innych punktów. Jeden z nich mieści się w hali miejskiej, gdzie w pewnym momencie, w ciągu doby było nawet około 1,5 tys. osób. Drugi jest zlokalizowany w dawnym markecie Tesco przy ul. Lwowskiej, gdzie docelowo pomieścimy około 2 tys. osób - wskazał przedstawiciel magistratu.
W tych miejscach uchodźcy mogą skorzystać z noclegu, opieki medycznej i wsparcia psychologicznego. Czekają na nich też ciepłe posiłki. Do dyspozycji najmłodszych uciekających przed wojną w Ukrainie jest nawet sala zabaw.
- W tym momencie uchodźców jest nieco mniej, ale przez Chełm z pewnością przewinęło się co najmniej 100 tys. osób - przyznał rzecznik Urzędu Miasta. To znacznie więcej niż liczba mieszkańców Chełma, których jest około 60 tysięcy.
W obliczu tak dużego napływu uchodźców kluczowa jest koordynacja, a także sprawne organizowanie transportów i miejsc noclegowych. - Chełm nie może stać się miejscem docelowym dla uchodźców. Jesteśmy miastem przygranicznym i musimy zachować ciągłość do niesienia pomocy. Gdyby nasze punkty się "zakorkowały", to mielibyśmy ograniczoną możliwość zapewnienia wsparcia kolejnym osobom - przyznał Damian Zieliński.
Największym problemem brak sił
Obecnie chełmianie znoszą dary do miejskiego sztabu. Mimo hojności mieszkańców nadal potrzeba wielu produktów. Chełm zbiera gotowe dania, wodę w butelkach 2-litrowych, czy artykuły na kanapki. - Jednak przede wszystkim potrzeba wolontariuszy. Żołnierze WOT, pracownicy samorządowi, pracują cały czas, ale uchodźców jest wciąż dużo i niezbędne są dodatkowe ręce do pracy - zdradził rzecznik Urzędu Miasta.
Do działania przystąpiło już co najmniej tysiąc wolontariuszy, ale przedstawiciel magistratu zaznaczył, że wiele osób angażuje się także doraźnie, więc ta liczba może być większa. - Największym problemem, z którym zmaga się obecnie Chełm, są ludzkie siły. Działamy od dłuższego czasu i czasami największą przeszkodą okazuje się brak snu czy zmęczenie - stwierdził nasz rozmówca.
Obecnie uchodźców jest mniej niż na początku inwazji, ale dzięki wypracowaniu odpowiednich rozwiązań systemowych Chełm jest gotowy zareagować na wypadek nagłego napływu osób z Ukrainy. - Nie wiemy, jak ta sytuacja będzie wyglądała za kilka dni. W Ukrainie trwa regularna wojna, dlatego musimy być przygotowani na kolejne, duże transporty z uchodźcami - przyznał Damian Zieliński.
Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:
Białoruś miała prosić Rosję o pomoc. Władimir Putin nie odpowie sojusznikowi?
Były kanclerz Niemiec straci Order Orła Białego? Powodem powiązania z Władimirem Putinem
Źródło: goniec.pl