Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Fakty > Tykająca bomba przy granicy z Polską? MSZ Litwy: “są poważne powody do obaw”
Jan Kietliński
Jan Kietliński 15.12.2021 08:46

Tykająca bomba przy granicy z Polską? MSZ Litwy: “są poważne powody do obaw”

Elektrownia w Ostrowcu może być tykającą bombą
Unsplash.com

W ostatnim czasie dużo mówiło się o Białorusi w kontekście kryzysu migracyjnego. Tymczasem uwadze mediów mógł umknąć ważny problem, który do tej pory skrzętnie ukrywały białoruskie władze. Mowa o elektrowni atomowej w Ostrowcu, która od momentu otwarcia już kilkakrotnie doświadczyła poważnych awarii kluczowych systemów. MSZ Litwy w specjalnym przekazie dla naszej redakcji zaznacza, że jest to poważne zagrożenie dla całego regionu. Dlaczego nikt nie słucha głosu naszego sąsiada?

Elektrownia atomowa w Ostrowcu, a konkretnie Białoruska Elektrownia Jądrowa, to jedyny tego typu obiekt na Białorusi. Od momentu otwarcia 10 czerwca 2021 roku miało w niej miejsce już kilka awarii. Litwa od lat bezskutecznie próbuje bojkotować elektrownię.

Szczególne kontrowersje budzi jej lokalizacja. Obiekt został wybudowany zaledwie 40 kilometrów od Wilna (430 km od Warszawy), na samej granicy z Litwą. Białoruś dopuściła się w ten sposób pogwałcenia międzynarodowych ustaleń. 

W listopadzie Ukraina zerwała współpracę energetyczną z Białorusią. Kijów zapowiedział, że kończy import energii z Rosji i Białorusi, między innymi z uwagi na sytuację w Ostrowcu.

Litwa rozdaje obywatelom jod i przestrzega Polskę przed ryzykiem

O sytuacji w Ostrowcu mówiono jeszcze latem, gdy oficjalnie ją otwarto. Elektrownia ta ma być bowiem gwarancją suwerenności energetycznej Białorusi. Jej budowę planowano jeszcze w latach 80 XX wieku. Prace jednak zawieszono, ponieważ w kwietniu 1986 roku doszło do fatalnej w skutkach, katastrofy atomowej w Czarnobylu.

Władze Białorusi zaczęły ponownie przyglądać się pomysłowi budowy elektrowni w 2007 roku. Białorusinom zaczęło wówczas zależeć na choćby częściowej niezależności energetycznej od Rosji. Dzisiaj wiadomo, że pomysł budowy elektrowni w Ostrowcu nie był do końca przemyślany i co gorsza - obiekt może stanowić ciche zagrożenie dla całej Europy.

O bezpieczeństwo szczególnie obawia się Litwa. Kraj ten od kilkunastu lat starał się wpłynąć na decyzję o budowie ostrowieckiej elektrowni. Szczególnym problemem jest lokalizacja obiektu - znajduje się on zaledwie 40 km od stolicy Litwy, Wilna. Dystans do Mińska jest blisko trzy razy większy. Warszawa leży około 430 km od elektrowni w Ostrowcu i jest trzecią najbliżej położoną zagraniczną stolicą. Zgodnie ze słowami MSZ Litwy i my powinniśmy się obawiać, oraz aktywniej włączyć w  walkę z działalnością obiektu.

Władze kraju są na tyle zaniepokojone, że w wielu regionach mieszkańcy otrzymali zapas jodu, a także specjalne instrukcje co zrobić w wypadku awarii ostrowieckiej elektrowni.

Litwa uważa Białoruską Elektrownię Jądrową za regionalne zagrożenie środowiskowe i poważne ryzyko dla bezpieczeństwa atomowego. Szczególnym problemem są poniższe czynniki:

- Elektrownia znajduje się na granicy Litwy i Unii Europejskiej, zaledwie 40 km od Wilna. Lokalizacja została wybrana bez uwzględnienia żadnych potencjalnie negatywnych efektów dla zdrowia i życia obywateli Litwy, a także zagrożenia dla jej środowiska.

- Mimo wielu nacisków ze strony Litwy i środowisk międzynarodowych na przestrzeganie ogólnych norm ustalonych przez IAEA, WENRA i UE, Białoruś rozwija elektrownię z pogwałceniem międzynarodowych standardów bezpieczeństwa” - czytamy w oficjalnym komunikacie Ministerstwa Spraw Zagranicznych Litwy.

- Od samego początku projekt Białoruskiej Elektrowni Jądrowej był prowadzony w tajny i nietransparentny sposób. Doszło do wielu incydentów i awarii kluczowych systemów. Elektrownia została otwarta w czerwcu 2021 roku z opóźnieniem tylko po to, żeby zostać zamknięta miesiąc później przez krytyczną awarię nadrzędnych układów. Od początku działalności, elektrownia pracowała tylko przez połowę czasu - czytamy dalej. 

Litwini są przekonani o poważnym zagrożeniu, jakie niesie za sobą dalsze eksploatowanie obiektu. MSZ Litwy uważa, że elektrownia w Ostrowcu ma na celu utrzymanie Państw Bałtyckich pod wpływem Rosji:

- Białoruska Elektrownia Jądrowa jest nie tylko zagrożeniem dla całego regionu. Projekt ten ma także na celu utrzymanie Państw Bałtyckich pod wpływami Rosji i opóźnienie kluczowych procesów, które mają pozwolić krajom regionu na dołączenie do Europejskiej Sieci Energetycznej w 2025 roku. Z tych właśnie powodów Litwa zakończyła jakąkolwiek wymianę energetyczną z Białorusią” - czytamy w komunikacie MSZ Litwy.

Litwa zaznacza też, że respektuje prawo każdego kraju do decydowania o rozwijaniu energii atomowej, aczkolwiek zwraca uwagę, że wraz z tym prawem łączą się zobowiązania o przestrzeganiu międzynarodowych ustaleń i najwyższych standardów bezpieczeństwa w kontekście międzynarodowego ryzyka.

Zgodnie z przewidywaniami litewskich ekspertów, w przypadku awarii ostrowieckiej elektrowni skażeniu uległby teren w promieniu nawet 1000 kilometrów. Zagrożone są nie tylko Polska i Państwa Bałtyckie, a także Ukraina, Niemcy, Czechy i Słowacja, a nawet Szwecja i Finlandia.

Obszar skażenia w przypadku awarii BEA.

Źródło: MSZ Litwy

Litwa: “mamy dowody, że złamano międzynarodowe konwencje, doszło do wielu awarii”

Sprawa wygląda bardzo poważnie. Na dodatek przedstawiciele Ministerstwa Spraw Zagranicznych Litwy w przekazie załączyli także plik, w którym zawarte zostały szczegóły licznych pogwałceń międzynarodowych ustaleń i protokołów bezpieczeństwa. Sytuacja nie wygląda dobrze:

 1. Białoruś złamała ustalenia z Europejską Komisją Gospodarczą w kwestii publicznego dostępu do informacji, a także publicznego udziału w podejmowaniu decyzji środowiskowych. Złamano Konwencję Aarhus z 2011 roku. Dodatkowo, przez represje wobec aktywistów środowiskowych na Białorusi, zapadła decyzja o zawieszeniu Białorusi w prawach ustalonych w trakcie Konwencji Aarhus.

 2. Białoruś złamała ustalenia Europejskiej Komisji Gospodarczej o ewaluacji środowiskowych i międzynarodowych zagrożeń wynikających z budowy elektrowni. W 2019 roku zostało potwierdzone, że Białoruś nie wywiązała się ze zobowiązań wobec ustalenia alternatywnych lokalizacji dla elektrowni atomowej, które zostały ustalone na konwencji z Espoo w 2014 roku.

 3. Białoruś w sposób selektywny stosuje się do standardów Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej (IAEA). Białoruś wskazuje na liczne międzynarodowe testy, aczkolwiek nie dzieli się wynikami, a także utrzymuje w tajemnicy progres wdrażania nakazów i zaleceń. Przykładowo Białoruś utajniła raport pre-OSART, przez co jest on niedostępny dla międzynarodowej grupy ekspertów. Dodatkowo, Białoruś ograniczyła liczbę wyznaczonych przez IAEA testów SEED i ominęła dwa z sześciu modułów.

 MSZ Litwy przedstawiło także awarie i zagrożenia wynikające z eksploatacji Białoruskiej Elektrowni Atomowej. Przedstawiciele zaznaczają jednak, że wiele z incydentów zostało prawdopodobnie zatajone.

“Oprócz wcześniej podanych przykładów, brak transparentności i przestrzegania norm bezpieczeństwa doprowadził także do poważnych sytuacji, które powinny wzbudzić niepokój w regionie” - czytamy w komunikacie.

Oto incydenty zawarte w przekazie:

- Wiele nieplanowanych wyłączeń i awarii sprzętu podczas uruchamiania elektrowni. Tylko w listopadzie doszło do czterech nieplanowanych wyłączeń.

- Domniemany incydent ze wzrostem poziomu promieniowania w okolicach elektrowni z 7 marca 2021 roku.

- Dwa incydenty związane ze zbiornikiem ciśnieniowym reaktora w 2016 roku.

- Znane jest w sumie osiem incydentów w trakcie budowy reaktora. Domniemana jest co najmniej jedna ofiara śmiertelna.

- Za każdym razem władze Białorusi podejmowały ten sam schemat: ukrywanie, zaprzeczanie lub umniejszanie powagi informacji. Oprócz tego Białoruś nie stosuje się do wcześniejszych doświadczeń Finlandii. Fińska Agencja Bezpieczeństwa Jądrowego (STUK) wskazała, że bezpieczeństwo spółek związanych z Rosatomem powinno być zwiększone, na przykładzie fińskiej elektrowni Hanhikivi-1, która jest podobna do tej w Ostrowcu - czytamy.

Litwa zaznacza także, że działalność elektrowni ma charakter polityczny. Zgodnie ze słowami przedstawicieli litewskiego MSZ, elektrownia w Ostrowcu jest także poważnym zagrożeniem ataków hybrydowych ze strony Rosji, a także podstawą propagandy Rosji i Białorusi. 

- Rosatom ma możliwość przelania problemów w Ostrowcu na sfery prawne, ekonomiczne, społeczne, infrastrukturalne, a także militarne w celu uzyskania przewagi. W sierpniu 2020 roku Białoruś przeprowadzała ćwiczenia wojskowe w okolicach elektrowni. Obiekt został także użyty, jako desperacka próba usprawiedliwienia przymuszonego lądowania samolotu linii Ryanair 23 maja 2021 roku - mówi MSZ Litwy.

- Centrum analiz dezinformacji Debunk EU donosi, że Białoruska Elektrownia Jądrowa jest częstym tematem dla kampanii dezinformacyjnej Rosji i Białorusi. Mają one na celu odwrócenie uwagi od zagrożenia bezpieczeństwa nuklearnego i środowiskowego wynikającego z eksploatacji Białoruskiej Elektrowni Jądrowej, a także umniejszania argumentów Litwy i usprawiedliwiania projektu, jako ekonomicznie potrzebnego” - podsumowuje komunikat Ministerstwa Spraw Zagranicznych Litwy.

IAEA: “w celu uzyskania informacji polecamy kontaktować się z władzami Białorusi”

Litewskie doniesienia brzmią bardzo poważnie. Jeśli spełniłyby się najgorsze scenariusze naszego sąsiada, Polska jest jednym z najbardziej zagrożonych krajów. Warszawa leży bowiem zaledwie 430 kilometrów od Białoruskiej Elektrowni Jądrowej. To dwukrotnie bliższa odległość od elektrowni w Czarnobylu. Czy mamy się czego obawiać?

W celu skonfrontowania zarzutów Litwy, skontaktowaliśmy się z Narodowym Centrum Badań Jądrowych . Co ciekawe, okazało się, że wśród kompetencji największej tego typu instytucji w Polsce nie leży badanie obiektów jądrowych za granicą, nawet w państwach sąsiadujących. 

Polecono nam kontakt z IAEA, czyli Międzynarodową Agencją Energii Atomowej. Jest to największa instytucja zajmująca się badaniami nad atomem na świecie. Słowa IAEA, choć mało szczegółowe, wskazują na chęć Białorusi do przechodzenia szkoleń i kontroli. Jednak jeden szczegół może budzić podejrzenia:

- Bezpieczeństwo nuklearne jest narodowym obowiązkiem. IAEA wspiera kraje w celu wypełnienia tego obowiązku poprzez rozwój standardów bezpieczeństwa i zapewnieniu asysty i szkoleń na prośbę państwa - czytamy w odpowiedzi IAEA.

- IAEA oferuje także państwom członkowskim recenzje naukowe i doradztwo, czyli międzynarodowy zespół ekspertów może porównać praktyki ze standardami i zaleceniami IAEA. Zadaniem IAEA nie są żadne usługi i regularne inspekcje, czy substytuty kontroli narodowych środków bezpieczeństwa. Leży to w zakresie obowiązków instytucji w państwach członkowskich - czytamy dalej.

Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej odniosła się także bezpośrednio do sytuacji na Białorusi:

- Na zapytanie Rządu Białorusi, IAEA przeprowadziła wiele recenzji naukowych i doradztw w ostatnich latach. Są one ogólnodostępne. W październiku 2021 roku, zespół ekspertów przeprowadził w Ostrowcu OSART. Proces ewaluował pre-OSART przeprowadzony dwa lata wcześniej - czytamy w orzeczeniu IAEA.

- OSART ma na celu asystę operatorów nuklearnych we wzmacnianiu bezpieczeństwa w bezpieczeństwa w elektrowniach jądrowych. OSART weryfikuje obszary, w których bezpieczeństwo powinno być wzmocnione, gdy są one sprzeczne ze standardami bezpieczeństwa IAEA i stosuje rekomendacje jeśli jest taka potrzeba - dodaje IAEA.

- Białoruś poprosiła także o IRRS, który miał miejsce między 5 a 13 grudnia 2021 roku. Ta misja ma na celu ocenę progresu względem IRRS przeprowadzonego w 2016 roku. W celu uzyskania szczegółowych informacji na temat Białoruskiej Elektrowni Jądrowej polecam bezpośredni kontakt z władzami Białorusi - podsumowuje orzeczenie IAEA.

Takie stwierdzenie ze strony Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej wydaje się być co najmniej naiwne. Dobrze wiadomo, że rząd Białorusi ukrywa niewygodne fakty, a dostęp do informacji jest tam stale utrudniany. Pewnym są fakty - Białoruska Elektrownia Jądrowa została otwarta bez atestów i dopiero teraz przechodzi ważne testy i szkolenia zgodne z międzynarodowymi standardami.

Słowa Litwy i IAEA budzą podejrzenia i pytanie - czy Unia Europejska nie przeoczyła poważnego zagrożenia bezpośrednio na własnej granicy?