Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Fakty > Rzuciła się na ratunek tonącemu synowi, osierociła sześcioro dzieci. Tej tragedii można było uniknąć?
Bartłomiej  Binaś
Bartłomiej Binaś 04.07.2023 09:24

Rzuciła się na ratunek tonącemu synowi, osierociła sześcioro dzieci. Tej tragedii można było uniknąć?

policja
AGENCJA SE/East News (zdj. ilustracyjne)

42-latka, która rzuciła się na ratunek tonącemu 13-letniemu synowi, osierociła sześcioro dzieci - informuje PAP. Do tragedii doszło tydzień temu w Parku Miejskim w Kaliszu. Kobieta była samotną matką. Teraz o losie dzieci zadecyduje sąd. Z relacji świadków wynika, że tragedii można było uniknąć, a pomoc przyszła za późno. Mało tego, świadkowie twierdzą, że część mężczyzn, których proszono o pomoc, nie zareagowała.

Matka rzuciła się na pomoc tonącemu synowi. Nie żyje

Do tragicznego zdarzenia doszło 27 czerwca w Parku Miejskim w Kaliszu. 42-latka była na spacerze ze swoim 13-letnim synem, który cierpi na autyzm. W pewnym momencie chłopiec miał niespodziewanie wpaść do przepływającej przez park Prosny, a matka natychmiast ruszyła mu na ratunek i wbiegła za nim do rzeki. Kobieta utonęła, jednak chłopca udało się uratować.

- Nagle usłyszałyśmy krzyk, obróciłyśmy się i zobaczyłyśmy, że mama wbiega do wody za tym chłopcem - mówili świadkowie w rozmowie z "Super Expressem".

Ciało 27-letniej Anastazji jest już w Polsce. Ojciec Polki: "czas do pogrzebu jest najtrudniejszy"

Sąd rodzinny zadecyduje o losach dzieci

Według informacji PAP, zmarła kobieta osierociła aż sześcioro dzieci, w tym troje nieletnich. Rodziną opiekował się MOPS. Dyrektor placówki otwarcie przyznaje, że pod adresem kobiety nie było żadnych zastrzeżeń. Była dobrą matką. Obecnie dwoje dzieci przebywa pod opieką jednego z pełnoletnich braci. 

- 13-latek, na którego oczach zginęła matka, nadal przebywa w szpitalu. Przeżył traumę i wymaga specjalistycznej opieki - powiedziała dyr. MOPS Iwona Niedźwiedź. Los dzieci jest teraz zależny od decyzji sądu rodzinnego. 

Tragedii można było uniknąć

Świadkami makabrycznego zdarzenia były 24-letnia Patrycja oraz jej szwagierka i koleżanka, które w tym samym czasie przebywały ze swoimi dziećmi w parku. Kobieta twierdzi, że pomoc przyszła za późno, a tragedii można było uniknąć. Przybyli na miejsce strażacy stwierdzili, że kobieta wpadła do dołu wypełnionego mułem i nie potrafiła się z niego samodzielnie wydostać.

- Widziałyśmy, jak dziecko wbiega do wody a mama za nim. Chłopiec zanurzył się, ale za chwilę wydostał na brzeg. Kobieta zniknęła pod wodą i już się nie wynurzyła. Chłopiec usiadł na ławce. Pokazał na palcach, że ma 13 lat i więcej już nie reagował na nasze pytania - powiedziała kobieta.

- Zostałam na straży z trzema wózkami. Jedna z nas zajęła się wezwaniem służb ratowniczych, a druga pobiegła do pobliskiej restauracji prosić o pomoc. Nikt z siedzących przy kawie mężczyzn nie podniósł się. Siedzieli i patrzyli, mówili, że nie potrafią pływać. Próbowałam zatrzymywać rowerzystów, ale też odmawiali pomocy, niektórzy to nawet słuchawek z uszu nie zdjęli. 200 metrów od miejsca zdarzenia trenowali kajakarze. Pomimo naszych krzyków, nie usłyszeli nas. W końcu, kiedy na nasze prośby zareagowało dwóch mężczyzn, było już za późno. Jeden z nich wszedł do wody, ale już nic nie widział - powiedziała.

Kobieta uważa, że „gdyby kilku mężczyzn złapało się za ręce, to być może kobietę udałoby się uratować”. Ludzkie zachowanie w tej sytuacji oceniła bardzo źle.

 


Źródło: PAP/Super Express