Będą przerwy w dostawie prądu? Ekspert alarmuje: "Sytuacja jest poważna"
Czy bezpieczeństwo energetyczne Polski jest zagrożone? Na to pytanie odpowiada raport Polskich Sieci Elektroenergetycznych. Niedobory mocy mogą nastąpić zdecydowanie wcześniej, niż uważali eksperci – już nawet w ciągu najbliższych dwóch lat. Co to będzie oznaczało dla każdego Polaka? Specjaliści mówią wprost, sytuacja jest poważna.
Czy będą przerwy w dostawie prądu?
Transformacja energetyczna to jedno z najważniejszych wyzwań naszych czasów. Za kolejny dowód w tej sprawie może posłużyć raport Polskich Sieci Elektroenergetycznych, który przedstawia niepokojące dane. Wynika z niego, że już w ciągu najbliższych dwóch lat zaczniemy coraz częściej słyszeć o niedoborach mocy.
ZOBACZ: Tyle zarabiają polscy arcybiskupi. Papież może tylko zazdrościć
Szykuje się podwyżka corocznej opłaty. Czegoś takiego nie było od 20 latCzy bezpieczeństwo energetyczne Polski jest zagrożone?
Zaskakujące informacje w sprawie bezpieczeństwa energetycznego Polski. Polskie Sieci Elektroenergetyczne przygotowały raport, w którym ostrzegają o ryzyku braku utrzymania standardu bezpieczeństwa dostaw energii elektrycznej w Polsce. Informuje on, że niedobory mocy mogą nam grozić już za dwa lata. Eksperci nie ukrywają, że sytuacja jest poważna.
ZOBACZ: W takich warunkach naprawdę mieszka Tadeusz Rydzyk. Nie mógł dłużej ukrywać prawdy
Niepokojące dane w sprawie przerw w dostawach prądu, eksperci mówią wprost
Czy w Polsce będą braki w dostawach prądu? Według PSE niedobory mocy mogą nam grozić już w 2026 roku (rzędu ponad 4 GW), natomiast w 2034 roku będzie nam brakować ponad 9 GW.
Grozi nam luka wytwórcza, która jest związana z wycofywaniem źródeł energii, przede wszystkim bloków węglowych – mówił w rozmowie z innpoland.pl Maciej Wapiński, rzecznik prasowy PSE.
ENTSO-E (Europejska Sieć Operatorów Systemów Przesyłowych Energii Elektrycznej) informuje, że we wrześniu po raz pierwszy w historii pomiarów udział węgla w produkcji energii elektrycznej w Polsce spadł poniżej 50 proc. Stowarzyszenie zajmujące się współpracą europejskich operatorów dodaje, że udział OZE osiągnął rekordowy stopień – ponad 36 proc. PSE zauważa, ze tak szybkie wygaszanie gospodarki węglowej musi zostać poparte jeszcze większymi inwestycjami w OZE. Do najpopularniejszych źródeł energii odnawialnej należy fotowoltaika, której mamy już ponad 20 GW. Do tego dochodzi ponad 10,5 GW farm wiatrowych. Warto jednak zaznaczyć, że produkują one energię elektryczną tylko wtedy, kiedy są do tego odpowiednie warunki pogodowe. Rozwiązanie w tej kwestii uwzględnia raport PSE – chodzi o możliwość importu energii z innych krajów, również na usługę DSR (Demand Side Response).
To usługa, w ramach której my jako operator płacimy odbiorcom za to, że zredukują swoje zapotrzebowanie w wybranych godzinach. Ludzie dostają od nas za to wynagrodzenie. Wiadomo, to jest jednak raczej środek ostatniej szansy, a nie coś, z czego powinniśmy regularnie korzystać – wyjaśnił Maciej Włapiński.
Niepokój Polaków może wzbudzać kwestia zagrożenia niezależności energetycznej Polski, szczególnie w obecnej sytuacji geopolitycznej wojny w Ukrainie. Rzecznik prasowy PSE podkreśla jednak, że odbiorcy nie powinni się o to szczególnie obawiać.
Nasz ostatni raport pokazuje, że możemy nie spełnić standardów bezpieczeństwa i potwierdza, że potrzebujemy nowych mocy dyspozycyjnych. Nie oznacza to jednak, że odbiorcy mają się czego obawiać. (…) jako operator dysponujemy różnymi narzędziami, które pozwalają zapewnić stałe dostawy prądu. Mimo to sytuacja jest jak najbardziej poważna. I bez szybkich działań, takich jak budowa nowych źródeł dyspozycyjnych lub utrzymanie obecnie istniejących, sytuacja może w najbliższych latach stać się jeszcze poważniejsza – tłumaczy Włapiński.
Rzecznik dodał, że kluczowa jest szybka reakcja rządzących na wykazywane przez PSE zagrożenie.
Realizacja inwestycji w energetyce trwa dość długo, a zagrożenie dotyczy już najbliższych kilku lat. Jakie mogą być skutki zaniechań? Bez zdecydowanych działań możemy się spodziewać np. wzrostu cen energii na rynku hurtowym. Mogą stać się nawet na tyle wysokie, że polska gospodarka zwyczajnie przestanie być konkurencyjna – dodał.