Matka 3-latki napisała bulwersujący list: Kasjer w sklepie kazał mi uciszyć dziecko
Onet opisuje historię pani Joanny, która w liście do redakcji skarży się na nerwy i stres, jakie musiała przeżyć, robiąc zakupy ze swoją córką. "Niech pani uspokoi to dziecko!" - miała przy tym usłyszeć od kasjera kobieta.
List od pani Joanny
Pani Joanna wysłała redakcji Onetu list, w którym kobieta skarży się na trud robienia zakupów z dziećmi oraz niemiły, mało empatyczny personel sklepu.
Przyznaję, że wyjście do sklepu spożywczego z kilkulatkiem czasami jest katorgą. Jeśli dziecko jest bez humoru albo zmęczone i głodne, to naprawdę można się nieźle napocić, żeby jakoś te zakupy zrobić - czytamy.
Kobieta przedstawia się, jako matka dwójki dzieci - ośmioletniego syna i trzyletniej córki. Młodsze z nich, jak zaznacza matka potrafi przez pół godziny płakać, by wymusić dostanie tego, co akurat chce.
Zdumiewające zdjęcia z Krakowa. Nastolatki z maczetą i miotaczem ogniaZakupy z krzyczącym dzieckiem
Pani Joanna wyznaje, że robienie zakupów z krzyczącą i niesłuchającą się córką, budzi w niej silny stres. Zdaje sobie bowiem sprawę z tego, że płacz jej dziecka może przeszkadzać innym kupującym.
Ostatnio z płaczącą, wrzeszczącą i marudzącą musiałam przejść wszystkie alejki w jednym z dyskontów, żeby kupić potrzebne rzeczy. Jak wyszłam ze sklepu, miałam mokre plecy od potu, i to z kilku powodów - wyznaje mama dziewczynki.
ZOBACZ: Szokujące zdjęcia z Krakowa. Nastolatki z maczetą i miotaczem ognia
Matka zaznacza, że próbowała jakoś uciszyć córkę. Dając jej coś do jedzenia - bułkę, chrupki. Niestety nic nie skutkowało. Krzyki i płacz dziecka nie pozwalały skupić się pani Joannie na zakupach.
Owszem, czasami zdarza się, że chwilę popłacze i przestaje, ale tym razem zupełnie nie dało się jej uspokoić, a już powoli traciłam cierpliwość. Postanowiłam wziąć szybko tylko to, co naprawdę jest mi niezbędne i szybko wyjść, nie było innego wyjścia - zaznacza kobieta.
Niemiły kasjer
Udanie się do kasy wcale nie zakończyło traumy pani Joanny, która stojąc w kolejce z wciąż nie uspokojoną córką, cały czas czuła zmęczenie dyskomfort. Kiedy już przyszła jej kolej i myślała, że zaraz wszystko się skończy, usłyszała od kasjera słowa, które głęboko ją wzburzyły.
Trafiłam do kasy, którą obsługiwał młody mężczyzna. W pewnym momencie nie wytrzymał i krzyknął na mnie: "Niech pani uspokoi to dziecko!". Poczułam się, jakby ktoś dał mi w twarz - opowiada pani Joanna.
Kobieta przyznaje, że jej córka nie zachowywała się dobrze i dodaje, że zdaje sobie sprawę, że krzyki jej dziecka w sklepie nie są sukcesem wychowawczym dla niej, jako matki. Podkreśla jednocześnie własny dyskomfort, który z tego powodu cały czas towarzyszył jej podczas zakupów. Pani Joanna apeluje o większą wyrozumiałość w tego typu sytuacjach.
Byłabym ogromnie wdzięczna za większą wyrozumiałość. Stałam przy kasie dosłownie kilka minut, można to jakoś wytrzymać. Poza tym jeśli innym tak bardzo to przeszkadzało, mogli wpaść na pomysł, żeby mnie może przepuścić bez kolejki. Nie miałam dużych zakupów, bo przecież córka nie dała mi ich zrobić, a byłam już naprawdę nieźle zmęczona jej krzykiem i trzymaniem jej na rękach - podsumowuje matka trzylatki.