Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Fakty > Relacja z bombardowanego Lwowa. Nasz reporter znalazł się w centrum wydarzeń
Piotr Dutka
Piotr Dutka 26.03.2022 21:24

Relacja z bombardowanego Lwowa. Nasz reporter znalazł się w centrum wydarzeń

MARION PAYET/AFP/East News
MARION PAYET/AFP/East News

W sobotnie popołudnie na obrzeżach Lwowa spadły rosyjskie rakiety. Lokalne władze poinformowały, że w wyniku działań sił rosyjskich rannych zostało pięć osób. Nasz reporter był świadkiem kilku eksplozji, które miały miejsce na wjeździe do miasta. To pierwszy bezpośredni atak na to miasto od początku wojny rosyjsko-ukraińskiej, która trwa od ponad miesiąca.

Według informacji przekazanych przez władze Lwowa w wyniku ataku rakietowego uszkodzonych zostało wiele strategicznych obiektów na terenie miasta. - W rezultacie nowych ataków rakietowych na Lwów znacznie uszkodzono obiekty infrastruktury - przekazał tamtejszy mer, Andrij Sadowy.

- Budynki mieszkalne nie ucierpiały. Trwa gaszenie pożarów. Na miejscu pracują odpowiednie służby - przekazał na telegramie Sadowy.

Szef obwodu lwowskiego, Maksym Kozycki poinformował, że w godzinach popołudniowych nastąpiły trzy duże eksplozje i że w mieście trwa alarm przeciwlotniczy. - Pozostańcie w schronach, zachowajcie spokój. Aż do oficjalnych komunikatów nie rozpowszechniajcie żadnych informacji, zdjęć ani wideo - zaapelował do mieszkańców miasta Kozycki.

Na miejscu znajdowali się nasi reporterzy, którzy byli bezpośrednimi świadkami tych druzgocących zdarzeń.

- Jako wolontariusze jechaliśmy w kierunku Lwowa, ponieważ chcieliśmy wesprzeć mieszkających tam Ukraińców. Dojechaliśmy do miasta, aczkolwiek nie dotarliśmy do ścisłego centrum, ponieważ występowało wysokie ryzyko ataku rakietowego - przekazał reporter Goniec.pl, Jan Kietliński.

Dziennikarz poinformował, że do rosyjskiego ataku doszło w ułamku sekundy

- Atak miał miejsce w chwili, gdy znajdowaliśmy się w jednym z lokalnych punktów kontrolnych. Okazywaliśmy nasze paszporty, gdy na jedno z pobliskich osiedli mieszkalnych spadła potężna rakieta. Siła uderzenia była tak duża, że aż "zadzwoniło" w uszach. Pomimo alertów o możliwym bombardowaniu, nie mogliśmy sobie wyobrazić, że Lwów może stać się celem rosyjskich ataków - zaznaczył Jan Kietliński.

- Nagle na niebie pojawił się ogromny kłąb dymu. Ludzie w ułamku sekundy wpadli w panikę i popłochu opuszczali swoje samochody - dodał reporter Goniec.pl.

- W takiej chwili, człowiek uświadamia sobie powagę sytuacji. Przerażenie spotęgował fakt, że Lwów do tej pory nie doświadczył ataków rosyjskiej artylerii. Zarówno lokalni mieszkańcy, jak i my, byliśmy przerażeni, tym co się stało - poinformował.

- Okoliczni mieszkańcy nie dowierzali, że zdecydowaliśmy się przyjechać do Lwowa w chwili, gdy na terenie Ukrainy panuje krwawa wojna. Gdy usłyszeli, że jedziemy z pomocą humanitarną, podkreślili, że do tej pory czegoś takiego (bombardowań - red.) u nich nie było.

Cały wywiad z naszym reporterem jest dostępny poniżej.

Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:

Źródło: Goniec.pl