Gdy zobaczył na ulicy mężczyznę, który chwilę wcześniej dźgnął śmiertelnie nożem małego chłopca, nie wahał się ani sekundy. Natychmiast rzucił się w pogoń i dzięki temu pomógł ująć zabójcę 5-letniego Maurycego. Pan Grzegorz Konopczyński bohaterem się nie czuje, ale gdyby nie jego heroiczny czyn, mogłoby dojść do jeszcze większej tragedii. Nic więc dziwnego, że jego pełna podziwu postawa została dostrzeżona przez samego prezydenta Poznania Jacka Jaśkowiaka.
Szok i niedowierzanie. Te emocje towarzyszyły wszystkim sąsiadom 57-letniej Ormianki, która na co dzień mieszkała w Stalowej Woli (woj. podkarpackie). Ciało kobiety znalazła w kałuży krwi jej córka. Leżało obok przydomowego garażu. Jakby tego było mało, w ogrodzie ujawniono także zwłoki krewnego zmarłej. Prokuratura już wie, co wydarzyło się na posesji.
Krzysztof Rutkowski wydaje się być coraz bardziej zmobilizowany, by odnaleźć Grzegorza Borysa. Detektyw-celebryta najpierw zaproponował nagrodę pieniężną, a później zapowiedział również, że “centralnie wjeżdża do lasu”. Choć on sam nie stroni od krytycznych opinii na temat działań służb, jego akcje także spotkały się z negatywną oceną. Bez ogródek wypowiedział się o nich były policjant Andrzej Mroczek.
Grzegorz Borys wciąż pozostaje nieuchwytny. Służby, co prawda, prowadzą intensywne poszukiwania, jednak nie są w stanie określić nawet, czy 44-latek w ogóle żyje. Na temat sprawności ich działań wypowiedziało się w mediach już wiele osób, także tych, które nie szczędziły organom ścigania gorzkich słów. Teraz milczenie przerwał emerytowany policjant Maciej Karczyński. Jego słowa pozwalają spojrzeć na sprawę z zupełnie nowej perspektywy.
Ta historia to koronny dowód na to, że chorobliwa zazdrość może prowadzić do tragedii. Monika L. zerwała z partnerem, ale ten ewidentnie nie mógł pogodzić się z utratą ukochanej. Mężczyzna przyjechał więc za 43-latką do jednego z obiektów noclegowych w Karpaczu i dopuścił się makabrycznej zbrodni. Zwłoki byłej nauczycielki znaleziono kilka godzin później na hotelowym balkonie. Niedawno zapadł wyrok w sprawie.
Po dwóch tygodniach poszukiwań Grzegorza Borysa służby poinformowały o zawężeniu obszaru działań do 2 hektarów. Zdaniem policji, 44-latek znajduje się właśnie na tym terenie, dlatego wszystkie siły zostały rzucone na rejon zbiornika wodnego Lepusz. Czy to oznacza, że wkrótce usłyszymy przełomowe informacje o odnalezieniu mężczyzny? Niestety, eksperci nie mają dobrych wieści.
Mijają dwa tygodnie od tragicznej zbrodni w Gdyni, której ofiarą padł 6-letni Aleksander. Od piątku 20 października rodzina chłopca przeżywa istne piekło, związane z tym, że jego oprawca wciąż pozostaje na wolności, ale nie tylko. Jak ustalił “Fakt”, najbliżsi dziecka nadal nie mogą pożegnać się z nim ostatecznie, organizując uroczystość pogrzebową. Wiadomo, dlaczego tak się dzieje.
Od prawie dwóch tygodni Grzegorz Borys pozostaje najbardziej poszukiwaną osobą w Polsce. Obława na mężczyznę póki co nie przynosi skutków, mimo iż codziennie służby informują nas o intensywnych działaniach. Prace nie ustają nawet na chwilę i są kontynuowane także w dniu 1 listopada. O ich przebiegu poinformowano mieszkańców Gdyni w najnowszym alercie RCB.
W środę 1 listopada mija już trzynasta doba poszukiwań nieuchwytnego Grzegorza Borysa. Podejrzany o zabójstwo 6-letniego synka mężczyzna cały czas gra ze służbami w przebiegłą grę, w której na razie to on jest górą. Wiele osób zastanawia się więc, jak to możliwe, że jedna osoba z tak wielką łatwością gra na nosie zmobilizowanym do jej schwytania policji i żandarmerii. Surową ocenę ich pracy wystawił na łamach “Faktu” były negocjator policyjny Dariusz Loranty.
Nowe informacje w sprawie poszukiwań Grzegorza Borysa. Prowadzące akcję w Trójmiejskim Parku Krajobrazowym służby miały natknąć się na porzucony plecak, który zdaniem informatora Wirtualnej Polski, musi należeć do 44-latka. W środku były m.in. pieniądze. Przedmiot znajdował się przy jednym ze zbiorników wodnych, wokół którego skupiono teraz znaczną część działań. Policja rozważa różne scenariusze.
Nadal bez przełomu w sprawie poszukiwań Grzegorza Borysa. We wtorek 31 października służby kontynuują poszukiwania mężczyzny podejrzanego o zabójstwo swojego syna na gdyńskim Fikakowie. W związku z akcją do osób przebywających w Trójmieście i okolicach rozesłano kolejny już komunikat SMS. Wynika z niego, że policja i żandarmi dokonali ważnej zmiany w planie działania.
Grzegorz Borys wciąż pozostaje najbardziej poszukiwaną osobą w Polsce. Mężczyzna przepadł bez śladu po tym, jak bez żadnych skrupułów miał zamordować swojego 6-letniego synka. Tymczasem na jaw wychodzą kolejne, wstrząsające fakty na temat 44-latka. Ostatnie ustalenia “Faktu” rzucają nowe światło na ewentualne motywy potwornej zbrodni.
Tragedia w Gdyni, której ofiarą stał się 6-letni Aleksander, wstrząsnęła cała Polską, nie wspominając o bliskich chłopca. Dramatyzmu sprawie nadaje fakt, że zwłoki dziecka ujawniła przecież jego mama, która wcześniej wróciła z pracy. Dziennikarze “Faktu” dotarli do informatora, ujawniającego, co aktualnie dzieje się z zarówno z kobietą, jak i całą rodziną Borysów. Jego słowa dosłownie rozdzierają serce.
Dramatyczne doniesienia z Jeleniej Góry (woj. dolnośląskie). W nocy z soboty na niedzielę 80-letnia mieszkanka miasta została zaatakowana przez nożownika. Pomocy kobiecie udzielały aż dwa zespoły ratownictwa medycznego, ale jej życia nie udało się uratować. To niejedyne szokujące wieści w tej sprawie.
W weekend media zelektryzowała informacja o tym, że w okolicach Łężyc pod Gdynią widziany był poszukiwany Grzegorz Borys. Niestety, szybko okazało się, że zgłoszenie przekazane policjantom było fałszywe. Stał za nim 19-letni mężczyzna, który szybko został namierzony przez mundurowych i zatrzymany. Dziś prokuratura podjęła decyzję o jego dalszym losie.
To już kolejna doba poszukiwań Grzegorza Borysa, podejrzanego o zabójstwo swojego 6-letniego syna. Służby cały czas koncentrują swoją uwagę na obszarze Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego, jako potencjalnego miejsca przebywania mężczyzny. Właśnie dlatego od wtorku mieszkańcy Trójmiasta otrzymują specjalne SMS-y z prośbą o niewchodzenie do parku. W niedzielę nad ranem RCB rozesłało jednak informację o innej treści.
To już tydzień od makabrycznej zbrodni w Gdyni, której ofiarą padł 6-letni Olek. Podejrzany o zabójstwo dziecka jest jego ojciec, 44-letni Grzegorz Borys, którego poszukiwania wciąż prowadzą liczne służby z całego kraju. Z dnia na dzień coraz więcej wiadomo o mężczyźnie i jego przeszłości, jednak motywy działania cały czas pozostają nieznane. Tymczasem “Fakt” dotarł do porażających ustaleń, wskazujących, że jego desperacka decyzja wcale nie musiała być spontaniczna.
Pomorska policja wraz z innymi służbami kontynuuje poszukiwania Grzegorza Borysa. Mimo nieułatwiającej akcję pogody, mundurowi są wyjątkowo zdeterminowani, a o swoich działaniach na bieżąco informują w mediach społecznościowych. Teraz za ich pośrednictwem funkcjonariusze zaapelowali do opinii publicznej. Pojawiły się także pierwsze, poważne sygnały w sprawie.
Grzegorz Borys wciąż pozostaje poza zasięgiem służb, które kolejny dzień przeczesują teren Gdyni i jej okolic. Mężczyzna jakby zapadł się pod ziemię, a motywy jego zbrodni dalej są nieznane. Już wcześniej w mediach pojawiały się pogłoski o agresywnym zachowaniu mężczyzny, teraz z kolei głos zabrali dawni sąsiedzi 44-latka. Ich wspomnienia szokują, bo znacznie odbiegają od wizji, jaką roztoczono przed nami w ostatnich dniach.
W poniedziałek 23 października niewielkimi Ząbkami wstrząsnęła makabryczna zbrodnia. W jednym z domów ujawniono ciała dwóch dorosłych osób - kobiety i mężczyzny, który zdaniem prokuratury zabił swoją żonę i popełnił samobójstwo. Dziennikarze portalu Goniec.pl udali się do podwarszawskiej miejscowości porozmawiać z sąsiadami ofiar. Czy ktokolwiek spodziewał się, że za jego ścianą może wydarzyć się tak ogromna tragedia?
Ząbki pod Warszawą stały się miejscem ujawnienia makabrycznej zbrodni. W poniedziałek (23.10) w jednym z domów znaleziono dwa ciała. Prokuratura natychmiast zajęła się sprawą i ma już teorię na temat tego, co stało się za zamkniętymi drzwiami.
Prokuratura Okręgowa w Gdańsku przekazała nowe informacje ws. poszukiwanego 44-letniego Grzegorza Borysa. Jak wiadomo, śledczy zdecydowali się na wystąpienie do sądu o wydanie Europejskiego Nakazu Aresztowania. Oznacza to, że służby nie wykluczają, iż mężczyzna jest już poza granicami Polski. Jaką decyzję podjęli zatem sędziowie?
Polska nadal nie może otrząsnąć się po tragedii, do jakiej doszło w Gdyni. W jednym z mieszkań na nowopowstałym osiedlu znaleziono ciało 6-letniego chłopca, który najprawdopodobniej padł ofiarą własnego ojca. Zwłoki dziecka odkryła jego matka i to ona zawiadomiła o dramacie służby. Teraz na jaw wychodzą kolejne, wyjątkowo przykre szczegóły dotyczące zdarzenia.
Trwają poszukiwania 44-letniego Grzegorza Borysa podejrzanego o zabójstwo swojego 6-letniego syna. Służby wciąż nie natrafiły na trop mężczyzny, dlatego nieustannie apelują o pomoc do wszystkich mogących posiadać jakiekolwiek informacje. W niedzielę na stronach policji pojawiły się nowe zdjęcia i nagranie z najbardziej aktualnym wizerunkiem podejrzanego. Mundurowi liczą, że pomogą one w rozwikłaniu zagadki jego tajemniczego zniknięcia.
Od piątku 20 października niemal cała Polska żyje tragedią, do której doszło w Gdyni przy ul. Górniczej. W jednym z bloków odnaleziono ciało 6-letniego dziecka, które najprawdopodobniej zamordował własny ojciec. Mężczyzna zniknął i jest poszukiwany listem gończym Tymczasem “Fakt” dotarł do jednego z mieszkańców osiedla Fikakowo, który znał 44-latka. Słowa mężczyzny są wysoce zastanawiające.
Pomorska policja, wraz ze wsparciem funkcjonariuszy spoza regionu i innych służb, nie ustaje w poszukiwaniach 44-letniego Grzegorza Borysa. Mężczyzna podejrzewany jest o zabójstwo swojego 6-letniego syna, do którego doszło w piątek 20 października. Mundurowi przeczesują pobliskie lasy, zbiorniki wodne oraz proszą o pomoc wszystkich mogących posiadać jakiekolwiek informacje. W związku z dużym zainteresowaniem opinii publicznej sprawą, zdecydowali się też opublikować specjalny komunikat.
Koszmarne zabójstwo w Świnoujściu. W sobotę (21 października) nad ranem w jednym z hoteli ujawniono zwłoki 60-letniego mężczyzny. Lokalne media podają, że był on recepcjonistą pracującym w obiekcie. Nieoficjalnie informują również o wyjątkowo drastycznych szczegółach zbrodni.
Od piątkowego południa w Gdyni i okolicach trwają intensywne poszukiwania 44-letniego Grzegorza Borysa. To najprawdopodobniej mężczyzna stoi za morderstwem swojego 6-letniego synka, do którego doszło 20 października na jednym z gdyńskich osiedli. Służby przeczesują każdy centymetr terenu, na którym może znajdować się poszukiwany. Udało im się dotrzeć także do nagrań z monitoringu, pokazujących uciekiniera biegnącego w kierunku lasu. I to właśnie ten fakt skłania wiele osób ku przerażającej hipotezie dotyczącej zbrodni.