Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Wiadomości > Sprawa Kamilka z Częstochowy. Sąd wydał pierwszy wyrok ws. matki i ojczyma
Zuzanna Ptaszyńska
Zuzanna Ptaszyńska 08.07.2023 09:20

Sprawa Kamilka z Częstochowy. Sąd wydał pierwszy wyrok ws. matki i ojczyma

Oprawcy Kamilka
KMP w Częstochowie, Facebook

Magdalena B. i Dawid B. stanęli przed sądem, jednak na razie w związku z odebraniem im praw rodzicielskich - kobieta do piątki dzieci, a mężczyzna do swojej dwójki. Nadal toczy się proces ws. ukarania małżeństwa za to, co spotkało tragicznie zmarłego Kamilka.

 

Sąd pozbawił Magdalenę B. i Dawida B. praw rodzicielskich

Wczoraj (7.07) rozpoczął się proces dotyczący opieki nad rodzeństwem zmarłego na początku maja 8-letniego Kamila z Częstochowy. Magdalena B. oraz Dawid B. stracili prawa rodzicielskie - kobieta do piątki dzieci, a mężczyzna do swojej dwójki. Matka Kamilka była obecna na sali, zaś Dawid B. uczestniczył w rozprawie za pośrednictwem internetu. 

- Jest przepis ogólny w Ustroju o Sądach Powszechnych, który zaleca w miarę możliwości, aby wyroki w takich sprawach zapadały podczas pierwszej rozprawy - powiedział rzecznik częstochowskiego sądu Dominik Bogacz.

Czternasta emerytura nie trafi do większej liczby seniorów? Sejm odrzucił poprawki Senatu

Co jeszcze proceduje sąd?

Sąd orzekł w trybie zabezpieczenia o kontaktach Artura Topola z jego synem Fabianem (bratem zmarłego Kamila), może się z nim spotykać w określony sposób w pierwszy i trzeci weekend miesiąca, oraz drugi i czwarty, przez 2 godziny. Sąd rozpatruje jeszcze dwie kwestie: wniosek o przywrócenie praw rodzicielskich Topolowi i wniosku o przywrócenie praw rodzicielskich jego byłemu szwagrowi, Wojciechowi J.

To właśnie z Wojciechem J. i jego żoną Anetą J., siostrą Magdaleny B., mieszkał Kamil w czasie, w którym chłopiec był katowany przez ojczyma. Jest on ojcem dwójki rodzeństwa chłopca - 11-letniego Damiana i 9-letniiej Julii.

Wujek Kamilka chce odzyskać dzieci, które ma z Magdaleną B.

Małżeństwo J. oskarżone jest o nieudzielenie pomocy Kamilowi, jednak Wojciech J. przekonuje, że nie miał pojęcia, że w pokoju obok rozgrywała się tragedia. - Chcę by moje dzieci, które mam z Magdą, wróciły do mnie. Codziennie odwiedzam je w ośrodku, one się cieszą, gdy mnie widzą. Jest nam bardzo ciężko, wielu ludzi nas wyzywa, patrzy na nas wilkiem, musieliśmy się przeprowadzić, bo strzelano nam w okna - mówił w rozmowie z “Faktem”.

Z kolei po tym, jak chłopiec zmarł w szpitalu 8 maja, śledczy zmienili kwalifikację czynów dla małżeństwa B. Dawidowi B. śledczy zarzucają zabójstwo dziecka ze szczególnym okrucieństwem w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie. Magdalena B. odpowie za pomocnictwo w zabójstwie poprzez niechronienie syna przed agresją kata oraz nieudzielenie pomocy skatowanemu chłopcu.

Źródło: “Fakt”, RMF FM