Wiadomosci.Goniec.pl > Polska > Zdradziła, jak ją potraktowano w sanatorium. "Czułam się jak gorszy sort"
Kacper Kulpicki
Kacper Kulpicki 11.07.2023 15:33

Zdradziła, jak ją potraktowano w sanatorium. "Czułam się jak gorszy sort"

Kuracjuszka
Marek BAZAK/East News / Piotr Molecki/East News

Z wyjazdu do sanatorium nie zawsze przywozi się miłe wspomnienia, a wielu kuracjuszy dopiero na miejscu przekonuje się, że zamiast błogiego i taniego wypoczynku czeka ich prawdziwy koszmar. Czy to sformułowanie to przesada? Sądząc po przeżyciach niektórych sanatoryjnych pensjonariuszy, zdecydowanie nie. Ministerstwo Zdrowia zapowiada zmiany, więc niesprawiedliwość i mocno dyskusyjne warunki wkrótce mogą pójść w zapomnienie. Na razie jednak jest, jak jest, o czym z wielkim rozgoryczeniem opowiedziała uczestniczka turnusu w jednym z podkarpackich kurortów. 

Ile kosztuje wyjazd do sanatorium w 2023 roku? Kwoty powalają

Planujesz wyjazd do sanatorium? Zabierz ze sobą gruby portfel, ponieważ na miejscu czeka cała masa dodatkowych opłat. Niektóre z nich są absurdalne i nieadekwatne do aktualnych czasów, jednak jest to legalny sposób uzdrowisk na multiplikowanie zysku. Ministerstwo Zdrowia od lat nic z tym nie robi, jednocześnie piętrząc nielogiczne przepisy, które doprowadzają do jednego – wyjazd do sanatorium to loteria. Dlaczego?

Pobyt w sanatorium, wbrew krążącej opinii, wcale nie jest darmowy. Kuracjusz dopłaca m.in. do zakwaterowania, co regulują specjalne, nieco archaiczne wytyczne. Obojętne bowiem, czy trafi się do okazałego, trzygwiazdkowego sanatorium z wyremontowanymi apartamentami w Świnoujściu, czy do ośrodka wybudowanego w latach 60. z pokojami pachnącymi stęchlizną w mniej atrakcyjnym regionie Polski. Można więc mieć widok na morze albo śmietnik, a dopłata jest taka sama. Wystarczy, że miejsce spełnia określone wymagania, czyli np. pełny węzeł sanitarny. 

W sezonie od maja do września za 21-dniowy pobyt w pokoju jednoosobowym z łazienką wszędzie trzeba dopłacić 858,90 zł. Dwójka z pełnym węzłem sanitarnym kosztuje 497,70 zł, zaś zakwaterowanie w pokoju wieloosobowym 310,80 zł. To jednak dopiero początek wydatków, a każde sanatorium ma niezwykle ściśle określony cennik.

W Ośrodku Sanatoryjno-Wypoczynkowym "Lwigród" w Krynicy-Zdroju za parking na czas całego turnusu trzeba zapłacić 285 złotych + 50 zł kaucji. Swoje ceny mają także inne luksusy – aby w ciepłe letnie dni mieć w pokoju lodówkę, trzeba wysupłać z portfela 105 zł, czajnik to dopłata 40 zł, wypożyczenie szlafroka 50 zł, a dostęp do Internetu 35 złotych.

Podobne ceny obowiązują także w innych miejscach. W Sanatorium Uzdrowiskowym MSWiA "Orion" w Ciechocinku wypożyczenie telewizora na cały turnus kosztuje 99 złotych, a w krynickim ośrodku "Żegiestów" skrupulatnie rozliczą gości nawet ze szklanek, kubków i talerzyków. Nie mówiąc o tym, że często kilka złotych płaci się także za zmierzenie ciśnienia lub zważenie się, jeśli nie zlecił tego lekarz. Ponadplanowe wydatki nie są jednak jedyną udręką seniorów. Nasza czytelniczka zdradziła, dlaczego pobyt w sanatorium wcale nie był dla niej przyjemny i do domu przywiozła niemal same gorzkie spostrzeżenia.

TVN ma poważny problem. Niedługo kanały znikną z anteny?

Wyjazd do sanatorium 2023. Modlitwa o 4 rano i upojeni emeryci

Pani Krystyna została skierowana przez NFZ do jednego z sanatoriów w województwie podkarpackim. Pierwszego dnia odbyła konsultację lekarską, w wyniku której zalecono jej kilka zabiegów leczniczych – kurację wodą mineralną z lokalnego źródła, inhalacje oraz m.in. okłady z borowiny, kąpiele kwasowęglowe i solankowe. Niestety, wykonywał je inny ośrodek, więc codziennie w godzinach porannych, bez względu na pogodę, musiała kursować po górzystym terenie między miejscem zakwaterowania a tym, gdzie wykonywano jej zabiegi i tam dodatkowo czekać w kolejce.

– Jakość samych zabiegów jest w porządku, osoby je wykonywające również. Dało się wyczuć pośpiech i lekkie zniecierpliwienie, bo fizjoterapeutów było za mało, jednak niczego nie można im zarzucić. Dużo gorzej wspominam to, co działo się w moim sanatorium – intrygująco rozpoczęła seniorka.

– W ośrodku, w którym byłam, przebywali nie tylko pacjenci NFZ, ale także tzw. klienci komercyjni. Nierówność w traktowaniu była widoczna przede wszystkim na stołówce. Rozumiem, że prywatni goście mogą liczyć na lepsze jedzenie, ale nie ukrywam – nie czułam się komfortowo, dostając głodową porcję śniadania i patrząc, jak bogate menu mają przy stoliku obok. Na Boga! To wyglądało jak podział na klasy, czułam się jak gorszy sort – żali się niezadowolona pensjonariuszka. Co dokładnie miała na myśli?

Stołówka. Fot. Kapif.jpg
Kapif

– Obsługa ośrodka większość uwagi skupiała na gościach prywatnych. My z NFZ mieliśmy nie tylko skromniejsze wyżywienie, ale także mniejsze i mniej komfortowe pokoje. Z niewiadomych przyczyn recepcjonistki były wyjątkowo skrupulatne w codziennym wieczornym sprawdzaniu obecności w pokojach, ale na inne "wykroczenia" kuracjuszy przymykały oko. Musiałam więc o 4 rano budzić się, bo panie w pokoju obok o tej porze miały w zwyczaju się głośno się modlić, a zaraz po tym krzątać się niezgrabnie i sprzątać. Wieczorem wysłuchiwałam śpiewów radośnie upojonych emerytów – mówi nasza czytelniczka. Surowo podsumowała swój wyjazd również pod względem finansowym, podając dokładne kwoty. 

Pani Krystyna w wiadomości dla Goniec.pl wyznała, że gorzki wyjazd słono ją kosztował. Za pokój jednoosobowy z łazienką zapłaciła ponad ok. 850 złotych. Do tego musiała doliczyć opłatę uzdrowiskową w wysokości 84 złote (21 dni po 4 zł dziennie), a także 20 złotych za każdą dobę parkingową, czyli kolejne 420 złotych. Łącznie dało to kwotę 1354 złote. Wydatki mnożyły się w mgnieniu oka.

– Nie rozumiem, jak można na trzy tygodnie dostać tylko jeden ręcznik. Za każdą jego wymianę w moim sanatorium kazali sobie płacić aż 15 złotych! Przecież to jest nie do pomyślenia! Kiedy chciałam zrezygnować z pobytu, poinformowano mnie, że to możliwe tylko wtedy, gdy uiszczę pełną opłatę za niewykorzystane dni. Czułam się jak w więzieniu, a przecież za te pieniądze mogłabym przez tydzień wylegiwać się w Bułgarii… podsumowała rozgoryczona kuracjuszka.

Chociaż smutne wyznania pani Krystyny nie nastrajają optymistycznie, to wszystko wskazuje na to, że podobnych relacji będzie coraz mniej. Działania Ministerstwa Zdrowia jawią się jako światełko w tunelu. Co czeka przyszłych kuracjuszy?

Polskie sanatoria się zmienią? Rewolucja od 2024 roku

Minister Adam Niedzielski zapowiedział, że od 1 stycznia 2024 roku każdy skierowany przez lekarza do sanatorium będzie mógł sam podjąć decyzję, gdzie chce podreperować zdrowie. Będzie trzeba brać pod uwagę nie tylko schorzenie (np. w Busku Zdrój specjalizują się w leczeniu dolegliwości reumatologicznych, a w Nałęczowie nadciśnienia i otyłości), ale także (wreszcie!) jakość usług świadczonych przez kurort.

Czy to sprawi, że sanatoria niecieszące się dobrą sławą wreszcie zaczną być bardziej konkurencyjne i przestaną traktować gości z NFZ nierzadko w sposób urągający ich godności? Jeśli pacjenci przestaną przyjeżdżać tam z automatycznego przydziału, a zaczną liczyć się opinie, marketing szeptany, wyżywienie i warunki noclegowe - z pewnością tak. 

Z tej dogodnej sposobności nie skorzystają ci, którzy już złożyli wniosek lub zamierzają go złożyć je jeszcze w tym roku. Chociaż od 1 lipca 2023 nie musieli osobiście wybierać się do oddziału NFZ, a zgłoszenie odbywa się w zupełności wirtualnie, to czas oczekiwania na turnus może wystawić ich cierpliwość na dużą próbę. 

Średnio na wyjazd do sanatorium czeka się rok, jednak ten okres wyraźnie różni się w zależności od województwa. Z marcowych danych podanych przez oddziały NFZ wynika, że najdłużej na przydział przygotowują się mieszkańcy Dolnego i Górnego Śląska, Kielc i Małopolski – od 12 do 15 miesięcy. Nieco więcej szczęścia mają ci, którzy podanie złożyli w placówkach Funduszu w Olsztynie, Szczecinie i Białymstoku – czas oczekiwania wynosi tam od 3 do 7 miesięcy. 

21-dniowy turnus sanatoryjny dla naszej czytelniczki był istną udręką. Urażona kuracjuszka pewnie dwa razy zastanowi się przed złożeniem nowych dokumentów za jakiś czas, jednak wtedy sytuacja, biorąc pod uwagę nowe przepisy, może ulec diametralnej poprawie. Mamy nadzieję, że wówczas wyśle do nas kolejny list, tym razem opisując swój pobyt w samych superlatywach. Czy podobnie jak panią Krystynę i Was spotkały nieprzyjemności podczas pobytu w sanatorium? 

Źródło: Goniec, nfz.gov.pl, sanatoriumorion.pl, lwigrod.pl, uzdrowisko-krynica-zegiestow.pl, mswia.kolobrzeg.pl