Wywiad Mateusza Morawieckiego dla brytyjskich mediów, w którym premier zapowiedział konfrontacyjne działania wobec Unii Europejskiej, spotkał się z szeroką krytyką ze strony opozycyjnych polityków, a także publicystów i komentatorów. Większość jest zdania, że szef polskiego rządu przesadził, porównując spór ze Wspólnotą do wojny i mówiąc o dyktacie Brukseli.Mateusz Morawiecki udzielił ostatnio wywiadu dziennikowi "Financial Times". Brytyjska gazeta zdecydowała się poświęcić duży artykuł sporowi Polski z Unią Europejską, pisząc, że nasz kraj może mieć poważne problemy z uzyskaniem unijnych funduszy, jeśli konflikt dalej będzie eskalował. Polski premier odniósł się do całej sytuacji w słowach, które wywołały lawinę komentarzy.
We wtorek Mateusz Morawiecki ma przeprowadzić zmiany w swoim rządzie. Nieoficjalne ustalenia medialne wskazują, że 26 października ma dojść do częściowej rekonstrukcji rządu.Wiadomości na temat jutrzejszej rekonstrukcji rządu są na ten moment nieoficjalne. Nikt z rządzących nie potwierdził ich wiarygodności.
Wpis Mateusza Morawieckiego w mediach społecznościowych wywołał falę krytycznych pod adresem premiera komentarzy. Szef rządu stwierdził, że to nie PiS odpowiada za konflikt z Unią Europejską, a opozycja. Internauci wprost wskazują na manipulacje i stwierdzają, że nikt tak nie "odwraca kota ogonem" jak premier Morawiecki.- Podczas Rady Europejskiej w Brukseli rozmawiałem z większością przywódców państw - napisał na Facebooku Mateusz Morawiecki. Premier postanowił odnieść się do faktu rosnącego konfliktu na linii Polska - Unia Europejska.Niespodziewanie pojawiło się stwierdzenie mające świadczyć na korzyść PiS oraz całego polskiego rządu. Mateusz Morawiecki postanowił wyjaśnić, dlaczego wspólnota zablokowała przekazanie Polsce milionów euro w ramach Europejskiego Funduszu Odbudowy.
Mateusz Morawiecki pełni urząd premiera od niemal czterech lat. Polityk chętnie nawiązuje kontakt z Polakami, o czym świadczy założony niedawno osobisty podcast. Mimo pozornej otwartości, niewiele osób wiedziało, że szef rządu nosi dwa imiona.Mateusz Morawiecki zwykle posługuje się tylko pierwszym imieniem. Drugiego na próżno szukać nawet w oficjalnej biografii, którą znaleźć można na rządowej stronie internetowej. Wszystko wskazuje na to, że Polacy nie znają premiera tak dobrze, jak myślą.
W sieci opublikowano wyniki najnowszego sondażu Centrum Badania Opinii Społecznej, a rezultat badania zaniepokoił polityków obozu rządzącego. Respondenci szczególnie ostro ocenili pracę obecnego premiera Mateusza Morawieckiego, bowiem aż 46 proc. badanych wyraziło niezadowolenie z tego, że stoi on na czele polskiego rządu.Najnowszy sondaż CBOS został przeprowadzony w dniach od 4 do 14 października br., a na pytania odpowiedziało 1161 pełnoletnich mieszkańców Polski, losowo wybranych na podstawie numeru PESEL. Wyniki opublikowano na oficjalnym Twitterze publicznego ośrodka badań.
19 października br. w Parlamencie Europejskim odbyła się debata pt. „Kryzys praworządności w Polsce a prymat prawa unijnego”, dotycząca wyroku Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej ws. prymatu konstytucji nad prawem unijnym. W czasie posiedzenia głos zabrał polski premier Mateusz Morawiecki, a jego wystąpienie wywołało spore kontrowersje. Okazuje się, że postawa szefa rządu została niezbyt dobrze oceniona przez współpracowników, w tym szefa Prawa i Sprawiedliwości, Jarosława Kaczyńskiego.– Nie zgadzam się, by politycy straszyli i szantażowali Polskę. Jesteśmy dumnym krajem. Nie zgadzam się, by szantaż był metodą uprawiania polityki – grzmiał Mateusz Morawiecki na forum Parlamentu Europejskiego.
Andrzej Duda poinformował za pośrednictwem mediów społecznościowych, że odbył specjalną rozmowę z Mateuszem Morawieckim. Dialog dotyczył wysłania konwoju humanitarnego na granicę z Białorusią. Przypomnijmy, że w przygranicznym pasie wciąż trwa migracyjny kryzys.Andrzej Duda zdecydował się na Twitterze obwieścić swoją najnowszą decyzję. Ta dotyczy bezpośrednio scen, które mają miejsce na polsko-białoruskiej granicy.
Gdańska adwokatka opublikowała w sieci zdjęcie paragonu, który otrzymała po zakupach w jednej z gdańskich piekarni. Cena, jaką musiała zapłacić za bochenek zwykłego chleba, zwaliła ją z nóg. Kobieta zwróciła się do premiera Polski, Mateusza Morawieckiego.- Drogi Premierze tyle kosztuje chleb, zwykły pszenno-żytni – napisała oburzona obywatelka.
Franek Broda, siostrzeniec premiera Mateusza Morawieckiego, wystąpił z apelem do Polaków o wsparcie finansowe. Aktywista LGBT często jeździ do Warszawy z uwagi na swoją aktywność społeczną i liczne protesty. W związku z tym błaga o drobne wpłaty na opłacenie transportu.Premier Mateusz Morawiecki z pewnością nie będzie zadowolony, gdy zobaczy, że jego siostrzeniec nie zamierza poprzestać w walce z polskim rządem. Co więcej, Franek Broda chce prosić o pomoc innych Polaków, którzy tak jak on, sprzeciwiają się decyzjom wuja.
Wirtualna Polska donosi nieoficjalnie, że premier zamierza odrzucić wniosek Zbigniewa Ziobry o pozwanie Niemiec przed Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Mateusz Morawiecki nie kwapi się, by iść na zwarcie ze skonfliktowaną z Polską Brukselą, na co wciąż naciskają ziobryści.Mateusz Morawiecki wygłosił we wtorek w Parlamencie Europejskim w Strasburgu przemówienie, w którym bronił przed przewodniczącą KE oraz eurodeputowanymi ostatniego wyroku TK Julii Przyłębskiej w sprawie wyższości prawa krajowego nad unijnymi traktatami.Choć słowa premiera były ostre i bardziej skierowane na użytek krajowy niż zewnętrzny, szef rządu przyznał, że Polska zamierza wycofać się z pomysłu Izby Dyscyplinarnej SN, którą jakiś czas temu nakazał zlikwidować TSUE.Inna sprawa, że nie wiadomo, co PiS zaproponuje w zamian, ale ton wypowiedzi premiera wskazywał na to, że polski rząd przestraszył się trochę odcięcia od unijnych pieniędzy i liczy na to, że po spełnieniu warunku TSUE krajowy plan odbudowy zostanie zatwierdzony.Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wypowiedź premiera Mateusza Morawieckiego na temat cen chleba w Polsce szybko stała się hitem internetu. Wymijające słowa na temat wzrostu cen nie umknęły także politykom Nowoczesnej. Działacze zamierzają wysłać Morawieckiemu paragony, aby pokazać mu skalę inflacji w ramach nowej akcji “Drogi premierze”.Inflacja rośnie z każdym miesiącem. Z najnowszych wyliczeń GUS wynika, że we wrześniu 2021 r. ceny towarów i usług były o 5,9 proc. niż w analogicznym miesiącu w roku ubiegłym. Eksperci ostrzegają, że może być jeszcze gorzej.
Premier Mateusz Morawiecki wziął udział w debacie, która odbywała się na sesji plenarnej Parlamentu Europejskiego. Tematem dyskusji było ostatnie orzeczenie polskiego Trybunału Konstytucyjnego. Premier mógł liczyć na wsparcie europarlamentarzystów z Prawa i Sprawiedliwości. Głos zabrała między innymi Beata Szydło.Debata w Parlamencie Europejskim przebiegła w atmosferze ostrych dyskusji. Mateusz Morawiecki usłyszał wiele ostrych słów o polskim rządzie. Krytykowali go między innymi polscy europosłowie. Po stronie premiera opowiedziała się Beata Szydło.
Premier Rzeczypospolitej Polskiej Mateusz Morawiecki wziął udział w debacie Parlamentu Europejskiego, która została zainicjowana po wyroku Trybunału Konstytucyjnego. Decyzja dotyczyła nadrzędności konstytucji nad prawem unijnym. Wystąpienie prezesa Rady Ministrów wywołało wielkie emocje i zapoczątkowało ostrą wymianę poglądów. Europejscy politycy apelują o zastosowanie wobec Polski najostrzejszych mechanizmów. Birgit Sippel mówi wprost - "Polexit zbliża się coraz szybciej".Wystąpienie premiera Morawieckiego w Parlamencie Europejskim nie spotkało się z ciepłym odbiorem. Prezes Rady Ministrów skrytykował Unię Europejską za niesprawiedliwe w jego opinii traktowanie naszego kraju. Szef polskiego rządu mówił bardzo długo i wielokrotnie był proszony o zakończenie przemowy. W odpowiedzi na jego słowa pojawiło się wiele ostrych stwierdzeń ze strony kolejnych uczestników debaty.
Skandal mailowy z udziałem prezydenta i premiera. Mateusz Morawiecki miał prosić prezesa Polskiej Agencji Prasowej o "sprytnego dziennikarza" do ustawionego wywiadu z głową państwa. Andrzej Duda opowiadał wówczas o Funduszu Medycznym, a jego słowa brzmią bliźniaczo podobnie do sformułowań z opublikowanych właśnie maili.Afera mailowa zatacza coraz szersze kręgi i pogrąża coraz więcej osób. Największe kłopoty do tej pory miał Michał Dworczyk, z którego skrzynki pochodzą ujawniane wiadomości, ale ostatnie przecieki znacznie obciążają też premiera Mateusza Morawieckiego i prezydenta Andrzeja Dudę, który miał wziąć udział w ustawionym wywiadzie.
Jarosław Kaczyński udzielił kolejnego wywiadu, w którym został zapytany między innymi o perspektywę przedterminowych wyborów. Prezes Prawa i Sprawiedliwości ocenił także Mateusza Morawieckiego. Wszystko wskazuje na to, że przed wyborami w 2023 roku nie dojdzie do poważnych zmian w rządzie.Po wywiadzie, którego Jarosław Kaczyński udzielił na antenie radia RMF FM, pojawiła się kolejna rozmowa z prezesem PiS. Tym razem wicepremier rozmawiał z redakcją tygodnika „Sieci”. Lider Zjednoczonej Prawicy został zapytany między innymi o przewidywany skład rządu do czasu wyborów parlamentarnych w 2023 roku.Dziennikarze zapytali Jarosława Kaczyńskiego, czy Mateusz Morawiecki będzie stał na czele rządu przez kolejne dwa lata. Wicepremier stwierdził wprost, że „w tej chwili nie widzi żadnej możliwości zmiany rządu, bo zmiana premiera też jest zmianą rządu”. W kwestii wyborów przedterminowych lider Zjednoczonej Prawicy podkreślił, że nie rozważa takiego scenariusza.
Mateusz Morawiecki postanowił na swoim Facebooku wspomnieć dzień wyboru Karola Wojtyły na papieża. To właśnie 16 października 1978 roku Jan Paweł II został biskupem Rzymu. Morawiecki napisał, że ten dzień "rozpoczął się nowy etap" nie tylko dla Polski, ale również dla całego świata.W poście wspominał również własne doświadczenia z tamtego dnia. Opowiadał, jak sam był małym chłopcem i jak pamięta to wydarzenie. Wyjawił również, że niedługo później pojawił się na pierwszej pielgrzymce Jana Pawła II do Polski i trzymał nawet własny transparent.
Wczoraj Mateusz Morawiecki wziął udział w Q&A z internautami. Niektóre pytania były dość zaskakujące - jak na przykład to o wprowadzenie nowego podatku. Premier jest jak najbardziej za "podatkiem od luksusu".Internauci pytali premiera również m.in. o Donalda Tuska, polexit, szczepienia i bieżące polityczne sprawy. Jednak to kwestia nowego podatku wzbudziła największe emocje.
Ostatnia wola ojca premiera Mateusza Morawieckiego może namieszać w obecnym wyglądzie sceny politycznej. - Obiecałem to Kornelowi przed śmiercią - powiedział Zbigniew Pomieczyński, który jest członkiem założonej przez zmarłego Kornela Morawieckiego partii Wolni i Solidarni. Mowa o odtworzeniu ugrupowania.Kiedy Kornel Morawiecki jeszcze żył i tworzył partię Wolni i Solidarni, w strukturach województwa zachodniopomorskiego pojawił się Zbigniew Pomieczyński. Po latach wyznaje, że spełnił ostatnią wolę ojca premiera i "wskrzesił" założoną przez niego partię.- Zgłaszają się dawni posłowie z bardzo różnych partii. Sam prowadziłem rozmowy z politykiem z PO - powiedział w rozmowie z portalem natemat.pl Zbigniew Pomieczyński.
Mateusz Morawiecki zwrócił się z prośbą do Parlamentu Europejskiego o możliwość wystąpienia przed europosłami w trakcie rozpoczynającej się w przyszłym tygodniu debaty dotyczącej sytuacji Polski wobec niedawnego orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego. Wniosek miał zostać wstępnie zaakceptowany.Jak donosi RMF FM, powołując się na trzy niezależne źródła, w tym – podkreślono – jedno oficjalne, prośba premiera miała zostać wstępnie zaakceptowana przez Parlament Europejski.Wewnątrz PE odbyły się już wewnętrzne konsultacje, na których wyrażono "ogólną zgodę", by Mateusz Morawiecki wystąpił podczas debaty.
Franek Broda, który jest siostrzeńcem premiera Mateusza Morawieckiego, został zatrzymany przez policję. Do interwencji doszło w niedzielę 10 października podczas demonstracji, która została zorganizowana w Warszawie. Z relacji świadka wynika, że mundurowi byli bardzo brutalni, co potwierdził także zatrzymany. Rzecznik policji zaprzeczył oskarżeniom.Siostrzeniec premiera wziął udział w niedzielnej demonstracji, która została zainicjowana przez lidera Platformy Obywatelskiej, Donalda Tuska. Zgromadzeni manifestowali poparcie dla członkostwa Polski w Unii Europejskiej pod hasłem „My zostajemy!”. W trakcie wydarzenia Franek Broda został zatrzymany przez policję. Podczas interwencji funkcjonariusze mieli być bardzo brutalni.Nastolatek należący do rodziny premiera Morawieckiego w pewnym momencie odpalił racę. Wówczas policjanci postanowili interweniować i zatrzymali Franka Brodę. Z relacji 18-latka oraz świadka wynika, że funkcjonariusze powalili go na ziemię, skuli go kajdankami i trzymali nogę na jego głowie. Zatrzymany powiedział, że był też kopany przez mundurowych.– Stałam obok Franka, kiedy odpalił racę. Po tym, jak raca przestała się palić, czyli po około dwóch minutach, policja zaczęła interweniować. Rzuciło się na niego paru policjantów, otoczyli go w kordon, położyli go na ziemię, zakuli w kajdanki. Widziałam, że policjant trzymał nogę na jego głowie. Ta agresja ma zastraszać manifestujących przed uczestnictwem w takich wydarzeniach – oświadczyła w rozmowie z mediami koleżanka Franka Brody z ruchu na rzecz praw społeczności LGBT.Pozostała część artykułu pod materiałem wideo
W mediach społecznościowych pojawiła się informacja o nowej uldze sponsorskiej, którą przekazał premier Mateusz Morawiecki. Szef rządu opowiedział o zmianach dla przedsiębiorców, które mają dotyczyć sportu i łączyć go z takimi aspektami jak biznes, nauka oraz kultura. Prezes Rady Ministrów podkreślił, że obecnie na sporcie można bardzo dużo zarobić.Za pośrednictwem Facebooka premier Mateusz Morawiecki zapowiedział ulgę sponsorską, która niedługo pojawić się w Polsce. Szef rządu przypomniał, że poczyniono już pierwsze kroki do wprowadzenia zmiany dla przedsiębiorców. W sejmie uchwalono już reformę podatku CIT, dzięki której sponsorzy mogą wykorzystać koszty.Po zmianach dotyczących CIT, o których przypomniał premier, sponsorzy ponoszący koszty na klub sportowy, czy też wspierający kulturę i naukę będą mogli te koszty podwójnie wykorzystać podatkowo. Przedsiębiorcy będą uprawnieni do wyliczenia podstawy podatkowej (przychody minus koszty), a także do dojęcia 50 proc. kosztów od wyliczonej podstawy opodatkowania, czyli 150 proc. kosztów na kulturę, sport, naukę oraz szkolnictwo wyższe.Zdaniem premiera wprowadzenie ulgi będzie wspierało „silniejsze powiązanie lokalnych firm z ich otoczeniem, np. szkołami wyższymi, które będą na ich potrzeby uczyć młodzież, czy z miejscowymi ośrodkami kultury (sponsoring wydarzeń, wystaw, zakupów zabytków do muzeów, renowacja zabytków) albo sportu (objęcie patronatem szkoły sportowej czy lokalnego zespołu)”.Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo
Pilne zebranie władz PiS na Nowogrodzkiej. Omawiana ma być przede wszystkim kwestia ewentualnej rekonstrukcji rządu. O zmianach mówiono już wcześniej - sądzono, że z rządu wycofa się choćby Jarosław Kaczyński.- Zmiany w rządzie, jeśli nastąpią, będą kosmetyczne - twierdził rzecznik rządu Piotr Müller na dlugo przed tym rozmowami. Prawdopodobnie będzie chodziło głównie o kwestie nowych koalicjantów.
– Polexit to fake news – napisał na Facebooku Mateusz Morawiecki, tuż po zakończeniu niedzielnej demonstracji na Placu Zamkowym. – Unia to zbyt poważna Wspólnota, by przenosić ją w świat bajkowych opowieści – dodał szef rządu. W niedzielny wieczór na Placu Zamkowym w Warszawie – podobnie jak w licznych miejscowościach w całym kraju – odbyła się manifestacja będąca odpowiedzią na wyrok Trybunału Konstytucyjnego, który orzekł, że przepisy traktatu o UE są niezgodne z polską konstytucją.Demonstracja była odpowiedzią na apel Donalda Tuska, opublikowany w mediach społecznościowych. "Wzywam wszystkich, którzy chcą bronić Polski europejskiej, w niedzielę na Plac Zamkowy w Warszawie, godzina 18. Tylko razem możemy ich zatrzymać" – pisał na Twitterze lider Platformy Obywatelskiej.Wzywam wszystkich, którzy chcą bronić Polski europejskiej, w niedzielę na Płac Zamkowy w Warszawie, godzina 18. Tylko razem możemy ich zatrzymać.— Donald Tusk (@donaldtusk) October 7, 2021 Według szacunków ratusza w warszawskim wydarzeniu uczestniczyło nawet 100 tys. osób.
Trwa przemarsz manifestantów pod siedzibę PiS. W relacji wideo serwisu Oko.press można zauważyć, że policja podejmuje coraz bardziej stanowcze kroki. Protestujący wspólnie z innymi Polakami Franciszek Broda miał zostać wywieziony przez funkcjonariuszy.Siostrzeniec premiera Morawieckiego miał zostać wniesiony do nieoznakowanej policyjnej furgonetki oraz zabrany w jeszcze nieokreślone miejsce. O całym incydencie dziennikarkę Oko.press poinformowała znajoma Franka Brody.Kobieta zwróciła uwagę, że policjanci zasłaniają aktywistę, który leżał bezwładnie na ziemi. Jedyne co udało się zrobić przed interwencją funkcjonariuszy to upewnienie się, że chłopak jest przytomny.Z transmisji dowiadujemy się również, że większe oddziały policji gromadzą się cały czas w strategicznych punktach. Wygląda na to, że funkcjonariusze skutecznie rozdzielili manifestantów na poszczególne grupki.Według relacji ratowników medycznych będących na miejscu policja użyła w stosunku do niektórych protestujących gaz łzawiący. Osoby medycznie zabezpieczające przemarsz to ochotnicy.Zobacz teżArtykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Adam Niedzielski zwrócił się do Episkopatu. Chce przypominania wiernym o maseczkachTVN: Podczas relacji na żywo kibic wykrzyczał do kamery wulgarne hasłoW "Wiadomościach" stwierdzono, że polexit to plan opozycjiJeżeli chcesz się podzielić informacjami ze swojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]źródło: Oko.press
Niespodziewana, niespotykana pomyłka pojawiła się w oficjalnym piśmie rozkolportowanym już nie tylko po kraju, ale i świecie. O co chodzi? Uznany dziennik brytyjski "The Telegraph" na swojej stronie internetowej zamieścił artykuł, w którym pomylił polskiego premiera. Wpadkę wyłapało sporo internautów, którzy donosili o niej w mediach społecznościowych.O polskiej polityce w ostatnim czasie jest szczególnie głośno na świecie. Echa decyzji Trybunału Konstytucyjnego pod przewodnictwem Julii Przyłębskiej komentowane były szeroko w prasie na powierzchni całego globu. Napisał o niej także "The Telegraph", dziennik brytyjski.Brytyjczycy opisali całą sprawę, zaczynając od zgłoszenia się polskiego premiera do Trybunału Konstytucyjnego z wnioskiem kilka miesięcy temu. Jednak zamiast podpisać Mateusza Morawieckiego jako szefa polskiego rządu, umieściła na fotelu prezesa Rady Ministrów osobę, która również może odznaczyć inicjałami MM, ale z PiS ma niewiele wspólnego. A można powiedzieć, że wręcz przeciwnie.Pozostała część artykułu pod materiałem wideo
W najnowszym odcinku swojego podcastu premier postanowił polecić słuchaczom książkę Marka Szymaniaka "Zapaść. Reportaże z mniejszych miast". – Nie jest to miła lektura do poduszki, a zbiór gorzkich historii z różnych zakątków Polski – zapewnił Mateusz Morawiecki. Słowa szefa rządu skomentował sam autor reportażu.W ubiegły piątek, 1 października, w sieci pojawił się najnowszy odcinek podcastu prowadzonego przez Mateusza Morawieckiego. Premier opowiedział w nim "o rocznicy odejścia Taty, Polskim Ładzie, podatkach i książkach na jesień".Wspominając rozpoczynający się, sprzyjający lekturom październik, szef rządu PiS postanowił polecić słuchaczom "jakąś książkę do jesiennej herbaty".
W środę Mateusz Morawiecki zapowiedział wysłanie kolejnej pomocy humanitarnej na Białoruś. To odpowiedź polskiego rządu na kryzys migracyjny na granicy polsko-białoruskiej, z powodu którego od 2 września br. w pasie przygranicznym województwa podlaskiego i lubelskiego obowiązuje stan wyjątkowy. – Wychodząc naprzeciw potrzebom tych osób, które legalnie przybyły na terytorium Białorusi, Ministerstwo Spraw Zagranicznych wraz Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji i Rządowa Agencja Rezerw Strategicznych, podjęło decyzję o wysłaniu kolejnej pomocy humanitarnej na Białoruś – przekazał polski premier.
Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski arcybiskup Stanisław Gądecki zaapelował o pomoc humanitarną dla migrantów. Na stronie internetowej instytucji pojawił się obszerny apel, z którego wynika, że "prawo i obowiązek obrony granic państwowych daje się pogodzić z niesieniem pomocy ludziom". Można odnieść wrażenie, że stanowisko Kościoła stoi w sprzeczności z pozycją rządu Mateusza Morawieckiego, który zapowiadał stanowcze działania w celu "zabezpieczania granic przed atakami".Przewodniczący Episkopatu Polski przypomniał o "chrześcijańskich zadaniach w stosunku do migrantów i uchodźców", kładąc szczególny nacisk na pomoc humanitarną i medyczną. Podkreślił, że "wrażliwość jest przejawem naszego człowieczeństwa".