Niepokój w Rosji po orędziu Putina. Płoną wojskowe komendy uzupełnień
Władimir Putin zbiera żniwo swoich brutalnych działań związanych z wojną w Ukrainie. Rosyjski prezydent najpierw skazał się na światową izolację, a teraz mierzy się również z utratą poparcia wśród swoich własnych obywateli. Zbuntowani Rosjanie nie tylko wychodzą na ulice, ale także decydują się na bardziej radykalne kroki. W geście sprzeciwu płoną kolejne komendy uzupełnień.
Napadając na Ukrainę w lutym br. Władimir Putin wywołał światowy pożar i zamiast próbować go ugasić, regularnie dolewa do niego benzyny. Szczyt wszelkich możliwości pokonał wczoraj, oświadczając, że jest gotów użyć broni nuklearnej przeciwko Zachodowi, a także ogłaszając wojskową mobilizację, czym naraził się wielu Rosjanom.
Co prawda dyktator zapewnił, że działania dotyczyć będą jedynie obywateli pozostających w rezerwie, jednak eksperci nie mieli złudzeń co do tego, że to kolejny blef. Na potwierdzenie tych przewidywań nie trzeba było zresztą długo czekać, bo z niezależnych ośrodków zaczęły lawinowo spływać kolejne informacje o wręczaniu wezwań do wojska wszystkim mężczyznom w wieku poborowym.
W odpowiedzi na kolejne kłamstwa i manipulacje, wczoraj w wielu miastach w Rosji odbyły się demonstracje. Ich uczestnicy zostali brutalnie potraktowani przez OMON, ale opór nie słabnie i przybiera coraz bardziej wymowne postaci. Jak informuje "Kyiv Post", tylko ostatniej nocy doszło do podpaleń dwóch komend uzupełnień.
Rosja. Płoną wojskowe komendy uzupełnień
Cyniczna gra Putina wydaje się być już nie tylko walką z niewinnymi Ukraińcami, ale i jego własnymi obywatelami, którzy sprzeciwiają się krwawej kremlowskiej polityce.
Dyktator jest przy tym wyjątkowo bezczelny, bo na wojnę wysyła w ramach odwetu jej największych przeciwników, demonstrując przy tym swoją potężną władzę i zastraszając społeczeństwo.
Sęk w tym, że Rosjanie coraz mniej boją się tonącego w kłopotach satrapy. Zdeterminowani, by nie uczestniczyć w śmiercionośnym przemyśle od początku wojny prowadzą akcje sabotażowe, których jednym z elementów są podpalenia obiektów wojskowych.
Pierwsze takie zdarzenie miało miejsce już 28 lutego, a następne również w kolejnych miesiącach. Łącznie było ich już 20, a ostatnie dotknęło np. ośrodka werbunkowego w Łomonosowie koło Petersburga.
At night in the Lomonosov district near #SaintPetersburg, a military recruitment center was set on fire. pic.twitter.com/pzX7nxplCV
— NEXTA (@nexta_tv) September 22, 2022
Rosjanie nie chcą walczyć w wojnie Putina
Ogłoszenie przez Putina moblizacji sprowokowało także założycieli kanału Rospartizan do wezwania na Telegramie do kolejnych aktów sprzeciwu.
- Przygotujcie koktajle Mołotowa. (...) Celujcie w lokale z archiwami, niszczcie dokumenty: Niech szukają ojców, mężów i braci, aby osobiście wręczyli im zaświadczenia zgonu - napisano.
Znaczna część obywateli Rosji zdecydowała się też na ucieczkę z kraju w obawie przed zsyłką na front walk. Bilety na loty do krajów, do których nie potrzeba wiz wyprzedały się na pniu, a na lotniskach zaroiło się od mężczyzn w sile wieku wraz z rodzinami.
Artykuły polecane przez Goniec.pl:
Jacek Kurski nie dołączy do rządu? Na biurko prezesa PiS trafiła niewygodna taśma
Lawina po słowackiej stronie Tatr. Nie żyje ratownik GOPR i jego żona
Igor Sokołowski z Polsat News porównał Putina do śmiecia. Nagranie jest już hitem sieci
Źródło: RMF FM