Znaleźli trzy ciała za zamkniętymi drzwiami. Teraz sąsiedzi przerwali milczenie
W środę po południu w jednym z domów w Stęszewie pod Poznaniem odnaleziono ciała trzech osób – rodziców i ich syna. Wkrótce potem policjanci ustalili, że za zamkniętymi drzwiami miało dojść do makabrycznej zbrodni. Sąsiedzi zmarłych mają swoje przypuszczenia co do tego, dlaczego 29-latek miał zabić swoją rodzinę, a następnie samego siebie.
Zabójstwo w Stęszewie
Do wstrząsającego odkrycia w spokojnej wsi Stęszew (woj. wielkopolskie) doszło w środę, 5 czerwca. To właśnie wtedy ciała odnaleźli członkowie rodziny, którzy nie mogli skontaktować się z bliskimi. Policjanci szybko ustalili, że 52-letnia Marzena i jej 54-letni mąż Maciej zostali zamordowani. Ich 29-letni syn Bartosz miał popełnić samobójstwo. To właśnie on miał być sprawcą morderstwa.
Ogromny pożar w polskim mieście. Strażacy wydali pilny apel do mieszkańcówStęszew. Na jaw wyszły nowe fakty ws. morderstwa
Sąsiedzi rodziny w rozmowie z Faktem wspominają, że małżeństwo i syn żyli raczej biednie, jednak nie było słychać tam awantur. Problem stanowić mogły z kolei długi, które narastały w związku z kolejnymi zwolnieniami z pracy 52-latki. Kobieta miała tracić zatrudnienie w związku z kradzieżami, których się dopuszczała. W związku z tym jej mąż oraz syn mieli ciężko pracować przy układaniu chodnika.
Myślę, że to mogła być ta iskra zapalna. Może Bartek przyszedł do domu głodny, matka nie miała co do garnka włożyć, ojciec się w to włączył i skończyło się, jak się skończyło. Tak przypuszczam – stwierdził pan Feliks.
ZOBACZ: Wezwali ich do śmiertelnego wypadku. Gdy zobaczyli, kto jest ofiarą, mogli tylko zapłakać
Zbrodnia w Stęszewie. Sąsiedzi zabrali głos
Sprawcą zabójstwa rodziców miał być ich 29-letni syn, o czym świadczy m.in. fakt, że drzwi ich domu były zamknięte od środka. Sąsiedzi nie mają wątpliwości co do tego, że Bartosz był dobrym człowiekiem, jednak zamkniętym w sobie. Pani Barbara pewnego dnia usłyszała sprzeczkę pomiędzy nim, a jego matką.
Zawsze pomocny, grzeczny, ale zamknięty w sobie, jakby wszystko w sobie dusił. Kiedyś Marzena wołała od niego pieniądze, a on się zdenerwował i odpowiedział jej: "A co ty będziesz z tymi pieniędzmi robić?” – powiedziała w rozmowie z dziennikiem ”Głos Wielkopolski”.
Mieszkańcy często wspominali o długach 52-letniej Marzeny. Miały one doprowadzić nawet do tego, że musiała odsiedzieć około 5 miesięcy w więzieniu.