Nie milkną echa zbrojnej inwazji Rosji na terytorium Ukrainy. Swoje zaniepokojenie zaistniałą sytuacją wyraził sekretarz generalny NATO, Jens Stoltenberg. Podkreślił, że rosyjska agresja była w pełni przemyślana, a pokój w Europie został zdruzgotany. Po nocnej agresji Rosji na Ukrainę sytuacja tuż za naszą wschodnią granicą jest niezwykle napięta. Walki trwają tak naprawdę na całym terytorium Ukrainy, z godziny na godzinę pochłaniając coraz większą liczbę ofiar. Działania strony rosyjskiej zostały mocno skrytykowane przez szefa NATO, Jensa Stoltenberga, który w mocnych słowach odniósł się do zaistniałej sytuacji. - Pokój w Europie został zdruzgotany. Mamy teraz wojnę na skalę, o której myśleliśmy, że należy do przeszłości - powiedział szef Sojuszu Północnoatlantyckiego. Podkreślił również, że inwazja na Ukrainę była planowana przez Władimira Putina już od bardzo dawna. Dodał również, że agresja została przeprowadzona z zimną krwią, a pomimo licznych kłamstw, zamiary Kremla są jasne i klarowne. Padły mocne słowa. Pokój w Europie został zdruzgotany. Stoltenberg podkreślił, że wojna na Ukrainie jest operacją na szeroką skalę. W jego opinii zdecydowana większość sądziła, że duże konflikty zbrojne to relikt niechlubnej historii. Jak ocenił, Rosja używa siły, by pisać historię na nowo. Wszystko po to, by odmówić Ukrainie jej prawa do „wolnej i niepodległej drogi”. Szef NATO podkreślił, że obowiązkiem sojuszu jest przede wszystkim ochrona jego członków. To właśnie dlatego podjęto decyzję o uruchomieniu planów obronnych. - Atak na jednego będzie traktowany jako atak na wszystkich. To jest gwarancja naszego bezpieczeństwa zbiorowego. (...) Dziś Rada Północnoatlantycka na wniosek naczelnego dowódcy sił zbrojnych NATO generała Toda Woltersa zdecydowała się uruchomić nasze plany obronne. Jest to roztropny i defensywny krok, którego celem jest ochrona państw sojuszniczych podczas tego kryzysu. Pozwoli on na rozmieszczenie sił i środków – w tym sił szybkiego reagowania – tam, gdzie są one potrzebne - wyjaśnił Stoltenberg cytowany przez tvp.info. Według przekazanych informacji nadzwyczajny szczyt szefów państw i rządów NATO odbędzie już w piątek. Wiadomo, że narada odbędzie się w trybie zdalnym.Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Ukraińska armia zestrzeliła rosyjskie samoloty i śmigłowiecWojska białoruskie również weszły na Ukrainę. Trwają ataki u zbiegu granicNagranie z samego centrum Kijowa. Rozległy się syrenyJeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]Źródło: Tvp.info.pl
Sekretarz Generalny Organizacji Narodów Zjednoczonych Antonio Guterres zabrał głos ws. agresji Rosji na Ukrainę. Zwrócił się wprost do Władimira Putina, apelując o pilne zawrócenie wojsk przez Moskwę. Sytuację skomentował już także Sekretarz Generalny NATO Jens Stoltenberg.
Parlament Ukrainy przegłosował dziś wprowadzenie stanu wyjątkowego na trzydzieści dni. Decyzja wejdzie w życie 24 lutego o północy. Stan wyjątkowy wprowadzono w związku z zagrożeniem agresją ze strony Rosji.Stan wyjątkowy obejmie wszystkie obwody kraju oprócz ługańskiego i donieckiego w Donbasie, gdzie obowiązuje szczególny reżim prawny. Decyzja parlamentu wiąże się między innymi z zakazem zgromadzeń i strajków, możliwością zaprowadzenia godziny policyjnej oraz zakazem zmiany miejsca zamieszkania przez rezerwistów i poborowych.
Po poniedziałkowym orędziu Władimira Putina napięcie na Ukrainie eskaluje. Europejczycy zastanawiają się, czy dojdzie do otwartej wojny, zapominając, że obywatele tego kraju żyją w ciągłym strachu od lat. - W Mariupolu ludzie mówią o wojnie, czuć presję, ale strzały i wybuchy już przez osiem lat spowszedniały na tyle, że życie toczy się jakby normalnie. Nie ma paniki, nie widziałem, żeby ktoś szykował się do ucieczki - mówił w rozmowie z Wirtualną Polską ojciec Marek Kowalski, paulin z Mariupola w obwodzie donieckim.Przed kilkoma dniami portal Goniec.pl rozmawiał z obywatelami Ukrainy na temat napiętej sytuacji militarnej w ich ojczyźnie. Nasi rozmówcy przyznawali zgodnie, że od 2014 roku ich rodziny żyją w ciągłym strachu i borykają się z trudnościami natury gospodarczej.
Zdaniem generała Bogusława Packa, który gościł dziś w programie Wirtualnej Polski, długofalowym celem Putina może być, niestety, dokonanie przewrotu w Kijowie. Prezydent Rosji chce obsadzić na szczytach władzy na Ukrainie prorosyjskich polityków, którzy skutecznie odsuną kraj od Zachodu i doprowadzą do jego likwidacji.Władimir Putin dokonuje kolejnych niebezpiecznych kroków i nie zamierza się cofać. Cały demokratyczny świat zastanawia się teraz, czy rosyjski prezydent zadowoli się dwoma obwodami na wschodzie Ukrainy, czy może pójdzie dalej w swoich imperialnych ambicjach.Doniesienia wywiadowcze i medialne coraz bardziej uprawdopodobniają tę drugą, niezwykle groźną dla nas wersję biegu wydarzeń. Tylko dziś Reuters informował o koncentracji rosyjskich wojsk na południu Białorusi, w sieci znaleźć też można nagranie, na którym widać liczną armię Putina tuż przy granicy rosyjsko-ukraińskiej.Wiadomo też, że przywódca Rosji wysunął nowe żądania, w których domaga się demilitaryzacji Ukrainy. Co gorsza, większego wrażenia nie robią na nim sankcje Zachodu, które w kpiący sposób wyśmiewa.Pozostała część artykułu pod materiałem wideo
Władimir Putin - według oficjalnych źródeł - miał stracić rodziców, gdy był młodym mężczyzną. Dziennikarze dotarli jednak do niemal stuletniej mieszkanki Gruzji, Wiery Nikołajewny Putiny, która twierdzi, że jest prawdziwą matką prezydenta Rosji. Staruszka twierdzi, że pożegnała się z synem, kiedy ten miał zaledwie dziesięć lat.Według oficjalnej biografii Władimir Putin przyszedł na świat 7 października 1952 roku w Leningradzie jako dziecko Marii i Władimira Putinów. Choć jego rodzice nie należeli do zamożnych, przyszły prezydent Rosji miał być rozpieszczany.
W miniony poniedziałek Władimir Putin podjął decyzje o uznaniu niepodległości separatystycznych "republik ludowych" na terenie wschodniej Ukrainy. Prezydent Rosji ogłosił to w czasie orędzia do narodu. Uwagę czujnych widzów przykuła jednak sceneria, w której polityk zdecydował się przekazać niezwykle ważne dla całego świata informacje. Internauci od razu przyjrzeli się komputerowi Putina, widocznemu na ekranie transmisji.Władimir Putin nie tylko ogłosił podpisanie dekretu o uznaniu niepodległości Donieckiej Republiki Ludowej i Ługańskiej Republiki Ludowej, ale także niedługo później polecił swoim wojskom pomóc w "utrzymaniu pokoju" na ich terenie. O swojej decyzji względem separatystycznych "republik ludowych" poinformował przed kamerami.
Wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki ocenił, że Władimir Putin "wyszedł z twarzą z kryzysu", uznając niepodległość dwóch samozwańczych republik na wschodzie Ukrainy. Na działacza PiS wylała się fala krytyki. Piotr Zgorzelski (PSL) przekonuje, że wicemarszałek "przekroczył granicę", a Krzysztof Śmiszek (Lewica) twierdzi, że Terlecki "na zawsze stracił twarz".Kontrowersyjne słowa to pokłosie poniedziałkowej decyzji Władimira Putina. W trakcie orędzia do narodu prezydent Rosji ogłosił, że uznaje niepodległość Donieckiej Republiki Ludowej i Ługańskiej Republiki Ludowej, którą kierują separatyści. Więcej na ten temat pisaliśmy tutaj.
Do sieci trafiło mrożące krew w żyłach nagranie z granicy Rosji z Ukrainą. W pasie granicznym w okolicy Biełgorodu gromadzą się rosyjskie siły militarne. Na miejscu stacjonuje co najmniej kilkanaście czołgów.Oczy całego świata zwrócone są obecnie na granicę ukraińsko-rosyjską, gdzie od kilku tygodni eskaluje konflikt. W poniedziałek prezydent Rosji Władimir Putin uznał niepodległość separatystycznych "republik ludowych" na wschodzie Ukrainy i polecił swoim wojskom "pomoc w utrzymaniu pokoju" na tych terenach.
Donald Tusk skomentował napiętą sytuację wokół Ukrainy w "Rozmowie Piaseckiego" na antenie TVN24. Jego zdaniem nie można używać terminu kryzys ukraińsko-rosyjski, ponieważ mamy do czynienia z "inwazją Rosji na Ukrainę". Lider Platformy Obywatelskiej obawia się, że to dopiero początek "galopującej wojny". W obliczu zagrożenia przedstawił trzypunktowy plan i zaapelował do Jarosława Kaczyńskiego.Środowa rozmowa to pierwszy raz od zaostrzenia sytuacji wokół Ukrainy, gdy Donald Tusk podzielił się swoimi refleksjami na ten temat. O tym, co napisał w mediach społecznościowych pisaliśmy tutaj.
We wtorek Władimir Putin wskazał kilka rozwiązań, które mogłyby okazać się kluczowe w "normalizacji stosunków z Ukrainą". Prezydent Rosji domaga się m.in. demilitaryzacji Ukrainy. Przed kamerami wspomniał także o granicach uznanych, samozwańczych republik.Wtorkowe przemówienie Władimira Putina było znacznie krótsze niż poniedziałkowe orędzie. Więcej na temat wystąpienia, które pogłębiło konflikt rosyjsko-ukraiński można przeczytać tutaj.
We wtorek wieczorem Joe Biden wygłosił przemówienie dotyczące konfliktu ukraińsko-rosyjskiego. Amerykański prezydent powiadomił o krokach, jakie w zaistniałej sytuacji zamierzają podjąć Stany Zjednoczone. Po sankcjach wobec Rosji ogłoszonych przez władze Unii Europejskiej i Wielkiej Brytanii, świat z niecierpliwością czekał na stanowisko prezydenta Stanów Zjednoczonych. Joe Biden zabiera głos Prezydent Stanów Zjednoczonych powitał się z dziennikarzami z szerokim uśmiechem na twarzy. Po krótkim przedstawieniu sytuacji dotyczącej kryzysu ukraińsko-rosyjskiego zapowiedział, że jego kraj wprowadzi sankcje, znacznie surowsze niż te, które zapowiadane były do tej pory. - Kto dał Putinowi prawo do deklarowania nowych państw na terytorium swojego sąsiada? - pytał Joe Biden w swoim wystąpieniu. Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo Działania Władimira Putina nazwał "aroganckim naruszeniem prawa międzynarodowego" i zapowiedział szereg sankcji, które dotkną rosyjską gospodarkę, ale również rosyjskich polityków i oligarchów przebywających poza granicami Rosji. - Rozpoczynając od jutra, będą wprowadzone dodatkowe sankcje wobec polityków rosyjskich oraz ich rodzin - zaznaczył prezydent i dodał, że Rosja zapłaci jeszcze wyższą cenę, jeśli zdecyduje się na kontynuowanie inwazji. Amerykanie będą bronić państw NATOJednocześnie Biden powiadomił, że kolejni amerykańscy żołnierze pojawią się na terenach państw bałtyckich (Estonii, Łotwy i Litwy), w celu wzmocnienia granic NATO. Podkreślił, że Ameryka nie ma intencji walki z Rosją, ale z pewnością będzie bronić państw sojuszu. Biden orzekł też, że Rosja z pewnością posunie się do dalszych działań na terytorium Ukrainy, również w stolicy kraju, Kijowie. - Nie mamy wątpliwości, że nie ma uzasadnienia ataku Rosji na Ukrainę. To poważne zagrożenie. Jeśli posuną się dalej, poniosą za to odpowiedzialność - ostrzegł Joe BidenPrezydent USA podkreślił, że Władimir Putin "zaatakował prawo Ukrainy do istnienia" poprzez swoje poniedziałkowe wystąpienie i twierdzenie, że kraj ten istnieje tylko dzięki sowieckiej Rosji. - Mam nadzieję, że dyplomacja wciąż jest dla nas możliwą drogą - zakończył optymistycznie swoje wystąpienie Joe Biden. Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Zakończyła się narada w BBN. Głos zabrali Andrzej Duda, Jarosław Kaczyński i Mateusz MorawieckiOrędzie Władimira Putina. Kilkukrotnie wspomniał o PolsceTragiczny wypadek na A4, nie żyją 4 osoby. W akcji służby ratowniczeJeżeli chcesz się podzielić informacjami z Twojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres [email protected]Źródło: goniec.pl
Wszystko wskazuje na to, że rosyjski prezydent nie zamierza poprzestać na Ługańskiej i Donieckiej Republice Ludowej. Armia wciąż się gromadzi. Sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg sugeruje, że Rosja wciąż planuje pełny atak na Ukrainę. Jak twierdzi, Władimir Putin złamał złożone obietnice, a jego wojska wciąż gromadzą się w rejonie.
Arabska telewizja Al Jazeera wyemitowała na swojej antenie nagranie wojsk rosyjskich rozmieszczających swój sprzęt militarny w Donbasie. Wczoraj prezydent Rosji Władymir Putin uznał niepodległość Donieckiej Republiki Ludowej i Ługańskiej Republiki Ludowej i zapowiedział, że "pomoże utrzymać pokój" na wschodniej Ukrainie.– W Kijowie rządzi teraz agresywny reżim. To oni wybrali drogę przemocy. [...] Z tego względu robię coś, co powinienem zrobić już dawno. Uznaję niepodległość Donieckiej i Ługańskiej Republiki Ludowej – oznajmił w poniedziałek, 21 lutego 2022 roku prezydent Rosji i podpisał dekret w tej sprawie.
Ministerstwo Spraw Zagranicznych opublikowało na oficjalnej stronie internetowej oświadczenie w związku z uznaniem przez Rosję tzw. Donieckiej Republiki Ludowej (DRL) i tzw. Ługańskiej Republiki Ludowej (ŁRL). Przedstawiciele resortu wyrazili solidarność z Ukrainą i zapowiedzieli podjęcie odpowiednich kroków.Ministerstwo Spraw Zagranicznych w swoim oświadczeniu stanowczo potępiło decyzję Władimira Putina o uznaniu niepodległości DRL i ŁRL. Przedstawiciele resortu - tak jak głowy państw europejskich - uznali działania polityka za odrzucenie przez stronę rosyjską porozumień mińskich.
Na Twitterze pojawiły się kolejne nagrania z separatystycznych republik. Na jednym z nich widać, jak obywatele świętują uznanie niepodległości przez prezydenta Rosji. Na placu zgromadziło się zaledwie około 10 osób.W mediach społecznościowych pojawiły się także filmiki dokumentujące ruchy rosyjskich wojsk. O tym, co obecnie dzieje się w Donieckiej Republice Ludowej można przeczytać tutaj.
NATO reaguje na słowa i działania Władimira Putina. - Rosja szuka pretekstu - powiedział Jens Stoltenberg. Prezydent Rosji wydał rozkaz "zapewnienia spokoju" w DRL i ŁRL, co wiąże się bezpośrednio z koncentracją rosyjskich wojsk w separatystycznych obwodach.- Rosja próbuje stworzyć pretekst do kolejnej inwazji na Ukrainę - przekazał sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg w specjalnym oświadczeniu, wydanym już po orędziu Władimira Putina.
Podczas wydania specjalnego TVP Info głos zabrał obecny w Mariupolu korespondent Marcin Tylicki. Dziennikarz przyznał, że od jakiegoś czasu z kierunku linii frontu słychać wybuchy. - Myśleliśmy, że to odgłosy pobliskiego portu, ale później stało się jasne, że tak nie jest - powiedział reporter w programie na żywo.Po orędziu Władimira Putina wszystkie telewizje zdecydowały się na zmianę programów i nadawanie wydań specjalnych. Na antenie TVP Info połączono się z korespondentem Marcinem Tylickim.Dziennikarz nie ukrywał, że po wystąpieniu prezydenta Rosji atmosfera stała się wyjątkowo napięta. W odległości kilku kilometrów od miejsca, gdzie znajduje się korespondent TVP Info, dało się słyszeć niepokojące dźwięki.
Na Twitterze pojawiły się nagrania, na których widać, jak rosyjskie kolumny wkraczają do Donbasu. To realizacja zapisów dekretu, który w poniedziałkowy wieczór podpisał prezydent Rosji Władimir Putin.Z każdą godziną napięcie wokół Ukrainy rośnie. Mocny głos w tej sprawie zabrał już prezydent Andrzej Duda, o czym można przeczytać w tym artykule.
Decyzją Władimira Putina Rosja uznała niepodległość Donieckiej Republiki Ludowej (DRL) i Ługańskiej Republiki Ludowej (ŁRL). Przywódca Rosji przekazał swoją decyzję w poniedziałek wieczorem, tuż po rozmowach z kanclerzem Niemiec Olafem Scholzem i prezydentem Francji Emmanuelem Macronem. Znane są szczegóły umowy.Wiadomość o tym, że Władimir Putin podpisze dekret uznający ŁRL i DRL, przekazano początkowo za pośrednictwem oficjalnej strony internetowej Kremla. Olaf Scholz i Emmanuel Macron, którzy rozmawiali z przywódcą Rosji, "wyrazili rozczarowanie takim rozwojem wydarzeń", ale wyrazili chęć kontynuowania dialogu dyplomatycznego.
Prezydent Andrzej Duda zabrał głos w sprawie coraz bardziej niepokojącej sytuacji wokół Ukrainy. Jego zdaniem poprzez uznanie niepodległości dwóch separatystycznych republik Władimir Putin podważył porządek Europy. Domaga się natychmiastowej reakcji Zachodu w postaci sankcji.Tymczasem premier Mateusz Morawiecki spotkał się z wicepremierem Jarosławem Kaczyńskim. Więcej na ten temat można przeczytać w tym artykule.
Z doniesień medialnych wynika, że Władimir Putin podjął wezwał rosyjski resort obrony do "zapewnienia pokoju" w Donieckiej Republice Ludowej i Ługańskiej Republice Ludowej. Zaledwie kilka godzin wcześniej podpisał dekret w sprawie uznania tych dwóch separatystycznych okręgów.Sytuacja wokół Ukrainy rozwija się w ekspresowym tempie. Na decyzje Władimira Putina zareagował już premier Mateusz Morawiecki, o czym pisaliśmy tutaj.
W poniedziałek wieczorem Władimir Putin podpisał dekret o uznaniu niepodległości Donieckiej Republiki Ludowej i Ługańskiej Republiki Ludowej. Podczas orędzia do narodu prezydent Rosji wspomniał także o Polsce. Przywódca przekonywał, że wyrzutnie zamontowane w naszym kraju mogą być użyte do ataku, a przyjęcie krajów bloku wschodniego do NATO było złamaniem obietnic Zachodu.Sytuacja wokół Ukraina staje się coraz bardziej napięta. Około godz. 21 rozpoczęło się posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego Ukrainy, a prezydent Wołodymyr Zełenski omówił ostatnie wydarzenia z Joe Bidenem i planuje rozmowę z Borisem Johnsonem.
Mateusz Morawiecki pilnie skomentował decyzję Władimira Putina dot. uznania niepodległości separatystycznych republik na terenie Ukrainy. Poinformował, że Rosja może spodziewać się sankcji. O swojej decyzji Władimir Putin wcześniej informował podczas prywatnych rozmów telefonicznych z przywódcami Francji i Niemiec.
Władimir Putin ogłosił uznanie niepodległości Donieckiej Republiki Ludowej i Ługańskiej Republiki Ludowej. Przed kamerami podpisał dekret w tej sprawie. W trakcie orędzia do narodu przyznał, że sytuacja w Donbasie znów jest "krytyczna". Przekonywał rodaków, że "Ukraina nigdy nie miała tradycji prawdziwego państwa" i została "stworzona przez sowiecką Rosję". Tym samym przywódca Rosji przystał na apel, który Doniecka Republika Ludowa i Ługańska Republika Ludowa wystosowały tuż przed posiedzeniem Rady Bezpieczeństwa Narodowego Rosji, nagle zwołanym przez Władimira Putina.
Rzeczniczka Białego Domu Jen Psaki poinformowała, że prezydent Joe Biden zgodzi się na spotkanie z Władimirem Putinem pod warunkiem, że do tego czasu rosyjska armia nie zaatakuje Ukrainy. Jak dodała, Stany Zjednoczone z niepokojem monitorują działania wokół rosyjsko-ukraińskiej granicy, które wskazują na przygotowania do napaści.Kryzys ukraiński sprawił, że na naszgo wschodniego sąsiada skierowane zostały oczy całego świata. Groźba potencjalnej inwazji Rosji na Ukrainę wymusiła na największych przywódcach podjęcie rozmów z prezydentem Rosji Władimirem Putinem, który wysunął całą listę żądań.W ostatnich dniach do Moskwy podróżowali więc kanclerz Niemiec i prezydent Francji, którzy podjęli wysiłki na rzecz deeskalacji konfliktu. Niewykluczone także, że wkrótce na Kremlu zagości prezydent USA Joe Biden. Jest tylko jeden warunek.
Jake Sullivan, doradca ds. bezpieczeństwa narodowego USA, ujawnił najnowsze informacje wywiadowcze, które wskazują, że Rosja planuje "skrajnie brutalny" atak na Ukrainę. Celem inwazji, która może nastąpić w ciągu najbliższych godzin lub dni, ma być "zmiażdżenie Ukraińców".Tymczasem jeszcze dzisiaj Władimir Putin ma podjąć decyzję w sprawie uznania niepodległości Donieckiej Republiki Ludowej i Ługańskiej Republiki Ludowej. Separatyści wystosowali prośbę do Kremla o wsparcie polityczne tuż przed posiedzeniem rady bezpieczeństwa narodowego, którym kieruje przywódca Rosji.
- Przebieg wydarzeń pokazuje, że obecne władze ukraińskie nie zamierzają realizować porozumień mińskich - powiedział Władimir Putin. Prezydent Rosji w mocnych słowach uderzył w Ukrainę. Padły zarzuty o podjęcie przez Kijów kolejnych kroków przeciwko Donbasowi.Najnowsze słowa Władimira Putina nie uspokajają w kwestii wyciszenia sporu na linii Rosja-Ukraina. Prezydent Rosji podczas Rady Bezpieczeństwa zadeklarował, że jego kraj i dyplomaci robili wszystko, "by pokojowo rozwiązać spór".Władimir Putin nie poprzestał tylko na tym. W mocnych słowach ocenił działania ze strony Ukrainy. - Kijów przeprowadził już dwie operacje karne przeciwko Donbasowi, teraz wszystko wskazuje na to, że rozpoczął trzecią - powiedział prezydent Rosji.