Wiadomosci.Goniec.pl > Polityka > Czy Konfederacja dogada się z PiS-em? "Zobaczymy, co będzie po jesieni"
Karol Gąsienica
Karol Gąsienica 22.04.2023 19:59

Czy Konfederacja dogada się z PiS-em? "Zobaczymy, co będzie po jesieni"

Sejm. Mateusz Morawiecki i Grzegorz Braun
Piotr Molecki/East News

Kolejne sondaże wskazują, że Prawo i Sprawiedliwość po jesiennych wyborach parlamentarnych nie będzie w stanie rządzić samodzielnie. W związku z tym w mediach rozgorzała dyskusja na temat potencjalnej koalicji partii Jarosława Kaczyńskiego i Konfederacji. Czy taki sojusz jest w ogóle możliwy? Deklaracje polityków Konfederacji zdają się być w tej kwestii dosyć ostrożne. 
 

Zamieszanie wokół Konfederacji

Ostatnie sondaże wskazują na wzrost poparcia dla Konfederacji, która może liczyć teraz na poparcie 11 proc. społeczeństwa. Po zeszłorocznych, sondażowych zawirowaniach i znacznym spadku poparcia dla tego ugrupowania, nowy rok przyniósł Konfederacji nowe otwarcie i wydaje się, że utwardza ona swój elektorat. W związku z tym pozostałe partie opozycyjne zaczęły się obawiać, że Konfederacja po pierwsze odbierze im wyborców, a po drugie będzie w stanie utworzyć rząd z Prawem i Sprawiedliwością.

Liderzy partii opozycyjnych poświęcali ostatnio sporo uwagi Konfederacji, ostrzegając opinię publiczną przed radykalnymi poglądami jej liderów i jej możliwym mariażu z PiS. W rozmowie z portalem Goniec.pl przedstawiciele opozycji zaznaczają, że taki sojusz jest jak najbardziej możliwy - "stać ich na wszystko" - mówi posłanka Marta Wcisło z Koalicji Obywatelskiej.

- Głosujesz na Konfederację, a zza rogu wyskoczy Kaczyński. Głosujesz na Konfederację? Tak naprawdę głosujesz na Morawieckiego i na całą resztę. Głosujesz na Konfederację? Tak naprawdę głosujesz na utrzymanie całego tego systemu, bo panowie z Konfederacji bardzo szybko się sprzedadzą za stołki ministerialne - przekonuje Krzysztof Śmiszek z Lewicy.

- Jest to bardzo prawdopodobny scenariusz. Bo jeżeli spojrzymy na sondaże i zobaczymy, ile miejsc w parlamencie dzisiaj może mieć PiS, to na pewno nie jest to więcej niż 230. Więc jeżeli jest to mniej niż 230, to do rządzenia potrzebny jest koalicjant - powiedział Cezary Tomczyk z Koalicji Obywatelskiej pytany o potencjalną koalicję PiS-u i Konfederacji.

Obawy opozycji są realne, ponieważ ostatnie sondaże wskazują, że partie opozycyjne, przy najbardziej prawdopodobnym scenariusze ich startu, czyli z trzema listami - KO osobno, Lewica osobno, a PSL razem z Polska2050 - mogą mieć problem z wprowadzeniem do Sejmu łącznie co najmniej 230 swoich przedstawicieli. W związku z tym ewentualna prawicowa koalicja PiS-u i Konfederacji może spędzać liderom opozycji sen z powiek. 
 

Gabinet Morawieckiego 12 razy droższy niż rząd Tuska. Horrendalne kwoty

Konfederacja nic nie wyklucza

Konfederacja, jako partia antysystemowa i próbująca przekonać społeczeństwo, że potrzebne jest "odświeżenie" Sejmu, tezy o potencjalnej koalicji z PiS-em musi odrzucać, aby nie zrazić swojego elektoratu. Czy jednak rzeczywiście taki sojusz jest wykluczony? Należy przecież pamiętać, że celem każdej partii politycznej jest dojście do władzy.

- Jarosław Kaczyński bardzo chciałby zniszczyć Konfederację, ale niemniej pewnie chciałby ją zniszczyć Donald Tusk, bo uwieramy jednym i drugim. Zatem jakiekolwiek rozmowy mogłyby się odbyć po wywróceniu stoliczka, przy którym oni siedzą - deklaruje w rozmowie z Goniec.pl Michał Urbaniak, poseł Konfederacji, który dodaje jednak, że o jakiejkolwiek powyborczej koalicji będą rozmawiać po wyborach, ponieważ "wtedy będzie wiadomo, co kto i ile może zrobić".

Sojusz z partią Jarosława Kaczyńskiego byłby dla wyborców Bosaka, Berkowicza, Brauna czy Winnickiego bardzo ciężki do przełknięcia, biorąc pod uwagę, że jest to ugrupowanie, które kształtuje polską scenę polityczną już od wielu lat. Z tego względu jakiekolwiek deklaracje jeszcze w trakcie kampanii wyborczej mogłyby mieć dla tej partii katastrofalne konsekwencje. Nie takie rzeczy w polskiej polityce miały już jednak miejsce, co pokazują polityczne losy antysystemowego Pawła Kukiza.

- Walczymy o to, aby uzyskać jak najlepszy wynik, wprowadzić jak najszerszą grupę posłów i doprowadzić do sytuacji, w której rzeczywiście bez Konfederacji nie będzie można w Polsce uchwalać prawa - mówi Robert Winnicki. - W ogóle nie dyskutujemy teraz o żadnych koalicjach, o żadnych tego typu sprawach. [...] Co będzie po jesieni? Zobaczymy, kiedy wybory się rozstrzygną - dodaje jeden z liderów Konfederacji.

- Ja sobie nie wyobrażam, na czym miałaby polegać koalicja z partią, z którą mamy najmniej wspólnych głosować, bo to jest partia socjalistyczna, a my jesteśmy partią antysocjalistyczną. [...] My teraz się skupiamy na tym, żeby osiągnąć jak najlepszy wynik i wtedy bedziemy mogli w ten czy inny sposób wpływać na rzeczywistość polityczną - dodaje w rozmowie z Goniec.pl Konrad Berkowicz.

Politycy Konfederacji wydają się zachowywać pewną ostrożność w swoich wypowiedziach, z jednej strony deklarując, że z PiS-em nie mają nic wspólnego, z drugiej zaś przekonując, że nie jest to jeszcze czas na rozmowy o jakichkolwiek sojuszach. 
 

Skąd wzrost poparcia dla Konfederacji?

Politycy ugrupowań opozycyjnych przekonują, że Prawo i Sprawiedliwość oraz Konfederację wiele łączy, co miałoby sugerować, że do takiej koalicji wcale nie jest aż tak daleko, jak mogłoby się wydawać. - Ideologicznie Konfederacji z PiS-em nic nie różni - mówi Katarzyna Lubnauer z KO. W podobnym tonie wypowiadają się także politycy Lewicy, wskazując m.in. na kwestie aborcji, kary śmierci czy relacji z UE.

Na takie zarzuty przedstawiciele Konfederacji odpowiadają, że pozostałe partie opozycyjne po prostu przestraszyły się wzrostu poparcia dla ich ugrupowania, a same głosują razem z partią Kaczyńskiego dużo częściej.

Wzrost i ustabilizowanie poparcia dla Konfederacji może wynikać z kilku rzeczy. Po pierwsze ciągłe sprzeczki pomiędzy partiami opozycyjnymi na temat tego, kto z kim powinien się dogadywać, nie służą przekonaniu niezdecydowanych wyborców, z  których część może ostatecznie zdecydować się, oddać swój głos na Konfederację. Po drugie ostatnie socjalne obietnice Donalda Tuska, m.in. wprowadzenie tzw. babciowego, mogą powodować odpływ wolnorynkowych wyborców od tej partii, którzy mogą szukać odpowiedzi na swoje bolączki w programie Konfederacji.

Kolejna kwestia, która może sprzyjać wzrostowi poparcia dla tego ugrupowania to umiejętne dopasowanie przekazu do konkretnych grup. W ostatnich tygodniach komunikacja oparta na skrajnych i radykalnych poglądach Grzegorza Brauna czy Janusza Korwina-Mikke została w znacznym stopniu wygaszona, a przynajmniej zredukowana tak, aby oddziaływała tylko na tę mniejszą grupę elektoratu, która może być zainteresowana tego typu retoryką. Program Konfederacji się nie zmienił, nawet w tych najbardziej kontrowersyjnych, ideologicznych kwestiach, jednak nie są one teraz podkreślane.

Ostatnią przyczyną mogą być problemy partii rządzącej. Konfederacja może przejmować od Prawa i Sprawiedliwości wyborców rozczarowanych działaniami rządu w sprawie ukraińskiego zboża i szerzej, w sprawie pomocy, którą Polska przekazuje Ukrainie. Co więcej, Konfederacja może liczyć również na przejęcie od PiS-u wyborców nieprzychylnie nastawionych do Unii Europejskiej, jednak póki co, ich potrzeby są zagospodarowane przez Solidarną Polskę, która, przynajmniej póki co, nadal jest częścią Zjednoczonej Prawicy. 

Źródło: Goniec.pl