Złodzieje chronieni są prawem, a okradziony właściciel sklepu musi borykać się z problemami prawnymi. Powód? Opublikował zdjęcia młodzieńców, którzy zamiast zapłacić za towar, wynieśli go ze sklepu. - To nie może być tak, że jakieś tam prawo, jakieś przepisy chronią złodzieja, chronią przestępcę. Nie powinno to mieć miejsca - gorzko stwierdza pan Arkadiusz.Złodzieje wchodzili do sklepu i "rozglądali" się za towarem. Pan Arkadiusz Ostrowski opowiedział o tym, co go spotkało w programie "Państwo w Państwie" Polsatu. Złodzieje czują się w Polsce bezkarni i historia pana Arka dowodzi, że nie jest to bezpodstawna pewność siebie. Polskie prawo broni przestępców, a pragnących sprawiedliwości ludzi ściga?
Fotopułapka z Potęgowa (woj. pomorskie) stała się sławna na cały kraj. Pewien "geniusz" zbrodni ukradł fotopułapkę, ale jej nie wyłączył i urzędnicy dostawali zdjęcia z domu złodzieja. Chociaż Urząd Gminy Potęgowo dał szansę na zwrot przed powiadomieniem policji, to funkcjonariusze nie byli już tacy łaskawi i zaczęli działać sami. Przeglądając zdjęcia wnętrza domu złodzieja, zdali sobie sprawę, że... wielokrotnie już tam byli. Fotopułapka z Potęgowa to sprawa, która jest tak absurdalna, iż trudno uwierzyć w jej autentyczność. Mimo iż żaden mężczyzna nie przebiera się za kobietę, to przebieg zdarzeń może służyć jako inspiracja dla twórców kabaretów.69-latek zapałał pragnieniem posiadania fotopułapki. Pech chciał, że zamiast kupić własne urządzenie, postanowił ukraść własność gminną. Fotopułapka z Potęgowa znajdowała się w lesie i rejestrowała osoby wyrzucające na łono natury śmieci. W zeszłym tygodniu się to zmieniło.
Wakacje to czas żniw, ale nie tylko dla rolników. Wyjechałeś na wypoczynek, a po powrocie znalazłeś przy swoich drzwiami rysunek diamentu, kółko, albo krzyżyk? Sprawdź dokładnie swoje mieszkanie i zadzwoń na policję. Złodzieje mają coraz więcej sztuczek i wytworzyli swój własny język. Lepiej go znać.Tak jak osoby z kredytami cieszą się na myśl o spadku stóp procentowych, tak złodzieje ekscytują się okresem wakacyjnym. Nie jest to jednak postawa godna chrześcijanina.Złodzieje tylko czekają, aż nieświadomi niczego Polacy wyjadą cieszyć się upragnionymi wakacjami. Często wcześniej sprawdzają, czy ich domy i mieszkania można - a przede wszystkim warto - odwiedzić pod nieobecność gospodarzy.Policja ostrzega. Wakacje to czas żniw dla złodziei i ponownie wzrosła liczba zgłoszeń o kradzieży w czasie letniego wypoczynku. W Krakowie V Komisariat Policji umieścił na klatkach schodowych specjalne ogłoszenia.
Desperacki czyn 26-letniego mieszkańca Lubina. Mężczyzna postanowił udać się do znanego dyskontu po kilka potrzebnych towarów, ale wcale nie zamierzał za nie zapłacić. Na próbę wyniesienia zapakowanego po brzegi koszyka zareagował jednak ochroniarz, któremu złodziej zagroził wyciągniętą zza paska bronią. Ostatecznie delikwent uciekł z dwoma butelkami alkoholu, a po krótkim czasie trafił w ręce policji.Środek dnia w zatłoczonym jak zwykle popularnym markecie sieci Biedronka. Choć klienci udający się do sklepu mieli raczej w zamiarze spokojne, standardowe uzupełnienie domowych zapasów, nieoczekiwanie stali się świadkami akcji jak z amerykańskiego thrillera.
Sezon wakacyjny dopiero się rozpoczął, a złodzieje już grasują licząc na naszą nieuwagę. Najnowszy wpis zamieszczony na Twitterze przez wielkopolską policję po raz kolejny udowadnia, że ludzka bezczelność nie zna granic. Tym razem rabuś zaatakował na dworcu PKP, zabierając plecak nastoletniej dziewczynki. Poza niezbędnymi na letnim wyjeździe rzeczami osobistymi, mężczyzna ukradł ratującą chorym na cukrzycę życie insulinę.To, co mają w głowie niektórzy złodzieje chyba nigdy nie będzie zrozumiałe dla zdrowo myślących ludzi. Kradnąc samochód, włamując się do mieszkania czy piwnicy rabusie zapewne liczą na to, że znacznie wzbogacą się na znalezionych tam rzeczach, ale jaki pożytek można mieć z zabranego dziecku plecaka?
Ważny apel policjantów z Kłobucka (województwo śląskie). Funkcjonariusze proszą o pomoc w zidentyfikowaniu i znalezieniu mężczyzny, który ukradł pieniądze ze sklepu samoobsługowego przy ulicy Andersa w Krzepicach. W sieci opublikowano wizerunek złodzieja. Mundurowi gwarantują osobom posiadającym jakiekolwiek informacje pełną anonimowość.Do zdarzenia w sklepie "Chiński Market" na ul. Andersa w Krzepicach doszło 13 kwietnia, jednak do dziś nie udało się ustalić, kto stoi za kradzieżą. Kamery monitoringu zarejestrowały wizerunek sprawcy przestępstwa, ale policjanci wciąż nie posiadają jego personaliów.
Na warszawskim osiedlu w dzielnicy Praga-Południe grasują sprytni złodzieje, którzy do niecnych czynów wykorzystali pandemię koronawirusa. Rabusie pukają do drzwi i proszą o przymierzenie maseczki, która tak naprawdę nasączona jest obezwładniającą substancją. Gdy ich ofiara straci przytomność, spokojnie okradają jej mieszkanie.Złodzieje potrafią zaskoczyć swoją inwencją twórczą i pomysłowością. Normalne włamanie do mieszkania pod nieobecność jego lokatorów to już przeżytek, bo teraz są nowe, jeszcze bardziej wyrafinowane sposoby na szybkie wzbogacenie się o czyjś dobytek życia.Okazuje się, że dla profesjonalistów każda okazja jest dobra, by obrabować upatrzony lokal, w tym nawet pandemia koronawirusa. Na jednym z osiedli na warszawskiej Pradze-Północ już rozwieszono plakaty ostrzegające mieszkańców przed nową techniką kradzieży.
Policjanci z Komendy Rejonowej przy ulicy Wilczej zatrzymali osobę podejrzaną o liczne kradzieże rowerów. 26-latek typował miejsca, w których mogą znajdować się drogie, markowe jednoślady, po czym przecinał kłódki i łańcuchy lub wykorzystywał nadarzającą się okazję, kiedy były pozostawiane bez zabezpieczeń. Jak informuje Robert Szumiata z Komendy Rejonowej Policji I w Warszawie, mężczyzna działał w warunkach recydywy, dlatego też sąd może wymierzyć mu teraz karę przewidzianą za przypisane przestępstwo w wysokości do górnej granicy ustawowego zagrożenia zwiększonego o połowę.- Zatrzymanie 26-latka podejrzanego o kradzież 22 rowerów o łącznej wartości ponad 61 000 złotych to efekt wielomiesięcznej, wytężonej pracy operacyjnej policjantów ze śródmiejskiego wydziału do walki z przestępczością przeciwko mieniu. To oni przez kilkanaście tygodni analizowali wnikliwie wszystkie nagrania z kamer z miejsc, w których doszło przestępstwa - dodaje oficer prasowy z KRP I.Śledczy musieli sprwadzić dokładnie każdy z 22 adresów, skąd zniknęły rowery, aby ustalić jak wygląda sprawca kradzieży, czy w każdym z tych przypadków jest to ta sama osoba, jaki jest sposób jej działania oraz jakimi środkami transportu odjeżdża z miejsca przestępstwa. Do pierwszego przestępstwa z tej serii doszło we wrześniu ubiegłego roku przy ulicy Nowolipie. To tam 26-latek ukradł pierwszy z 22 udowodnionych mu przez policjantów rowerów. Później przez 4 miesiące z rożnych miejsce w różnych punktach miasta ukradł kolejne jednoślady. - Jak ustalili policjanci rowery ginęły ze stojaków, klatek schodowych, podwórek i sprzed budynków mieszkalnych. Mężczyzna przecinał łańcuchy i kłódki albo wykorzystywał sytuacje, kiedy właściciele pozostawiali rowery bez jakichkolwiek zabezpieczeń. Typował miejsca, w których mogą znajdować się droższe markowe modele, które później będzie mógł łatwiej i szybciej spieniężyć - opowiada podinsp. Robert Szumiata.Skradzione jednoślady mężczyzna sprzedawał przypadkowym nabywcom po znacznie zaniżonych cenach w stosunku do ich rzeczywistej wartości.