Kto uzyskałby największe poparcie, gdyby wybory odbyły się na przełomie czerwca i lipca? Jak wynika z najnowszego sondażu CBOS, na prowadzeniu nadal Prawo i Sprawiedliwość. Jednak dystans pomiędzy dwoma największymi polskimi partiami coraz bardziej się powiększa. Posłowie Koalicji Obywatelskiej nie mają powodów do optymizmu, ich partia zaliczyła wyraźny spadek.
Jarosław Kaczyński, o czym wielokrotnie już pisaliśmy, często ze swojego domu na Żoliborzu jeździ służbową limuzyną do kościoła na Krakowskim Przedmieściu. Trasa, którą zwykle podróżuje, o czym również wiele razy wspominaliśmy, jest w pewnej części wyłączona z ruchu dla samochodów bez specjalnej przepustki. Tym razem jego kierowca wybrał inną drogę, ale nie byłby sobą, gdyby nie złamał przepisów.
Nie kończą się przepychanki słowne między przewodniczącym PO a prezesem NBP. Donald Tusk tym razem odniósł się do piątkowej wypowiedzi prezesa NBP Adama Glapińskiego, który zarzucił szefowi PO, że "łże". W kontrze Tusk stwierdził, że "to jemu nikt nie wierzy". - W ostatnim roku kłamał jak najęty albo okazał się dramatycznie niekompetentny - mówił szef PO. - On jest bezpośrednio odpowiedzialny - i Kaczyński, który go nominował - dodał.
Jarosław Kaczyński może być bardzo zawiedziony. Okazuje się, że nawet największy sympatyk ma co do jego poczynań pewne wątpliwości. "Super Express" zapytał Jana Marię Tomaszewskiego, czy prezes PiS wygra kolejne wybory, jednak odpowiedź kuzyna prezesa była wręcz zaskakująca.21 czerwca br. Polskę obiegła informacja o oficjalnym odejściu z rządu Jarosława Kaczyńskiego. - Nie jestem już w rządzie. Premier Mateusz Morawiecki oraz - z tego co wiem - prezydent Andrzej Duda przyjęli moją rezygnację - przekazał PAP prezes PiS. Jak mówił sam Kaczyński, taka decyzja pozwoli mu skupić wszystkie swoje siły na partii, a w rezultacie doprowadzi Prawo i Sprawiedliwość do wygranej w najbliższych wyborach.
Prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński konsekwentnie kontynuuje podróżuje po Polsce i spotkania z wyborcami. Do tej pory jednak polityk zaliczył o wiele więcej wpadek niż sukcesów, wypowiadając mnóstwo kontrowersyjnych słów i dokonując szkolnych pomyłek. Podczas gdy opinia publiczna szeroko komentuje tezy lidera Zjednoczonej Prawicy, nie mniej ciekawe wydają się być także jego przekazy niewerbalne, a precyzyjniej mowa ciała. Dwoje ekspertów zdradziło, co można wyczytać z gestów byłego wicepremiera ds. bezpieczeństwa.Prezes Prawa i Sprawiedliwości jest jednym z tych polityków, o których w ostatnich dniach mówi się zdecydowanie najwięcej. Powodem takiego zainteresowania są głównie wypowiadane przez niego podczas spotkań z wyborcami z całej Polski obraźliwe dla wielu środowisk tezy, które śmieszą tylko polityka i jego sympatyków.Szczególnym upodobaniem polityka cieszy się kwestia osób LGBT+, ale bynajmniej nie jest ona powodowana znaczącą troską o ich byt, tylko chłodną kalkulacją obliczoną na stworzenie wśród elektoratu kolejnego wroga, przed którym uchronić może jedyna słuszna partia, czyli PiS.Po tym, jak Kaczyński jednoznacznie postawił się na pozycji naczelnego homofoba RP, którego współczesna wiedza na temat biologii pozostawia wiele do życzenia, oburzenia nie kryli politycy opozycji, dziennikarze, a także sam Rzecznik Praw Obywatelskich. Cóż z tego, skoro opinią wszystkich wymienionych prezes PiS od lat gardzi.
Jarosław Kaczyński pozostanie bezkarny. Prezes PiS nie musi obawiać się, że jego oburzające słowa będące definicją mowy nienawiści zaowocują kłopotami. Wnioski o ukaranie byłego wicepremiera nie będą dalej procedowane. Są równi i równiejsi? Jeszcze nigdy nie było tego widać, aż tak bardzo. Jarosław Kaczyński może więcej niż inni i nikt mu nic nie zrobi. Szary Kowalski może pomarzyć o wybiórczym stosowaniu przepisów w jego przypadku. - To pokazuje, kto godzi się na odbieranie godności osobom - stwierdziła Monika Falej z Lewicy, która pełni funkcję przewodniczącej komisji etyki.Wnioski o ukaranie Jarosława Kaczyńskiego, jakie wpłynęły do komisji etyki poselskiej nie będą procedowane. Prezes PiS może bez obaw dalej obrażać Polki i Polaków. Część obserwatorów znalazła w działaniu byłego wicepremiera klucz. Zbliżają się wybory, a nic tak nie jednoczy jak wspólny wróg, którym wśród wyborców PiS jest praktycznie każdy, kto nie jest szaro-szary.
Donald Tusk postanowił zakpić z Jarosława Kaczyńskiego i zebrał jego wypowiedzi z kilku ostatnich wyjazdów. Osobom niezorientowanym wypowiedziane słowa mogły wydać się przypadkowe, ale ci, którzy na bieżąco śledzili wystąpienia prezesa PiS mogli już bez problemu odnaleźć się w retoryce szefa Platformy Obywatelskiej. Czy pojawi się odpowiedź?Zarówno Tusk jak i Kaczyński rozpoczęli już kampanię wyborczą. Obaj politycy skupiają się w tym momencie przede wszystkim na atakach, a niekoniecznie na prezentowaniu politycznego programu. Pytanie brzmi, czy na to w ogóle przyjdzie czas.
Jarosław Kaczyński zapowiedział, że ma zamiar wprowadzić nowy podatek. Opłata miałaby uderzyć w banki, które w kampanii Prawa i Sprawiedliwości zaczęły być pokazywane jako chciwi wyzyskiwacze. Czy prezes PiS zdaje sobie jednak sprawę z tego, że podatek spadnie niemal w całości na klientów banków?Zapewne o tym wie, a z pewnością zdaje sobie z tego sprawę jego zaplecze polityczne. Przekierowanie uwagi z rządu na banki w negatywnej kwestii finansowej jest ruchem, którego partia w tej chwili bardzo potrzebuje.
Jarosław Kaczyński pojawił się w sobotę w Bielsku Podlaskim oraz Białymstoku, gdzie spotkał się z sympatykami i działaczami Prawa i Sprawiedliwości. Poza mało zaskakującymi zapewnieniami o kwitnącym dobrobycie w Polsce za rządów Zjednoczonej Prawicy i oskarżeniami kierowanymi w stronę opozycji, prezes partii rządzącej zszokował wszystkich swoja tezą dotyczącą waluty euro. Wpadka została bezlitośnie wytknięta politykowi przez internautów i stała się obiektem licznych memów.Jak zapowiadał, tak też czyni. Po odejściu z rządu Jarosław Kaczyński odwiedza kolejne miejscowości w kraju w ramach nieoficjalnej kampanii wyborczej przed wyborami do parlamentu zaplanowanymi na jesień 2023 roku.W zeszłym tygodniu prezes PiS był m.in. w Inowrocławiu, w którym na swoich oponentów nasłał policję wyposażoną w gaz, sam zaś dotarł na miejsce w towarzystwie kierowców, którzy ignorując przepisy drogowe, zaparkowali na miejscach dla niepełnosprawnych i pozdrowili zwracające im uwagę osoby niewybrednymi przekleństwami.W tę sobotę były wicepremier ds. bezpieczeństwa zawitał w bardziej przyjazne mu rewiry, a mianowicie na Podlasie. Jednym z głównych punktów na trasie lidera Zjednoczonej Prawicy był Białystok, gdzie polityka powitał tłum rozentuzjazmowanych zwolenników obecnej władzy.
Jacek Braciak, który głośno mówi o swoim transpłciowym synu Konradzie, odniósł się do słów Jarosława Kaczyńskiego o osobach LGBT. Prezes PiS wypowiedział się na temat mniejszości seksualnych po ostatniej paradzie równości, która odbyła się w Warszawie.
Jarosław Kaczyński nie przebierał w słowach i zaatakował osoby transpłciowe w trakcie spotkania we Włocławku. Tę wypowiedź skomentował w "Faktach po Faktach" Rzecznik Praw Obywatelskich Marcin Wiącek. Jego zdaniem powtarzanie tego typu krzywdzących stwierdzeń jest "niedopuszczalne". Nawiązał także do incydentu z użyciem gazu wobec przeciwników prezesa PiS.Jarosław Kaczyński słynie z konserwatywnego podejścia, ale jego słowa na temat społeczności LGBT oburzyły opinię publiczną. Tak mocnego przemówienia, jak sobotnie we Włocławku, prezes PiS nie wygłosił bowiem od dłuższego czasu.
Komitet Polityczny PiS zatwierdził w zmiany w strukturach partii Jarosława Kaczyńskiego. Co ważne, nowe stanowiska wpadły w nieprzypadkowe ręce. Dodatkowe funkcje otrzymali czołowi politycy partii rządzącej, m.in. Mateusz Morawiecki, Beata Szydło, Jacek Sasin czy Ryszard Terlecki. Od lipca będą "opiekunami województw".
W dobie pożerającej oszczędności Polaków galopującej inflacji pojawiają się głosy dotyczące rewaloryzacji wysokości świadczeń. Utrata wartości pieniądza doprowadziła do tego, że znacznie spadła wartość świadczenia 500 plus, które wystarcza na znacznie mniej, niż kiedyś. Czy wobec tego rząd zdecyduje się na podwyższenie tego wsparcia? Głos w tej sprawie zabrał sam Jarosław Kaczyński.
Niedzielna wizyta prezesa Prawa i Sprawiedliwości w Inowrocławiu nie będzie dobrze wspominana zarówno przez niego samego. Nie dość, że Jarosław Kaczyński musiał odwiedzić miasto uważane przez siebie za zepsute rządami Ryszarda Brejzy, to jeszcze zaliczył na spotkaniu z sympatykami poważne wpadki, a także nie dopilnował swojej świty. Ta zaś, w poczuciu kompletnej bezkarności, złamała podstawowe przepisy drogowe, co nie umknęło uwadze wolnych mediów.Miało być kulturalnie i sympatycznie, a tymczasem skończyło się wielkimi skandalami. Choć spotkanie z sympatykami i działaczami PiS w Inowrocławiu zorganizowano w Państwowej Szkole Muzycznej, o jakiejkolwiek kulturze raczej nie może być mowy.Plan był prosty i dopięty na ostatni guzik. Na sali zgromadzili się lokalni zwolennicy Zjednoczonej Prawicy, którzy z entuzjazmem powitali na scenie swojego guru. Nieważne nawet, czy do owacji i okrzyków trzeba ich było zachęcać tak, jak w Sochaczewie, ważne, że na twarzy prezesa znów można było zobaczyć szeroki uśmiech.Początkowo wszystko szło dobrze. Prezes PiS karmił zgromadzony tłum opowieściami o tym, że w Polsce nie ma dyktatury, a nad porządkiem i bezpieczeństwem zebranych nieustannie czuwała kiedyś państwowa, dziś bardziej partyjna policja.Humoru liderowi Zjednocznej Prawicy nie byli w stanie popsuć nawet dobijający się do drzwi mieszkańcy Inowrocławia, pragnący zadać zapewne kilka niewygodnych pytań, ani pokojowi manifestanci, z którymi szybko poradzili sobie mundurowi.
Weekendowe popisy prezesa Prawa i Sprawiedliwości podczas objazdu po Polsce zbulwersowały wielu. Jarosław Kaczyński, kpiąc celowo z osób LGBT, znów wywołał gorącą debatę i sprowadził na siebie gniew dziennikarza TVN24 Piotra Jaconia, prywatnie ojca transpłciowej Wiktorii, który w kilku słowach dobitnie podsumował wynurzenia polityka.Może Jarosław Kaczyński chciał na nowo zagrać na czułej strunie swojego elektoratu i testując znów jego zainteresowanie tematem środowisk LGBT wzniecić kolejny spór światopoglądowy, a może po prostu chciał przykryć niewygodny dla niego fakt galopującej inflacji i innych trawiących Polaków problemów.Bez względu na to, jakie były motywacje prezesa, może on odnotować kolejny sukces, bo tym, co wydarzyło się podczas jego weekendowych wizyt w polskich miastach, żyje od kilku dni większość kraju.I tak, gdy jedni kreują się na obrońców "prawdziwej", "normalnej" rodziny i zbijają na tym polityczny kapitał, drudzy wciąż nie mogą pojąć, skąd w przedstawicielach obecnej władzy tyle jadu i nienawiści.Tej ostatniej zaprzecza, oczywiście, niezwykle konsekwentnie wicepremier Jacek Sasin. Nie zmienia to jednak faktu, że transfobiczne i wcale nieśmieszne żarty, lub mówiąc wprost bzdury, opowiadane przez Kaczyńskiego dotknęły tych, którzy reprezentują choć odrobinę empatii i elementarnej wiedzy.
Jarosław Kaczyński wie lepiej, czego potrzebują Polacy? Prezes PiS w roli swojego następcy widzi Mariusza Błaszczaka, ale jego wyborcy nie podzielają tej wizji. W najnowszym sondażu SW Research dla rp.pl wskazali kogoś zupełnie innego. Pytanie, czy były wicepremier pogodzi się z tym, że Polska dojrzała i podejmuje samodzielne decyzje. Z kobietami "roszczącymi sobie" prawo do decydowania o własnym ciele się nie udało.Jarosław Kaczyński nie uchodzi za osobę, która godzi się z tym, że jego wyroki nie są przyjmowane bezkrytycznie. Prezes PiS bardziej niż do miana lidera partii rządzącej pretenduje do miana polskiego Ludwika XIV, czyli słynnego "króla słońce".Prezes PiS robi, co chce i jak chce. Co więcej, raczej nie przejmuje się opinią innych, nawet osób we własnej partii. Tak było chociażby w przypadku słynnej "Piątki Kaczyńskiego", która doprowadziła do straty większości przez koalicję rządzącą.Najnowszy sondaż, przeprowadzony na zlecenie rp.pl przez SW Research, pokazuje, że Jarosław Kaczyński stracił swoją "super moc". O dziwo wola prezesa "króla słońce" PiS nie pokrywa się z pragnieniem ludu.
- Balbina, chodź do nas! - wzywali prezesa PiS mieszkańcy Inowrocławia, którzy przybyli na spotkanie z Jarosławem Kaczyńskim, ale nie zostali wpuszczeni na salę wypełnioną przez działaczy partii. Dostępu do szefa PiS broniły zwarte kordony policji. Funkcjonariusze użyli gazu wobec pokojowo zachowujących się protestujących.
Jarosław Kaczyński dopiero rozpoczął objazd po Polsce, a już znacznie poszerzył listę swoich ostatnich wpadek. Dopiero co popisał się wyjątkową ignorancją i brakiem elementarnej wiedzy, kpiąc z osób transseksualnych, wczoraj z kolei dwukrotnie pomylił się w swojej wypowiedzi podczas spotkania z mieszkańcami Inowrocławia. Nie wiadomo, czy to wynik słusznego wieku, czy też przepracowania, ale z prezesem PiS najwyraźniej nie dzieje się dobrze.Czyżby Jarosław Kaczyński poza tytułem naczelnika państwa starał się także o miano króla wpadek? Prezes partii rządzącej miewał w swojej przeszłości incydenty związane z ucinaniem drzemek podczas konferencji prasowych, czy wielokrotnym zapominaniem wyciszania telefonu podczas wywiadów i wystąpień publicznych, ale w ostatnim czasie przechodzi sam siebie.Do tej pory lider Zjednoczonej Prawicy jak ognia brylowania w szerszym towarzystwie i mediach, a gdy się już w nich pojawiał, robił to z niechęcią i tylko w ekstraordynaryjnych sytuacjach. Oczywiście, ekskluzywnych wypowiedzi udzielał jedynie zaprzyjaźnionym redakcjom, a nie tym, które tworzą w jego mniemaniu "kontrrzeczywistość".Taka awersja do obcowania z ludźmi uważana była przez wielu za naturalną cechę skrytego i skromnego polityka, ale nowe światło na tę sytuację rzucają ostatnie wydarzenia. Niewykluczone, że Kaczyński najlepiej czuje się w swoim towarzystwie, ponieważ tylko wtedy nie jest rozliczany ze swoich kuriozalnych gaf.
Braki w elementarnej wiedzy czy sprytna manipulacja? Jarosław Kaczyński po raz kolejny w ostatnich dniach wywołał falę komentarzy, tym razem wygłaszając przemówienie podczas wizyty we Włocławku. Prezes Prawa i Sprawiedliwości poruszył bowiem niezwykle bliski jego sercu temat osób LGBT i uderzył w ogromną rzeszę Polaków, stwierdzając m.in. że osoby transpłciowe powinny być poddawane badaniom.Choć czasem zdecydowanie lepiej milczeć niż powiedzieć o kilka słów za dużo, Jarosław Kaczyński, jak prawdziwy buntownik, idzie pod prąd i szokuje kolejnymi śmiałymi tezami.Prezes Prawa i Sprawiedliwości, w obliczu spadających słupków poparcia, chwyta się dobrze znanej i niezawodnej do tej pory deski ratunkowej, czyli tematu związanego ze środowiskami LGBT.Polityk najwyraźniej uwierzył we własne sugestie na temat próby wywołania wojny domowej przez Donalda Tuska i z zazdrości postanowił wywołać własny, kolejny już poważny spór między Polakami. W imię wyznawanej przez niego od lat zasady "dziel i rządź" po raz kolejny sprytnie napuścił część rodaków na mniejszości seksualne, przy okazji odzierając je z wszelkiej godności.
Jarosław Kaczyński postanowił ujawnić przed Polakami swoje kolejne talenty. Poza znajomością armii i bezpieczeństwa, były wicepremier zdecydował się na intrygujące ekonomiczne przemyślenia. - Ja często zadaję pytanie, czy lepiej być zadłużonym, czy okupowanym - powiedział prezes PiS w mającym specjalne miejsce w jego sercu Toruniu.Jarosław Kaczyński nie daje odetchnąć i po raz kolejny zaskakuje swoim wachlarzem znajomości oraz umiejętności. Kiedy Polacy myślą, że wiedzą o prezesie PiS, który heroicznie przespał stan wojenny, ten ponownie ich zaskakuje.Nie inaczej było również w czasie ostatniej konferencji w Akademii Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu. Jarosław Kaczyński ujawnił swój ekonomiczny talent. Nie zabrakło jednak poruszenia również kluczowej dla prezesa PiS kwestii, czyli armii.
Wojna w Ukrainie, zły stan gospodarki, niskie płace, inflacja, brak perspektyw dla młodych i słaba klasa polityczna - Polacy mają na głowie multum problemów, a za rogiem już czai się kolejne zagrożenie. Jeden z dzienników sugeruje, że kandydatem Prawa i Sprawiedliwości w kolejnych wyborach prezydenckich może być prezes Jarosław Kaczyński. Podczas gdy członkowie partii rozpływają się w zachwytach nad pomysłem, znany ekspert mówi wprost o prawdziwym "nieszczęściu".Działacz opozycji politycznej w PRL, doktor nauk prawnych, polityk, prezes partii rządzącej i były premier. W bogatym CV Jarosława Kaczyńskiego brakuje jeszcze tylko skromnej posady prezydenta RP i można by było mówić o prawdziwej pełni szczęścia.Choć póki co prezes skupia sie w 100 procentach na walce o trzecią kadencję u władzy dla Zjednoczonej Prawicy i niszczeniu politycznych przeciwników, niewykluczone, że po wyborach w 2023 roku poczuje lekki niedosyt i zamarzy o przeprowadzce do Pałacu Prezydenckiego.
Już od kilku tygodni trwa polityczna telenowela z Jarosławem Kaczyńskim w roli głównej. W miniony wtorek lider PiS ogłosił, swoje odejście z rządu Mateusza Morawieckiego, chcąc skoncentrować swój tęgi umysł na przygotowaniu partii do zbliżających się wyborów parlamentarnych. Teraz poinformował, że przestanie być szefem Prawa i Sprawiedliwości tuż po kongresie partii, który odbędzie się za 3 lata. Ekscentryczny polityk nie ujawnił jednak personaliów swojego "spadkobiercy".Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że polityczne dziedzictwo Jarosława Kaczyńskiego jest jednym z największych w powojennej historii naszego kraju. Słynny polityk z Żoliborza przez wiele lat swojej działalności dla naszego kraju zdołał zaskarbić sobie antypatię wielu obywateli, jak również jawnych zwolenników, którzy z wręcz maniakalnym oddaniem bronili jego osoby, a także podejmowanych przez niego decyzji.Kaczyński w trakcie swojej politycznej kariery wyrobił sobie markę wyrafinowanego i przebiegłego polityka, który był w stanie przez wiele lat utrzymać władzę zarówno we własnej partii, jak i kraju. Ostatnie tygodnie lekko osłabiły jego obraz, który przez wiele lat był lansowany przez prawicowe media. Wielki wódź potrzebuje kluczowej zmiany, resetu pozwalającego mu skupić się na jednym, aczkolwiek najważniejszym zadaniu, jakim jest zwycięstwo w najbliższych wyborach parlamentarnych. Nie jest tajemnicą, że będzie to niezwykle wymagające zadanie. Kaczyński musi się liczyć z potężnym niezadowoleniem obywateli, którzy podburzeni wizją chudych lat, mogą zwrócić się przeciwko partii rządzącej. Lider PiS zrezygnował z ciepłej posadki wicepremiera do spraw bezpieczeństwo, by ratować przeciekający okręt. Ma niezwykle mało czasu, a okoliczności "akcji ratunkowej" nie sprzyjają szczęśliwego zakończeniu. Czy misja zakończy się powodzeniem? Przekonanym się już w przyszłym roku.
Prezes PiS Jarosław Kaczyński najwidoczniej do błędów przyznawać się nie lubi, bo za swoje porażki znowu oskarża kogoś innego. Tym razem padło na Jarosława Gowina, który zdaniem prezesa PIS uczynił Polski Ład "fatalnym". Co prawda, na ripostę szefa Porozumienia nie trzeba było długo czekać. - Ostrzegałem Ciebie i Mateusza, że Polski Ład będzie gniotem - skwitował.Polski Ład miesiącami był reklamowany jako sztandarowy projekt Prawa i Sprawiedliwości, jednak jak sami dobrze wiemy, od samego początku towarzyszył mu niemały chaos. Szczególnie kłopotliwa okazała się tzw. ulga dla klasy średniej, która niejednemu księgowemu z pewnością spędziła sen z powiek.
Zabawa w polityczny ping-pong między Jarosławem Kaczyńskim a Donaldem Tuskiem dopiero się rozkręca. Po tym, jak prezes PiS "zdiagnozował" swojego odwiecznego konkurenta na antenie Telewizji Polskiej, ten nie pozostał mu dłużny. Szef Platformy Obywatelskiej stwierdził, że "inteligent z Żoliborza" nie zachował się najlepiej i oddał mu palmę pierwszeństwa w pojedynku o to, kto pierwszy wywołał w Polsce wojnę domową.Wystarczy jedno zdanie wypowiedziane przez Jarosława Kaczyńskiego, aby sprowokować Donalda Tuska do reakcji odwetowej. Trwające od ponad 17 lat zawiłe relacje między politykami to materiał na dobrej klasy telenowelę, w której pełno nieoczekiwanych zwrotów akcji.Liderzy dwóch największych partii w Polsce czerpią nadzwyczajną przyjemność z wbijania sobie nawzajem ostrych szpilek, po których pozostaje trwały ślad. Miłych słów nie szczędzą sobie zwłaszcza od kiedy Tusk wrócił z Brukseli i postanowił na nowo rzucić Kaczyńskiemu rękawicę.W pojedynku na uprzejmości trudno wskazać zdecydowanego zwycięzcę, gdyż słowa prezesa PiS o "rosyjskiej agenturze" Tuska konkurują z tymi równie surowymi, wypowiedzianymi przez szefa PO o "człowieku, który zniszczył gospodarkę".Szczególnie bolesnym dla Kaczyńskiego musiało być stwierdzenie byłego premiera z lat 2007-2014 o tym, że nie żywi on do swojego konkurenta żadnych uczuć. Zadra, jaka utkwiła wówczas w sercu najsłynniejszego polskiego bliźniaka, spowodowała, że do dziś nie potrafi on pozostawać w tej kwestii obojętny.
Łajba PiS zaczyna tonąć, a Jarosław Kaczyński liczy, że uda mu się załatać wszelkie dziury w pokładzie do czasów wyborów? Wszystko na to wskazuje. Prezes PiS niczym mityczny heros ma w planach odbudować potęgę partii i doprowadzić do ponownych samodzielnych rządów, ale najnowszy sondaż pokazuje, że może być to syzyfowa praca. PiS i Jarosław Kaczyński stanęli przed wyzwaniem porównywalnie trudnym do spięcia budżetu przez rząd, przy jednoczesnym zadowalaniu opinii publicznej kolejnymi wypłatami w ramach dodatkowych świadczeń i zmianach podatkowych, na których - oczywiście - zyskiwać mają wszyscy.Najnowszy sondaż przedwyborczy wskazuje, że obawy Jarosława Kaczyńskiego dotyczące poparcia uzyskiwanego przez Prawo i Sprawiedliwość nie są bezpodstawne. Badanie United Surveys dla Wirtualnej Polski wykazało, że fotel lidera fotelowi lidera nierówny i przed byłym wicepremierem wyjątkowo dużo pracy.
Jarosław Kaczyński odwiedził TVP i w "Gościu Wiadomości" rozmawiał z Danutą Holecką. Jednak oprócz samego wywiadu, który wzbudził wiele kontrowersji, w mediach nie milkną echa po tym jak ekspertka od mowy ciała Daria Domaradzka-Guzik zwróciła uwagę na specyficzne zachowanie dziennikarki. Jej mimika wiele powiedziała specjalistce.
Sekretarz stanu w Ministerstwie Rozwoju i Technologii Olga Semeniuk była gościnią Radia ZET. Polityczka Prawa i Sprawiedliwości w samych superlatywach wypowiedziała się na temat prezesa partii, Jarosława Kaczyńskiego, zdradzając, że chciałaby, by ten rządził ugrupowaniem jak najdłużej. Kilka ciepłych słów powędrowało także w stronę "koncyliacyjnego" Mateusza Morawieckiego, zaś czerwoną kartkę zobaczyli minister Zbigniew Ziobro oraz Donald Tusk. Tego można się było spodziewać. W Prawie i Sprawiedliwości oficjalnie nastał okres wielkiej żałoby po tym, jak gabinet Mateusza Morawieckiego opuścił prezes PiS Jarosław Kaczyński.Choć tak naprawdę o zmianach nie ma żadnej mowy, a status quo zostaje zachowany, odwiedzający media politycy Zjednoczonej Prawicy ledwo powstrzymują łzy i z sentymentem wspominają czasy, gdy pieczę nad naszym bezpieczeństwem sprawował gospodarz Nowogrodzkiej.I tylko opozycja nie ukrywa, że rezygnacja Kaczyńskiego nie wpędza jej w depresję, a niektórzy nawet zacierają ręce, organizując prezesowi kalendarz wydarzeń, do którego, ku ich nadziejom, będzie mógł wpisać wkrótce np. wizyty w Trybunale Stanu.
Wojna Jarosława Kaczyńskiego z Donaldem Tuskiem trwa w najlepsze. Politycy prześcigają się w poważnych oskarżeniach, zarzucając sobie wzajemnie antypaństwowe działania. W najnowszej odsłonie sporu poważny oręż wytoczył prezes PiS, który na antenie Telewizji Polskiej zasugerował, że lider PO przygotowuje "coś w rodzaju wojny domowej w Polsce". Sam zapomniał przy tym, jak bardzo od 2015 roku podzielił Polaków w wielu kwestiach.Jarosław Kaczyński od wtorku nie jest już członkiem rządu. Jak sam zakomunikował, premier i prezydent przyjęli jego rezygnację, czym dał jasno do zrozumienia, kto rządzi w tej całej układance.Choć de facto nic się nie zmienia, bo Kaczyński, z tytułem wicepremiera czy bez niego, i tak jest, zdaniem wielu osób, faktycznym naczelnikiem państwa, a i jako wicepremier niewiele zdziałał, zmiany w gabinecie Mateusza Morawieckiego poruszyły medialny świat.Telewizja Polska, która jako jedno z nielicznych mediów nie tworzy zdaniem lidera PiS "kontrrzeczywistości", została więc niejako nagrodzona, gdy jej progi przekroczył Jarosław Kaczyński, gwiazda "Gościa Wiadomości". Choć prezes PiS raczej stroni od mediów i chętniej obcuje ze swoimi kotami niż z żywym człowiekiem, czasem natchniony błyskotliwą myślą, postanawia podzielić się nią z wyborcami.