Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Fakty > Miał pomóc policji złapać Maksymiliana F. Zaskakujące słowa pracownika zoo
Ada Rymaszewska
Ada Rymaszewska 10.12.2023 19:59

Miał pomóc policji złapać Maksymiliana F. Zaskakujące słowa pracownika zoo

Maksymilian F. kajdanki
KWP Wrocław/Dolnośląska Policja

Na początku grudnia cała Polska przez kilka godzin żyła jedynie sprawą poszukiwań Maksymiliana F. Mężczyzna, który uciekł z radiowozu, oddając śmiertelne strzały w stronę dwóch policjantów, ostatecznie został złapany, a cała wdzięczność spłynęła wówczas na wrocławskich mundurowych. Tymczasem w sprawie jest jeszcze jeden, cichy bohater. To pracownik zoo, który powiadomił służby o tym, że widział bandytę. Niestety, do dziś nie doczekał się on nawet słowa podziękowania. 

Tragedia we Wrocławiu. Maksymilianowi F. grozi dożywocie

Do strzelaniny we Wrocławiu, w wyniku której zginęło dwóch policjantów konwojujących Maksymiliana F., doszło w piątek 1 grudnia przy ul. Sudeckiej. Na szczęście, przestępcę, który po dokonaniu zbrodni zbiegł z radiowozu w nieznanym kierunku, udało się schwytać następnego dnia nad ranem. Teraz mężczyzna jest w areszcie. Grozi mu dożywocie.

Jeszcze zanim 44-latek wpadł w ręce policji, do Wrocławia zjechali funkcjonariusze z różnych zakątków Polski, mający pomóc w akcji poszukiwawczej, a komendant główny policji gen. Jarosław Szymczyk wyznaczył nagrodę 100 tys. zł dla osoby, która wskaże miejsce pobytu bandyty lub w inny sposób przyczyni się do jego ujęcia. Jak się później okazało, taką osobą był pracownik ochrony wrocławskiego zoo. To właśnie nieopodal tego obiektu zatrzymano Maksymiliana F.

Fotografia z przychodni wywołała burzę. Na krzesłach pojawiły się kartki z zakazem

Ogromna nagroda trafi w ręce mundurowych

Jak informowali dolnośląscy mundurowi, nagroda wyznaczona przez gen. Szymczyka nie trafi do jednej osoby, ale zostanie rozdzielona pomiędzy funkcjonariuszy, którzy — jak podał rzecznik KWP we Wrocławiu — na co dzień uczestniczą w akcjach poszukiwawczych i ratowniczych, bo to oni narażają swoje życia dla naszego bezpieczeństwa.

ZOBACZ: Tragiczna śmierć policjantów we Wrocławiu. Poruszające, co stało się w szpitalu

Asp. sztab. Łukasz Dutkowiak nie zapomniał jednak o wkładzie w ujęcie Maksymiliana F. ochroniarza z zoo, zapewniając, że zostanie on specjalnie wyróżniony. O formie nie chciał wypowiadać się bardziej konkretnie i przekazał, że sygnał ze strony mężczyzny miał znaczenie, ale 44-latka złapano godzinę po wpłynięciu zawiadomienia, w innej części Wielkiej Wyspy. 

Mówimy zatem o pośredniej pomocy w zatrzymaniu - tłumaczył.

Cichy bohater nie kryje żalu

Do pracownika zoo dotarł tymczasem dziennik “Fakt”, który usłyszał nieco inną wersję wydarzeń z 2 grudnia. Jak czytamy, ochroniarz jest rozżalony i twierdzi, że do dziś nie odebrał żadnego telefonu z podziękowaniami od policji. Kontakt z mundurowymi ograniczyć się miał do przesłuchania.

Mężczyzna utrzymuje ponadto, że wiedząc o trwającej obławie, gdy tylko zauważył i rozpoznał poszukiwanego, zadzwonił pod numer alarmowy i przekazał posiadane informacje.

ZOBACZ: Ostatnia droga policjantów z Wrocławia. Zostaną pożegnani z wielkimi honorami, przekazano szczegóły

To było trzy minuty o ósmej, a kilka minut później były już u mnie trzy patrole, a wszyscy uczestniczący w obławie otrzymali rozkaz przyjazdu na Wielką Wyspę. Momentalnie wokół mnie zrobiło się niebiesko i niecałą godzinę później dowiedziałem się, że go złapano — opowiedział ochroniarz.

Pracownik zoo deklaruje, że wcale nie chce 100 tys. zł, które jego zdaniem powinny trafić do rodzin poległych policjantów. Jest mu tylko zwyczajnie przykro, bo czuje się zlekceważony. 

Gdyby nie moja pomoc, to wątpię, czy udałoby się tak szybko zatrzymać tego bandytę — uważa.

Źródło: Fakt