Cały świat zastanawia się, co Władimir Putin zaplanował na obchody Dnia Zwycięstwa. Były ambasador RP w Rosji Stanisław Ciosek stwierdził, że prezydent będzie chciał jedynie "nastraszyć Zachód", ale nie wydarzy się nic nadzwyczajnego. Z kolei były ambasador RP w Ukrainie Jan Piekło podejrzewa, że Władimir Putin może urządzić prowokację w Mariupolu i zintensyfikować ataki rakietowe na duże ukraińskie miasta m.in. Lwów.Wśród możliwych scenariuszy na 9 maja, o których od kilku tygodnia wspominają ukraińscy politycy i zachodnie służby specjalne są m.in. ogłoszenie powszechnej mobilizacji, "groteskowa masówka" w Mariupolu i atak na Mołdawię.
Z okazji Dnia Zwycięstwa prezydent Rosji Władimir Putin wysłał depeszę gratulacyjną do Ukraińców i ukraińskich weteranów wojennych. Podkreślił, że to ich "wspólne święto", ale mają także "wspólny obowiązek". Przywódca, który wydał rozkaz zaatakowania Ukrainy, życzył mieszkańcom "spokojnej i sprawiedliwej przyszłości".Służby prasowe Kremla poinformowały, że Władimir Putin wysłał depesze gratulacyjne z okazji 77. rocznicy II wojny światowej również do przywódców i mieszkańców Armenii, Azerbejdżanu, Białorusi, Kazachstanu, Kirgistanu, Mołdawii, Tadżykistanu, Turkmenistanu, Uzbekistanu oraz separatystycznych republik nieuznawanych na arenie międzynarodowej - Abchazji, Osetii, Donieckiej i Ługańskiej Republiki Ludowej.
Władimir Putin zyskał potężnego sojusznika. Rosyjska agencja kosmiczna Roskosmos będzie produkowała rakiety i inną broń dla wojska. Informację potwierdził Dmitrij Rogozin, szef Roskosmosu. Rosjanie chcą również ukrócić biurokrację towarzyszącą budowaniu systemów dla armii i broni.Jednocześnie podjęto decyzję o odroczeniu budowy przez Rosjan nowych statków kosmicznych czy rakiet wynoszących ludzi i towar na orbitę. Jak informuje "Rzeczpospolita", Roskosmos ma skupić się wyłącznie na dostarczaniu broni i systemów wojsku.
Wicemarszałek rosyjskiej Dumy, Piotr Tołstoj, opowiedział we włoskiej gazecie "La Repubblica" o prawdziwym celu Rosji w Ukrainie. Polityk, potwierdzając imperialistyczne ambicje Kremla, ogłosił, że "operacja specjalna" zakończy się, gdy wojska rosyjskie dojdą do granicy z Polską. Po raz kolejny powielone zostały także kłamliwe tezy, mówiące o denazyfikacji Ukrainy.Wojna w Ukrainie, po ponad 70 dniach od jej rozpoczęcia, sprawia wrażenie, jakby utknęła w martwym punkcie. Zdziwiony brakiem sukcesów Rosji jest nawet sojusznik Putina Alaksandr Łukaszenka, który powoli łagodzi swój ton i zdaniem Pentagonu wcale nie ma zamiaru angażować się w walki.Co prawda Ukraińcy mają za sobą niekwestionowane sukcesy, takie jak odparcie ofensywy na Kijów, zatopienie krążownika "Moskwa" czy trafienie okrętu wojskowego Admirał Makrow, jednak zacięte walki wciąż toczą się o wschód Ukrainy i południowe obwody. Analitycy, obserwujący uważnie kolejne ruchy Rosji, głosili swego czasu, że możliwy jest scenariusz, iż w wyniku braku potencjału do dokonania decydującego przełomu, Rosjanie skupią się na utworzeniu korytarza prowadzącego do Kremla i zaanektują Doniecką i Ługańską Republiki Ludowe. Najnowsza wypowiedź przedstawiciela rosyjskiej Dumy przeczy jednak tym doniesieniom.
Wojskowa administracja obwodu zaporoskiego twierdzi, że armia rosyjska zmienia taktykę. Zdaniem Ukraińców Rosjanie "działają dużo ostrożniej" niż w pierwszych dniach inwazji. Wskazali też, w jakie miejsca celują najeźdźcy.O nowych posunięciach armii Putina wojskowa administracja obwodu zaporoskiego poinformowała za pośrednictwem komunikatora Telegram.
Dyrektor Generalny Lasów Państwowych nakazał rozwiązanie w trybie natychmiastowym umowy dzierżawy ośrodka wczasowego nad Zalewem Zegrzyńskim z ambasadą rosyjską. Od dwóch miesięcy płatności za czynsz nie ma, a sprawa może niebawem trafić do sądu. Ośrodek wypoczynkowy we wsi Skubianka położony jest nad Zalewem Zegrzyńskim. Ambasada Rosji dzierżawi teren od Nadleśnictwa Jabłonna od lutego 2010 roku. Wstęp na jego teren ma jedynie ambasador Rosji w Polsce, Sergiej Andriejew jego dwór oraz zaproszeni goście.
Dane wywiadowcze przekazane przez władze USA pomogły siłom ukraińskim zatopić w kwietniu rosyjski krążownik Moskwa, flagowy okręt Floty Czarnomorskiej – podały stacje NBC i CNN oraz dziennik "New York Times", powołując się na anonimowe amerykańskie źródła rządowe.Źródła nie są zgodne co do konkretnej roli, jaką amerykański wywiad odegrał w ataku na krążownik Moskwa. Część rozmówców twierdzi, że Amerykanie potwierdzili jedynie cel zidentyfikowany wcześniej przez Ukraińców, ale według innych dane wywiadowcze z USA były kluczowe w jego namierzeniu – pisze „NYT”.Nie jest jasne, czy władze USA wiedziały, że Ukraina zamierza zaatakować okręt; nie brały też udziału w podejmowaniu decyzji o uderzeniu - twierdzą źródła.
Andrzej Duda zabrał głos w trakcie uroczystości otwarcia gazowego interkonektora Polska-Litwa. Jego zdaniem zrealizowanie tej inwestycji świadczy o tym, że "okazaliśmy się mądrzejszy przed szkodą". Uderzył także w Gazprom, który określił jako "zbrojną rękę" Moskwy.Uroczystość została zorganizowana w miejscowości Jauniūnai na Litwie. Prezydentowi RP towarzyszył prezydent Litwy Gitanas Nauseda, prezydent Łotwy Egils Levits i unijna komisarz ds. energii Kadri Simson.
Rosjanie przeprowadzili zmasowany atak rakietowy na ukraińskie miasta. Eksplozje było słychać m.in. w okolicy Kijowa i Dniepru. Z kolei mer Lwowa poinformował, że w wyniku ostrzału rakietowego część mieszkańców została odcięta od prądu. W całym kraju zawyły syreny alarmowe.Wojna w Ukrainie trwa już 69. dni. Choć Rosjanie koncentrują się na zajęciu wschodnich regionów kraju, to nie zaniechali ataków na duże miasta w innych częściach Ukrainy.
- Nie przestaną, dopóki całkowicie nie oczyszczą naszej ziemi - napisała Służba Bezpieczeństwa Ukrainy w opisie ujawnionego nagrania rozmowy rosyjskich żołnierzy. Wojskowi wysłani przez Władimira Putina wprost stwierdzają, że są "mięsem armatnim". W innej rozmowie pada wyznanie, że to sami Rosjanie zepsuli swój czołg, by nie walczyć w bitwach.Dwa kolejne nagrania pokazujące, co dzieje się po rosyjskiej stronie barykady wojny w Ukrainie. Okazuje się, że nie wszyscy szeregowi żołnierze podzielają zapędy generałów, dowódców i samego Władimir Putina.- To piekło. Robimy za mięso armatnie - słychać na jednej z przechwyconych rozmów rosyjskich żołnierzy. Służba Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) ponownie dostarcza nagrań wprost z frontu.
We wtorek 3 maja Władimir Putin podpisał specjalny dekret. Rosja odpowiada na zachodnie sankcje nałożone w związku z wojną w Ukrainie. Wiadomości o "sankcjach odwetowych" przekazał Reuters.Na Kremlu zapadła kolejna decyzja i zyskała ona formalne poparcie Władimira Putina. Prezydent Rosji podpisał kolejny dekret.Agencja Reutersa, powołując się na źródła z Kremla, poinformowała, iż Rosja zaczyna wdrażać kolejną transzę "sankcji odwetowych" wobec krajów Zachodu. Zalecenia Władimira Putina są bardzo konkretne.
W sieci pojawiło się nagranie obnażające manipulację jednego z rosyjskich korespondentów z Ukrainy. Dziennikarz wydał żołnierzom znak do oddania strzałów, a następnie tłumaczył widzom, że ogień kierowano w stronę bezzałogowego statku powietrznego. Rosyjscy widzowie z pewnością postrzegali relację jako bardzo dramatyczną; w istocie okazało się, że była ona sprytnie wyreżyserowana. Relacja z Ukrainy Nie od dziś wiadomo, że jedną z najskuteczniejszych broni podczas wojny jest propaganda. Doskonale zdają się wiedzieć o tym Rosjanie, którzy konsekwentnie utrzymują w swoich mediach jednostronny przekaz. Propagandyści bardzo dbają o to, by żaden z dziennikarzy nie wychodził poza z góry narzucony schemat, a za każde odchylenie od normy nakładają surowe kary, mające zniechęcić do ukazywania prawdy. Świadkami tworzenia jednego z takich zafałszowanych materiałów mogli być internauci, gdy nagranie przedstawiające relację z wojny w Ukrainie, stworzone przez rosyjskich dziennikarzy, trafiło do sieci. Filmik został opublikowany przez wiceminister spraw zagranicznych Ukrainy Emine Dzheppar. Polityczka ironizowała, że za role w nagraniu należałoby uhonorować występujących Oscarami. Wpadka podczas propagandy Na nagraniu widzimy rosyjskiego korespondenta wojennego z Ukrainy, a tuż za nim wojskową ciężarówkę, na której znajdują się operatorzy działa. W pewnym momencie dziennikarz odwraca się do nich. Mężczyzna daje wyraźny znak podniesionym kciukiem, a następnie machnięciem ręki, że żołnierze mogą zacząć strzelać, a ci posłusznie wykonują polecenie. Reporter rozpoczyna wówczas swoją "dramatyczną" relację. And the Oscar goes to...See how #Russian propagandists stage video footage. At first so called "journalist" signals to open fire and then he starts lying that at that very moment🇷🇺invaders are shooting down🇺🇦unmanned aerial vehicleShameful russian propaganda#StandWithUkraine pic.twitter.com/dyIlYzwyXv— Emine Dzheppar (@EmineDzheppar) May 1, 2022 Dziennikarz przekonuje, że Rosjanie wypatrzyli właśnie bezzałogowy statek powietrzny należący do wojsk Ukrainy i niezwłocznie rozpoczęli jego ostrzał. Na twarzy mężczyzny rysują się emocje i z przejęciem opisuje działania "dzielnych" żołnierzy. Oczywiście nie wspomina o tym, że wszystko jest ustawione.- Żenująca rosyjska propaganda - skomentowała nagranie Emine Dzheppar. Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Krzysztof Rutkowski wyjawił, dlaczego nagrywano Katarzynę Cichopek. Powody zaskakują"Paragony grozy" straszą na majówce. Bosacka pokazała, ile muszą płacić turyściMatura z języka polskiego 2022. Jak wygląda egzamin podstawowy i rozszerzony?Źródło: goniec.pl
Przedmieścia Moskwy w nocy rozświetliły się żywym ogniem. 3 maja w nocy wybuchł poważny pożar. Płomienie objęły teren kompleksu magazynów o powierzchni niemal 34 tysięcy metrów kwadratowych.Dramatyczna noc na przedmieściach Moskwy. W nocy z 2 na 3 maja wybuchł poważny pożar. Strażacy zostali natychmiast wezwani na miejsce, jednak walka z płomieniami nie była łatwa.Pożar w magazynach pod stolicą Rosji był trudny nie tylko ze względu na swoją powierzchnię. Dym widoczny był z daleka. W sieci pojawiły się nagrania. Pokazują one skalę zdarzenia.
Wybuch w zakładach produkujących amunicję w rosyjskim Permie. W wyniku zdarzenia śmierć poniosły trzy osoby, jedna została ranna. W sieci krąży nagranie z pożaru w fabryce opublikowane przez ukraińskiego dziennikarza.Do wybuchu dojść miało w niedzielę wieczorem. Pierwsze informacje o zdarzeniu podał portal Echo Permu, który powołał się na świadków tragedii.
Anonimowe źródło w ukraińskiej armii wskazuje, iż na Kremlu została podjęta decyzja dotycząca dalszej ekspansji wojennej Rosji. Celem ma stać się Mołdawia. - Apetyt Moskwy wciąż rośnie. Teraz jej celem na południu Ukrainy jest dostęp do Naddniestrza, gdzie podobno Rosjanie są uciskani - ostrzegł Mychajło Podolak. - Czy w Naddniestrzu może się zdarzyć to samo, co w Mariupolu? Tak, może się zdarzyć. Trudna sytuacja, nagromadzenie sprzętu, tysiące czołgów - mówił jeszcze 23 kwietnia Wołodymyr Zełenski podczas konferencji prasowej.Brytyjski dziennik "The Times" dotarł do informatora w ukraińskiej armii. Ustalenia wojska jasno wskazują, że Władimir Putin nie zatrzyma się na Ukrainie. Rosja wykorzysta teren Naddniestrza i zaatakuje z innej strony, a później rozpocznie kolejną "operację specjalną" w Mołdawii?
Kremlowska propaganda jest jedną z najbardziej wyrachowanych na świecie. Rosyjskie władze od początku wojny w Ukrainie, którą nawiasem mówiąc wciąż nazywają "operacją specjalną", karmią swoich obywateli kłamstwami na temat tego, jak wygląda sytuacja w okupowanym kraju. W efekcie w mediach sponsorowanych przez rząd można usłyszeć same niedorzeczne tezy, które nijak mają się do rzetelnych informacji.Tylko w ostatnich dniach z oficjalnych rosyjskich przekazów można było dowiedzieć się kolejnych absurdalnych rzeczy, takich jak ta, że Polska rzekomo chce przejąć kontrolę nad Ukrainą. Ani słowa nie usłyszymy zaś o klęskach armii rosyjskiej, śmierci wielu żołnierzy czy uderzeniu w szefa rosyjskiego wojska.Nic więc dziwnego, że aż 74 proc. Rosjan popiera działania w Ukrainie, a około 80 proc. stoi murem za Władimirem Putinem. W tak zmanipulowanym społeczeństwie łatwo rodzi się więc agresja wobec Ukraińców, która jest coraz bardziej zauważalna wśród szarych obywateli.Portal Onet postanowił zatem sprawdzić, co takiego codziennie słyszą i widzą przeciętni Rosjanie. W tym celu przeprowadzono eksperyment polegający na obejrzeniu wiadomości w sponsorowanej przez rosyjski rząd telewizji. Jego wyniki są szokujące.
Joe Biden postanowił podczas swojego przemówienia zażartować z Władimira Putina. Publiczność oklaskiwała go za te słowa na stojąco. To kolejna szpila wbita przez prezydenta USA w rosyjskie władze. Od początku wojny w Ukrainie, prezydent Stanów Zjednoczonych jasno określił, po jakiej stronie konfliktu się opowiedział - ze strony władz USA rozpoczęła się "zimna wojna" na wielu frontach, przede wszystkim w postaci sankcji oraz kwestii dyplomatycznych.
Rosyjski samolot zwiadowczy naruszył przestrzeń powietrzną Szwecji - przekazało szwedzkie ministerstwo obrony. Jednostka została sfotografowana, a jej lot był cały czas kontrolowany. Szef resortu Peter Hultqvist przyznał, że "naruszenie szwedzkiej przestrzeni powietrznej jest całkowicie niedopuszczalne".Przypomnijmy, że po tym, jak Rosja zaatakowała Ukrainę Szwecja, a także Finlandia zapowiedziały, że złożą wnioski o przystąpienie do NATO. Szefowie dyplomacji obu państw wskazali, że dokumenty zostaną wysłane w połowie maja. W Szwecji zgodę muszą wyrazić jeszcze stronnictwa parlamentarne.
Dowództwo sił powietrznych Ukrainy zdementowało doniesienia, jakoby "Duchem Kijowa", który zestrzelił kilkadziesiąt samolotów, miał być poległy major Stepan Tarabałka. Takie informacje w oparciu o własne, anonimowe źródła podał brytyjski "The Times". Strona ukraińska przekonuje, że "Duch Kijowa" to zbiorowy obraz pilotów, którzy "chronią niebo nad stolicą"."Prosimy nie wypełniać przestrzeni informacyjnej fake newsami", czytamy w oświadczeniu dementującym tożsamość "Ducha Kijowa", które opublikowało ukraińskie dowództwo na Facebooku.
Aleksandr Łukaszenka nie przewidział, że skutki wspierania Rosji będą aż tak dotkliwe dla białoruskiej gospodarki. Zdaniem Kamila Kłysińskiego, analityka z Ośrodka Studiów Wschodnich (OSW), Mińsk nie zrekompensuje ogromnych strat finansowych związanych z utratą rynków zbytu i załamaniem eksportu. Wskazał, że dwa pakiety zachodnich sankcji okazały się wyjątkowo dotkliwe, a Białoruś, wbrew opinii tamtejszych rządzących, już mierzy się z kryzysem.Tymczasem Aleksandr Łukaszenka przekonuje obywateli, że żyją w dobrobycie, którego zazdroszczą im sąsiedzi. Jego zdaniem Polacy, Litwini i Łotysze przyjeżdżają do Białorusi po sól i kaszę, ponieważ tych produktów ma brakować w ich krajach.
Minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow stwierdził w rozmowie z saudyjską stacją Al Arabiya, że Zachód, który zawsze był "rusofobiczny" powinien zdyscyplinować swoich "ukraińskich i polskich kolegów". Obecną sytuację określił "niebezpieczną zabawę". Jednak stwierdził, że jeśli Zachód "się opamięta" to niewykluczone, że w przyszłości stosunki z Rosją ulegną poprawie.To już kolejna oburzająca wypowiedź szefa rosyjskiej dyplomacji. O tym, jak przekonywał, że żołnierze wcale nie atakują infrastruktury cywilnej w Ukrainie pisaliśmy w tym artykule.
Służba Bezpieczeństwa Ukrainy po raz kolejny obnaża postawę Rosjan wobec wojny rozpoczętej przez Władimira Putina. Ukraiński wywiad opublikował rozmowę rosyjskiego żołnierza z "elitarnej" jednostki. - Musimy zabić wszystkich, dzieci i kobiety - powiedział matce mężczyzna. Służby wskazują, że "denazyfikujący" Ukrainę wojskowy ma zdjęcia z nazistowskimi emblematami.To już kolejna prywatna rozmowa Rosjan walczących w Ukrainie ujawniona publicznie w internecie. Ponownie wiadomości dostarczone przez Służbę Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) szokują.Niedawno świat nie dowierzał w doniesienia, iż rosyjscy żołnierze są odgórnie zachęcani do dokonywania zbrodni wojennych. Najnowsze nagranie opublikowane przez SBU potwierdza, że w szeregach armii Władimira Putina znajdują się osoby, które chętnie skorzystają z możliwości zabijania. Iwan Klimenko zadzwonił do swojej matki. Kobieta, której syn walczy - zgodnie z rosyjską propagandą - za "wolność" Ukraińców, wyznał jej, że będzie zabijał dosłownie wszystkich. Nie oszczędzi nawet dzieci.
Poparcie Rosjan dla wojny w Ukrainie spadło w ciągu miesiąca o 8 punktów procentowych - wynika z badania przeprowadzonego przez niezależny rosyjski ośrodek Centrum Lewady. Mimo tego, odsetek obywateli Rosji entuzjastycznie podchodzących do agresywnych działań Kremla wciąż jest wysoki i widocznie przekłada się na wrogość wobec narodu ukraińskiego, co może niepokoić Zachód.Niezależna organizacja Centrum Lewady od lat działa w Rosji i skupia się na rzetelnych badaniach opinii publicznej. Choć wyniki sondaży przeprowadzanych przez ośrodek często różnią się od zmanipulowanych statystyk rządowych, inaczej jest w przypadku wojny w Ukrainie. Tę wciąż jawnie popiera ponad 70 proc. Rosjan.
Druzgocące informacje przekazało w piątek rano ukraińskie Radio Swoboda. Rozgłośnia poinformowała o śmierci swojej dziennikarki Wiery Girycz, która zginęła w czwartkowym ataku rakietowym przeprowadzonym przez rosyjskie siły. Pociski uderzyły zarówno w obiekt wojskowy, jak i budynek mieszkalny.Niezwykle smutne wieści zostały przekazane w piątek, 29 kwietnia w godzinach porannych. Radio Swoboda poinformowało, że dziennikarka ich stacji Wiera Girycz zginęła wskutek uderzenia rosyjskiego pocisku.Warto podkreślić, że Girycz była znaną i cenioną dziennikarką, która pracowała w Radiu Swoboda od lutego 2018 roku. - Wszyscy jesteśmy oszołomieni tą stratą. Vera pracowała w Radiu Wolność od 2018 roku, wcześniej pracowała na czołowych ukraińskich kanałach telewizyjnych - napisała jedna z ukraińskich dziennikarek.- Była wspaniałym profesjonalistą, [...] koordynowała pracę redakcyjną, była bardzo przyjazną, miłą i bystrą osobą - dodała. Ciało kobiety zostały znalezione w piątek nad ranem. O tym, że na miejscu tragedii odkryto zwłoki, poinformował wcześniej mer Kijowa, Witalij Kliczko.- W dzielnicy szewczenkowskiej w Kijowie, gdzie doszło do ataku, trwa akcja służb ratunkowych. Pod gruzami ostrzelanego budynku znaleziono ciało zabitej osoby - przekazał polityk.
Nowym "hitem" rosyjskich mediów stała się wypowiedź szefa Służby Wywiadu Zagranicznego Federacji Rosyjskiej Siergieja Naryszkina o tym, że "Waszyngton i Warszawa pracują nad planami odzyskania kontroli na obszarami Ukrainy, które Polska uważa za historycznie należne do niej". Stanisław Żaryn komentuje sprawę na Twitterze.
Ukrainiec, który przez dłuższy czas znajdował się w rosyjskiej niewoli, opowiedział, jak żołnierze Putina traktują jeńców. Jego relacja dosłownie jeży włos na głowie. Poinformował, że okupanci traktowali pojmanych jak zwierzęta. Upokarzanie, tortury, zakaz patrzenia w oczy to zaledwie kilka z wykorzystywanych metod. Nie jest żadną tajemnicą, że Rosjanie w żaden sposób nie respektują prawa międzynarodowego, prześladując nie tylko ludność cywilną, ale również jeńców. Jeden z pojmanych Ukraińców opowiedział o torturach wykorzystywanych przez siły Władimira Putina. - Traktowali nas jak zwierzęta - przekazał Wołodymyr Chropun, który jakiś czas temu został pojmany na terenie obwodu kijowskiego i wywieziony początkowo na Białoruś, do Rosji, na anektowany Krym i przez okupowaną część obwodu zaporoskiego linię frontu do miejsca wymiany jeńców.Wolontariusz Czerwonego Krzyża zdał wstrząsającą relację odnoszącą się do działań rosyjskich wojskowych względem ukraińskich jeńców. - Uderzano nas karabinami, pięściami i nogami. Zawiązano mi oczy i związano ręce. Rosjanie używali paralizatorów i nieustannie prosili o informacje o wojsku. Byliśmy upokarzani, zmuszani do klęczenia i przyjmowania niewygodnych pozycji. Kiedy patrzyliśmy oprawcom w oczy, byliśmy bici - przekazał jeniec.
Szef rosyjskiego wywiadu zagranicznego Siergiej Naryszkin twierdzi, że Polska i USA przygotowały "tajny plan". Jego zdaniem Warszawa i Waszyngton chcą przejąć kontrole nad częścią Ukrainy. To całkowicie zaprzecza postawie, którą Polska prezentuje od początku rosyjskiej inwazji.Wypowiedź szefa rosyjskiego wywiadu zagranicznego cytuje agencja RIA Novosti. Warto jednak pamiętać, że może to być kolejna odsłona wojny informacyjnej, którą Rosja prowadzi z Zachodem.
Maria Zacharowa, rzeczniczka rosyjskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, zarzuciła Polsce brak bezstronności w trakcie pełnienia prezydencji w Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE). W wypowiedzi, którą cytuje agencja TASS, podkreśliła, że nikt nie dał Polsce "upoważnienia do otwartego wspierania jednej ze stron konfliktu". Rzeczniczka rosyjskiego MSZ krytykowała OBWE jeszcze przed wojną w Ukrainie. Przekonywała, że misja obserwacyjna w Ukrainie jest wykorzystywana "jako narzędzie możliwej prowokacji".