Pracownicy "Newsweeka" ujawnili wstrząsającą prawdę ws. Tomasza Lisa. W sieci zawrzało
Ostatnie dni nie są zbyt udane dla znanego i cenionego dziennikarza Tomasza Lisa. Publicysta stanął w obliczu poważnych oskarżeń ze strony swoich byłych współpracowników, którzy na łamach Wirtualnej Polski zarzucają mu poniżanie, wulgarne, seksistowskie odzywki, a także tragiczną atmosferę w pracy. Relacje poszkodowanych dosłownie odbierają mowę, aczkolwiek sam zainteresowany „kategorycznie zaprzecza” wszystkim zarzutom i twierdzi, że publikacja WP to „zestaw półprawd”.
Nie minął miesiąc, odkąd Tomasz Lis stracił pracę w redakcji "Newsweeka", a na jaw wyszły nowe, niepokojące fakty dotyczące kulis jego odejścia z tego niezwykle popularnego medium.
24 maja, Tomasz Lis, po 10 latach bycia redaktorem naczelnym "Newsweeka", rozstał się z Ringier Axel Springer Polska. Zarząd spółki zdecydował o natychmiastowym zakończeniu współpracy z dziennikarzem, nie upubliczniając powodów tej zaskakującej decyzji. Nie ulega wątpliwości, że ceniony publicysta był jednym z ojców założycieli, jak i motorem napędowym całej redakcji.
W mediach huczało od plotek, że głównym powodem decyzji zarządu może być mobbing, a także kuriozalne zachowanie względem swoich współpracowników. Sprawą zainteresowała się redakcja Wirtualnej Polski, która nagłośniła kulisy odejścia znanego publicysty z "Newsweeka".
Dziennikarze portalu dotarli do pracowników medium, którzy byli niezadowoleni ze współpracy ze słynnym dziennikarzem. W jawny sposób skarżyli się na niewłaściwe zachowania Lisa, który miał dopuszczać się mobbingu względem swoich pracowników. Co ciekawe, na temat Tomasza Lisa wypowiedziało się kilkadziesiąt osób, które na co dzień pracują w redakcji "Newsweeka". Wszystkie z nich podkreślały, że dziennikarz zachowywał się poniżej wszelkiej krytyki, tworząc toksyczne warunki pracy.
„Nie podoba się, to wypier****”
WP ustaliło, że poszkodowani pracownicy mieli zgłaszać negatywne zachowania Tomasza Lisa do „właściwych komórek firmy”. Ich relacje nie przynosiły odpowiednich rezultatów, aż do wyżej wspomnianej daty, kiedy to naczelny pożegnał się ze swoim stanowiskiem.
Co niezwykle niepokojące, pierwsze potwierdzone zgłoszenie dotyczące zachowania Tomasza Lisa ma pochodzić z 2018 roku. W treści skargi zawarto, że naczelny wyśmiewa się z wyglądu oraz ubioru jednego z dziennikarzy, stosując przy tym kuriozalne porównania.
Wraz z upływem lat zachowanie Tomasza Lisa stawało się coraz bardziej wstrząsające, a on sam czuł się bezkarny. Świadczy o tym mnogość pism, które były wysyłane do zarządu spółki. Biorąc pod uwagę wszelkie okoliczności, a także relacje "ofiar" Tomasza Lisa, jest to człowiek niezwykle mściwy, który jest w stanie zaszkodzić każdemu, kto stanie na jego drodze. Idealnym przykładem może być pewien starszy dziennikarz, który po zastrzeżeniu, że czuje się mobbingowany, został usunięty z redakcji.
- To było mnóstwo drobnych rzeczy, które składały się w całość, nieprzyjemną atmosferę przesiąkniętą chamstwem - relacjonował w rozmowie z WP poszkodowany dziennikarz.
Pracownicy notorycznie skarżyli się na poranne kolegia, a szczególnie, gdy Tomasz Lis był w dobrym nastroju. Wówczas poziom jego intelektu zjeżdżał poniższej wszelkiej krytyki, a on sam opowiadał wstrząsające żarty, które redaktorzy określali mianem "świńskich". Wskazują również, że były przepełnione seksualnymi odniesieniami o gejach. Z kolei, gdy znajdował się w złym nastroju, miał wulgarnie krytykować wszystkie zgłaszane tematy.
- Często po rozmowie z szefem z trudem powstrzymywałam łzy. Albo płakałam. Raz na szczególnie okropnym kolegium miałam atak paniki, ale bałam się prosić o pomoc, więc wyszłam z sali. Zajęła się mną koleżanka z sekretariatu - zdradziła w rozmowie z WP jedna z mobbingowanych pracownic.
Tomasz Lis zareagował na publikacje Wirtualnej Polski. "To zestaw półprawd"
Sam zainteresowany w stanowczy sposób zaprzeczył wszelkim oskarżeniom o mobbing. W swoim wyjaśnieniu zaznaczył, że jego rola naczelnego redakcji zmuszała go do przedstawiania konstruktywnej krytyki, aczkolwiek w jego ocenie zawsze była ona wyrażona w sposób kulturalny, a przede wszystkim miała na celu dobro odbiorców "Newsweeka".
- Żadne wyszydzanie wyglądu czy ubioru nie miało miejsca, bo - poza wszystkim - są to kwestie, które zupełnie mnie nie interesują. Równie kategorycznie zaprzeczam, by dochodziło do gnębienia, prześladowania czy zastraszania kogokolwiek - poinformował dziennikarz.
- Uważam, że nigdy nie naruszałem niczyich psychicznych i fizycznych granic oraz niczyjej strefy komfortu. Nie komentowałem wyglądu lub ubioru - podsumował Tomasz Lis.
Artykuły polecane przez Goniec.pl:
Agresywny mężczyzna zaatakował posłankę Filiks na ulicy. Skandaliczna interwencja policji
Dziecko stanęło na ołtarzu podczas mszy świętej. Zaskakująca reakcja księży
Szczecin. Tragiczna śmierć 1,5-rocznego dziecka w aucie. Prokuratura wszczęła postępowanie
Źródło: Wirtualna Polska / Goniec.pl