Mama Anastazji wspomniała o pogrzebie córki. "Nie zgadzam się"
Mama zamordowanej na Kos Anastazji cały czas nie może uwierzyć, że znalezione przez wolontariuszy zwłoki należą do jej córki. Kobieta wciąż żyje nadzieją, iż doszło do pomyłki, bo do dziś nikt nie wezwał jej na okazanie ciała. Niezależnie od tego, dopuszcza do siebie najgorsze myśli i fakt, że być może będzie musiała zorganizować pogrzeb ukochanego dziecka. To jednak może nie być takie łatwe z uwagi na prawne uwarunkowania i finanse.
Mama Anastazji żąda okazania zwłok córki
Pani Natalia nadal jest w ciężkim szoku i domaga się, by bez względu na to, jakim stanie znajduje się ciało znalezione 18 czerwca w rejonie Tigaki, została ona dopuszczona do jego identyfikacji. W przeciwnym razie, jak zdradza, będzie miała poważne wątpliwości, czy zwłoki faktycznie należą do Anastazji.
Jej nawarstwiające się w głowie wątpliwości wyjątkowo potęgują jeszcze ustalenia polskich detektywów, którzy zdradzili “Faktowi”, że w sprawie jest wiele nieścisłości. Chodzi np. o to, że przy 27-latce miano znaleźć telefon firmy Apple, mimo iż jej bliscy twierdzą, że takowego nie posiadała.
Trzęsienie ziemi w "Dzień dobry TVN". Aż pięcioro prowadzących straciło pracęRodzina chce sprowadzić ciało 27-latki do Polski
Mama Anastazji, choć ma swoje przemyślenia i wątpliwości, wie, że najpewniej będzie musiała pochować własne dziecko. Aby to było możliwe, chce mieć jednak 100 proc. pewności, że ciało, które przypisuje się 27-latce, jest jej. Jeśli już tak się stanie, planuje wyprawić pogrzeb we Wrocławiu.
Niestety, nadal nie wiadomo, czy tak się stanie, bo pani Natalia usłyszała ze strony ambasady, iż Anastazja może zostać pochowana w Grecji na koszt państwa lub też sprowadzona do kraju, ale za niemały koszt, którym obarczona zostanie rodzina.
- Chciałabym, żeby prokuratura pomogła nam ją sprowadzić. I absolutnie nie zgadzam się na kremację. Chciałabym ją zobaczyć, jakikolwiek by to nie był widok - przekazała w rozmowie z “Faktem”.
Zaginięcie i zabójstwo młodej Polki w Grecji
27-letnia Anastazja zaginęła w poniedziałek 12 czerwca na greckiej wyspie Kos. Udała się tam ok. miesiąc temu w celu podjęcia, wraz ze swoim partnerem, pracy w restauracji luksusowego hotelu.
Jej poszukiwania trwały prawie tydzień i zakończyły się odnalezieniem zwłok kobiety około kilometra od domu 32-letniego Banglijczyka, z którym spędzała czas na krótko przed zniknięciem. Mężczyzna przebywa w areszcie i ma postawione trzy zarzuty: uprowadzenia, gwałtu oraz zabójstwa.
Śledztwo w sprawie trwa, bo niewykluczone, że oskarżony mógł mieć wspólników, także zamieszanych w śmierć Polki. Sprawa jest rozwojowa, a wszelkie poszlaki wciąż są badane przez greckie służby.
Źródło: Fakt