Awantura podczas zbieraniu podpisów przez radnego dla PiS. "Dziady do domu"
Wybory parlamentarne zbliżają się wielkimi krokami. Najbliższy czas to czekająca nas kampania wyborcza i zbiórka podpisów pod listami kandydatów. Właśnie to ostatnie zakończyło się skandalem i ogromną awanturą we Wrocławiu. Radny Rady Miejskiej, Michał Kurczewski z Prawa i Sprawiedliwości naraził się na nieprzyjemności. Poleciały niewybredne hasła.
Radny PiS zbierał podpisy i rozjuszył tłum
Wrocławski radny z ramienia PiS Michał Kurczewski zbierał listy poparcia pod swoją kandydaturą do sejmu. Aż takiej awantury, która rozegra się w związku z jego działaniami, chyba się nie spodziewał.
Zwolenniczka opozycji ustawiła obok niego drewnianą tabliczkę z napisem "czekam na wiatr, co rozgoni Kaczora i innych gamoni". To sprowokowało okolicznych mieszkańców do bardzo żywiołowej politycznej dyskusji. Padły mocne, nie brakowało licznych wulgaryzmów.
Czy samotna matka może zostać chrzestną? Wiadomo, co myśli o tym ksiądzAwantura we Wrocławiu. O mały włos nie doszło do rękoczynów
Awantura cały czas stopniowo eskalowała. Przeciwnicy partii rządzącej i jej zwolennicy kłócili się w najlepsze, rzucając co raz to bardziej niewybredne wyzwiska. Mało brakowało, a doszłoby do rękoczynów.
- Kur*** Dziady! Do domu! Won! - krzyczał jeden z przeciwników zbierania podpisów przez PiS.
- Do Berlina - odpowiadał zwolennik Zjednoczonej Prawicy.
- Lepiej do Berlina niż do Moskwy - usłyszał ripostę z ust starszej kobiety.
"Kogo reklamujesz, człowieku?"
Podnoszono też kwestię szczepionek czy relacji z Unią Europejską. W pewnym momencie do tłumu podjechał rowerzysta, który tylko dorzucił do pieca i zaognił cały konflikt. - Ludzie was nie chcą! Nie chcą tej władzy za to, coście zrobili! Kogo reklamujesz, człowieku? Kogo reklamujesz ku***?! - wykrzyczał mężczyzna z roweru.
Ostatecznie po dosyć długiej kłótni udało się opanować całą sytuację. Na szczęście nie doszło do rękoczynów. Zbierający podpisy przenieśli się z centrum uwagi, co załagodziło spór.