Prezydent Andrzej Duda złożył podpis pod nowelizacją ustawy o systemie oświaty, wprowadzającą kluczowe zmiany w egzaminach maturzystów i ósmoklasistów. Od roku szkolnego 2024/2025 na maturze z przedmiotu dodatkowego zostanie wprowadzony próg 30 proc. Dodatkowo egzaminy ósmoklasistów zostaną przesunięte z kwietnia na maj. Już wkrótce w życie wejdzie nowelizacja obowiązującego systemu oświaty odnoszącą się zarówno do ósmoklasistów, jak i również maturzystów. To właśnie te grupy osób czekają rewolucyjne zmiany. Zgodnie z nowymi przepisami, egzamin ósmoklasisty w roku szkolnym 2022/2023 i 2023/2024, podobnie jak w poprzednich latach, zostanie przeprowadzony na podstawie wymagań egzaminacyjnych stanowiących zawężony katalog wymagań określonych w podstawie programowej kształcenia ogólnego. Warto podkreślić, że wymagania będą ogłaszane przez w formie rozporządzenia ministra edukacji i nauki. Ministerstwo Edukacji i Nauki miało ambitne plany, by od 2025 roku wprowadzić w plan maturalny czwarty obowiązkowy egzamin z przedmiotu wybranego przez ucznia. Egzaminy maturalne w roku szkolnym 2022/2023 i 2023/2024, podobnie jak w poprzednich latach, zostanie przeprowadzony na podstawie wymagań egzaminacyjnych, które zostaną określone w rozporządzeniu.
Podczas środowej audiencji generalnej zorganizowanej w Watykanie, papież Franciszek skierował do Polaków niezwykle ważne słowa. Zaapelował do naszego narodu o odwagę w wyznawaniu ewangelicznych wartości, a także wskazał wzór świętego Andrzeja Boboli, a przede wszystkim jego męstwo w obroni wiary katolickiej. Podkreślił również, że człowiek w trakcie swojego życia staje przed niezwykle ciężkimi próbami, tym samym nawiązując zarówno do pandemii koronawirusa, jak i również aktualnej sytuacji na Ukrainie. Zwracając się do Polaków podczas cotygodniowego spotkania na placu Świętego Piotra, papież zaznaczył, że dwa dni temu wspominaliśmy świętego Andrzeja Bobolę, jezuickiego męczennika, a także jednego z patronów naszej ojczyzny. - Niech troska św. Andrzeja Boboli o jedność Kościoła oraz jego męstwo i bezkompromisowość w obronie wiary w Chrystusa dodają wam odwagi w wyznawaniu ewangelicznych wartości, zwłaszcza w obliczu pokusy światowości - podkreślił w swojej wypowiedzi.Słowa wypowiedziane przez głowę Kościoła są niezwykle interesujące. Mogą być ściśle powiązane z pomocą, którą nasz kraj zaoferował potrzebującej Ukrainie. Być może papież przestrzega Polaków, by okazywana pomoc nie była podparta jedynie chęcią światowego uznania i rozgłosu, a wychodziła prosto z serca i była bezinteresowna. W czasie katechezy Franciszek przywołał postać biblijnego Hioba, który jako świadek wiary w dramatyczny sposób ukazuje prawdę o życiu, a także niezwykle ciężkich próbach, przed którymi staje człowiek. Papież podkreślił, że niektóre „ciężary” spadają na całą społeczność, W ten sposób nawiązał do aktualnej sytuacji międzynarodowej, wojnie w Ukrainie, a także ogólnoświatowej pandemii wirusa Covid-19.
Viktor Orban złożył niezwykle nietypową deklarację. Premier Węgier zapowiedział, że jednym z jego celów jest odnowa Unii Europejskiej. Podczas swojego zaprzysiężenia podkreślił również, że jego kraj nie zablokuje sankcji unijnych wobec Rosji, jeśli nie zagrożą one ich bezpieczeństwu energetycznemu.W poniedziałek 16 maja miało miejsce oficjalne zaprzysiężenie Viktora Orbana na urząd premier Węgier. Polityk w czasie swojego wystąpienia zaskoczył wielu ekspertów, a także spore grono osób, które żywo interesują się polityką Węgier.Przemawiając w parlamencie, oznajmił, że Węgry nie zablokują sankcji unijnych wobec Rosji, jeśli nie zagrożą one ich bezpieczeństwu energetycznemu. Odniósł się również do przyszłości Węgier oraz Unii Europejskiej, wskazując, że jego kraj intensywnie szuka nowych sojuszników, by doprowadzić do odnowy UE. W swojej wypowiedzi podkreślił, że Węgry nie dlatego należą o UE, że "jest taka, jaka jest, tylko z uwagi na to, jaka mogłaby być".
Do niezwykle wstrząsającego incydentu doszło w czasie rodzinnych wakacji na hiszpańskiej Majorce. Pewien holenderski turysta chciał popisać się przed własną żoną i synkiem i skoczył z 30-metrowego klifu. Za swoją głupotę zapłacił najwyższą cenę. Moment tego zdarzenia zarejestrowała małżonka pechowego "skoczka".Nie od dziś wiadomo, że brak wyobraźni, brawura, a także głupota w czystej postaci, mogą prowadzić do wielu wstrząsających incydentów. Taki stan rzeczy w idealny sposób odzwierciedla wypadek, który został zarejestrowany za pomocą telefonu komórkowego.Pewien 31-letni Holender postanowił urozmaicić swoje rajskie wakacje o rejs łódką na wyspy Malgrats nieopodal Santa Ponsa na Majorce. Widząc okoliczne skały, zdecydował się na niezwykle niebezpieczny wyczyn.Wspiął się na 30-metrowy klif i zdecydował się skoczyć w dół. Moment jego lotu miała zarejestrować jego małżonka, która nie spodziewała się, że zwykły wybryk zakończy się w tak dramatyczny sposób.Kobieta do ostatniej chwili nie miała pojęcia, co dokładnie zamierza zrobić jej mąż. Nagrywając wszystko telefonem, patrzyła, jak mężczyzna skacze z dużej wysokości do morza. Nie sądziła, że zdoła zarejestrować jego śmierć.
Ukraiński wywiad przechwycił ogromną liczbę rosyjskich dokumentów, które jasno i wyraźnie pokazały, jak poważnym problemem dla sił Władimira Putina są braki kadrowe. Z ujawnionych danych wynika, że już na samym początku działań wojennych niemal 100 żołnierzy z 1. Armii Pancernej Rosji postanowiło się poddać i ratować swoje życie.Od początku działań wojennych na terenie Ukrainy trwa intensywna wojna informacyjna pomiędzy obiema stronami. W poniedziałek 16 maja ukraiński wywiad za pośrednictwem Facebooka opublikował przechwycone dokumenty, które dały jasny pogląd na aktualną sytuację wojsk Putina.Wynika z nich, że od rozpoczęcia działań wojennych 24 lutego do niedzieli 15 maja łączna strata samej 1. Armii Pancernej wyniosła 409 osób.- Żołnierze ukraińscy zlikwidowali 61 i ranili 209 okupantów. Tylko w pierwszych dwóch tygodniach wojny zaginęło 44 rosyjskich czołgistów - można przeczytać we wpisie ukraińskich służb.Ukraińcy zaznaczyli, że przechwycone dokumenty informują, że aż 96 żołnierzy Władimira Putina postanowiło ratować swoje życie i się poddać.- W tym samym okresie obrońcy Ukrainy zniszczyli i zajęli 308 jednostek sprzętu wojskowego Rosji - brzmi fragment komunikatu rosyjskiego wywiadu.
Sztab generalny Sił Zbrojnych Ukrainy opublikował w niedzielę 15 maja specjalny komunikat dotyczący rosyjskich strat poniesionych na okupowanym terytorium. Oficjalne dane wskazują, że zginęło ponad 27 tysięcy żołnierzy Władimira Putina. W oświadczeniu podano również, że Rosja utraciła też gigantyczną ilość sprzętu. Mowa o m.in. 1220 czołgach, a także 365 samolotach i helikopterach. Sztab Ukraińskich Sił Zbrojnych w swoim oświadczeniu podkreślił, że zebrane dane obejmują okres od czwartku 24 lutego, czyli dnia rozpoczęcia rosyjskiej inwazji aż do niedzieli 15 maja.
Sąd Rejonowy w Wyszkowie zastosował najsurowszy środek zapobiegawczy w postaci trzymiesięcznego aresztu wobec 57-letniego mieszkańca Wyszkowa podejrzanego o zabójstwo żony oraz teściowej, a także czynną napaść na funkcjonariuszy. Mężczyźnie grozi kara dożywotniego pozbawienia wolności.Jak donoszą funkcjonariusze, ta sprawa to modelowy przykład pracy policji i prokuratury, która bardzo szybko pozwoliła na wiążące ustalenia i w konsekwencji zatrzymanie osoby podejrzanej o podwójne zabójstwo. Wytypowanie podejrzanego i jego zatrzymanie było efektem prowadzonych przez wyszkowskich policjantów działań operacyjnych i dochodzeniowo-śledczych.Funkcjonariusze, poszukując sprawcy, sprawdzali każdy dostępny trop, który mógł ich doprowadzić do zabójcy dwóch kobiet. Gromadzony materiał i jego drobiazgowa analiza pozwoliły na wytypowanie podejrzanego w tej sprawie i w konsekwencji jego zatrzymanie. 57-latek w weekend usłyszał prokuratorskie zarzuty zabójstwa dwóch osób, czynnej napaści na funkcjonariuszy oraz wywieranie wpływu na czynności funkcjonariuszy groźbą bezprawną. W niedzielę, 15 maja, wyszkowski sąd na wniosek policjantów i prokuratora zastosował wobec mężczyzny najsurowszy środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania na okres 3 miesięcy.Przypomnijmy, że we wtorek rano, 10 maja, w pożarze jednego z domów jednorodzinnych przy ul. Białostockiej w Wyszkowie strażacy ujawnili zwłoki dwóch kobiet w wieki 58 i 83 lat. Wówczas wszczęto bardzo intensywne czynności związane z ustaleniem okoliczności ich śmierci. Do zadań zostali wytypowani najlepsi policjanci z Wyszkowa oraz Komendy Wojewódzkiej Policji zs. w Radomiu. Śledczy przesłuchali kilkanaście osób, zabezpieczono monitoringi, a na miejscu zdarzenia zabezpieczono ślady.Wstępne czynności wskazywały, że związek ze zdarzeniem może mieć mąż młodszej kobiety, dlatego rozpoczęto poszukiwania 57-latka, w których brało udział kilkudziesięciu policjantów, w tym specjalna grupa poszukiwawcza. Wykorzystany również został policyjny helikopter oraz drony.
Portal informacyjny "Ukrainska Pravda" poinformował o niezwykłym znalezisku na jednej z plaż w obwodzie odeskim, na południu Ukrainy. W oficjalnym komunikacie przekazano, że sztorm wyrzucił na brzeg Morza Czarnego dwie rosyjskie miny morskie. W sieci opublikowano również nagranie przedstawiające pracę saperów. Lokalne władze zaznaczyły, że znalezisko nie stanowi już żadnego zagrożenia.W wydanym oświadczeniu podkreślono, że miny zostały wyrzucone na brzeg w wyniku okazałego sztormu. Zostały one znalezione na terenie obwodu odeskiego w południowej części Ukrainy. Lokalne władze opublikowały nagranie przedstawiające znalezisko, jak również pracę saperów. Wiadomo, że ładunki zostały bezpieczne zdetonowane i nie stwarzają już bezpośredniego zagrożenia dla ludności cywilnej.- Po sztormie na brzegu w obwodzie odeskim morze wyrzuciło na brzeg dwie miny morskie przeciwnika. Specjaliści z zespołu materiałów wybuchowych Marynarki Wojennej Ukrainy usunęli i unieszkodliwili miny - podkreślił portal "Ukrainska Pravda".A naval mine was thrown ashore in #Odesa. Naval mine is a self-contained explosive device placed in water to damage or destroy surface ships or submarines. Ukrainian deminers transported the mine to a special area and destroyed it. Southern #Ukraine. #war pic.twitter.com/Xcn0aFu7zE— Save Ukrainian Souls (@galcpmedia) May 16, 2022 Władze obwodu odeskiego wydały szereg ostrzeżeń do mieszkańców, by nie wychodzili na plaże i nie kąpali się w Morzu Czarnym, a zwłaszcza nie korzystali z łódek ze względu na zagrożenie minowe, a także utrzymujące się ryzyko ostrzału rakietowego i wysadzenia rosyjskiego desantu. Warto zaznaczyć, że od początku działań wojennych na terenie Ukrainy z ukraińskich wód wypłynęła spora ilość rosyjskich min. Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że mogą one powodować znaczne zakłócenia w ruchu morskim w tym regionie.Ich odnalezienie, a przede wszystkim skuteczne unieszkodliwienie jest niezwykle trudne i czasochłonne, co oznacza, że mogą one utrudnić lub uniemożliwić dostęp do pewnych obszarów morskich.
Zbigniew Ziobro poinformował, że wydał specjalne polecenie, by sprawa zabójstwa na Nowym Świecie w Warszawie została objęta nadzorem Prokuratury Krajowej. Na antenie RMF FM odniósł się do zdarzenia, w wyniku którego zginął 29-letni mężczyzna. Jak podkreślił, nic nie wskazuje na to, by sprawcami byli obcokrajowcy.Incydent, który miał miejsce w ścisłym centrum Warszawy, wywołał niemałe poruszenie opinii publicznej w naszym kraju. Zdarzenie miało miejsce w nocy z soboty na niedzielę 8 maja na Nowym Świecie. Kilka osób, prawdopodobnie znajdujących się pod znacznym wpływem alkoholu, zaatakowało mężczyznę, wykorzystując w tym celu ostre narzędzie. Warto podkreślić, że ofiara stanęła wcześniej w obronie kobiet.W chwili obecnej prokuratura nie ujawniła zbyt wielu szczegółów tej wstrząsającej sprawy. W mediach społecznościowych rozszerzała się narracja, jakoby napastnikami mogli być obcokrajowcy. Swoje stanowisko w tej kwestii zajął również Zbigniew Ziobro.W rozmowie z RMF FM Prokurator Generalny przekazał, że z najnowszych informacji wynika, że sprawcami nie byli obcokrajowcy. Podkreślił jednak, że sytuacja może ulec zmianie, ponieważ sprawa, jak i samo dochodzenie są niezwykle dynamiczne.- Jako Prokurator Generalny wydałem polecenie, aby ta sprawa została przeniesiona do Prokuratury Okręgowej. Został powołany zespół prokuratorów. Wydałem polecenie, by objąć nadzorem prowadzenie tego postępowania przez bardzo doświadczonych prokuratorów Prokuratury Krajowej - zaznaczył Ziobro.W wywiadzie zaznaczył również, że wydał stołecznej policji wiele zaleceń, które mają się przyczynić do szybszego rozwiązania sprawy. - Jest też bardzo dobry zespół policjantów zaangażowany w tę sprawę. Wiele dowodów zostało zgromadzonych - przekazał.Prokurator Generalny dodał, że ustalenie sprawców to tylko kwestia czasu.
Profesor Krystyna Pawłowicz, sędzia Trybunału Konstytucyjnego była gościem portalu Salon24.pl. W rozmowie z dziennikarzem Sławomirem Jastrzębowskim ujawniła wiele szczegółów ze swojego życia. Opowiedziała m.in. bolesną prawdę o początkach kariery. Krystyna Pawłowicz od lat jest niezwykle zapracowana, angażując się w różne wydarzenia polityczne, a od jakiegoś czasu jest również sędzią Trybunału Konstytucyjnego. Choć wiele osób kwestionuje jej obecność w tej instytucji, bo do niedawna była ona aktywnym politykiem, Pawłowicz zdaje się tym nie przejmować.Bezkrytyczna w stosunku do siebie sędzia intensywnie zarzuca internautów kontrowersyjnymi wypowiedziami i treściami, ignorując wszystkich tych, którzy myślą inaczej od niej. Tym razem była gościem portalu Salon24.pl, gdzie rozmawiała ze znanym i cenionym dziennikarzem, Sławomirem Jastrzębowskim. W trakcie rozmowy padło wiele kontrowersyjnych tez, dotyczących zarówno osób, jak i bieżących wydarzeń, które mają miejsce w naszym kraju. W pewnym momencie sędzia Pawłowicz otrzymała pytanie o początki swojej zawodowej kariery. Z jej ust padły wyjątkowe słowa odnoszące się do jej rodziców.
Tuż po opublikowaniu w sieci nowego materiału TVP w sieci dosłownie zawrzało. Na profilu stacji na Tik Toku zamieszczono wyjątkowe nagranie, w którym zobaczyć można Katarzynę Cichopek i Macieja Kurzajewskiego. W sekcji komentarzy rozgorzała dyskusja internautów, którzy zwrócili uwagę na fakt, że para prezenterów bardzo dobrze do siebie pasuje.Już kilku tygodni rodzime media relacjonują kulisy głośnego rozwodu Katarzyny Cichopek oraz Marcina Hakiela. Choć już od jakiegoś czasu sprawa rozstania celebrytów znacząco przycichła, opinia publiczna wciąż "żyje" tą niezwykle interesującą sprawą. Szczególnie aspekt domniemanego romansu aktorki z kolegą z programu "Pytanie na śniadanie", Maciejem Kurzajewskim, wciąż budzi wiele skrajnych emocji. Fani rozbudzili swoją wyobraźnię tuż po tym, jak na oficjalnym kanale TVP na Tik Toku opublikowano wyjątkowe nagranie przedstawiające parę prezenterów. Tuż po filmikiem pojawiło się mnóstwo komentarzy, który jasno i wyraźnie wskazują, że celebryci tworzyliby zgrany duet nie tylko na antenie telewizji.Nagranie zostało opublikowane w związku z występem Krystiana Ochmana na Eurowizji, której finał będzie miał miejsce w sobotę 14 maja.
Podczas wczorajszego głosowania w sprawie wyboru szefa Narodowego Banku Polskiego doszło do niebywałych scen. Jeszcze zanim wybrano Adama Glapińskiego na drugą kadencję, opozycja domagała się przerwy w obradach i wycofania wniosku dotyczącego tej sprawy. Głos zabrał przewodniczący PO, Borys Budka, który nie gryzł się w język, określając głosowanie mianem skandalicznego. Na słowa posła szybko zareagowała Elżbieta Witek, który wyłączyła mu mikrofon.Wczorajszy dzień w polskim sejmie był niezwykle intensywny, a także obfitował w ogromną liczbę niebywałych incydentów. Obrady, jak również głosowanie nad wyborem szefa NBP nie zostały przeprowadzone w spokojnej atmosferze, ponieważ opozycja podkreślała swoje niezadowolenie niemal na każdym kroku. Jeszcze przed głosowaniami w sejmie jej przedstawiciele wystąpili z z wnioskami formalnymi o ogłoszenie przerwy i wycofanie punktu dotyczącego głosowania nad wyborem szefa NBP. Swoje zdanie w tej sprawie wygłosił przewodniczący Platformy Obywatelskiej, Borys Budka. Poseł w mocnych słowach uderzył w rząd PiS, przekonując, że to Adam Glapiński w głównej mierze odpowiada za niezwykle wysoki poziom inflacji.- To haniebny, skandaliczny wniosek - ocenił Budka. Podkreślił, że aktualny szef NBP jest odpowiedzialny za wzrost ubóstwa Polaków, a przede wszystkim nie posiada żadnych kwalifikacji, by piastować to niezwykle istotne stanowisko.- Jedyna jego kwalifikacja, to że zna prezesa PiS i melduje się na Nowogrodzkiej, gdy tego potrzebujecie. Trzeba się zastanowić, czy nie robicie tego specjalnie, by zwiększyć zyski banków - podkreślił. - Za tę fatalną politykę gospodarczą odpowiada dwóch banksterów. Jeden, który stał się premierem i drugi, którego zrobiliście najbardziej skompromitowanym - dodał Budka.
Piątek trzynastego od lat traktowany jest jako szczególnie pechowy dzień. Prawda jest taka, że niczym nie różni się on każdej innej daty. Skąd zatem wzięło się przeświadczenie, że akurat wtedy grożą nam nieszczęścia?
Aktorka Zara Phythian z filmu „Doctor Strange” i jej mąż Victor Marke zostali uznani za winnych molestowania seksualnego na nieletnich. Gwiazda Marvela zapewniała przed sądem o swojej niewinności, jednak zeznania ofiary ją pogrążyły. Aktorka znana jest, chociażby z roli jednej z fanatyczek z pierwszego filmu z serii „Doctor Strange”, w którym zagrała czarny charakter.Zara Phythian i jej mąż Victor Marke zostali uznani za winnych łącznie 32 przestępstw seksualnych wobec dzieci. Jak podaje BBC, Victorowi Marke udowodniono cztery przypadki napastowania seksualnego dziecka, którego dopuścił się na 15-latce w latach 2002-2003 oraz 14 przypadków aktów seksualnych z udziałem dziecka. Ofiara miała wówczas 14 i 15 lat. Zara Phythian została skazana za 14 przypadków molestowania dziecka.Zara Phythian podczas procesu zapewniała o swojej niewinności, jednak przysięgli nie dali wiary jej tłumaczeniom i uwierzyli zeznaniom jednej z ofiar, która opisała, jak aktorka zaprosiła dziewczynkę do wspólnej gry seksualnej, w której miał uczestniczyć również jej mąż. Ofiara opisała dokładnie tatuaż 37-letniej aktorki, który ta ma w pobliżu genitaliów, co uwiarygodniło tylko jej zeznania. Victor Marke przyznał się do kontaktów seksualnych z jedną z ofiar, ale podkreślał, że miały one miejsce, gdy ta była już pełnoletnia. Tłumaczył, że ofiara sama zaproponowała mu seks oralny.Jak podaje BBC, gwiazda Marvela, znana głównie z roli w serii „Doctor Strange” wraz z mężem zostali uznani za winnych łącznie 32 przestępstw seksualnych wobec dzieci. „Nie ma na to żadnego wytłumaczenia”
Były wyszkowski wikariusz został aresztowany pod zarzutem pedofilii. Ksiądz Łukasz R. usłyszał zarzuty przestępstw seksualnych na szkodę małoletniego poniżej 15. roku życia. Sąd w Ostrołęce zdecydował o tymczasowym aresztowaniu duchownego na 3 miesiące.Prokuratura Okręgowa w Ostrołęce poinformowała, że śledztwo w sprawie podejrzanego księdza zostało wszczęte w sierpniu ubiegłego roku. Podstawą było zawiadomienie delegata jednego z biskupów ds. ochrony dzieci i młodzieży, w którym przedstawiono jasne dowody.Przytoczone okoliczności wskazywały, że ksiądz mógł dopuścić się czynów pedofilskich.- W toku postępowania ustalono, że kapłan, który był katechetą, wykorzystywał seksualnie chłopca. Do pierwszych czynów pedofilskich doszło ponad 10 lat temu - przekazała ostrołęcka prokuratura.Do zatrzymania duchownego doszło pod koniec kwietnia bieżącego roku. Podejrzany usłyszał zarzuty przestępstw seksualnych na szkodę małoletniego poniżej 15. roku życia. Tamtejszy sąd przychylił się do wniosku prokuratury i zastosował wobec księdza karę trzymiesięcznego aresztu. Warto podkreślić, że zarzucane podejrzanemu przestępstwa grozi kara do 12 lat pozbawienia wolności. Z uwagi na charakter sprawy i dobro pokrzywdzonego prokuratura nie udziela szczegółowych informacji o postępowaniu.Ks. Łukasz R. pochodzi spod Długosiodła. Posługę w parafii św. Rodziny w Wyszkowie pełnił w latach 2010-2014. Ostatnio pracował w Zambrowie.Do sprawy odniósł się rzecznik prasowy Kurii Diecezjalnej w Łomży ks. Jan Krupka. - W odniesieniu do poruszanej w ostatnim czasie w mediach sprawy ks. Łukasza R., Kuria Diecezjalna w Łomży informuje, że po wpłynięciu w lipcu 2021 r. oskarżenia wobec tego kapłana o czyny przestępcze względem osoby małoletniej, zostały wszczęte procedury przewidziane we właściwych dokumentach Kościoła - można przeczytać na stronie diecezji.Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Rosyjska propaganda zmienia narrację. Głównym "wrogiem" nie jest już UkrainaPentagon: Rosja użyła specjalnej broni w UkrainieMatura WOS 2022. Arkusze maturalne z lat ubiegłych, przekonaj się czy zdaszŹródło: Nowy Wyszkowiak
Przyszły rok kalendarzowy nie będzie rozpieszczał przedsiębiorców. Szykuje się rekordowa podwyżka składek ZUS, które w 2023 roku uderzą nawet w milion mikroprzedsiębiorców. Jak podkreślają eksperci, takiej podwyżki jeszcze nie było.Niestety, ale nie mamy zbyt wielu dobrych informacji dla mikroprzedsiębiorców prowadzących swoje biznesy na terenie naszego kraju. Odczują oni poważny wzrost składek na ZUS, jaki czeka ich w 2023 r.Według wielu statystyk zmiany obejmą nawet milion osób, które prowadzą działalność gospodarczą, a także opłacają składki w podstawowej wysokości. W ich przypadku, zamiast obecnych 1211,28 zł miesięcznie, wysokość opłaty wyniesie aż 1398,84 zł, czyli aż o 187,56 zł więcej.Tak przytłaczający wzrost wynika w głównej mierze z faktu szalejącej inflacji, która w znaczący sposób wpływa na rodzimą gospodarkę.
Nie żyje Maria Pańczyk-Pozdziej, była senator, emerytowana dziennikarka, a także inicjatorka konkursu "Po naszymu, czyli po śląsku". Przez wiele lat była zawodowo związana z Radiem Katowice, a także autorką telewizyjnego cyklu "Sobota w Bytkowie". Miała 79 lat. O śmierci byłej senator z ramienia PO poinformowało Radio Katowice. Wieloletnia dziennikarka państwowej rozgłośni na każdym kroku propagowała Śląsk, a także tamtejszą kulturę oraz tradycję. Była organizatorką znanego konkursu "Po naszymu, czyli po śląsku". Tworzyła również interesujący cykl telewizyjny "Sobota w Bytkowie".Maria Pańczyk-Pozdziej urodziła się 10 lipca 1942 r. w Tarnowskich Górach. W 1968 r. ukończyła filologię polską na Wydziale Filologiczno-Historycznym Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Opolu.W latach 60. ubiegłego wieku pracowała jako nauczycielka w tarnogórskich szkołach. Od 1971 r. była związana z Radiem Katowice.Nie żyje Maria Pańczyk-Pozdziej. Urodzona w Tarnowskich Górach nauczycielka, dziennikarka i parlamentarzystka🖤Dla rodziny oraz przyjaciół przesyłam wyrazy najgłębszego współczucia z powodu śmierci...#spieszmy #sie #kochac #ludzi #tak #szybko #odchodza pic.twitter.com/wVm497kCWY— Barbara Dziuk (@BarbaraDziuk_) May 12, 2022 Była wielokrotnie nagradzana za swoją pracę, a także zaangażowanie w propagowanie kultury śląskiej. W 1995 otrzymała Nagrodę im. Wojciecha Korfantego przyznaną przez Związek Górnośląski.
Premier Mateusz Morawiecki zareagował na śmierć wybitnej dziennikarki i pisarki, Maryny Miklaszewskiej. W swoim wpisie na platformie Twitter podkreślił, że była niezłomnie wierna swoim ideałom i odważnie walczyła o wolną Polskę. O jej śmierci poinformował również minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński. Miała 75 lat. - Odeszła Maryna Miklaszewska, niezłomnie wierna ideałom "Solidarności", odważnie walczyła o wolną Polskę, swoje liczne talenty poświęciła Polsce; Dobro i Prawda zawsze były dla niej najważniejsze - napisał w środę późnym wieczorem na Twitterze premier Mateusz Morawiecki.Szef polskiego rządu zaznaczył, że podejmując swoje działania, nie bała się komunistycznych represji. Odeszła Maryna Miklaszewska. Niezłomnie wierna ideałom "Solidarności", odważnie walczyła o wolną Polskę. Nie bała się represji komunistycznych. Swoje liczne talenty poświęciła Polsce. Dobro i Prawda zawsze były dla niej najważniejsze. Niech spoczywa w pokoju. pic.twitter.com/ASDcLRvqgb— Mateusz Morawiecki (@MorawieckiM) May 11, 2022 Informacje na temat jej śmierci przekazał w środę wieczorem wicepremier, minister kultury Piotr Gliński.- Niespodziewana smutna wiadomość - odeszła Maryna Miklaszewska, wybitna pisarka, człowiek kultury, społeczniczka zatroskana o los Ojczyzny, współtwórczyni Kongresu Polska Wielki Projekt, szerokiej publiczności znana jako współautorka musicalu 'Metro' - podkreślił w swoim wpisie na Twitterze. Niespodziewana smutna wiadomość: odeszła Maryna Miklaszewska, wybitna pisarka, człowiek kultury, społeczniczka zatroskana o los Ojczyzny, współtwórczyni Kongresu Polska Wielki Projekt, szerokiej publiczności znana jako współautorka musicalu "Metro". RIP— Piotr Gliński (@PiotrGlinski) May 11, 2022
Głosowanie nad powołaniem Adama Glapińskiego na drugą kadencję na stanowisko prezesa Narodowego Banku Polskiego wywołało w Sejmie sporą dozę negatywnych emocji. Z takim rozwiązaniem nie zgadzają się posłowie opozycji, którzy w mocny sposób demonstrują swoje niezadowolenie. Członkini PO, Izabela Leszczyna podkreśliła, że ponowny wybór Glapińskiego na szefa NBP nie będzie błędem, a recydywą.W polskim Sejmie zawrzało, ponieważ opozycja nie chce drugiej kadencji Adama Glapińskiego jako szefa NBP. Jego kandydatura ma zostać poddana pod głosowanie w czwartek, w czasie drugiego dnia rozpoczynającego się w środę posiedzenia Sejmu.Niezadowolenie z takiego obrotu spraw wyrażają posłowie opozycji, który jasno podkreślają, że ponowny wybór Glapińskiego na to stanowisko miało fatalne konsekwencje. W szczególnie mocnych słowach wypowiedziała się posłanka PO, Izabela Leszczyna, która zaznaczyła, że takie rozwiązanie nie będzie błędem, a jawnym objawem recydywy.- Dajmy czas prezydentowi Dudzie i posłom PiS na przeczytanie ze zrozumieniem danych GUS i Eurostatu. Jasno z nich wynika, że z początkiem drożyzny mieliśmy do czynienia ponad dwa lata temu. Polska inflacja to wina fatalnej polityki prezesa Glapińskiego i premiera Morawieckiego. Na końcu dołożył się do niej Putin - wskazała Leszczyna.
W środę 11 maja w godzinach popołudniowych zbierze się kierownictwo Prawa i Sprawiedliwości, a wieczorem obędzie się wyjazdowe posiedzenie partii rządzącej. Według wielu informacji lider formacji Jarosław Kaczyński ma przedstawić wszystkim politykom szczegółowe plany na przyszłość.W opinii wielu ekspertów, jak również polityków, dzisiejsze przemówienie Jarosława Kaczyńskiego będzie niezwykle mocne, a przede wszystkim mające charakter motywacyjny. - Biorąc pod uwagę ostatnie spięcia w Zjednoczonej Prawicy, spodziewam się mocnego wystąpienia prezesa. Na pewno będzie nas mobilizował, a także podkreślał konieczność jedności w koalicji - powiedział w rozmowie z PAP jeden z polityków partii rządzącej.W swojej wypowiedzi zaznaczył, że do wyborów parlamentarnych pozostało niewiele czasu i to właśnie teraz należy z jeszcze większą mocą przystąpić do działania. - Rok szybko zleci, więc musimy się już teraz wziąć do pracy, zaktywować nasze struktury, by po raz kolejny raz wygrać - podkreślił polityk.Inny przedstawiciel partii zaznaczył, że to pierwsze od bardzo dawna wyjazdowe spotkanie partii. Dodał również, że spodziewa się, że prezes Kaczyński przedstawi wszystkim zgromadzonym szczegółowe plany działania na najbliższe miesiące.Plany Prawa i Sprawiedliwości zostały w pewnym stopniu ujawnione przez wicemarszałka Sejmu oraz szefa klubu PiS Ryszarda Terleckiego. Polityk w rozmowie z portalem wpolityce.pl poinformował, że podczas kierownictwa PiS, czyli prezydium Komitetu Politycznego, mają zostać podjęte niezwykle ważne decyzje.- W każdym razie wiadomo już, że reszta wiosny upłynie jednak pod znakiem pewnej ofensywy z naszej strony - zaznaczył Terlecki.
W sieci pojawiło się zdjęcie przedstawiające czereśnie sprzedawane w cenie 260 zł za kilogram. Opublikowana na Twitterze fotografia podzieliła internautów - wielu z nich nie mogło uwierzyć w jej prawdziwość. Wiele wskazuje na to, że to nie fejk i faktycznie ktoś zażyczył sobie ponad ćwierć tysiąca złotych za kilogram czereśni.W piątek, 6 maja, na Twitterze opublikowano zdjęcie zrobione na stoisku z warzywami (i owocami), na którym widać, że czereśnie sprzedawane są tam w cenie 260 zł za kilogram. Jedni internauci byli oburzeni wysoką ceną, inni podawali w wątpliwość autentyczność zdjęcia.Pierwsze polskie czereśnie,Po proszę dwie sztuki,Mogą być na jednym ogonku :)_________________Dobranoc 🙃🖤 pic.twitter.com/wWjd5U0D7q— Lucek™ (@lucekteam) May 6, 2022 „Pierwsze polskie czereśnie, Poproszę dwie sztuki, Mogą być na jednym ogonku" - kpił 6 maja na Twitterze użytkownik konta @lucekteam, publikując zdjęcie. Kosmicznie drogie czereśnie szybko stały się popularne w mediach. Jak sprawdził portal konkret24.pl, zdjęcie nie jest przeróbką i faktycznie ktoś zażyczył sobie 260 zł za kilogram czereśni. Skąd taka cena? Niestety, nie wiadomo, gdzie zdjęcie zostało zrobione - nie można więc zapytać sprzedawcy o powody, dla których sprzedawał owoce tak drogo.
Do dantejskich scen doszło tuż po godzinie 4 w nocy na Nowym Świecie w Warszawie. Jak ustaliły media, kilkuosobowa grupka zaatakowała mężczyznę, który miał stanąć w obronie kobiet. Niestety, ale przechodzień z ciężkimi obrażeniami ciała został przetransportowany do szpitala. Pomimo ogromnego wysiłku lekarzy, jego życia nie udało się uratować. Do przerażającego incydentu doszło w nocy z soboty na niedzielę 8 maja w centrum Warszawy. Na Nowym Świecie, na wysokości ul. Foksal grupka osób zaatakowała mężczyznę. Stołeczna policja przekazała, że do jednego z tamtejszych sklepów wszedł ranny mężczyzna, który potrzebował niezwłocznej pomocy. Na miejsce zdarzenia zadysponowano niezbędne służby ratunkowe. - Niestety mimo wysiłku lekarzy mężczyzna zmarł - przekazała Gabriela Putyra z Komendy Stołecznej Policji.
Ogólnopolski strajk kobiet, KOD Mazowsze, a także Euromaidan - Warszawa zorganizowały specjalny marsz ROSSIJA, IDI NA CH*J!, wyrażający poparcie dla Ukrainek oraz Ukraińców w dalszej walce z rosyjskim okupantem. W rocznicę zakończenia II wojny światowej, a także zwycięstwa nad faszyzmem, uczestnicy wydarzenia przejdą pod budynek rosyjskiej ambasady. Już ponad dwa miesiące trwa rosyjska agresja na terytorium okupowanej Ukrainy. Każdego dni setki Ukraińców przelewają swoją krew w imię wolności oraz suwerenności nie tylko ich kraju, ale również całej Europy.W ramach solidarności z ofiarami zbrodniczego reżimu Władimira Putina, 8 maja w Warszawie zostanie zorganizowany marsz ROSSIJA, IDI NA CH*J! Jego głównym celem jest okazanie wsparcia Ukrainkom i Ukraińcom przebywającym na terenie naszego kraju, ale również manifestacja sprzeciwu przeciw działaniom Federacji Rosyjskiej.- W rocznicę zakończenia II wojny światowej, zwycięstwa nad faszyzmem, idziemy w marszu pod ambasadę raszystów, hitlerowców zamienionych w putlerowców, żeby to właśnie im powiedzieć – że cała ich armia morderców i gwałcicieli zdechnie w błocie, a Ukraina zwycięży - można przeczytać w oświadczeniu organizatorów.Na trasie marszu mogą wystąpić utrudnienia w ruchu. Więcej informacji można znaleźć w wydarzeniu na Facebooku, a także w poniższym poście.
W sobotę wieczorem Ambasada Rosji przekazała, że polskie MSZ nie rekomenduje, by doszło do oficjalnej ceremonii złożenia kwiatów na warszawskim cmentarzu żołnierzy radzieckich, a także akcji "Nieśmiertelny Pułk" organizowanej tradycyjnie 9 maja. Swoje stanowisko w tej sprawie zabrał prezydent stolicy, Rafał Trzaskowski.W sobotę 7 maja na stronie Ambasady Federacji Rosyjskiej w Polsce opublikowano specjalny komunikat dotyczący "brak możliwości przeprowadzenia" w tradycyjny sposób, uroczystości Dnia Zwycięstwa w dniu 9 maja na terenie Warszawy. - Ambasada Federacji Rosyjskiej w Rzeczypospolitej Polskiej z głęboką przykrością informuje, że Ministerstwo Spraw Zagranicznych Rzeczypospolitej Polskiej "nie rekomendowało" przeprowadzenia ceremonii złożenia wieńców i kwiatów na Cmentarzu-Mauzoleum Żołnierzy Radzieckich w Warszawie ulokowanego na ul. Żwirki i Wigury, a także akcji "Nieśmiertelny Pułk" w dniu 9 maja 2022 r. - można przeczytać w oficjalnym oświadczeniu.Rosjanie przekazali, że strona polska powołała się na aktualną sytuację na Ukrainie, informując, że "rosyjskie ceremonie na terenie Polski są związane z rosyjską operacją specjalną na Ukrainie, a przede wszystkim sprzeczne z polskim prawem". Rodzime MSZ poinformowało, że ceremonie organizowane przez Rosjan na terenie naszego kraju mogą nawoływać do wojny napastniczej czy też propagować totalitarny ustrój.
W środę 4 maja miał miejsce pierwszy egzamin składający się na tegoroczne matury. Do testu dojrzałości przystąpiło aż 290 tysięcy absolwentów liceów ogólnokształcących, techników i szkół branżowych II stopnia, którzy musieli się zmierzyć językiem polskim na poziomie podstawowym. Nasz ekspert, Piotr Sarmini, przedstawia, jakie są poprawne odpowiedzi wszystkich zadań.Za maturzystami już pierwszy z trzech egzaminów na poziomie podstawowym. W środę punktualnie o godzinie 9.00, tysiące osób zasiadło przed arkuszami egzaminacyjnymi, inaugurując prawdziwy "maraton dojrzałości". Co niezwykle istotne, tegoroczna matura jest przeprowadzana zgodnie z nowymi wymaganiami egzaminacyjnymi, które zostały ogłoszone w grudniu 2020 roku. Mają one związek z faktem, że przez pandemię koronawirusa abiturienci przez znaczną część edukacji uczyli się zdalnie.
Premier Mateusz Morawiecki poinformował o śmierci Józefa Leśniaka, który w przeszłości był posłem na Sejm RP, a także piastował urząd Wicewojewody Małopolskiego. - Zapamiętam go na zawsze jako wspaniałego i odważnego człowieka, oddanego Polsce i Swojemu regionowi - podkreślił szef polskiego rządu.W środę 4 maja Mateusz Morawiecki przekazał smutne wiadomości dotyczące śmierci I wicewojewody małopolskiego, Józefa Leśniaka. Premier zaznaczył, że zapamięta go jako wspaniałego i odważnego człowieka. Dodał również, że zmarły był niezwykle oddany zarówno swojemu regionowi, jak i Polsce. - Z ogromnym smutkiem przyjąłem informację o śmierci Józefa Leśniaka - Posła na Sejm RP, I Wicewojewodę Małopolskiego, samorządowca. Zapamiętam go na zawsze jako wspaniałego i odważnego człowieka, oddanego Polsce i Swojemu regionowi. Niech spoczywa w pokoju - podkreślił na swoim Twitterze Mateusz Morawiecki.Józef Leśniak miał 54 lata. Od grudnia 2019 roku był II wicewojewodą małopolskim, jednak po roku został mianowany I wicewojewodą.Warto podkreślić, że był absolwentem prestiżowej uczelni Université Nancy 2, gdzie ukończył kierunek literatura współczesna. Dodatkowo ukończył Międzynarodową Szkołę Nauk Politycznych - Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach (kierunek: politologia), a także studia podyplomowe typu MBA "Zarządzanie gospodarką europejską" w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie.Słowa uznania zarówno dla jego postawy, jak i zasług wyraził wojewoda małopolski, Łukasz Kmita.
Nie żyje jeden z najbardziej cenionych, jak i najpopularniejszych agentów piłkarskich, Mino Raiola. Informacje dotyczące śmierci słynnego Włocha potwierdziła jego rodzina. - Walczył do końca z taką samą siłą, z jaką siadał do stołów, aby bronić naszych piłkarzy - można przeczytać w oficjalnym komunikacie jego najbliższych. Niezwykle smutne informacje napłynęły z Mediolanu w sobotnie popołudnie. Nie żyje Mino Raiola, czyli jeden z najbardziej wpływowych agentów piłkarskich w historii tej dyscypliny. Włoch kierował karierami takich zawodników jak Zlatan Ibrahimović, Paul Pogba, czy też Erling Haaaland. - Mino walczył do samego końca z tą samą siłą, jaką pokazywał przy stole negocjacyjnym, broniąc swoich zawodników. Jak zwykle, Mino sprawił, że byliśmy dumni i nigdy nie zdawał sobie z tego sprawy - można przeczytać w komunikacie wydanym przez rodzinę agenta. Raiola już od dłuższego czasu zmagał się z ciężką chorobą płuc. To właśnie z tego powodu przebywał w szpitalu w Mediolanie. Ostatecznie jeden z najbardziej wpływowych agentów piłkarskich na świecie zmarł w sobotę, 30 kwietnia w wieku 54 lat.- Dziękujemy każdemu za wsparcie otrzymane w tym trudnym czasie i prosimy o uszanowanie prywatności rodziny oraz przyjaciół w czasie żałoby - podkreślili członkowie rodziny agenta. W komunikacie dodano również, że misja Mino będzie kontynuowana z taką samą pasją. pic.twitter.com/xuZWBNA62N— Mino Raiola (@MinoRaiola) April 30, 2022 Informację o śmierci agenta podały też: agencja Reutera oraz serwisy największy sportowych tytułów świata, m.in. "La Gazzetta dello Sport", "Sport Bild", "Marca", "AS", czy też "L'Equipe". Dwa dni temu w mediach pojawiła się informacja o domniemanej śmierci Raioli. Jak się okazało, wiadomość została szybko zdementowana. W czwartek lekarze przyznali, że jego stan jest ciężki, aczkolwiek Włoch nadal walczy o swoje życie.
Według oficjalnym prognoz przedstawionych przez wiceministra rodziny i polityki społecznej Stanisława Szweda w 2023 roku płaca minimalna może wzrosnąć aż o 400 złotych. Polityk zaznaczył, że w głównej mierze przez wysoką inflację najniższe wynagrodzenie zostanie ustalone w dwóch terminach, od 1 stycznia, jak również od 1 lipca. Zgodnie z obowiązującymi przepisami do 15 czerwca Rada Dialogu Społecznego ma otrzymać od Rady Ministrów propozycję dotyczącą wysokości minimalnego wynagrodzenia za wykonaną pracę, jak również minimalnej stawki godzinowej.Informacje na temat potencjalnej wysokości płacy minimalnej zdradził wiceszef resortu rodziny i polityki społecznej Stanisław Szwed. Polityk przekazał, że w chwili obecnej trwają wzmożone prace nad przygotowaniem konkretnych rozwiązań w tej sprawie. Wiceminister podkreślił, że głównym czynnikiem określającym płacę minimalną jest inflacja.Wiceszef MRiPS zaznaczył również, że w przyszłym roku prognozowany jest wzrost wskaźnika cen. Dodatkowo ustala się dwa terminy zmiany wysokości minimalnego wynagrodzenia za pracę oraz minimalnej stawki godzinowej - od 1 stycznia i od 1 lipca.- Minimalne wynagrodzenie za pracę w 2023 będzie ustalone w dwóch terminach. Z naszych prognoz wynika, że w 2023 r. płaca minimalna może wzrosnąć o około 400 zł - poinformował Szwed.Warto nadmienić, że aktualne wynagrodzenie za wykonaną pracę wynosi 3010 złotych i stanowi 50,8 proc. przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej. W bieżącym roku stawka godzinowa powiązana z wysokością minimalnej pensji została ustalona na poziomie 19,70 zł.