Skandaliczne kazanie na mszy dla dzieci w Lublinie. Ksiądz mówił o samobójstwach i medalikach, które "parzą szatana"
Niewiarygodne sceny podczas mszy w parafii p.w. Św. Rodziny w Lublinie. Tamtejszy proboszcz zszokował swoich wiernych w czasie wygłaszania kazania. Duchowny mówił o samobójstwach, a także medalikach, które "parzą szatana". Co ciekawe, swoje słowa głosił w trakcie liturgii w intencji dzieci, rodziców, nauczycieli i pracowników... przedszkola.
Niezwykle nietypową, a zarazem bulwersującą sprawą zainteresowały się lokalne media, a została ona nagłośniona przez redakcję "Dziennika Wschodniego". Do zdarzenia doszło w miniony wtorek w trakcie mszy zamówionej przez pracowników lokalnego przedszkola numer 63.
Niebywałe sceny na mszy w Lublinie. Ksiądz wygłosił skandaliczne kazanie w obecności dzieci
Warto zaznaczyć, że jest to pewnego rodzaju tradycja, ponieważ placówka nr 63 co roku zamawia mszę w kościele przy ul. Jana Pawła II "w intencji dzieci, rodziców, nauczycieli i pracowników, o Boże Błogosławieństwo i potrzebne łaski". Również i w bieżącym roku zdecydowano się na takie rozwiązanie.
W świątyni pojawiło się wiele osób powiązanych z przedszkolem. Mowa o nauczycielach, dzieciach, a także ich rodzicach. Wszyscy zgromadzeni byli przekonani, że proboszcz parafii skieruje swoje słowa szczególnie do najmłodszych uczestników liturgii, wygłaszając specjalne kazanie. Okazało się, że duchowny miał zupełnie inne plany, a z jego ust padły wstrząsające słowa o samobójstwach, żyletkach i medalikach, które parzą szatana.
- To, co się zadziało, jest skandalem. Absolutnie nie miałyśmy pojęcia, że to będzie tak wyglądać. Msza za nasze przedszkole była zamawiana 4 września, wtedy intencja była tylko jedna. Do tego, ksiądz wikariusz zapewniał, że msza będzie dla dzieci - przekazała dyrektor przedszkola numer 63, Magdalena Bielak.
– Z każdym słowem kapłana mówiącego kazanie mroziło mnie na plecach – relacjonuje dyrektor. Kobieta otwarcie przyznaje, że reakcja rodziców zupełnie jej nie dziwi.
- Zarówno mowa jak i postawa tego księdza były agresywne. Mówił o samobójstwach, pijaństwie i żyletkach. Cała msza była straszeniem diabłem - dodała.
Z kolei jej zastępczyni przyznała, że było to niezwykle nieprzyjemne doświadczenie, dlatego placówka będzie się domagała wyjaśnień od księdza. W swojej wypowiedzi zaznaczyła, że sprawa zostanie szczegółowo wyjaśniona.
"Dziennik Wschodni" informuje, że mszy z udziałem łącznie dziewięciu kapłanów (bo tyle było intencji) przewodniczył proboszcz parafii p.w. Św. Rodziny w Lublinie. Duchowny odniósł się do wszelkich zarzutów i przeprasza za zaistniałą sytuację.
- O tym, że do wtorkowej mszy św. o godz. 18 zostanie dołączona jeszcze jedna intencja - przedszkola nr 63, dowiedziałem się tuż przed rozpoczęciem Eucharystii, w zakrystii [...]. Bardzo przepraszam, ale nie miałem świadomości, że w kościele są dzieci - przekazał w rozmowie z "Dziennikiem Wschodnim" ks. Tadeusz Pajurek.
Artykuły polecane przez Goniec.pl:
Brzydkie zachowanie księcia Harry'ego? Gdy Elżbieta II umierała, on kłócił się z ojcem o Meghan
Białystok: Afera w Archidiecezji Białostockiej. Ksiądz prowadził mszę pod wpływem alkoholu
Opoczno: Kompletnie pijany kierowca woził pasażerów. Autobus wylądował w rowie
Źródło: Dziennik Wschodni