Wojna w Ukrainie trwa już ponad trzy tygodnie. BBC, powołując się na przedstawicieli zachodnich wywiadów, twierdzi, że zrozumienie stanu umysłu Władimira Putina "będzie kluczowe", aby nie dopuścić do jeszcze większej eskalacji. BBC w swoim artykule podjęło się analizy działań rosyjskiego prezydenta, próbując znaleźć odpowiedź na pytanie, co sprawia, że Władimir Putin podejmuje coraz bardziej radykalne kroki, które coraz częściej wiążą się z tragicznymi zgonami cywilów. Dziennikarze zwrócili uwagę, że przedstawiciele zachodnich wywiadów od wielu lat próbują zgłębić meandry psychiki przywódcy Rosjan, by zrozumieć jego prawdziwe intencje.
Od kiedy Wołodymyr Zełenski ogłosił rozpoczęcie naboru do legionu cudzoziemskiego, na Ukrainę przyjechało już około 20 tysięcy ochotników z różnych krajów świata. Wśród nich znajdują się m.in. wybitni weterani, którzy przyglądając się działaniom rosyjskiej armii, bez ogródek krytykują nieporadność żołnierzy Putina, wskazując liczne błędy w ich taktyce.Nie jest tajemnicą, że rosyjskie wojsko nie radzi sobie najlepiej w starciach z ukraińską armią. Według szacunków Amerykanów Rosjanie stracili od początku wojny już około 7 tysięcy swoich wojskowych, w tym wielu poważanych generałów. Szacunki Ukraińskiego Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych mówią aż o ponad 14 tysiącach ofiar po stronie agresora.Choć Ukraińcom nie można odmówić wielkiego poświęcenia i determinacji, eksperci coraz częściej wyrażają przekonanie, że klęski Rosji to wynik głównie nieporadności armii Władimira Putina.Zdanie to podziela m.in. wytrawny brytyjski snajper, który przybył na Ukrainę, by pomóc w szkoleniu cywilów zapisany do wojsk obrony terytorialnej.
Wicepremier i szefowa Ministerstwa Transportu i Łączności Iryna Wierieszczuk przekazała w rozmowie z "Ukraińską Prawdą", że nie ma mowy o kapitulacji Mariupola. Dodała, że strona ukraińska poinformowała już stronę rosyjską o swojej decyzji. Wcześniej Federacja Rosyjska postawiła Ukrainie ultimatum w sprawie dalszych działań na terenie tego miasta. W niedzielę światowe media obiegła zaskakująca informacja dotycząca rosyjskiej propozycji w sprawie Mariupola. Władimir Putin zaproponował obustronny rozejm pod pewnymi warunkami. Na postawione warunki nie przystała jednak strona ukraińska. O odrzuceniu propozycji poinformowała tamtejsza wicepremier, Iryna Wierieszczuk. W rozmowie z "Ukraińską Prawdą" podkreśliła, że nie ma mowy o kapitulacji Mariupola. Wicepremier Ukrainy przekazała "Ukraińskiej Prawdzie", że nie ma mowy o kapitulacji Mariupola i strona ukraińska poinformowała już o tym stronę rosyjską.— Łukasz Bok (@LukaszBok) March 20, 2022 Polityk dodała, że strona rosyjska została poinformowana o decyzji Kijowa. Przekazała, że Ukraina żąda, aby rosyjskie wojsko natychmiast otworzyło korytarz humanitarny dla cywilów, by mogło dojść do skoordynowanej ewakuacji z Mariupola do Zaporoża. Wierieszczuk zaznaczyła, że Ukraina poinformowała zarówno ONZ, jak i MKCK. - Teraz czekamy na reakcję społeczności międzynarodowej. To celowa manipulacja strony rosyjskiej.
Wołodymyr Zełenski złożył oficjalne pytanie do przedstawicieli Sojuszu, odnoszące się do potencjalnego przystąpienia Ukrainy w szeregi NATO. Przywódca naszych wschodnich sąsiadów ocenił również, że gdyby jego kraj znajdował się wewnątrz Paktu Północnoatlantyckiego, nie doszłoby do rosyjskiego ataku. Przekazał, że jest otwarty na dialog z Władimirem Putinem.W niedzielę prezydent Ukrainy udzielił wywiadu amerykańskiej stacji CNN. Podczas rozmowy odniósł się do potencjalnego przystąpienia jego kraju w szeregi NATO.Zełenski poinformował, że osobiście zwrócił się do Sojuszu, z prośbą, by powiedziano, czy Ukraina zostanie przyjęta do NATO. Jak się okazało, otrzymał jednoznaczną odpowiedź.- Zwracałem się do nich osobiście, żeby powiedzieli bezpośrednio, że przyjmą nas do NATO za rok, czy dwa, czy pięć, albo po prostu, żeby powiedzieli "nie". Odpowiedź była bardzo jasna: nie będziecie członkiem NATO, ale publicznie drzwi pozostaną otwarte - poinformował Zełenski.
Rosja złożyła Ukrainie propozycję dotyczącą Mariupola. Okupanci zaproponowali obustronny rozejm pod pewnymi warunkami. W sytuacji, gdy Ukraińcy zgodzą się na żądania, oznacza to kapitulację miasta bez dalszych walk.Rosjanie już od dłuższego czasu bezskutecznie szturmują Mariupol, miasto położone w południowo-wschodniej części Ukrainy. W trakcie próby przejęcia kontroli dokonują licznych zbrodni wojennych, prześladując tamtejszych cywili.W niedzielę strona rosyjska złożyła Ukraińcom propozycję dotyczącą Mariupola. W momencie, gdy obrońcy spełnią żądania Władimira Putina, Mariupol skapituluje bez dalszych walk.
Prezydent Ukrainy, Wołodymyr Zełenski poinformował, o tym, co stanie się tuż po wojnie. Polityk podkreślił, że rosyjska agresja nie załamie jego narodu, który bardzo szybko odbuduje swoją wielkość. W swoim wystąpieniu przekonywał, że Ukraina podniesie się po wszystkich ciosach.Wołodymyr Zełenski opublikował za pośrednictwem Facebooka wyjątkowy film, który został podzielony na dwie części. W pierwszej z nich podkreślił skalę zniszczeń wywołanych wojną, a także wskazał, że wielu jego rodaków zginęło w koszmarnych okolicznościach.Podkreślił, że proste słowo "było" jest aktualnie zarezerwowane dla narodu rosyjskiego. Dodał również, że Rosjanie pogrążyli jego kraj w we krwi, łzach i ciałach dzieci. Przekazał również, co w niedalekiej przyszłości czeka Ukrainę.
W niedzielę 20 marca w izraelskim parlamencie miało miejsce przemówienie Wołodymyra Zełenskiego. Ukraiński przywódca przekazał, że historia Ukraińców oraz Żydów zawsze była powiązana. W swojej wypowiedzi nawiązał do sytuacji Żydów podczas II wojny światowej. W trakcie wystąpienia padły mocne słowa.Wołodymyr Zełenski od kilkunastu dni przemawia na światowym forum, w celu nakreślenia ciężkiej sytuacji, w której znalazł się jego kraj. W niedzielę przywódca Ukrainy skierował swoje słowa do członków Knesetu, izraelskiego parlamentu. Podkreślił, że historia obu narodów jest niezwykle podobna.Zełenski zauważył, że obywatele obu państw byli ze sobą ściśle powiązani. Podkreślił, również że Ukrainę zamieszkuje spora liczba Żydów. Prezydent Ukrainy przekazał, że jego naród chce żyć i być wolny.- Chcemy żyć. Nasi sąsiedzi chcą zobaczyć nas martwymi. Bardzo trudno jest dojść do kompromisu. Nie muszę was przekonywać, jak bardzo przeplatała się nasza historia, zarówno Ukraińców, jak i Żydów. My również teraz przechodzimy przez bardzo trudny okres - zaznaczył Zełenski.
Rzeczniczka Białego Domu poinformowała w niedzielę, że już wkrótce zostanie ogłoszony szczegółowy harmonogram podróży Joe Bidena do Europy. Jen Psaki podkreśliła, że przywódca Stanów Zjednoczonych nie ma w swoich planach wizyty na terenie okupowanej Ukrainy.24 marca Joe Biden przyleci do Europy, gdzie w Brukseli weźmie udział w szczycie NATO. Jak przekazała rzecznik Białego Domu, Jen Psaki, dalszy program jego pobytu na Starym Kontynencie, zostanie opublikowany w najbliższym czasie. - Będzie koncentrował się na dalszym mobilizowaniu świata we wspieraniu Ukraińców i sprzeciwie wobec inwazji prezydenta Putina na Ukrainę - podkreśliła Psaki. Dodała, że Joe Biden nie ma planów dotyczących wyjazdu na Ukrainę.We will have additional details of @potus trip to Europe to announce later today. The trip will be focused on continuing to rally the world in support of the Ukrainian people and against President Putin’s invasion of Ukraine,but there are no plans to travel into Ukraine.— Jen Psaki (@PressSec) March 20, 2022 Przywódca Stanów Zjednoczonych otrzymał oficjalne zaproszenie od byłego prezydenta Ukrainy Petro Poroszenki. Ukraiński polityk stwierdził, że w czasie swojej europejskiej wizyty, Joe Biden powinien odwiedzić naszych wschodnich sąsiadów.
Doradca prezydenta Wołodymyra Zełenskiego poinformował, że Rosjanie nie wypełniają swoich głównych zadań na terenie Ukrainy. Wskazuje również, że okupanci używają niszczycielskiej artylerii podczas ataków na tamtejsze miasta. Mychajło Podolak poinformował również, że strona rosyjska notuje bardzo wysokie straty wśród najwyższych rangą oficerów.Brak widocznych postępów w rosyjskiej ofensywie irytuje Władimira Putina i jego generałów. Jak wskazuje strona ukraińska, agresorzy coraz częściej korzystają z zakazanej artylerii, która służy im do bombardowania tamtejszych miast. Mowa o niszczycielskich systemach Kinżał i Bastion. Doradca Wołodymyra Zełenskiego poinformował na Twitterze, że Rosja poszukuje też rezerw w ludziach. - 25. dzień wojny. Z powodu niepowodzeń dotyczących ofensywy Rosja zaczęła używać do ataków na pokojowe ukraińskie miasta niszczycielskiej artylerii: systemów Kinżał i Bastion. Rosja poszukuje też rezerw w ludziach - przekazał Mychajło Podolak.Podkreślił również, że Federacja Rosyjska chce zwrócić przeciwko Ukrainie, wszystkie państwa ODKB (Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym, której członkami, oprócz Rosji, są również Białoruś, Kazachstan, Kirgistan, Armenia, Uzbekistan i Tadżykistan).Podolak wskazał również, że Rosjanie są kompletnie nieprzygotowani do działań wojennych. Wszystko przez to, że w jej trakcie straciła ogromną ilość najwyżej rangi oficerów.- Uderzająca jest wysoka śmiertelność wśród wyższych rangą oficerów Federacji Rosyjskiej. Dotychczas zlikwidowano 6 generałów. Generał Tuszajew, Gierasimow, Kolesnikow, Suchowiecki, Mitiajew, Mordwiczew [...]. Dziesiątki pułkowników i innych oficerów. Całkowite nieprzygotowanie. Walczą przewagą liczebną i pociskami manewrującymi - wskazał doradca prezydenta Wołodymyra Zełenskiego.
Wiceszef Ministerstwa Obrony Narodowej Wojciech Skurkiewicz poinformował, że "Polska na szczycie NATO w Brukseli formalnie zgłosi propozycję misji pokojowej na Ukrainie wraz ze szczegółowym pakietem rozwiązań".Propozycję ma przedstawić w Brukseli wraz z rządem Andrzej Duda. Realizacja wspomnianej misji miałaby być możliwa "za tydzień lub za miesiąc". Przypomnijmy, że jej zapowiedź padła z ust Jarosława Kaczyńskiego podczas wizyty w Kijowie.
Rosyjski czołg ostrzelał dom opieki senioralnej w Kreminnej w obowdzie ługańskim. W ataku zginęło 56 osób, a 15 ocalałych uprowadzono i wywieziono na okupowane tereny do Swatowa na wschodzie kraju. Dostanie się do miejsca tragedii wciąż jest niemożliwe.Do tragicznego w skutkach ostrzału doszło 11 marca, jednak dopiero teraz poinformował o nim szef władz regionalnych obwodu ługańskiego Serhij Hajdaj, który udostępnił wiadomość w serwisie Telegram oraz na Facebooku.
Brytyjski dziennik "The Telegraph", powołując się na białoruskich lekarzy, podaje, że do Białoruśsi trafiło ponad 2500 ciał rosyjskich żołnierzy. Zwłoki zostały przetransportowane pod osłoną nocy, by ukryć ogromne starty, jakie ponosi armia Putina. Mieszkańcy białoruskich miasteczek nie kryją szoku.Podczas gdy Polska mierzy się z napływem ogromnej liczby uchodźców z Ukrainy, Białorusini walczą z zatorem w szpitalach i kostnicach. Wszystko dlatego, że to właśnie tam trafiać mają ciała poległych w wojnie z Ukrainą rosyjskich żołnierzy.
Radio Swaboda, powołując się na ukraiński kontrwywiad, podaje, że bojownicy z Czeczenii, którzy walczyli po rosyjskiej stronie w Ukrainie, zostali wycofani z walk 13 marca i powrócili do kraju przez Białoruś. Oddziały specjalne Ramzana Kadyrowa brały udział w konflikcie praktycznie od początku rosyjskiej inwazji, zajmując się głównie nękaniem cywilów oraz propagandą.Tzw. kadyrowcy, jak nazywa się ich od nazwiska czeczeńskiego przywódcy Ramzana Kadyrowa, nie pomogli Władimirowi Putinowi zająć Ukrainy i ponieśli ogromną klęskę, tracąc setki swoich bojowników. Z tego powodu podjęto decyzję o ich powrocie do stolicy Czeczenii, Groznego.
- Okupanci nie będą mogli dostarczać pociągami wojskowego sprzętu do naszego kraju - powiedział prezes Kolei Ukraińskich Ołeksandr Kamyszyn. Tym samym zasugerował, że białoruscy kolejarze przystali na jego prośbę i doprowadzili do antyrosyjskiego sabotażu, a połączenie kolejowe między Ukrainą a Białorusią zostało zlikwidowane.Białoruś od początku wojny w Ukrainie podejrzewana jest o zakulisowe wspieranie wojsk rosyjskich, a przynajmniej udostępnianie swojego terytorium do przeprowadzania ataków na Ukriańców. Oficjalnie jednak Alaksandr Łukaszenka zaprzecza tym tezom, twierdząc, że w jego interesie nie jest angażowanie się w jakikolwiek konflikt zbrojny.Choć dyktator jest bliskim sojusznikiem Putina, z pewnością nie można tego powiedzieć o białoruskim społeczeństwie, od lat zniewolonym przez Łukaszenkę. Z tego też powodu miało dojść do umowy między kolejarzami z Białorusi i Ukrainy, którzy zaplanowali antyrosyjski sabotaż linii kolejowych.
Wojna rosyjsko-ukraińska pochłania liczne ofiary nie tylko po stronie zaatakowanych. Wojska piechoty Sił Zbrojnych Ukrainy poinformowały o zlikwidowaniu kapitana Andrieja Palija, zastępcy dowódcy Floty Czarnomorskiej Federacji Rosyjskiej. To już kolejny wysoki rangą wojskowy, którego straciła Rosja w wyniku działań wojennych w Ukrainie.Rosjanie ponoszą kolejne, dotkliwe straty w walkach za naszą wschodnią granicą. Kremlowska propaganda przyznaje się jednak tylko do niewielkiej liczby ofiar, nazywając poległych "bohaterami" w walce z "ukraińskimi nacjonalistami". Bardziej rzetelne informacje dostarczane są więc głównie przez stronę ukraińską, która w ostatnich dniach co chwilę informuje o likwidacji wysokiego rangą wojskowego z armii Władimira Putina.
Doradca Wołodymyra Zełenskiego poinformował, że Ukraina nie stanie się państwem neutralnym. Oleksandr Arestowycz w wywiadzie dla tamtejszego Radia Swoboda przekazał, że nie ma mowy, by jego kraj nagle stał się państwem zdemilitaryzowanym.Jednym z głównych żądań strony rosyjskiej jest neutralny status Ukrainy, a także kompletna demilitaryzacja kraju. Jak się okazuje, Ukraińcy nie zamierzają przystać na taką propozycję, co w bezpośredni sposób potwierdził doradca prezydenta Wołodymyra Zełenskiego.- Nie ma mowy, by Ukraina stała się państwem zdemilitaryzowanym jak Szwecja czy Austria - zapewnił Oleksandr Arestowycz.- Każdy kraj świata zgodnie ze statutem ONZ ma prawo do samoobrony i my w Ukrainie świetnie zdajemy sobie sprawę. Zarówno naród, jak i władza, że nasze siły samoobrony muszą być samodzielne i samowystarczalne, bo na nikogo liczyć nie można. Dlatego nie ma mowy, żeby tu było państwo zdemilitaryzowane - zadeklarował.Doradca Zełenskiego nawiązał również do krajów zdemilitaryzowanych takich jak Austria, czy Szwecja. Podkreślił, że mają one "porządnych" sąsiadów, prowadzących stabilną europejską politykę. To właśnie dlatego, nie obawiają się one o bezpieczeństwo własnych granic.
Amerykańskie media zwróciły uwagę na znaczącą przemianę Jarosława Kaczyńskiego, która miała mieć miejsce w ostatnich dniach. Według dziennikarzy "New York Times" lider Prawa i Sprawiedliwości przyjął nową, aczkolwiek nieprawdopodobną rolę - orędownika europejskiej solidarności w obronie Ukrainy i wartości demokratycznych. Sobotnie wydanie popularnego "New York Times" wzbudziło niemałe emocje na polskiej scenie politycznej. Amerykański dziennik opublikował wyjątkowy materiał poświęcony Jarosławowi Kaczyńskiemu. Tamtejsi dziennikarze zauważyli znaczącą zmianę dotyczącą przywódcy Prawa i Sprawiedliwości.- Lider populistycznej partii rządzącej w Polsce przyjął nową, nieprawdopodobną rolę: orędownika europejskiej solidarności w obronie Ukrainy i wartości demokratycznych - można przeczytać w jednym z artykułów.W opinii amerykańskiego dziennika, za przemianą polskiego polityka stoi w głównej mierze ciężka sytuacja na terenie Ukrainy. "New York Times" powołuje się na ostatnią wizytę Kaczyńskiego w Kijowie, gdzie udał się wraz z premierami Polski, Czech i Słowenii.Jarosław Kaczyński podczas swojej wypowiedzi podkreślił, że Ukrainie potrzebuje misji pokojowej NATO lub szerszego układu międzynarodowego. Wskazał również, że tylko w takim przypadku, będzie ona w stanie skutecznie się bronić.
Niezwykle niepokojące wiadomości przekazał sztab generalny ukraińskiej armii. W oficjalnym komunikacie przekazano, że siły rosyjskie szykują się do natarcia z Sum w dwóch kierunkach. W południowym, na Ochtyrkę, Trościaniec oraz Połtawę, a także zachodnim, na Pryłuki oraz Kijów.Konflikt zbrojny na terenie Ukrainy trwa już 24 dzień. Według danych amerykańskiego wywiadu, strona rosyjska już od dłuższego czasu nie osiąga zamierzonych celów, co potęguje zniecierpliwienie oraz wściekłość Władimira Putina.W sobotę po południu sztab generalny ukraińskiej armii poinformował, że siły rosyjskie planują masowy szturm z miejscowości Sum w dwóch kierunkach.Ukraińcy podkreślili, że aktualnie trwa częściowa blokada miasta Czernihów na północy Ukrainy. Dodatkowo rosyjskie wojska próbują zablokować także Sumy. Wywiad przekazał, że Rosjanie nie prowadzą aktywnych działań ofensywnych, a jedynie się przegrupowują, bądź przegrupować.
Hakerzy ze słynnej grupy Anonymous przekazali informacje, że to oni stali za zakłóceniem transmisji piątkowego wystąpienia prezydenta Rosji Władimira Putina. Jej członkowie twierdzą, że to oni doprowadzili do przeciążenia serwera, przez co występ rosyjskiego dyktatora został przerwany. Podkreślili również, że będą mieć bardzo ważną wiadomość dla wszystkich Rosjan.W miniony piątek 16 marca na moskiewskim stadionie Łużniki doszło do specjalnego wystąpienia Władimira Putina, które miało miejsce z okazji ósmej rocznicy aneksji Krymu przez Rosję. W pewnym momencie transmisja z wydarzenia została przerwana, przez co przekaz rosyjskiego przywódcy nie dotarł do milionów Rosjan zasiadających przed telewizorami. Według oficjalnych informacji podanych przez Kreml, na stadionie miało znajdować się aż 200 tysięcy osób, a samo wydarzenie było transmitowane przez państwowe media.W czasie transmisji doszło jednak do niespodziewanego incydentu. Przemówienie Putina zostało przerwane. Jak się okazało, za atakiem stała słynna grupa hakerska Anonymous. Jej przedstawiciele przekazali, że doprowadzili do przeciążenia serwera, przez co zamiast wystąpienia prezydenta Rosji, w telewizji pokazywano występ muzyczny.
Pewna ukraińska babcia zgotowała rosyjskim żołnierzom prawdziwe piekło. Poczęstowała ich pasztecikami, które jak się okazało, były zatrute. Finalnie ośmiu z nich wróciło do domu w ocynkowanych trumnach - wynika z nagrania dokumentującego rozmowę żołnierza ze swoją dziewczyną. Materiał został udostępniony przez doradcę MSW Ukrainy Antona Heraszczenkę w komunikatorze Telegram.Jak się okazuje, obywatele Ukrainy walczą z okupantami na wszelkie możliwe sposoby. Taki stan rzeczy potwierdza nagranie ukazujące rozmowę rosyjskiego żołnierza z jego dziewczyną. Mężczyzna poinformował swojej sympatii, że aż ośmiu żołnierzy "pojechało do domu w ołowianych trumnach" po tym, jak ukraińska babcia poczęstowała ich pasztecikami. Nagranie zostało udostępnione w komunikatorze Telegram przez doradca MSW Ukrainy, Antona Heraszczenkę.
Platforma Obywatelska zaproponowała interesujący projekt zakładający przywrócenie powszechnego szkolenia wojskowego. Byłoby ono jednym z czołowych elementów systemu "obrony powszechnej". Propozycja została przedstawiona podczas kongresu programowego "Bezpieczna Polska" przez byłego szefa MSW, Bartłomieja Sienkiewicza. Dramatyczna sytuacja na Ukrainie wpłynęła na dyskusję odnośnie do bezpieczeństwa, a także obronności Polski. Podczas sobotniego kongresu programowego PO "Bezpieczna Polska", Bartłomiej Sienkiewicz zaproponował kilka interesujących rozwiązań, które w założeniu będą w stanie udoskonalić stan bezpieczeństwa w poszczególnych sferach życia. W czasie spotkania zaproponowano kilka koncepcji. Szef klubu senackiego KO, a także były ambasador w Kanadzie Marcin Bosacki, apelował o konieczności naprawy polskiej dyplomacji, w której niezbędne są jego zdaniem aspekty takie jak, przywrócenie profesjonalizmu oraz odpartyjnienie. Podczas swojego przemówienia, podkreślił, że w ostatnich latach odsunięto wielu znakomitych dyplomatów, którzy mieli ogromne doświadczenie międzynarodowe.- Inne państwa to widzą. Nasi przyjaciele patrzą na to z wielkim niepokojem, ale nasi przeciwnicy i wrogowie z wielkim zadowoleniem - przekonywał Bosacki.
Emerytowany generał sił lądowych USA Paul Eaton twierdzi, że NATO musi przejść do bardziej aktywnych działań i odwrócić uwagę Rosji od Ukrainy. Jednym z takich działań, miałoby być rozmieszczenie wojsk np. dywizji pancernej - wokół obwodu kaliningradzkiego.Według generała, w sytuacji, w której większość bojowych jednostek rosyjskich sił skupiona jest na Ukrainie, Zachód powinien "strategicznie" odciągnąć uwagę Kremla.- Powinniśmy zrobić coś, by wybić Putina z rytmu, żeby go czymś zaskoczyć i zaniepokoić, przejąć inicjatywę. Takim czymś mogłoby być rozmieszczenie wojsk - np. dywizji pancernej - wokół obwodu kaliningradzkiego. Chodzi o to, żeby sprawić, żeby miał się czego obawiać. Sama obecność tam wojsk uczyniłoby życie Rosjan dość nieprzyjemnym - powiedział cytowany przez Polsat News, emerytowany generał, uczestnik misji w Iraku i były doradca Hillary Clinton.Dodał także, że istnieją też inne sposoby, by to zrobić np. w obszarze cybernetycznym czy za pomocą dyplomacji - zacieśniając stosunki z przychylnymi dotąd Moskwie państwami.
Julia, która uciekała przed wojną w swoim kraju twierdzi, że została oszukana przez agenta biletowego na warszawskim Lotnisku Chopina. Sprzedawca za wejście na stronę LOT-u, wpisanie danych i wydrukowanie rezerwacji "skasował" Ukrainkę na prawie 2500 złotych. Przedstawiciele polskiego przewoźnika oraz stołecznego portu lotniczego są oburzeni. Czy ludzka chciwość ma jakieś granice?Od kilku dni docierają do naszej redakcji niepokojące sygnały o wątpliwych praktykach wobec uchodźców z Ukrainy stosowanych przez agenta biletowego Global Airline Services na Lotnisku Chopina w Warszawie. Polskie Linie Lotnicze LOT przestrzegają przed nieuczciwymi agencjami sprzedającymi bilety po zawyżonych cenach.Pani Julia, która uciekła z Ukrainy przed wojną, trafiła z granicy na warszawskie lotnisko. Chciała zakupić trzy bilety dla siebie i dwóch córek na lot do Tbilisi w Gruzji.- Mamy tam znajomych, którzy przyjmą nas za darmo na czas trwającej w moim kraju wojny - opowiada Julia w rozmowie z Goniec.pl.Wycieńczona podróżą z kraju objętego wojną trafiła na lotnisku do agenta Global Airline Services. Sprzedawca zaproponował pani Julii lot 13 marca do Gruzji dla trzech osób za 1580 dolarów. Jak opowiada w rozmowie z nami, miała przy sobie 2000 dolarów, które były wszystkim, co udało jej się zgromadzić przed ucieczką z Ukrainy.- Zapytałam, dlaczego bilety są takie drogie? W odpowiedzi usłyszałem, że wszystkie miejsca w niższych cenach się sprzedały i dostępne są tylko takie. Nie miałam wyjścia, zapłaciłam w gotówce - relacjonuje Julia.Po dotarciu do hotelu Julia postanowiła sprawdzić w internecie, ile rzeczywiście kosztują bilety PLL LOT do Gruzji. Okazało się, że były dużo tańsze niż u agenta na lotnisku. Standardem w pośrednictwie zakupu biletów lotniczych jest naliczanie przez agenta prowizji, jednak standardowo jest to kwota ok. 80 złotych za bilet. Z informacji, do których udało się dotrzeć redakcji Goniec.pl wynika, że bilety bezpośrednio w systemie LOT-u kosztowały ok. 990 dolarów. Dodatkowo pasażerka nie została poinformowana o kursie wymiany (red. bardzo niskim). Agent powinien przeliczyć cenę biletu po kursie NBP z dnia poprzedniego. Stąd tak absurdalna kwota za "usługę zakupu biletów". Co oznacza, że łącznie - licząc zaniżony kurs waluty - agent Global Airline Services naliczył 590 dolarów prowizji, czyli ok. 2500 złotych. O tyle taniej pani Julia mogła kupić bilety na swój lot do Gruzji.- Pracownicy tej firmy opłacali bilety swoimi kartami, a pobierali od Ukraińców gotówkę - opowiada w rozmowie z Goniec.pl anonimowo osoba związana z lotniskiem.
Według brytyjskiego MON-u rosyjska inwazja na terytorium Ukrainy słabnie w głównej mierze przez poważne problemy logistyczne. Skutecznie utrudniają one dostawy najpotrzebniejszych towarów, co w znaczący sposób odbija się na jakości dalszej ofensywy. Jak się okazuje, jednym z głównych problemów Rosjan w czasie ofensywy na Ukrainę są luki logistyczne. W znaczący sposób osłabiły one siłę uderzeniową okupantów, sprawiając, że siły ukraińskie mogą skutecznie kontratakować i rozbijać rosyjskie odziały.- Niechęć do manewrowania w terenie, brak kontroli nad przestrzenią powietrzną i ograniczone zdolności przerzutu uniemożliwiają Rosji skuteczne zaopatrywanie wysuniętych oddziałów nawet w podstawowe towary, takie jak żywność i paliwo. Nieustanne ukraińskie kontrataki zmuszają Rosję do przekierowania dużej liczby wojsk do obrony własnych linii zaopatrzenia. Poważnie ogranicza to potencjał ofensywny Rosji - napisano w codziennej aktualizacji wywiadowczej. Latest Defence Intelligence update on the situation in Ukraine - 17 March 2022 Find out more about the UK government's response: https://t.co/a5algmAMCg🇺🇦 #StandWithUkraine 🇺🇦 pic.twitter.com/mZIb3wyBG4— Ministry of Defence 🇬🇧 (@DefenceHQ) March 17, 2022 Dane pozyskane przez amerykański wywiad wskazują, że w ciągu trzech tygodni działań na terenie Ukrainy zginęło ponad 7000 rosyjskich żołnierzy. Podane statystyki są bezlitosne dla Władimira Putina, który decydując się na zbrojną agresję, nie przypuszczał, że odniesie aż tak dotkliwe straty.
Wołodymyr Zełenski po raz kolejny wystosował pilny apel do osób walczących po stronie Rosji. Prezydent Ukrainy zwrócił się również do wszystkich zainteresowanych udziałem w dalszej inwazji na jego kraj. Podczas nocnego przemówienia padły bardzo mocne słowa. - Nie potrzebujemy brać tysięcy jeńców, nie potrzebujemy 13 tys. zwłok rosyjskich żołnierzy. Nie chcieliśmy tej wojny, my chcemy tylko pokoju - poinformował Wołodymyr Zełenski. Przywódca naszych wschodnich sąsiadów podkreślił, że jego kraj za wszelką cenę stara się znaleźć pokojowe wyjście z tej ciężkiej sytuacji. Ukraińscy żołnierze jednocześnie "odpowiadają na każdy atak, na każde uderzenie okupanta".- Wielcy ludzie wielkiej Ukrainy. Zakończył się 22. dzień naszej walki z jedną z największych armii świata, którą zmniejszamy każdego dnia. Mamy informacje, że Rosja przyciąga ludzi z innych krajów, chcą oszukać jak największą liczbę młodych i zaciągnąć ich do służby wojskowej. My wiemy, że im to nie pomoże - rozpoczął swoje wystąpienie Zełenski.
Ukraińskie media poinformowały, że w wyniku walk w Ukrainie zginął 23-letni Georgij Dudorow. Mężczyzna był synem przyjaciela Władimira Putina i jednocześnie byłego oficera KGB. Poza nim, życie stracił również dowódca jednego z pułków. Tym samym dotkliwe straty Rosji systematycznie się powiększają.Wojska rosyjskie ponoszą kolejne porażki w walkach w Ukrainie. Choć władze tuszują doniesienia o ofiarach, strona przeciwna na bieżąco informuje o startach wroga.Według najnowszych doniesień amerykańskiego wywiadu, Rosja musiała pożegnać już ponad 7 tysięcy żołnierzy, a rannych może być nawet 21 tysięcy.Wśród tych, którzy stracili życie są nie tylko szeregowi wojskowi, ale także ważni dowódcy i osobistości powiązane z kręgami władzy, w tym syn przyjaciela samego Władimira Putina.
Analityk dezinformacji przestrzega przed publikowaniem w mediach materiałów pokazujących przemieszczanie wojsk po Polsce, które wykorzystuje rosyjska propaganda. Ostrzega też przed aktywnością informacyjną Rosji, której celem jest powrót do granic NATO sprzed 1997 roku i stłumienie antyrządowych nastrojów. Michał Marek z Centrum Badań nad Współczesnym Środowiskiem Bezpieczeństwa, autor monografii "Operacja Ukraina" i badacz dezinformacji, udzielił wywiadu portalowi WP. Wnioski, jakie wpłyną z jego wypowiedzi nie są optymistyczne i wskazują na zaciętą wojnę informacyjną, jaka rozgrywa się między Rosją a Zachodem.
Wkrótce do wojny w Ukrainie może dołączyć 40 tysięcy bojowników z Syrii. Według doniesień agencji Interfax-Ukraina, prezydent tego kraju Baszar el-Asad miał obiecać Rosji wsparcie w walkach. Eksperci twierdzą jednak, że przerzucenie tylu ludzi do Europy może być logistycznie niewykonalne dla Rosjan.Doniesienia o tym, że syryjscy bojownicy mają być wsparciem dla rosyjskich wojsk oparte są na ustaleniach ukraińskiego wywiadu wojskowego. Ten twierdzi, że rosyjska baza lotnicza Hmejmim w Syrii, wydzierżawiona w 2017 roku, została poinstruowana, by wysyłać na Ukrainę ok. 300 bojowników dziennie.- We wtorek z bazy wysłanych zostało 150 najemników, którzy mają walczyć po stronie Rosji - przekazała agencja Interfax-Ukraina.