Kierowcy bardzo często ignorują jeden z najważniejszych znaków drogowych. Mowa o tym, sygnowanym niepozorną nazwą D-42. Codziennie wiele osób bagatelizuje jego wskazanie, aczkolwiek niewielka grupa osób wie, że drastyczne "przeoczenie" może zakończyć się utratą uprawnień, a także wysokim mandatem. Nie od dziś wiadomo, że polskie drogi nie cieszą się opinią tych najbezpieczniejszych. Niestety, ale taki stan rzeczy jest spowodowany mentalnością polskich kierowców, którzy na każdym kroku ignorują obowiązujące przepisy ruchu drogowego. Jak można się spodziewać, nie stosują się do wskazań znaków drogowych, które jasno i klarownie informują, o tym jak zachowywać się na danym odcinku drogi. Wielu zmotoryzowanych zastanawia się, co tak naprawdę oznacza znak drogowy D-42. Informuje on nas o tym, że wjeżdżamy do terenu zabudowanego, w którym dozwolona prędkość – o ile inne znaki nie mówią inaczej – wynosi 50 km/h.Warto przypomnieć, że zniesiono przepis, który znosił to ograniczenie w godzinach nocnych, pozwalając kierowcom na szybszą jazdę z prędkością 60 km/h.Nie jest tajemnicą, że ten wskaźnik drogowy jest jednym z najczęściej ignorowanych przez kierowców. Niestety, ale sporo grono zmotoryzowanych nie zdaje sobie sprawy z powagi sytuacji, a także przykrych konsekwencji złamania jego wskazań. Z pozoru błahe przeoczenie może mieć fatalne konsekwencje.
Choć większość z nas miała okazję lecieć samolotem, to ci, którzy jeszcze się na to nie zdecydowali, po obejrzeniu nagrania raczej nie prędko zmienią zdanie. Polski samolot linii Enter Air lecący na Maderę miał trudności z lądowaniem.Silny wiatr kołysał potężną maszyną, ale ostatecznie pilotowi udało się bezpiecznie posadzić samolot na płycie lotniska. Nagranie lądowania zdobywa ogromną popularność w sieci.
Robert Lewandowski stał się bohaterem najgorętszego transferu w aktualnym oknie transferowym. Polski napastnik trafił do jednej z największych instytucji sportowych na świecie, z miejsca stając się największą gwiazdą. Choć sam transfer może być określany mianem topowego, o tyle działania marketingowe z nim związane zakrawają o granice absurdu. To, w jaki sposób klub z Katalonii przywitał kapitana reprezentacji Polski, oburzył wielu jego rodaków. "Duma Katalonii" zaliczyła wstydliwą wpadkę.FC Barcelona to jeden z tych klubów, do których chciałbym dołączyć niemal każdy piłkarz, zawodowo uprawiający tą piękną dyscyplinę sportu. Jak wiadomo, udaje się tylko nielicznym, a od soboty w tym elitarnym gronie znajduje się również Robert Lewandowski. Kapitan reprezentacji Polski przez wiele lat rozwijał swój talent na boiskach Bundesligi, gdzie w kwestii strzelania goli, a także bycia "gwiazdą" nie miał sobie równych. Aktualnie przechodzi do klubu, który wychował wiele gwiazd światowego formatu, a także wciąż posiada je w swoich szeregach. O ile sam transfer można określić mianem hitowego, a samej Barcelonie należą się ogromne brawa, o tyle działania pionu marketingu oraz wideo, można pozostawić bez komentarza. To jest po prostu bolesna kompromitacja.
Przerażający incydent został zarejestrowany na jednej z amerykańskich tras w stanie Karolina Południowa. Na nagraniu uwiecznionym za pomocą kamerki samochodowej widać, jak kontener transportowy zsuwa się z naczepy ciężarówki, po czym spada na policyjny radiowóz.Nie jest żadną tajemnicą, że o ludzkim życiu decydują nawet najmniejsze detale. Jeden szczegół może przesądzić o niewyobrażalnej tragedii. Taki stan rzeczy jest szczególnie widoczny na drodze, gdzie prosty błąd, lub niekorzystne okoliczności mogą mieć fatalne konsekwencje.Porażający incydent miał miejsce na jednej z tras w amerykańskim stanie Karolina Południowa. Porywisty wiatr dosłownie zdmuchnął z naczepy TIR-a kontener transportowy, doprowadzając tym samym do groźnego wypadku.Ta niezwykła kolizja miała miejsce na moście międzystanowym 526, który przecina rzekę Wando w hrabstwie Charleston i łączy wyspę Daniels z pobliskim Mount Pleasant.Masywny ładunek z impetem spadł na radiowóz, który znajdował się poboczu. W wyniku zdarzenia pojazd został kompletnie zniszczony, a policjanci, którzy pełnili wówczas służbę byli w mocnych szoku. Funkcjonariusze mogli mówić o ogromnej dozie szczęścia, ponieważ wyszli z incydentu praktycznie bez szwanku.Lokalna policja poinformowała, że od razu po uderzeniu w ich pojazd, kontener zsunął się z mostu i wpadł do pobliskiej rzeki. Jazda autem podczas porywistego wiatru wymaga od kierowcy wzmożonej ostrożności. Gdy wyjeżdżamy w trasę warto skontrolować głębokość bieżnika i ciśnienie opon oraz stan zawieszenia. Gdy jesteśmy w drodze należy utrzymywać bezpieczną prędkość, w momencie wyjazdu z osłoniętego terenu na otwartą przestrzeń, należy niezwłocznie zwolnić. To istotna chwila, ponieważ wiatr "atakuje" samochód ze zdwojoną siłą. Artykuły polecane przez Goniec.pl:Andrzej Duda rozpoczął wakacje w Juracie. Msza święta, zdjęcia i urlop, którego oficjalnie nie maWłaśnie ruszyły wypłaty od ZUS. Miliony Polaków dostaną łącznie 1,33 mld zł, trzeba złożyć wniosekNie żyje asp. Marcin Przygoda. 47-letni policjant zginął na służbie ratując mężczyznę Źródło: Goniec.pl
Iga Świątek to jedno z największych odkryć światowego tenisa ostatnich lat. Młoda Polka od dłuższego czasu dominuje na światowych kortach, pokazując swój olbrzymi potencjał, a także ogromną determinację, by zapisać się w historii tego pięknego sportu. Już za kilka dni w Krakowie dojdzie do towarzyskiego starcia liderki światowego rankingu WTA, z byłą tenisistką, a także chlubą polskiego sportu, Agnieszką Radwańską. Popularna "Isia" wypowiedziała się na temat Igi Świątek, a z jej ust padło wiele wymownych słów. Ostatnie miesiące w kobiecym tenisie stały pod znakiem niekwestionowanej dominacji Igi Świątek, która wskoczyła w buty Ashleigh Barty i przejęła koronę liderki światowego rankingu WTA. Choć ostatni Wimbledon nieco ostudził entuzjazm Polaków, młoda tenisistka z Raszyna w dalszym ciągu jawi się jako wieloletnia dominatorka, która podążając śladami Sereny Williams, może na nowo zdefiniować światowy tenis. Wiele cennych trofeów, a także okazała seria zwycięstw wywindowały Igę Świątek na sportowy szczyt, udowadniając, że ciężka praca, a także ogromne samozaparcie mogą być podstawą sportowego sukcesu. W chwili obecnej młoda mistrzyni zrobiła sobie krótką przerwę od tenisa, skupiając się na odpoczynku, a także przygotowaniu formy na dalszą część sezonu. Jak się okazuje, już niebawem wróci do gry, ponieważ za kilka dni weźmie udział w specjalnym turnieju charytatywnym zorganizowanym na rzecz Ukrainy. Warto nadmienić, że wydarzenie odbędzie się już w przyszłą sobotę na krakowskiej Tauron Arenie.W czasie eventu dojdzie do elektryzującego starcia dwóch, niekwestionowanych gwiazd polskiego tenisa. Teraźniejszość oraz przyszłość w objawiające się w osobie Igi Świątek zmierzą się z piękną przeszłością, którą uosabia uwielbiana Agnieszka Radwańska.Rodowita krakowianka przy okazji goszczenia na mistrzostwach Polski rozgrywanych w Bytomiu została zapytana o swoją następczynię. Głównym tematem były przyszłe turnieje rozgrywane na twardej nawierzchni.
Rząd pracuje nad nowym dodatkiem, który ma wesprzeć polskie rodziny. W dobie rosnących cen podstawowych produktów i surowców, świadczenie w wysokości trzech tysięcy złotych faktycznie może okazać się dla wielu Polaków na wagę złota.
Robert Lewandowski od kilku znajduje się na ustach niemal wszystkich kibiców światowej piłki nożnej. Polak zdecydował się na zmiany, dlatego dołączył do jednego z największych klubów na piłkarskiej mapie, FC Barcelony. Kapitan reprezentacji Polski został przywitany niezwykle ciepło przez społeczność kibiców "Dumy Katalonii", którzy uważają go za główną gwiazdę w nowej erze klubu. W związku z tym szczególną popularnością będzie się cieszyć się sprzedaż koszulek z jego nazwiskiem, za które kibice będą musieli zapłacić krocie. - Wreszcie tu jestem. Czuję się bardzo szczęśliwy, że zostałem piłkarzem Barcelony - powiedział Robert Lewandowski, tuż po przylocie do Miami, gdzie zawodnicy "Dumy Katalonii" przygotowują się do nowego sezonu. Po 8 długich latach w Bayernie, a łącznie 12 spędzonych w Bundeslidze, kapitan reprezentacji Polski zmienia otoczenie. Nie jest żadną tajemnicą, że ostatnie miesiące w stolicy Bawarii nie należały do idealnych. Mówi o tym sam zainteresowany, który w kilku zdaniach odniósł się do ostatnich tygodni, a także przywitał się z nowymi kibicami.- Ostatnie dni były dla mnie bardzo długie, ale w końcu umowa jest sfinalizowana i teraz mogę skupić się na nowym rozdziale w moim życiu, nowym wyzwaniu - rozpoczął swoją wypowiedź Lewandowski, zaznaczając, że był zmęczony przedłużającą się sagą transferową.- Zawsze byłem facetem, który chce wygrywać, nie tylko mecze, ale też trofea, więc mam nadzieję, że rozpoczniemy sezon od zwycięstw na drodze do tytułów i tak samo go zakończymy - przekazał ochoczo Polak, który do Barcelony przybył z łatką specjalisty od strzelania bramek.Nie ulega wątpliwości, że Lewandowski z marszu stanie się kluczowym elementem układanki Xaviego, który od lat ceni umiejętności Polaka. Nikt w stolicy Katalonii nie ukrywa, kto ma być czołowym punktem nowej drużyny.
Mateusz Morawiecki zareagował na transfer Roberta Lewandowskiego do FC Barcelony. Polski premier za pośrednictwem swoich mediów społecznościowych pogratulował kapitanowi reprezentacji Polski, a także życzył powodzenia na nowej drodze życia. To jak nazwał byłego piłkarza Bayernu, zaskoczyło wielu fanów. Wpis premiera zrobił prawdziwą furorę w sieci. Saga transferowa z udziałem Roberta Lewandowskiego trwała już od dłuższego czasu. Reprezentant Polski był niezadowolony z ostatnich miesięcy w Bayernie Monachium, dlatego zdecydował się na zmianę otoczenia. Jego wybór padł na urokliwą Barcelonę, gdzie będzie mógł rozwinąć się czystko piłkarsko, jak i wieść udane życie w niezwykle pięknym mieście.Polak wymusił transfer na działaczach Bayernu, ponieważ nie czuł odpowiedniego wsparcia, jak również szacunku do jego osoby. To wszystko znalazł w Katalonii, ponieważ ludzie prowadzący "Blaugranę" od kilku miesięcy byli mocno zdeterminowani, by piłkarz zasilił ich szeregi. Ostatecznie w sobotę 16 lipca transfer udało się zrealizować, a sam Robert trafił do ligi hiszpańskiej, która jak sam mówił, jest jedną z jego ulubionych. Tuż po ogłoszeniu transakcji, zawodnik podkreślił, że marzył o tym, aby kiedyś zagrać w słynnej La Lidze. Były gwiazdor Bayernu dołączył już do zespołu, który swoje przedsezonowe przygotowania zainaugurował na amerykańskiej ziemi, a dokładnie w Miami. 33-latek przeszedł już oficjalne testy medyczne, a ostatnim krokiem pozostaje prezentacja. Jak można się spodziewać przyciągnie ona rzeszę kibiców, którzy będą chcieli zobaczyć swojego nowego napastnika.
Dziennikarz TVP opluty przez nieznanego mężczyznę. W stronę ekipy Telewizji Polskiej poleciała również butelka. Sprawą zajęła się policja i poszukuje agresorów. Stacja Jacka Kurskiego wzięła sprawy w swoje ręce i apel o pomoc w ustaleniu tożsamości sprawców powiązała z... tak, Donaldem Tuskiem i opozycją.TVP nie przepuści żadnej okazji do uderzenia w Donalda Tuska i kreowania jego wizerunku jako antychrysta, który pojawił się w Polsce, by siać spustoszenie i zamęt. Dziennikarze Jacka Kurskiego mieli przekonać się o tym na własnej skórze.Stołeczna policja poszukuje agresywnych mężczyzn, którzy zaatakowali ekipę TVP. Podobnie, jak w przypadku ostatniego aktu wandalizmu w biurze poselskim PiS, karygodne zachowanie to efekt degeneracji sianej przez Donalda Tuska.
Jarosław Kaczyński w ostatnim czasie intensyfikował swoje wyborcze starania i postanowił ruszyć w Polskę, by przekonać jej mieszkańców, że jego partia jest w stanie rządzić przez kolejną kadencję. W miniony piątek spotkał się z wyborcami w Płocku, gdzie jedna z uczestniczek zadała mu niewygodne pytanie o inflacje. Odpowiedź lidera PiS stała się hitem sieci.Ostanie miesiące nie rozpieszczają Polaków, a sytuacja wewnątrz kraju nie należy do najlepszych. Szalejąca inflacja, a co za tym idzie postępująca drożyzna to jedne z głównych problemów, dotykających polskie rodziny.Jedno z pytań, które zostały zadane w piątek w Płocku dotyczyło właśnie kwestii inflacji. Niewygodne pytanie w sprawie w tej sprawie zadała 12-latka. Odpowiedź Jarosława Kaczyńskiego zdziwiło niemal wszystkich. Z ust prezesa padły zaskakujące słowa.Szef partii rządzącej bez chwili zawahania odpowiedział na to nurtujące pytanie. Polityk nie miał wątpliwości, co odpowiada za taki, a nie inny stan rzeczy. - Mniej więcej w jednej czwartej to jest COVID-19 i tarcze antycovidowe. Natomiast cała reszta to jest putinflacja – ogromny wzrost cen surowców, usług i ogromne braki na rynku, przerwanie łańcuchów dostaw - zaznaczył lider PiS.
W ostatnim czasie można zaobserwować widoczne ochłodzenie relacji na linii Mateusz Morawiecki - Zbigniew Ziobro. Kilka dni temu minister sprawiedliwości zaatakował premiera, zarzucając mu brak skuteczności w rozmowach z unijnymi partnerami. Na odpowiedź szefa rządu nie trzeba było długo czekać. W czasie sobotniej wizyty w Ostrowicach nie zostawił na partyjnym koledze suchej nitki.Ostatnie tygodnie stoją pod znakiem licznych kłótni w obrębie Prawa i Sprawiedliwości. Fakt napiętej sytuacji zaobserwował prezes partii Jarosław Kaczyński, który w mocnych słowach uderzył w wichrzycieli i zażądał, by odłożyli spory na bok i skupili się na swojej pracy. W rządzie trwa natomiast spór o kształt reformy sądownictwa, a także regulacje stosunków z Unią Europejską. Wiele osób zarzuciło premierowi, że ten nie jest skuteczny w swoich rozmowach, a także działaniach na arenie europejskiej.Zwolennicy Zbigniewa Ziobry krytykują m.in. nowelizację ustawy o Sądzie Najwyższym, likwidującą Izbę Dyscyplinarną, a także ustanawiającą w jej miejsce Izbę Odpowiedzialności Zawodowej. W opinii pozostałych frakcji PiS, takie rozwiązanie jako jedyne daje możliwość wypłaty Polsce środków z KPO.Taki scenariusz nie podoba się Zbigniewowi Ziobro, który w publicznych sposób zaatakował premiera Mateusza Morawieckiego.- Pan premier sam musi zadać sobie pytanie na pewno, czy jest skuteczny, jeżeli chodzi o jego relacje z UE, bo na to pytanie będą odpowiadać też wyborcy. Spór z premierem Morawieckim Solidarnej Polski i mój, toczony w gabinetach rządowych, ale też częściowo przebijający się do mediów, jest znany wszystkim - przekazał minister sprawiedliwości, będąc uczestnikiem dyskusji w "Gościu Wydarzeń".Na odpowiedź szefa rządu nie trzeba było długo czekać. Mateusz Morawiecki nie gryzł się w język i podczas spotkania wyborczego w Ostrowicach, w mocnych słowach uderzył w Zbigniewa Ziobro.- Do tego należałoby taki krótki wstęp poczynić. Suwerenność Polski mierzy się silną gospodarką, silną armią i siłą sojuszy, a nie siłą tupania w podłogę albo krzyczeniem, bez dyskusji z innymi. Bo tak tworzy się tylko mur, który do niczego nie prowadzi - podkreślił Morawiecki.
Władimir Putin podjął ważną decyzję dotyczącą dalszych działań na terenie okupowanej Ukrainy, a także sytuacji wewnątrz Rosji. W ostatnich dniach bezduszny dyktator podpisał szereg ustaw, które wprowadzą kraj w "tryb wojenny". Rosyjska armia zakończyła również przerwę operacyjną i szykuje się do dalszej ofensywy na Donbas. Eksperci zaznaczają, że po Federacji Rosyjskiej można spodziewać się najgorszego. Jak informują ukraińskie służby, 10-dniowa przerwa operacyjna armii rosyjskiej jest już melodią przeszłości, a tamtejsze wojska szykują się do dalszej ofensywy na okupowanych terytoriach. Jest to pokłosiem decyzji Władimira Putina, który ponownie wprowadził Rosję w wojenny tryb. Tym razem jego decyzja odnosiła się do działania wielu aspektów jego państwa, których funkcjonowanie miało bezpośrednie przełożenie na efektywność machiny wojennej. Prezydent Rosji postanowił podpisać aż 100 ustaw, które mają wzmocnić kraj podczas prowadzenia działań wojennych. Decyzja dyktatora oznacza spore ograniczenia dla pracowników i zmiany w sposobie informowania o stanie rosyjskiej gospodarki. Rosyjski rząd bez żadnych przeszkód będzie mógł zlecać zakładom pracę zarówno w nocy, jak i dnie wolne od pracy i święta. Sterty dokumentów, które mają zwiększyć efektywność całego kraju, zostały podpisane w miniony czwartek. Dzięki "dekretom Putina" sytuacja pracowników na terenie Federacji Rosyjskiej znacznie się pogorszy. W praktyce staną się oni "niewolnikami własnych przedsiębiorstw". - Będzie można im skrócić wakacje, będą musieli wrócić do pracy i wykonywać swoje zadania w trybie wojennym - mówiła w programie "Newsroom WP" prof. Agnieszka Legucka, PISM, Uczelnia Vistula.Jak można się spodziewać, tamtejsze społeczeństwo niechętnie chce zgodzić się na wprowadzone zmiany, ponieważ odbiją się one na ustawowy czas pracy. Wielu Rosjan patrząc na działania Putina, obawia się powszechnej mobilizacji.
Fatalny incydent podczas obchodów Święta Narodowego Francji. Zwykły pokaz fajerwerków w jednym z miast w zachodniej części kraju nagle zamienił się koszmar. Doszło do potężnej eksplozji, w wyniku której zginęli 7-letni chłopiec i jego 24-letnia siostra. W mediach społecznościowych udostępniono wstrząsający materiał w miejsca tragedii. Widok dosłownie mrozi krew w żyłach. Dramat w trakcie celebrowania Święta Narodowego Francji. W czwartek 14 lipca tuż po godz. 23:00 w pobliżu stadionu w miejscowości Cholet doszło do przerażającego incydentu. Zebrany tłum podziwiał pokaz fajerwerków, gdy nagle doszło do potężnej eksplozji sztucznych ogni. Ludzie w panice szukali bezpiecznego schronienia, by móc uniknąć kontaktu z materiałami pirotechnicznymi. Niestety, ale młode rodzeństwo nie zdołało uniknąć obrażeń i zginęło w porażających okolicznościach. Obrażenia 7-letniego chłopca oraz jego 24-letniej siostry okazały się zbyt poważne.
W czwartek przed południem w Winnicy na Ukrainie doszło do rosyjskiego ostrzału, który pozbawił życia wiele osób. Wśród ofiar znalazła się zaledwie kilkuletnia dziewczynka, która tuż przed wstrząsającym atakiem wyszła ze swoją mamą na zajęcia dodatkowe. 4-latka nie miała najmniejszych szans na przeżycie. Jej matka walczy o swoje życie w lokalnym szpitalu.Już od dłuższego czasu trwa bestialska agresja Rosji na terytorium Ukrainy. Niestety, ale w wyniku działań armii Władimira Putina zginęło już wielu bezbronnych ludzi, którzy nie byli w stanie obronić się przed licznymi atakami. Ofiarami ostatniego bombardowania Winnicy padły 4-letnia Liza, a także jej mama Irina Dmitriewa, które w momencie ataku znalazły się w jego epicentrum. Wiadomo, że opuściły swoje miejsce zamieszkania przed godziną 10:00, aby zdążyć na zajęcia dodatkowe, na które uczęszczała kilkulatka. Niestety, ale jakiś czas później doszło do ogromnej tragedii.
Politycy od pewnego czasu edukują nas, w jaki sposób można poradzić sobie z szalejącą drożyzną, "putinflacją" i ogólnym wzrostem kosztów życia. Są przy tym tak skuteczni, że sam rozważam porzucenie pracy, bo żyć da się właściwie za darmo.
W ostatnim czasie nasilają się bezprecedensowe ataki oszustów, którzy za wszelką cenę chcą wyłudzić niezbędne dane umożliwiające korzystanie z bankowości elektronicznej. Podszywają się po znaną spółkę energetyczną obsługującą miliony Polaków. Grupa poinformowała o fałszywych mailach i smsach, które są kierowana do sporego grona klientów. Eksperci apelują, by nie klikać podejrzanych linków.W ciągu ostatnich kilku lat jesteśmy świadkami pokaźnego rozwoju cyberprzestępczości, przez co Polacy regularnie padają ofiarami bezprecedensowych oszustw. Hakerzy tworzą strony, które mają przypominać znane media społecznościowe jak Facebook. Podają się też za instytucje bankowe oraz znane marki.Znana grupa Enea ostrzega swoich klientów przed bezczelnymi oszustami, którzy będą chcieli wyłudzić ich dane. Mają oni rozsyłać fałszywe maile oraz wiadomości SMS. To właśnie za ich pomocą próbują wyłudzić dane potrzebne do korzystania z bankowości elektronicznej.Grupa niezwłocznie zareagowała na problem z oszustami, ostrzegając swoich klientów przed ich działaniem. Spółka energetyczna wydała w tej sprawie specjalny komunikat. - Klienci Enei informują o otrzymywaniu podejrzanych wiadomości SMS i e-maili, w których oszuści podszywają się pod sprzedawców energii, próbując wyłudzić pieniądze, dane osobowe lub bankowe. Enea apeluje o ostrożność i prosi klientów o zgłaszanie otrzymywanych fałszywych informacji - poinformowało biuro prasowe spółki. Enea apeluje do swoich odbiorców o szczególną ostrożność, a przede wszystkim o nieklikanie w podejrzane linki, a także niewpłacanie pieniędzy na numery kont rozsyłanych w fałszywych wiadomościach e-mail i SMS.
W czwartek, 14 lipca br., w płockim szpitalu wybuchł Pożar. Trzy czwarte dachu nad oddziałem zakaźnym uległo spaleniu bądź nadpaleniu. Straty będą więc duże. Przyczyną pożaru były prawdopodobnie prowadzone właśnie w budynku prace remontowe.
Do porażającego odkrycia doszło w jednym z mieszkań w Brzegu na Opolszczyźnie. Pewien mężczyzna już od dłuższego czasu mieszkał z rozkładającymi się zwłokami. Policje wezwali zaniepokojeni sąsiedzi, którzy nie mogli niewyobrażalnego smrodu, który wydobywał się z wnętrza mieszkania na klatkę schodową. Miejscowa policja prowadzi szczegółowe dochodzenie, które wyjaśni okoliczności tego zdarzenia.Widok rodem z horroru będzie nękał śledczych z województwa opolskiego jeszcze przez dłuższy czas. To, co zastali w jednym z mieszkań w Brzegu, dosłownie mrozi krew w żyłach.Jeszcze przed przyjazdem służb, do Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Brzegu zgłosili mieszkańcy jednego z bloków przy ulicy Jerzego. Zaniepokojeni sąsiedzi zgłosili, że z jednego z mieszkań wydobywa się niewyobrażalny fetor, który jest nie do wytrzymania. Do akcji bardzo szybko wkroczyli policjanci, którzy weszli do wskazanego lokalu. W czwartek 14 lipca Stanisław Bar, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Opolu poinformował, że w jego wnętrzu ujawniono zwłoki mężczyzny w stanie znacznego rozkładu.
Andrzej Duda podpisał długo wyczekiwaną ustawę wprowadzającą wakacje kredytowe. W praktyce oznacza to aż do 8 miesięcy bez spłaty rat kredytowych, co w znacznym stopniu wspomoże budżet tysięcy polskich rodzin. Ustawa wydłuża również okres obowiązywania tarcz antyinflacyjnych do 31 października. Nowe przepisy wejdą w życie po 14 dniach od ich ogłoszenia w Dzienniku Ustaw.Wszyscy Polacy, którzy są w trakcie spłacania kredytu, odetchnęli z ulgą. Prezydent Andrzej Duda zdecydował się podpisać specjalną ustawę dotyczącą wakacji kredytowych. Dla kredytobiorców oznacza to do nawet 8 miesięcy bez spłaty rat kredytowych: po dwa miesiące w trzecim i czwartym kwartale 2022 r. i po miesiącu w każdym z czterech kwartałów 2023 r. Zmiany oznaczają odroczenie rat kapitałowych oraz odsetek na określony ustawą okres. Warto podkreślić, że nie oznacza ona całkowitego zwolnienia z kredytu. Ustawa została podpisana w czwartek 14 lipca w Belwederze. Prezydent Andrzej Duda podkreślił, że "nie była to łatwa ustawa", ponieważ została uchwalona w niezwykle trudnych czasach.
Najbliższe miesiące będą niezwykle ciężkie dla milionów Polaków. Oprócz napiętej sytuacji międzynarodowej, głównym problem społeczeństwa jest szalejąca drożyzna. Widać ją nie tylko na sklepowych pułkach, czy też stacjach paliw, ale również na rachunkach. A będzie jeszcze gorzej. Prezes Urzędu Regulacji Energetyki Rafał Gawin zapowiada, że w przyszłym roku będziemy obserwować znaczące podwyżki cen energii elektrycznej w zatwierdzanych taryfach. Zbliżające miesiące będą szczególnie wyczerpujące dla zwykłych obywateli, którzy nierzadko za skromne wypłaty ledwo wiążą koniec z końcem. Wydatki na jedzenie, podstawowe potrzeby, czy leki skutecznie uszczuplają domowy budżet. Szczególnie problematyczne jest także płacenie rachunków, które już wkrótce będą opiewały na irracjonalne kwoty. Eksperci nie mają wątpliwości i ostrzegają wszystkich Polaków. Ceny prądu elektrycznego i gazu ziemnego znowu mocno wzrosną. Według oficjalnych prognoz będą one bardzo widoczne i mocny sposób uderzą w większość polskich gospodarstw domowych.Według prognoz Narodowego Banku Polskiego, należy spodziewać się dużych, dwucyfrowych podwyżek. W podobnym tonie wypowiadał się na łamach "Dziennika Gazety Prawnej" prezes Urzędu Regulacji Energetyki Rafał Gawin. Podkreślił, że energia elektryczna będzie droższa „co najmniej” o kilkadziesiąt procent. Warto nadmienić, że warunki nowej taryfy będą obowiązywać od 1 stycznia 2023 roku.
Tragedia na jednej z tras w województwie śląskim. Doszło do potężnego zderzenia samochodu dostawczego z motocyklem. Niestety, ale siła uderzenia była tak duża, że 21-letni mężczyzna kierujący jednośladem nie miał szans na przeżycie. Lokalna policja ustala szczegółowe okoliczności tego zdarzenia. Chwile nieuwagi, szczególnie na drodze, może mieć fatalne konsekwencje. Idealnie obrazuje to incydent, który miał miejsce w środę wieczorem na jednej z dróg w województwie śląskim. Tuż po godzinie 22.00 służby ratunkowe z powiatu kłobuckiego zostały zadysponowane do wypadku, do którego doszło na jednym z odcinków drogi krajowej nr 43 w Kłobucku. W pewnym momencie 21-letni mieszkaniec powiatu radomszczańskiego, kierujący fiatem ducato, wjechał na lewy pas w okolicy zjazdu na ulicę Częstochowską, a następnie uderzył w nadjeżdżającego z naprzeciwka motocyklistę. Siła uderzenia była potworna, o czym świadczyły uszkodzenia zarówno motocykla, jak i samochodu dostawczego. Wiadomo, że w chwili zdarzenia kierujący dostawczakiem był trzeźwy. Policja zdecydowała się pobrać od niego próbki krwi do badań na zawartość środków psychoaktywnych.
Funkcjonariusze policji w Pabianicach otrzymali zgłoszenie dotyczące kradzieży auta osobowego z parkingu w centrum miasta. Zawiadamiająca o podejrzeniu przestępstwa kobieta liczyła na szybkie odnalezienie pojazdu - nie była zawiedziona.
Robert Lewandowski od kilku miesięcy znajduje się na pierwszych stronach niemieckich gazet. Od czasu głośnej konferencji prasowej reprezentacji Polski, na której ogłosił, że nie zagra już w barwach Bayernu, stosunek niemieckich fanów, do jego osoby uległ diametralnej zmianie. Największy tabloid zza naszej zachodniej granicy poinformował, że super snajper przyjechał na trening Bayernu jasnoczerwonym oficjalnym Audi E-tron GT RS. Jego cena dosłownie nie mieści się w głowie. Saga transferowa z udziałem Roberta Lewandowskiego w roli głównej trwa w najlepsze. Choć wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały, że popularny "Lewy" rozpocznie sezon w barwach FC Barcelony, coś jednak poszło nie tak jak trzeba i najlepszy polski strzelec powrócił do treningów z Bayernem Monachium. Polak ma na stole kilka opcji, jednak nie wszystkie przypadły mu do gustu. Nieoficjalnie mówi się, że zarówno on, jak i jego piękna żona Anna, preferują ciepłą i piękną Barcelonę, od deszczowego Londynu, czy też zatłoczonego Paryża. Zgodnie z ostatnimi informacjami podanymi przez "SportBild", Bayern żąda 50 mln euro + 10 mln euro w bonusach, by ich najlepszy napastnik mógł opuścić klub. Choć cena nie jest niska, a problemy finansowe "Dumy Katalonii" potężne, na miłości od pierwszego wejrzenia się nie oszczędza i wiele wskazuje na to, że już wkrótce Camp Nou gorąco przywita reprezentanta Polski.Mimo wszystko transfer "Lewego" do "Barcy" to melodia przyszłości, a sam zawodnik skupia się na tym, co tu i teraz. Czysty pragmatyzm wygrał ze wściekłością, dlatego piłkarz stawił się na treningu swojej aktualnej drużyny, rozpoczynając przygotowania do nowego sezonu.Według informacji przekazanych przez portal "Bild" Polak przybył do klubu około godziny 9:00, a następnie wziął udział w jednej z sesji treningowych. Jednak nie sama obecność piłkarza wywołała poruszenie w tamtejszych mediach.
Jak informują lokalne media, pasażerowie poznańskiego tramwaju linii 16 przeżyli prawdziwe chwile grozy we wtorkowy wieczór. 12 lipca br. uzbrojony w nóż mężczyzna miał grozić podróżnym oraz ludziom spotkanym na przystanku.
Władimir Putin ma poważny problem. Spory procent Rosjan nie chce, by ich kraj kontynuował zbrodniczą operację na terenie okupowanej Ukrainy. - Aż 1/3 społeczeństwa opowiada się za natychmiastowym zakończeniem działań zbrojnych - poinformował niezależny portal Meduza, powołując się na sondaż przeprowadzony przez Ogólnorosyjskie Centrum Badania Opinii Publicznej (WCIOM). Czy opublikowane dane są powodem do niepokoju dla Władimira Putina?Rosyjska inwazja na sąsiednią Ukrainę trwa już od kilku miesięcy, a rosyjskie siły w dalszym ciągu nie są w stanie przełamać gigantycznego oporu obrońców. Rzekoma "operacja specjalna" się przedłuża, generując tym samym wiele problemów. Władimir Putin trzyma rękę na pulsie, zdając sobie sprawę z powagi sytuacji. Dyktator jest świadomy, że jeden spektakularny błąd może być początkiem jego długiej, a także niezwykle oburzającej kariery politycznej. W tym celu on i jego ludzie kontrolują nastroje społeczne. Jego administracja zamówiła niedawno sondaż nastrojów publicznych. Do oficjalnego badania przeprowadzonego przez WCIOM pod koniec czerwca dotarł niezależny portal Meduza. Osobom, które były poddawane badaniu, zadawano jedno pytanie odnoszące się do aktualnej sytuacji międzynarodowej. - Jedni mówią, że działania wojenne na Ukrainie należy wstrzymać jak najszybciej. Inni uważają, że działań wojennych obecnie nie należy wstrzymywać. Który punkt widzenia jest pani/panu bliższy? Działacze Meduzy nie byli w stanie ustalić, ile osób wzięło udział w badaniu, aczkolwiek jego wyniki są zaskakujące. Wiadomo, że aż 30 procent ankietowanych odpowiedziało, że „działania wojenne na Ukrainie” należy „wstrzymać jak najszybciej”, 57 proc. chce, by działania były kontynuowane, a 13 procent badanych nie ma na ten temat żadnego zdania.
Iga Świątek już od jakiegoś czasu znajduje się na językach niemal całego świata. Utalentowana Polka przez wiele miesięcy nie miała sobie równych, wygrywając kolejne mecze, a także pnąc się na sam szczyt klasyfikacji WTA. Zarówno jej postawa, jak i styl gry budzi powszechny podziw, a cenieni eksperci nie mogą przestać jej komplementować. Okazuje się, że losy gwiazdy tenisa mogły potoczyć się zupełnie inaczej, a Iga dominowałaby w zupełnie innej dyscyplinie sportu. Ostatnia porażka Igi Świątek z doświadczoną Francuzką Alize Cornet obiła się w świecie sportu szerokim echem. Młoda gwiazda z Raszyna zakończyła swoje zmagania w Wimbledonie na III rundzie, wywołując wielkie poruszenie nie tylko wśród swoich fanów, ale również krytyków.Jej występ w "królewskim" turnieju został oceniony przez cenionego brytyjskiego eksperta Eurosportu Jamesa Walkera-Robertsa. Rozłożył on na czynniki pierwsze ostatnią porażkę, a także postawił szczegółową diagnozę niepowodzenia Świątek w tegorocznym Wimbledonie.Młoda Polka w ostatnich miesiącach nie miała sobie równych, wygrywając sześć turniejów z rzędu. Triumfowała kolejno w Doha, Indian Wells, Miami, Stuttgarcie, Rzymie i Roland Garros. Wielu znawców dyscypliny przewidywało, że jej łupem padnie kolejny wielkoszlemowy tytuł, a inny scenariusz niż przyjemne dotarcie do finału był traktowany z wielką dozą dezaprobaty.Niestety, ale w tym przypadku o takim, a nie innym zakończeniu przesądziła zmiana nawierzchni (z mączki na trawę). Jak się okazało, była ona zbyt dużym wyzwaniem dla Polki, która odpadła już w trzeciej rundzie londyńskiej imprezy.W opinii eksperta Eurosportu, Jamesa Walkera-Robertsa, Cornet zdołała pokonać Igę Świątek, ponieważ miała zdecydowanie większe doświadczenie na trawiastej nawierzchni. - Cornet napisała na Wimbledonie historię już w 2014 roku, kiedy to zaskakująco pokonała Serenę Willliams w III rundzie imprezy. W związku z tym miała zdecydowanie większe doświadczenie na trawie od Świątek, która być może pobłądziła, nie biorąc udziału w turniejach 'rozgrzewkowych' na tej nawierzchni - brzmi treść jego analizy.
Przerażający wypadek na terenie województwa zachodniopomorskiego. Pod osłoną nocy samochód osobowy wypadł z drogi, po czym z wielką siłą wbił się w przydrożne drzewo. Niestety, ale w wyniku tego zdarzenia życie straciło dwóch mężczyzn. Na miejscu przez wiele godzin pracowali funkcjonariusze policji, którzy ustalają szczegółowe okoliczności tej tragedii. Wiele wskazuje na to, że główną przyczyną incydentu była nadmierna prędkość.Do niezwykle dramatycznego zdarzenia doszło na terenie miasta Chojna (woj. zachodniopomorskie). Jak przekazały lokalne służby, tragedia rozegrała się w okolicy skrzyżowania ul. Kościuszki z ul. Jagiellońską. W godzinach wieczornych samochód osobowy wypadł z drogi, po czym z wielką siłą wbił się w przydrożne drzewo.Niestety, ale impet uderzenia był tak duży, że pojazd po kontakcie z twardą przeszkodą rozpadł się na kilka mniejszych kawałków. Wiele wskazuje na to, że samochód na sekundy przed tragedią poruszał się z ogromną prędkością. Świadczą o tym zdjęcia opublikowane przez strażaków z OSP Chojna. Widać na nich, że osobówka dosłownie owinęła się wokół drzewa.
Do tragicznego w skutkach zdarzenia doszło 4 lipca po południu w Osińcu (woj. wielkopolskie). Dziewięcioletnia dziewczynka wykorzystała chwilę nieuwagi opiekunki i weszła do przydomowego basenu. Lekarze przez niemal tydzień walczyli o jej życie. Właśnie powiadomiono, że dziecko zmarło.