Poseł KO nie wytrzymał, zaskakujące sceny w TVP. Mina prowadzącego mówi wszystko
Niecodzienna sytuacja w programie “Minęła 20” emitowanym na antenie TVP Info. W niedzielę gościem formatu był m.in. poseł Koalicji Obywatelskiej Artur Łącki, który wygłosił na żywo emocjonalne przemówienie uderzające w rządowe media i ich pracowników po czym się rozłączył. W studiu na Woronicza zapanowała wówczas wiele mówiąca cisza, a mowę odebrało nawet jednemu z najbardziej wygadanych prezenterów Adrianowi Klarenbachowi. O co poszło?
"Minęła 20". Niezręczny moment w programie
To miała być rozmowa jak każda inna, bo i goście byli z grona tych stałych. Za stołem prowadzącego zasiadł tym razem jeden z najbardziej zacietrzewionych prezenterów TVP Info, Adrian Klarenbach, który zazwyczaj sypie jak z rękawa oskarżeniami pod adresem opozycji. Tym razem to on zbierał jednak szczękę z podłogi po tym, jak usłyszał kilka gorzkich słów od jednego ze swoich interlokutorów.
Wszystko miało początek w słowach posła Koalicji Obywatelskiej Artura Łąckiego, znanego z tego, że nie boi się on konfrontować z serwowanymi w mediach publicznych półprawdami i manipulacjami. Ostatnie wydarzenia w Polsce skłoniły go jednak do puszczenia zwykle trzymanych na wodzy emocji, których wyraz usłyszeli wszyscy widzowie prorządowej telewizji. Oj, nie tak władza chciała to rozegrać.
Morakowo. Dramat drogowy o świcie. Nie żyje 60-letnia rowerzystkaOstra wypowiedź w TVP Info
- Ta obrzydliwa hejterska kampania zbiera swoje śmiertelne żniwo. Najpierw był pan prezydent Adamowicz, a teraz młody, 15-letni chłopiec - stwierdził na wizji Łącki, nawiązując do głośnej sprawy śmierci syna posłanki PO, Magdaleny Filiks.
Tak mocne słowa, których nie spodziewano się nawet ze strony posła opozycji, mocno ubodły Klarenbacha, który w typowy dla siebie sposób chciał przerwać niewygodną dla niego i obecnej władzy kwestię, ale rozpędzony Łącki ani śnił się zatrzymywać.
Po tym, jak prowadzący przyznał, że matce chłopca należy współczuć, a rodzina powinna być świętością, niewzruszony tymi frazesami parlamentarzysta KO ruszył do akcji.
- Pan niech się spyta swoich kolegów, tych pseudodziennikarzy, tych kreatur, które upubliczniły dane tego chłopca, czy oni chcą następnych tragedii? Czy dopiero wtedy przyjdzie opamiętanie? Czy dopiero wtedy zrozumiecie, że Polacy nie chcą takiej polityki? - grzmiał, oświadczając, że dopóki "dziennikarskie kreatury" nie poniosą konsekwencji, to nikt z KO nie przyjdzie już do TVP.
- Nie pozwolimy, byście zabijali polskie, niewinne dzieci. Nie pozwolimy na to. Dziękuję i do widzenia - podniośle skwitował i zerwał połączenie.
Prowadzącemu odebrało mowę
W studiu na Woronicza zapanowała cisza, jakiej nie było tam od lat, jeśli w ogóle kiedykolwiek była. Pierwszy raz od niepamiętnych czasów wygadany Klarenbach nie wiedział, co powiedzieć. Milczeli też jego goście.
Na posypanie głowy popiołem i przyznanie, że zajadła kampania mediów publicznych oparta jest na hejcie i nienawiści nie było jednak co liczyć. Po chwili nieco oszołomiony prezenter wznowił program, choć sam wyjątkowo trafnie zauważył, że padł ofiarą konfuzji.
- Tak zupełnie poważnie nie wiem za bardzo, z jakim tematem teraz wejść. Bo kontynuować ten temat, który rozpoczęliśmy, tak troszeczkę dziwnie - mówił wyraźnie zmieszany.
Śledź najnowsze newsy na Twitterze Gońca: https://twitter.com/GoniecPL
Źródło: TVP Info, Twitter