Według brytyjskiego MON-u rosyjska inwazja na terytorium Ukrainy słabnie w głównej mierze przez poważne problemy logistyczne. Skutecznie utrudniają one dostawy najpotrzebniejszych towarów, co w znaczący sposób odbija się na jakości dalszej ofensywy. Jak się okazuje, jednym z głównych problemów Rosjan w czasie ofensywy na Ukrainę są luki logistyczne. W znaczący sposób osłabiły one siłę uderzeniową okupantów, sprawiając, że siły ukraińskie mogą skutecznie kontratakować i rozbijać rosyjskie odziały.- Niechęć do manewrowania w terenie, brak kontroli nad przestrzenią powietrzną i ograniczone zdolności przerzutu uniemożliwiają Rosji skuteczne zaopatrywanie wysuniętych oddziałów nawet w podstawowe towary, takie jak żywność i paliwo. Nieustanne ukraińskie kontrataki zmuszają Rosję do przekierowania dużej liczby wojsk do obrony własnych linii zaopatrzenia. Poważnie ogranicza to potencjał ofensywny Rosji - napisano w codziennej aktualizacji wywiadowczej. Latest Defence Intelligence update on the situation in Ukraine - 17 March 2022 Find out more about the UK government's response: https://t.co/a5algmAMCg🇺🇦 #StandWithUkraine 🇺🇦 pic.twitter.com/mZIb3wyBG4— Ministry of Defence 🇬🇧 (@DefenceHQ) March 17, 2022 Dane pozyskane przez amerykański wywiad wskazują, że w ciągu trzech tygodni działań na terenie Ukrainy zginęło ponad 7000 rosyjskich żołnierzy. Podane statystyki są bezlitosne dla Władimira Putina, który decydując się na zbrojną agresję, nie przypuszczał, że odniesie aż tak dotkliwe straty.
Wołodymyr Zełenski po raz kolejny wystosował pilny apel do osób walczących po stronie Rosji. Prezydent Ukrainy zwrócił się również do wszystkich zainteresowanych udziałem w dalszej inwazji na jego kraj. Podczas nocnego przemówienia padły bardzo mocne słowa. - Nie potrzebujemy brać tysięcy jeńców, nie potrzebujemy 13 tys. zwłok rosyjskich żołnierzy. Nie chcieliśmy tej wojny, my chcemy tylko pokoju - poinformował Wołodymyr Zełenski. Przywódca naszych wschodnich sąsiadów podkreślił, że jego kraj za wszelką cenę stara się znaleźć pokojowe wyjście z tej ciężkiej sytuacji. Ukraińscy żołnierze jednocześnie "odpowiadają na każdy atak, na każde uderzenie okupanta".- Wielcy ludzie wielkiej Ukrainy. Zakończył się 22. dzień naszej walki z jedną z największych armii świata, którą zmniejszamy każdego dnia. Mamy informacje, że Rosja przyciąga ludzi z innych krajów, chcą oszukać jak największą liczbę młodych i zaciągnąć ich do służby wojskowej. My wiemy, że im to nie pomoże - rozpoczął swoje wystąpienie Zełenski.
Ukraińskie media poinformowały, że w wyniku walk w Ukrainie zginął 23-letni Georgij Dudorow. Mężczyzna był synem przyjaciela Władimira Putina i jednocześnie byłego oficera KGB. Poza nim, życie stracił również dowódca jednego z pułków. Tym samym dotkliwe straty Rosji systematycznie się powiększają.Wojska rosyjskie ponoszą kolejne porażki w walkach w Ukrainie. Choć władze tuszują doniesienia o ofiarach, strona przeciwna na bieżąco informuje o startach wroga.Według najnowszych doniesień amerykańskiego wywiadu, Rosja musiała pożegnać już ponad 7 tysięcy żołnierzy, a rannych może być nawet 21 tysięcy.Wśród tych, którzy stracili życie są nie tylko szeregowi wojskowi, ale także ważni dowódcy i osobistości powiązane z kręgami władzy, w tym syn przyjaciela samego Władimira Putina.
Analityk dezinformacji przestrzega przed publikowaniem w mediach materiałów pokazujących przemieszczanie wojsk po Polsce, które wykorzystuje rosyjska propaganda. Ostrzega też przed aktywnością informacyjną Rosji, której celem jest powrót do granic NATO sprzed 1997 roku i stłumienie antyrządowych nastrojów. Michał Marek z Centrum Badań nad Współczesnym Środowiskiem Bezpieczeństwa, autor monografii "Operacja Ukraina" i badacz dezinformacji, udzielił wywiadu portalowi WP. Wnioski, jakie wpłyną z jego wypowiedzi nie są optymistyczne i wskazują na zaciętą wojnę informacyjną, jaka rozgrywa się między Rosją a Zachodem.
Wkrótce do wojny w Ukrainie może dołączyć 40 tysięcy bojowników z Syrii. Według doniesień agencji Interfax-Ukraina, prezydent tego kraju Baszar el-Asad miał obiecać Rosji wsparcie w walkach. Eksperci twierdzą jednak, że przerzucenie tylu ludzi do Europy może być logistycznie niewykonalne dla Rosjan.Doniesienia o tym, że syryjscy bojownicy mają być wsparciem dla rosyjskich wojsk oparte są na ustaleniach ukraińskiego wywiadu wojskowego. Ten twierdzi, że rosyjska baza lotnicza Hmejmim w Syrii, wydzierżawiona w 2017 roku, została poinstruowana, by wysyłać na Ukrainę ok. 300 bojowników dziennie.- We wtorek z bazy wysłanych zostało 150 najemników, którzy mają walczyć po stronie Rosji - przekazała agencja Interfax-Ukraina.
Kłótnia w Bundestagu po wystąpieniu prezydenta Wołodymyra Zełenskiego. Niemieccy parlamentarzyści nie mogli dojść do porozumienia, czy rozmawiać o wojnie, czy też poruszyć temat szczepień przeciwko COVID-19. Ostatecznie wniosek o poruszenie tematu agresji na Ukrainę został odrzucony.Prezydent Ukrainy po tym, jak wystąpił przed kanadyjskim parlamentem, polskim Zgromadzeniem Narodowym i amerykańskim Kongresem, przemówił w czwartek w niemieckim Bundestagu. Mowa Wołodymyra Zełenskiego pełna była gorzkich słów i zarzutów pod adresem rządu Niemiec, który zdaniem polityka stawia mur dzielący Europę i pozostaje głuchy na apele Ukraińców.Jego słowa wywołały duże emocje wśród parlamentarzystów i wszystkich słuchaczy, ale temperatura nie opadła nawet po zakończeniu wystąpienia. Po tym, jak prezydent zniknął z ekranów, na sali plenarnej doszło do poważnej kłótni, której centrum były wydarzenia w Ukrainie.
Wielka Brytania ulokuje na terytorium Polski swój najnowocześniejszy system przeciwlotniczy Sky Sabre, a także wyśle 100 żołnierzy. Wszystko po to, by zagwarantować bezpieczeństwo polskiej strefy powietrznej - poinformował brytyjski sekretarz obrony, Ben Wallace. Wielka Brytania z niepokojem obserwuje rozwój sytuacji tuż za wschodnią granicą Sojuszu Północnoatlantyckiego. W związku z tym postanowiła zwiększyć potencjał militarny okolicznych państw, w tym Polski.W czwartek 17 marca szef Ministerstwa Obrony Narodowej, Mariusz Błaszczak spotkał się w Warszawie z sekretarzem obrony Wielkiej Brytani Benem Wallace'm. Głównym tematem rozmów była napięta sytuacja na Ukrainie, a także bezpieczeństwo wschodniej flanki NATO. Na wspólnej konferencji prasowej polski minister podkreślał, że nasz kraj może liczyć na Wielką Brytanię oraz jej nieocenioną pomoc.- Przede wszystkim chciałem podziękować za wizytę, za te kontakty bardzo bliskie, bardzo ścisłe kontakty między Polską a Wielką Brytanią, Zjednoczonym Królestwem. Dzięki tym kontaktom nasze relacje są bardzo bliskie, dzięki tym kontaktom Polska i NATO są bezpieczne - poinformował minister obrony.
Rosyjskie władze zareagowały na wypowiedź prezydenta USA Joe Bidena, określającą Władimira Putina mianem "zbrodniarza wojennego". Rzecznik Kremla zaznaczył, że wypowiedź amerykańskiego prezydenta była "niedopuszczalna” i "niewybaczalna”.Wypowiedź prezydenta Stanów Zjednoczonych wywołała prawdziwą burzę, szczególnie w rosyjskiej przestrzeni medialnej, jak i na całym świecie. Na słowa Joe Bidena dotyczące Władimira Putina bardzo szybko zareagował Kreml. Przywódca USA określił prezydenta Rosji mianem „zbrodniarza wojennego”. Sformułowanie nie spodobało się stronie rosyjskiej, która określiła je mianem „niewybaczalnych”.Tak mocne słowa padły w środę, tuż po tym, jak ukraińskie ministerstwo spraw zagranicznych poinformowało o tym, że siły rosyjskie zrzuciły potężną bombę na jeden z teatrów w obleganym Mariupolu.- On jest zbrodniarzem wojennym - powiedział dziennikarzom Joe Biden, odnosząc się do Putina.
- Przez środek Europy biegnie mur między wolnością a brakiem wolności. Nasi żołnierze bronią europejskich wartości bez waszego wsparcia - mówił podczas przemówienia w Bundestagu, Wołodymyr Zełeński. Prezydent Ukrainy zaapelował również do wszystkich zgromadzonych, by zburzyli stworzony mur, wspierali każdego Ukraińca i zakończyli tę wojnę.W czwartek 17 marca w niemieckim Bundestagu miało miejsce przemówienie prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełeńskiego. Zaapelował on o zintensyfikowanie wysiłków mających na celu pomoc jego rodakom. Podczas wypowiedzi padło wiele gorzkich słów.- Zwracam się do was po trzech tygodniach inwazji rosyjskiej i ośmiu latach wojny w Donbasie, gdy Rosja niszczy wszystko, co znajduje się w Ukrainie. Szkoły, szpitale, budynki mieszkalne - rozpoczął swoją mowę.Zełeński zaapelował do niemieckich polityków, by ci "zburzyli mur", a co za tym idzie, wspierali jego rodaków oraz swoim działaniem pomogli zatrzymać wojnę.Wystosował również prośbę do parlamentarzystów, o zwiększenie pomocy dla Ukrainy, podkreślając m.in., że aktualnie ukraińscy żołnierze bronią europejskich wartości, takich jak wolność, a także prawo do samostanowienia. Dokonują tego bez wsparcia Niemiec. Zełeński dodał, że „sankcji jest najwyraźniej za mało, by powstrzymać Rosję”.
Od kilku dni pracy w polskich redakcjach szuka ukraiński dziennikarz sympatyzujący z reżimem Władimira Putina, Wiaczesław Kowtun. Stały bywalec rosyjskich programów propagandowych trafił do Polski, gdzie ma nadzieję na angaż. Reporterzy przestrzegają przed jego zatrudnieniem. Sprawę nagłaśnia portal "WirtualneMedia".Wraz z wybuchem konfliktu na terenie Ukrainy, wiele osób postanowiło poszukać bezpiecznego schronienia tuż za jej granicami. Zdecydowana większość na cel swojej podróży obrała nasz kraj. Nie jest tajemnicą, że w Polsce znajdzie się miejsce dla każdego, kto ucieka przed skutkami bestialskich działań Moskwy. Jak się okazuje, niektórzy chcą wykorzystać otwartość w złej wierze. Warto zaznaczyć, że inwazja wojsk rosyjskich wywołała prawdziwy exodus ludności cywilnej z terenów Ukrainy. Wśród uciekinierów znajdują się również dziennikarze. To właśnie z myślą o nich Izba Wydawców Pracy uruchomiła specjalną akcję pomocową.Spore grono osób działa na własną rękę, chcąc otrzymać pracę w polskiej prasie. Wielu z nich rozsyła swoje CV do różnych firm, mając nadzieję na zatrudnienie. Jak się okazuje, pracy w ten sposób poszukuje pewien kontrowersyjny dziennikarz, jawnie sympatyzujący z Władimirem Putinem. To właśnie przed nim od środy przestrzega polski internet.Mowa o Wiaczesławie Kowtunie, ukraińskim reporterze, który od wielu lat był powiązany z rosyjską propagandą. Świadczy o fakt, że był ekspertem w należącej do Gazpromu telewizji NTV.
Wołodymyr Zełeński odniósł się do zbombardowania budynku teatru w Mariupolu, którego dokonała strona rosyjska. Prezydent Ukrainy podkreślił, że jego naród nigdy nie zapomni tego czynu. - Nie wybaczymy ani jednej zabitej duszy. Rosyjskie lotnictwo celowo zrzuciło superciężką bombę na budynek teatru w Mariupolu, gdzie schronili się mieszkańcy miasta pozbawieni już wcześniej dachu nad głową - przekazał. W środę 16 marca władze Mariupola położonego nad Morzem Azowskim na południu Ukrainy poinformowały o zbombardowaniu przez stronę rosyjską tamtejszego teatru. W budynku schronienie znaleźli cywile, którzy wcześniej stracili dach nad głową.Według oficjalnych danych na terenie placówki znajdowały się w głównej mierze kobiety oraz dzieci. "New York Times" poinformował, że na zdjęciach satelitarnych placu, tuż przy budynku widoczne były duże białe napisy "dzieci" w języku rosyjskim. Jak podkreślono, były widoczne z wysokości. Wiele osób jest wciąż uwięzionych pod gruzami zniszczonego budynku. - Wciąż nie można oszacować skali tego straszliwego i nieludzkiego czynu, ponieważ miasto jest ciągle ostrzeliwane - przekazały władze Mariupola.
Rosyjscy żołnierze tracą morale w związku z rosnącą liczbą zgonów podczas działań wojskowych na terenie Ukrainy. Zatrważające dane przekazał The New York Times, powołując się na amerykański wywiad. Według umiarkowanych szacunków USA, w wojnie tuż za naszą wschodnią granicą zginęło ponad 7000 Rosjan.Informacje pozyskane przez amerykański wywiad wskazują, że w ciągu trzech tygodni działań na terenie Ukrainy zginęło ponad 7000 rosyjskich żołnierzy. Podane statystyki są bezlitosne dla Władimira Putina, który decydując się na zbrojną agresję, nie przypuszczał, że odniesie aż tak dotkliwe straty.Według oficjalnych szacunków liczba zabitych żołnierzy rosyjskich przewyższa zsumowane straty Amerykanów podczas działań w Afganistanie i Iraku. W opinii ekspertów, taki stan rzeczy w destrukcyjny sposób wpływa na morale armii Władimira Putina, przez co skuteczność bojowa jednostek wyraźnie spada.
Analityk wojskowy Jarosław Wolski skomentował przebieg wojny rosyjsko-ukraińskiej. Zdaniem eksperta, walki nie układają się po myśli Rosjan, a Polska powinna poważnie rozważyć przekazanie Ukrainie m.in. czołgów. Ekspert ma też uspokajające wieści na temat bezpieczeństwa Polski. Gwarancje NATO wobec naszego kraju są wyjątkowo silne, z czego doskonale zdaje sobie sprawę Kreml.Wojna w Ukrainie trwa już trzeci tydzień i nic nie wskazuje na to, by szybko się zakończyła. Co prawda, wciąż prowadzone są negocjacje pokojowe, jednak zdeterminowani Ukraińcy nie chcą poddać się terrorowi i stanowczym ultimatom zaborczych Rosjan.Postępy wojenne wojsk Putina, które zaskoczyły wielu swoją bezradnością, są obecnie przedmiotem analiz wielu ekspertów. Analitycy próbują przewidzieć, co może stać się w najbliższym czasie, ale co do jednego są zgodni - Rosja stanęła w martwym punkcie, z którego trudno jej wyjść bez znacznych strat.
Były deputowany Rady Najwyższej Ukrainy Jewhen Rybczyński wyznaczył nagrodę za głowę Ramzana Kadyrowa, lidera Czeczenii. W apelu opublikowanym na Facebooku zaznaczył, że - jego zdaniem - każdy ukraiński żołnierz "musi czuć się zobowiązany do zniszczenia hańby ludności czeczeńskiej".Czeczeńska telewizja Grozny opublikowała w niedzielę nagranie, które sugerowało, że Ramzan Kadyrow może przebywać na terenie Ukrainy. Wywołało to natychmiastową reakcję Ukrainy. Doradca prezydenta Ołeksij Arestowycz zapowiedział, że lider Czeczenii "zostanie zniszczony". To jednak nie jedyny apel ukraińskich polityków.
Do niebywałego zdarzenia doszło we Francji, gdzie znany aktywista Pierre Afner miał wkroczyć do willi córki Władimira Putina w Biarritz. Nagranie przedstawiające całą sytuację w szybkim tempie obiegło międzynarodowe media. Francuz pojawił się na tarasie, trzymając w ręce ukraińską flagę, a ponadto zaprosił uchodźców, by ci niezwłocznie przybyli do rezydencji córki rosyjskiego dyktatora. Zdarzenie z udziałem aktywisty miało miejsce w Nowej Akwitanii nad Atlantykiem. To właśnie tam leży luksusowa posiadłość córki Władimira Putina, Jekatieriny Tichonowej.Według informacji podanych przez "The Insider", dom "przejął" Pierre Afner, który zmienił wszystkie zamki w drzwiach willi Alta Mira, po czym oświadczył, że budynek oczekuje na przyjęcie ukraińskich uchodźców. Do zdarzenia doszło w trzecim tygodniu rosyjskiej agresji na terytorium Ukrainy. Niebywałe sceny związane z willą Putina w szybkim tempie obiegły światowe media.
Wraz z zaognieniem działań wojennych na terenie Ukrainy, rośnie liczba jeńców, którzy trafiają w ręce walczących sił. Ukraińska wicepremier, Iryna Wereszczuk przekazała informacje dotyczące losu pojmanych Rosjan. Od ponad dwóch tygodni trwa krwawa wojna na terenie Ukrainy. Z dnia na dzień wzrasta liczba ofiar, osób rannych, ale również pojmanych jeńców wojennych. Ukraińska wicepremier przekazała, co jej państwo zamierza zrobić z zatrzymanymi okupantami.- Oczywiście nie jesteśmy barbarzyńcami, jak armia rosyjska. Będziemy działać zgodnie z międzynarodowym prawem humanitarnym. Rosyjscy jeńcy wojenni zostaną wymienieni albo będą odbywać karę na Ukrainie - powiedziała Wereszczuk, cytowana przez portal RBK.Podkreśliła, że część Rosjan zostanie wymieniona na ukraińskich jeńców, a reszta będzie odbywać karę na terenie Ukrainy i będą pracować nad odbudową zniszczonej infrastruktury.
W związku z rosyjską agresją na terenie Ukrainy, nakładane są kolejne sankcję, a także konfiskowane są majątki najbogatszych Rosjan. Jak się okazuje, spore grono oligarchów ukrywa swój kapitał w rajach podatkowych na całym świecie. Eksperci nie mają jednak żadnych wątpliwości, że w związku z aktualną sytuacją, a także pod naporem rządów i społeczeństw, będą zmuszone do współpracy, uderzając tym samym we Władimira Putina i jego bliskich przyjaciół.Krwawa wojna, która ma miejsce na Ukrainie, wymusiła na światowych rządach oraz organizacjach stanowcze działania, mające na celu osłabienie Rosji, a co za tym idzie Władimira Putina. Liczne sankcje, a także nakładane ograniczenia w skuteczny sposób uderzają w tamtejszą gospodarkę.Skutki zbrodniczych działań odczuwają również oligarchowie, którzy każdego dnia wojny tracą miliony dolarów. W wielu miejscach na świecie odcinani są oni od systemów finansowych, zamrażane są ich konta bankowe, a co niezwykle ciekawe, przejmowane są również ich luksusowe rezydencje i jachty.Świat zapowiada, że to dopiero początek skoordynowanych działań wymierzonych w najbogatszych Rosjan. Ci decydują się na raje podatkowe, w których mogą ulokować swoje pieniądze. Jak się okazuje, na terenie Europy niezwykle atrakcyjnym kierunku jest Cypr, który od kilku dni odnotowuje prawdziwy wysyp Rosjan, którzy są zainteresowani zakładaniem tam spółek, czy też rezydencją podatkową.Nie jest tajemnicą, że ta piękna wyspa od dekad jest idealnym miejscem dla lokowania rosyjskich pieniędzy. Warto podkreślić, że jeszcze kilka lat temu jedna z agencji ratingowych, Moody’s, oszacowała, że w cypryjskich bankach leży ok. 31 mld dolarów, które należą do Rosjan.- Cypr postrzegany jest przez Rosjan jako punkt do ekspansji w ramach UE z uwagi na korzystne zapisy umowy o unikaniu podwójnego opodatkowania między Rosją a Cyprem. Dodatkowo Cypr pozwalał Rosjanom i Chińczykom uzyskać europejski paszport w zamian za minimum 2 mln euro inwestycji – podkreślił Maciej Oniszczuk, prawnik z kancelarii Oniszczuk & Associates w rozmowie z portalem Money.pl.- Nie mamy sygnałów z cypryjskich banków, aby te osoby były objęte jakimiś szczególnymi ograniczeniami. Sankcje w głównej mierze dotyczą konkretnych podmiotów, dlatego przenosząc operacje na inny podmiot, łatwo je ominąć - informuje Oniszczuk.
Były szef NATO, Anders Fogh Rasmussen ostrzegł europejskich przywódców, że Władimir Putin może się nie zatrzymać na Ukrainie, a jego dalsze działania naruszą bezpieczeństwo Sojuszu Północnoatlantyckiego. Jego zdaniem Zachód nie zrobił wystarczająco dużo, by w skuteczny sposób odstraszyć Rosję.- Konfrontacja z Putinem to wybór między teraz a później, on się nie zatrzyma na Ukrainie - przekazał w wywiadzie dla Radia Wolna Europa były szef NATO Anders Fogh Rasmussen.Podczas wywiadu skupionego na rosyjskiej inwazji na Ukrainę, duński polityk podkreślił, że krytyka działań Sojuszu, która pada z ust Wołodymyra Zełeńskiego, jest w pełni uzasadniona. Były szef NATO podkreślił, że każdy z nas musi sobie uświadomić, że niebezpieczeństwo związane z rosyjską agresją jest niezwykle wysokie. Rasmussen podkreślił, że sojusznicy powinni się zaangażować, co za tym idzie, zwiększyć dostawy broni dla okupowanej Ukrainy.
Przywódca Czeczenów Ramzan Kadyrow twierdzi, że przebywa obecnie na terenie Ukrainy, w bliskiej odległości od Kijowa. Przyjaciel Władimira Putina oświadczył, że celem jego wizyty ma być spotkanie z czeczeńskimi oddziałami oblegającymi stolicę. W sieci pojawiło się nagranie, na którym Kadyrow wygraża Ukraińcom i Wołodymyrowi Zełenskiemu.Czeczeński kanał telewizyjny Grozny udostępnił w Telegramie wideo, na którym widać, jak Kadyrow w zaciemnionym pokoju dyskutował z żołnierzami czeczeńskimi o ataku, do którego doszło w okolicach Kijowa.Dokładnie nie poinformowano, w którym miejscu odbyło się to spotkanie. Agencja Reutera jednoznacznie nie potwierdziła, czy Ramzan Kadyrow znajduje się na terytorium Ukrainy. Chechen TV reports that Ramzan Kadyrov is in Ukraine with his special forces.Ukrainian intelligence agencies have stated that they are out looking for Kadyrov.Make the world a favor Ukraine! 🇺🇦pic.twitter.com/vA3fUazNl7— Visegrád 24 (@visegrad24) March 14, 2022
Minister spraw zagranicznych Ukrainy Dmytro Kułeba nie wyklucza, że w najbliższym czasie Rosja może użyć broni chemicznej. Przyznał jednocześnie, że nie spodziewa się obrony ze strony NATO, jeśli Władimir Putin zdecyduje się na ten radykalny ruch.Minister spraw zagranicznych był w niedzielę gościem amerykańskiej stacji CBS. Dmytro Kułeba przyznał, że jego zdaniem Rosja może posunąć się nawet do użycia broni chemicznej. Zaznaczył, że nie byłby to pierwszy raz, kiedy Władimir Putin sięga po zakazany arsenał.
Wojna w Ukrainie. Doradca prezydenta Ukrainy Mychajło Podolak poinformował, że wkrótce możliwe jest spotkanie Wołodymyra Zełenskiego z Władimirem Putinem. Zanim to się jednak stanie, opracowany ma zostać pakiet propozycji pokojowych. Obie strony pozostają w stałym kontakcie.Wojna w Ukrainie trwa już trzeci tydzień i nic nie wskazuje na to, by szybko się zakończyła. Choć eksperci wskazują coraz częściej, że klęska Władimira Putina już się dokonała, Rosjanie nadal próbują podbić chociażby Kijów i wysuwają groźby wobec całego Zachodu.W celu rozwiązania patowej sytuacji odbyły się już negocjacje na terenie Białorusi, a także spotkanie szefów dyplomacji zwaśnionych stron w Antalyi. Wszystko wskazuje jednak na to, że potrzebne będą uzgodnienia na najwyższych szczeblach władzy, do których coraz bliżej.
Wojna w Ukrainie. Sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy Ołeksij Daniłow poinformował w sobotę 12 marca, że od czasu wybuchu wojny w Ukrainie życie straciło już 82 ukraińskich dzieci. Tragiczny bilans inwazji rosyjskiej armii.- W wojnie w Ukrainie zginęło już 82 ukraińskich dzieci. Zginęły od kul okupantów, kul, którymi strzela Władimir Putin. To dla nas bardzo wysoka cena za to, że walczymy o swoją niepodległość - mówił Ołeksij Daniłow cytowany przez agencję Urinform.
Według danych ukraińskiego wywiadu wojskowego Władimir Putin wydał rozkaz odnoszący się do prowokacji na terenie elektrowni atomowej w Czarnobylu. Informacje przekazał Szef Głównego Zarządu Wywiadu Ministerstwa Obrony Ukrainy (GUR MO) Kyryło Budanow. W jego opinii jednym z potencjalnych scenariuszy ma być podpalenie radioaktywnych lasów okalających teren wokół elektrowni.Od ponad dwóch tygodni sytuacja tuż za naszą wschodnią granicą jest niezwykle napięta. Rosjanie za wszelką cenę chcą przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść, dlatego też dopuszczają się wielu haniebnych czynów wymierzonych w ludność cywilną. Według ukraińskiego wywiadu Władimir Putin nie cofnie się przed niczym. Świadczą o tym informacje o planach rzekomego ataku terrorystycznego na terenie elektrowni w Czarnobylu, mającego być rosyjską prowokacją. - Według posiadanej informacji Władimir Putin wydał rozkaz przygotowania aktu terrorystycznego w elektrowni jądrowej w Czarnobylu. W kontrolowanym przez wojska rosyjskie obiekcie planowane jest wywołanie katastrofy technogennej, odpowiedzialnością, za którą okupanci będą chcieli obarczyć Ukrainę – przekazał w piątek ukraiński wywiad wojskowy, publikując informację na swoim Facebooku. Teraz temat rozwinął szef instytucji, Kyryło Budanow.- Rosja wzięła na cel elektrownię atomową w Czarnobylu i przygotowuje prowokacje - przestrzega opinię publiczną szef Głównego Zarządu Wywiadu Ministerstwa Obrony Ukrainy (GUR MO).Podczas rozmowy na antenie Ukraina 24 przekazał, że jednym z potencjalnych scenariuszy ma być podpalanie radioaktywnych lasów znajdujących się wokół elektrowni. Kolejny scenariusz zakłada ostrzał artyleryjski magazynów promieniotwórczych odpadów.
Według byłego szefa Sojuszniczego Dowództwa Sił Połączonych NATO w Brunssum Hansa-Lothara Domroese, Władimir Putin nie jest w stanie osiągnąć ogłoszonego przez siebie celu wojskowego, dlatego musi zrezygnować z przejęcia całego terytorium Ukrainy. Niemiecki oficer wskazuje, że Rosja musiałby zaangażować aż 500 tysięcy swoich żołnierzy, by liczyć na zakończenie operacji na okupowanym terytorium.Mijają już ponad dwa tygodnie od rozpoczęcia rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Siły Władimira Putina nie odnoszą zakładanych sukcesów, a wręcz przeciwnie, przegrywają ze zdecydowanie bardziej zdeterminowanymi Ukraińcami. Według oficjalnych szacunków Pentagonu Rosjanie stracili aż dziesięć procent swoich zdolności bojowych. Potencjalne dane potwierdził były szef Sojuszniczego Dowództwa Sił Połączonych NATO w Brunssum, Hans Lothar Domroese. W jego opinii amerykańskie raporty mogą być odzwierciedleniem rzeczywistości i pokrywać się ze stanem rzeczywistym. - Rosyjskie wojska nie robią żadnego postępu, nawet w Donbasie wciąż toczą się ciężkie walki. Rosja nie zdołała również odnotować sukcesów w stolicy - dodał.
Wołodymyr Zełenski odniósł się do porwania przez Rosjan mera Melitopola Iwana Fedorowa. Prezydent Ukrainy skierował mocne słowa w stronę okupantów, informując, że o ich czynach dowie się opinia publiczna na całym świecie. Wcześniej ukraińskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych zaapelowało do całego świata, by ten zareagował w odpowiedni sposób na działania strony rosyjskiej. Prezydent Ukrainy postanowił jednocześnie zaapelować do matek żołnierzy armii Władimira Putina.Do dramatycznego zdarzenia doszło w piątek 11 marca na terenie Melitopola w południowo-wschodniej części Ukrainy. Rosyjscy żołnierze porwali mera Iwana Fedrorowa. Do sytuacji odniósł się Wołodymyr Zełenski, który nie oszczędzał słów, wskazując, że powyższy incydent powinien być klasyfikowany jako zbrodnia wojenna przeciwko demokracji. Prezydent Ukrainy obiecał, że zrobi wszystko, by o tej zbrodni dowiedział się cały demokratyczny świat. Chce, by działania Rosjan były kojarzone ze zbrodniczymi czynami popełnianymi przez Państwo Islamskie.- Porwanie burmistrza Melitopolu to zbrodnia wojenna przeciwko demokracji. Zapewniam, że 100 procent ludzi zamieszkujących wszystkie demokratyczne państwa będzie o tym wiedziało. Natomiast działania okupantów z Rosji będą utożsamiane z działaniami terrorystów z ISIS - podkreślił Zełenski.- Rosjanie porwali mera Melitopola - człowieka, który mężnie broni Ukrainy oraz ludzi ze swojej społeczności. Takie działanie pokazuje słabość okupantów. Nie spotkali się z żadnym wsparciem na naszej ziemi, chociaż bardzo na nie liczyli. Latami okłamywali sami siebie, że w Ukrainie na nich czekają, ale nie znaleźli kolaborantów. Dlatego przeszli do nowej formy terroru - powiedział Wołodymyr Zełenski.
Senat jednogłośnie przyjął nową ustawę o pomocy dla uchodźców z Ukrainy. Izba wyższa Parlamentu wprowadziła jednak kilka poprawek. Wykreślony został między innymi budzący mieszane uczucia przepis o tak zwanej bezkarności funkcjonariuszy publicznych i przedsiębiorców.W minioną środę Sejm uchwalił wyjątkową ustawę przewidującą specjalne rozwiązania prawne dla uchodźców, którzy znaleźli się na terytorium naszego kraju w związku z rosyjską agresją na Ukrainę. W piątek została ona jednogłośnie przyjęta przez Senat, który wprowadził jednak kilka poprawek. Uwzględniając zmiany, za jej przyjęciem głosowało 97 senatorów. Ustawa wróci teraz do Sejmu.Podczas pierwszego z piątkowych głosowań nad ustawą, została ona ponownie cofnięta do komisji, które od nowa rozpoczęły nad nią prace. Stało się tak ze względu na to, że większości nie uzyskały jednakowo wnioski o przyjęcie ustawy z poprawkami, o odrzucenie jej w całości, ani o przyjęciu jej bez poprawek.Szczególne kontrowersje wzbudziło głosowanie poprawki zakładającej m.in. wykreślenie przepisu o tzw. bezkarności urzędniczej.Ostatecznie poprawki, które zostały wprowadzone w pierwszym głosowaniu, zyskały aprobatę senatorów, zostając przegłosowane przez większość. Pozostałe poprawki głosowano osobno. Poparcie zyskała m.in. nowa poprawka dotycząca przepisów o tzw. bezkarności, z kolei jej poprzedniczka została wycofana.
Joe Biden ogłosił kolejny pakiet sankcji na Rosję w związku z krytyczną sytuacją tuż za naszą wschodnią granicą. W piątek przedstawił kolejne działania, skutecznie uderzające w tamtejszą gospodarkę. Mają one zmusić Władimira Putina do wycofania swoich sił z terenu Ukrainy. Oprócz embarga na kluczowe produkty potężnymi sankcjami zostali objęci kolejni oligarchowie. Prezydent Stanów Zjednoczonych postanowił w zdecydowany sposób zareagować na niezrozumiałą decyzję Kremla o ataku na inne suwerenne państwo.- Władimir Putin chciał wstrząsnąć fundamentem wolnego świata, ale mocno się przeliczył - to właśnie takich słów użył prezydent USA Joe Biden kilka dni temu podczas swojego orędzia o stanie państwa.Podczas piątkowej konferencji prasowej, prezydent USA ogłosił, że tamtejsza administracja nałoży na Rosję kolejny pakiet sankcji. Ma on zawierać embargo na rosyjską wódkę, owoce morza i diamenty, a także utratę statusu "klauzuli najwyższego uprzywilejowania".
Donald Tusk, będąc gościem programu "Fakty po Faktach" w TVN24, skomentował piątkowe orędzie prezydenta Andrzeja Dudy. Przewodniczący Platformy Obywatelskiej i szef Europejskiej Partii Ludowej chwalił go za wypowiedziane słowa i podkreślił, że ten bez wątpienia stanął na wysokości zadania. - Dobrze się stało, że wyszedł poza ten szablon Prawa i Sprawiedliwości i dzisiaj bez wątpienia stanął na wysokości zadania - mówił.W piątek 11 marca doszło do specjalnego posiedzenia posłów i senatorów z okazji 23. rocznicy przystąpienia Polski do NATO. W czasie spotkanie swoje orędzie wygłosił prezydent Andrzej Duda. Dodatkowo doszło do zdalnego połączenia z przywódcą Ukrainy, Wołodymyrem Zełenskim, a także szefem NATO, Jensem Stoltenbergiem.W spotkaniu wziął udział również Donald Tusk, który w skomentował wystąpienie Andrzeja Dudy, nie szczędząc mu pochwał. Szef PO podkreślił, że "było dobre". - Długo czekałem na niektóre słowa dotyczące fundamentów bezpieczeństwa Polski, czyli i NATO, i przede wszystkim Unii Europejskiej. Dobrze się stało, że prezydent - niezależnie od tego, co się czasem dzieje w jego partii - wyszedł poza ten szablon PiS-u i dzisiaj bez wątpienia stanął na wysokości zadania - przekazał Tusk.Podczas swojego wystąpienia Andrzej Duda oświadczył, że dla naszego kraju równie ważna jest obecność w NATO, jak również w strukturach Unii Europejskiej. Wszystko dlatego, że są to bo niekwestionowane fundamenty naszego bezpieczeństwa, a także "polska racja stanu".Donald Tusk podkreślił, że w obliczu niezwykle ciężkiej sytuacji tuż za naszą wschodnią granicą, spory polityczne muszą zejść na drugi plan.- W sprawie bezpieczeństwa Polski i agresji Rosji na Ukrainę wszyscy mamy poczucie niewymuszonej jedności. To było bardzo odczuwalne na tej sali - skomentował w "Faktach po Faktach" w TVN24.- Nie zniknęły podziały polityczne, nie zniknęła historia ostatnich lat, ale w obliczu tej tragedii, tego wielkiego ryzyka także dla Polski, kiedy mówimy o sprawach absolutnie fundamentalnych, ta codzienna polityka blednie - dodał były premier.