Wiadomosci.Goniec.pl > Polityka > Nowy sondaż. Złe wieści dla PiS i PO. Triumf Konfederacji
Karol Gąsienica
Karol Gąsienica 09.07.2023 21:28

Nowy sondaż. Złe wieści dla PiS i PO. Triumf Konfederacji

Sławomir Mentzen, Krzysztof Bosak podczas konwencji Konfederacji
ANDRZEJ IWANCZUK/REPORTER

Jak wynika z nowego sondażu przeprowadzonego przez pracownię Estymator, ani Prawo i Sprawiedliwość, ani Platforma Obywatelska nie będą w stanie po wyborach stworzyć rządu bez wsparcia Konfederacji. Partie opozycyjne obawiają się, że Jarosław Kaczyński po jesiennych wyborach parlamentarnych przekona liderów Konfederacji do utworzenia koalicji rządzącej, jednak politycy tego ugrupowania przekonują, że taki scenariusz nie wchodzi w grę. Co w takim razie czeka nas po wyborach?

Sondaż wyborczy. PiS na czele, PO przebiła 30 proc.

W niedzielę (09.07) opublikowano nowy sondaż wyborczy przeprowadzony na zlecenie portalu dorzeczy.pl przez pracownię Estymator. Głos na Zjednoczoną Prawicę, w skład której wchodzi Prawo i Sprawiedliwość, Suwerenna Polska, Republikanie oraz OdNowa, zadeklarowało 34,5 proc. osób biorących udział w badaniu. Oznacza to spadek poparcia o 0,4 pkt. proc. w porównaniu do badania sprzed dwóch tygodni. Drugie miejsce w sondażu zajęła Koalicja Obywatelska, składająca się z takich partii jak Platforma Obywatelska, Nowoczesna, Inicjatywa Polska oraz Zieloni. Na ugrupowanie, którego liderem jest Donald Tusk, chce zagłosować 30,5 proc. ankietowanych. W porównaniu do ostatniego sondażu tej pracowni jest to wzrost o 0,8 pkt. proc.

Na ostatnim miejscu podium najnowszego sondażu znalazła się Konfederacja, na którą zagłosować chce 14,6 proc. badanych. Prawicowe ugrupowanie uzyskało wzrost poparcia o 1,1 pkt. proc. Nad progiem wyborczym znalazłyby się jeszcze dwa ugrupowania. Mowa o Trzeciej Drodze, czyli koalicyjnej liście Polski 2050 oraz Polskiego Stronnictwa Ludowego. Głos na partie Szymona Hołowni oraz Władysława Kosiaiaka-Kamysza oddałoby 11 proc. ankietowanych, co oznacza wzrost poparcia dla tej listy o 0,5 pkt. proc., porównując do badania sprzed dwóch tygodni. Ostatnie miejsce w sondażu, które dawałoby miejsca w Sejmie, zajęła Lewica, na którą głosować planuje 7,5 proc. badanych, co daje wzrost poparcia o 0,2 pkt. proc. 1,8 proc. ankietowanych planuje oddać głos na inne partie, a pod uwagę nie wzięto głosów osób niezdecydowanych. 

Roman Giertych i Ryszard Petru będą startować do Senatu? "Polityczny falstart"

Bez Konfederacji nie będzie w Sejmie większości

Zgodnie z wyliczeniami portalu dorzeczy.pl, taki wynik wyborów oznaczałby, że po wyborach bardzo trudno byłoby zbudować w Sejmie większość rządzącą. Zjednoczona Prawica wprowadziłaby do Sejmu 188 swoich przedstawicieli, a Koalicja Obywatelska 144. Z kolei Konfederacja mogłaby liczyć na 61 mandatów poselskich. W tak zbudowanym Sejmie Trzecia Droga miałaby 45 posłów, a Lewica 21.

Jeśli taki scenariusz sprawdziłby się po wyborach, ani Prawo i Sprawiedliwość, ani Platforma Obywatelska nie byłyby w stanie zbudować większości bez wsparcia posłów Konfederacji. Biorąc pod uwagę prawdopodobny scenariusz, w którym KO, PSL, Polska 2050 oraz Lewica dochodzą do porozumienia w sprawie utworzenia rządu, dysponowaliby oni 210 mandatami i byłoby to zdecydowanie za mało by zbudować większość w 460-osobowym Sejmie.

Gdyby doszło do porozumienia PiS-u i Konfederacji, mieliby oni łącznie 249 przedstawicieli, zdecydowanie wystarczająco, by utworzyć wspólny rząd. Gdyby zaś do rozmów usiedli liderzy KO oraz Konfederacji, musieliby oni liczyć także na wsparcie posłów PSL oraz Polski 2050. 

Czy Konfederacja wejdzie z PiS w koalicję?

Wszystkie scenariusze potencjalnych koalicji, które miałyby większość w Sejmie, wydają się mało prawdopodobne, jednak wciąż najbardziej realnym wydaje się ten mówiący o sojuszu PiS oraz Konfederacji. Jarosław Kaczyński musi już poważnie oswajać się z myślą, że Zjednoczona Prawica nie będzie mogła liczyć na samodzielne rządy, a w związku z tym w PiS już muszą zastanawiać się, na kogo w przyszłym Sejmie będą mogli liczyć.

Przez ostatnie 8 lat Prawo i Sprawiedliwość poważnie ograniczyło swoje możliwości negocjacyjne, zrażając do siebie wszystkie partie opozycyjne oraz ich wyborców. Zawsze pozostaje oczywiście opcja politycznego przekupstwa pojedynczych posłów i oferowanie im wysokich stanowisk oraz wpływów w zamian za dołączenie do Zjednoczonej Prawicy, jednak jeśli, na co wskazuje opisany sondaż, PiS wprowadziłoby do Sejmu 188 przedstawicieli, pojedynczy posłowie nie wystarczyliby do zbudowania większości. Do tego konieczne byłoby przekonanie całego ugrupowania.

Koalicja KO oraz Zjednoczonej Prawicy z oczywistych względów nie wchodzi w grę. Pozostają więc jedynie dwie możliwości, które mogłyby pozwolić na zbudowanie większości - Trzecia Droga oraz Konfederacja. Oczywiście nie należy zupełnie wykluczać, że w PiS wpadliby na pomysł, by rozpocząć rozmowy z PSL oraz Polską 2050, jednak jeśli do takiej koalicji by doszło, Szymon Hołownia oraz Władysław Kosiniak-Kamysz musieliby liczyć się z ogromnymi konsekwencjami. Po pierwsze takich ruch mógłby spotkać się ze zdecydowanym sprzeciwem wewnątrz tych ugrupowań, a po drugie wśród ich elektoratu, który w większości można jednak określić jako antypis.

W sejmowych kuluarach o koalicji PiS i Konfederacji mówi się już od kilku miesięcy i choć politycy tego drugiego ugrupowania zapowiadają - jedni bardziej, a inni mniej przekonująco - że o żadnym takim sojuszu nie może być mowy, to plotki jednak nie ustają. Dlaczego? Choćby dlatego, że wizja bycia u władzy dla polityków, którzy nigdy tego nie doświadczyli, musi wydawać się kusząca. Jak bowiem inaczej udowodnić społeczeństwu, że jest się w stanie skutecznie sprawować władzę i "naprawiać Polskę"? 

Sławomir Mentzen bez zawahania odpowiada, że Konfederacja zamierza "wywrócić stolik", co oznacza, że nie ma mowy o wchodzeniu w koalicję z partiami, które od kilkunastu lat tworzą polską scenę polityczną. Pozostaje jednak pytanie, jak zgodni będą co do tego wszyscy posłowie Konfederacji po ewentualnym sukcesie, jakim niewątpliwie byłoby osiągnięcie wyniku w okolicach 15 proc. w wyborach parlamentarnych. 

Przedterminowe wybory lub rząd mniejszościowy

Dając jednak wiarę zapewnieniom polityków Konfederacji oraz obecnym sondażom, należy postawić pytanie: co dalej? Jeśli partie, którym udałoby się wprowadzić do Sejmu swoich przedstawicieli, nie byłyby  w stanie utworzyć większościowego rządu, pozostają dwie opcje: przedterminowe wybory oraz rząd mniejszościowy.

Przedterminowe wybory oznaczałyby pewien kryzys polityczny i brak stabilizacji, które obserwować możemy w tym momencie także w wielu innych państwach europejskich. Co ważne, kolejne wybory, biorąc pod uwagę obecny podział sceny politycznej i polskiego społeczeństwa, również mogłyby nie przynieść jasnego rezultatu. Prawdopodobne jednak, że przed takimi wyborami partie znajdujące się obecnie w opozycji mogłyby zawiązać czasowy sojusz mający na celu wyeliminowanie z kolejnej kampanii atutów Prawa i Sprawiedliwości - TVP oraz pieniędzy ze Spółek Skarbu Państwa.

W grę wchodzi jeszcze scenariusz utworzenia mniejszościowego rządu. Partie nie musiałyby wchodzić w koalicję, ale np. umówić się na współpracę przy przyjmowaniu danych ustaw. Do tego PiS-owi łatwiej byłoby pewnie przekonać Konfederację. Partia Jarosława Kaczyńskiego mogłaby np. zaoferować im stanowisko Marszałka Sejmu. Dzięki temu Konfederacja mogłaby pokazać swoim wyborcom, że potrafi "dowozić" swoje interesy, ale oficjalnie nie byłaby w żadnej koalicji.

Źródło: Goniec.pl/dorzeczy.pl