Pijany kierowca niemal doprowadził do tragedii. Policjanci, którzy go zatrzymali, zamarli
Skandaliczne sceny na radomskim osiedlu Prędocinek. We wtorek doszło tam do zderzenia dwóch pojazdów, przy czym jeden z nich zakończył swoją jazdę dopiero na pobliskiej latarni. Jak się później okazało, sprawca zdarzenia porwał się na rajd na podwójnym gazie, mając w organizmie ponad 2,5 promila alkoholu. To jednak nie koniec szokujących wiadomości, bo drogowy pirat był dobrze znany miejskiej drogówce.
Radom. Poważna kolizja dwóch aut na Prędocinku
Był słoneczny wtorek 23 maja, chwilę po godzinie 15, a na drodze panowały wręcz wymarzone warunki do bezpiecznej jazdy. Niestety, nawet to nie uchroniło dwóch osobowych bmw przed zderzeniem na radomskim Prędocinku, którego skutki i tak nie były aż tak tragiczne, jak wydawać by się mogło po szkodach wyrządzonych w jednym z aut.
Dość powiedzieć, że, jak relacjonuje “Gazeta Wyborcza”, kierowca odpowiedzialny za kolizję najpierw znacznie przekroczył dozwoloną prędkość, a następnie wypadł z zakrętu, uderzył w jadący z naprzeciwka samochód, przejechał jeszcze 150 metrów i zatrzymał się dopiero na latarni. To prawdziwy cud, że nikomu nie stało się nic poważnego.
Michał Wiśniewski zaliczył potężną wpadkę, tak pożegnał Tinę Turner. "Trochę więcej szacunku"Sprawca zdarzenia uciekł. Policja
Dziennikarzom “Wyborczej” jeszcze tego samego dnia udało się dotrzeć do kobiety jadącej samochodem, który padł ofiarą pirata drogowego. Relacjonowała ona, iż winny kolizji chciał się z nią “dogadać”, ale sama zdążyła już wcześniej zadzwonić pod numer alarmowy 112. Poza tym, nie chciała zamiatać sprawy pod dywan, bo jej auto mocno ucierpiało.
To wyjątkowo było nie w smak winowajcy, który w obliczu decyzji poszkodowanej wziął nogi za pas i zbiegł z miejsca zdarzenia. Dlaczego? Miał ku temu poważne powody, gdyż wcześniej głęboko sięgnął do kieliszka. Na szczęście, ucieczkę udaremnił przejeżdżający w pobliżu rowerzysta.
Gdy policjanci zajrzeli do wnętrza auta, zamarli, nie mogli w to uwierzyć
Policjanci radomskiej drogówki musieli mieć wyjątkowo nietęgie miny, gdy kilka przecznic dalej zatrzymali krnąbrnego kierowcę, bo okazało się, że jest to ich dobry kolega z wydziału. Na tym nie koniec szokujących wieści, gdyż po przebadaniu stanu trzeźwości mężczyzny wyszło na jaw, że ma aż 2,6 promila alkoholu w wydychanym powietrzu.
- Po kolizji poszkodowana w trakcie rozmowy wyczuła od kierowcy zapach alkoholu. W związku z tym mężczyzna został zatrzymany i w obecności prokuratora przebadany. Badanie potwierdziło, że jest pod wpływem alkoholu. Z polecenia prokuratora został przewieziony następnie do szpitala na badanie krwi - poinformowała w rozmowie z ''GW'' podinsp. Katarzyna Kucharska, rzeczniczka prasowa Komendy Miejskiej Policji w Radomiu.
Sprawa musiała trafić do prokuratury, a ta zapewne nie puści tego groźnego incydentu płazem. “Super Express” twierdzi nawet, że trwają już czynności zmierzające do wydalenia pijanego funkcjonariusza ze służby.
Źródło: SE, GW