Tuż przed Polsat SuperHit Festiwal 2022 Kayah w niezwykle wulgarny sposób zwróciła się do reporterów zgromadzonych przed sceną. Jej bezczelna odzywka oburzyła opinię publiczną, jak również organizatorów wydarzenia. Wiadomo, że gwiazda poniosła konsekwencje swojego chamskiego zachowania. Czy więcej już nie postąpi w ten sposób?Niestandardowe zachowanie do domena wielu znanych gwiazd estrady. Niestety, ale spora część z nich myli ekstrawagancje z chamstwem, prokurując wiele nieprzyjemnych sytuacji. Tak było w przypadku Kayah, która tuż przed festiwalem w Sopocie popisała się chamstwem w czystej postaci.
Premier Mateusz Morawiecki za pośrednictwem swoich mediów społecznościowych opublikował emocjonalny wpis o swojej mamie. Szef polskiego rządu w kilku słowach wyraził swoją miłość oraz szacunek dla swojej rodzicielki z okazji jej 92 urodzin. Premier od wielu lat jest w głównej mierze kojarzony z osobą swojego ojca, zmarłego w 2019 roku Kornela Morawieckiego, który był jednym z najpopularniejszych działaczy opozycji w czasach PRL. Zdecydowanie mniejsza uwaga mediów skupia się na mamie szefa polskiego rządu, Jadwidze. Mimo wszystko kilka dni przed Dniem Matki zrobiło się o niej głośno. Wszystko z powodu emocjonalnego wpisu zamieszczonego przez premiera w mediach społecznościowych.Mateusz Morawiecki postanowił podkreślić niezwykłą rolę swojej mamy w jego życiu. W dniu 92 urodzin swojej rodzicielki opublikował emocjonalny wpis na Facebooku.
Andrzej Duda przebywa w niedzielę z niezwykle ważną wizytą w Kijowie. Polski polityk został przywitany niezwykle ciepło, a jego przemówienie zostało nagrodzone gromkimi oklaskami. Prezydent spotkał się również z Wołodymyrem Zełeńskim, który zapowiedział nadanie wszystkim Polakom specjalnego statusu w Ukrainie.Już na samym początku przemówienia, Andrzej Duda został przywitany przez ukraińskich parlamentarzystów owacjami na stojąco. W trakcie swojego wystąpienia podkreślił, że zbrodnicze działania Rosji są skierowane przeciwko suwerennemu narodowi.- Tylko Ukraina ma prawo decydować o swojej przyszłości - mówił w ukraińskim parlamencie polski prezydent. Warto podkreślić, że Andrzej Duda jest pierwszym zagranicznym przywódcą, który wygłosił swoje przemówienie na forum Rady Najwyższej Ukrainy.Prezydent RP @AndrzejDuda przywitany owacją na stojąco w Radzie Najwyższej Ukrainy. pic.twitter.com/TwDVSzBy43— Kancelaria Prezydenta (@prezydentpl) May 22, 2022 Jest to druga wizyta polskiego prezydenta na terenie okupowanej Ukrainy, od czasu rozpoczęcia wojny. Andrzej Duda przebywał ostatnio na Ukrainie w połowie kwietnia. Wraz z prezydentami Litwy, Łotwy i Estonii odwiedził wyzwoloną Buczę, Irpień i Borodziankę, które zostały kompletnie zniszczone przez rosyjskich okupantów.Prezydent Andrzej Duda podkreślał, że widział okrucieństwo Rosjan. Dodał, że odwiedził Ukrainę również przed bestialskim atakiem Rosji. W ten sposób chciał wesprzeć sąsiadów i podkreślić, że Polska nigdy nie zostawi Ukrainy samej.- Na własne oczy widziałem cierpienie, ból, zburzone domy, niewyobrażalną tragedię Waszego narodu. Wiem jakich zbrodni dopuścili się rosyjscy najeźdźcy, którzy muszą za to odpowiedzieć - zaznaczył. Polski polityk podziękował również za zaproszenie do ukraińskiego parlamentu.- To wielki przywilej i wyróżnienie. Traktuję go jako gest przyjaźni wobec Polski i Polaków, dziękuję wam, przyjaciele - wskazał Duda.Dodał, że każdy Ukrainiec, który znajduje się na terenie Polski, jest mile widziany. - Wasi bliscy, te miliony ludzi, którzy wyjechali z Ukrainy, nie są w naszym kraju uchodźcami, są naszymi gośćmi. Zapewniam Was, że kiedy tak dzielnie walczycie, oni są w polskich domach bezpieczni - podkreślił polski prezydent.
Śląska policja przekazała niezwykle smutną informację. Po ciężkiej chorobie, w wieku zaledwie 38 lat zmarł sierż. szt. Grzegorz Czech. Był policjantem Samodzielnego Pododdziału Prewencji Policji w Bielsku-Białej. Mężczyzna pozostawił żonę i osierocił dwoje dzieci.Żałoba w całym województwie, nie żyje policjant. Sierż. szt. Grzegorz Czech miał zaledwie 38 lat. - Odchodząc tak wcześnie, pozostawił pogrążoną w smutku żonę, dwóch synów oraz bliskich i przyjaciół - można przeczytać w oficjalnym oświadczeniu śląskiej policji. Funkcjonariusz zmarł w piątek 20 maja, tuż przed południem. W ramach żałoby oficjalna strona internetowa śląskiego garnizonu zmieniła barwy na czarno-białe.
Agencje Interfax oraz Reuters poinformowały, że rosyjskie wojsko miało uderzyć w dostawy broni, które zostały przekazane zarówno przez USA, jak i Unię Europejską. Sprzęt miał być składowany na terenie obwodu żytomierskiego. Do ataku miały posłużyć nowoczesne pociski Kalibr.Informacje na temat ataku sił Putina jako pierwsza przekazała rosyjska agencja Interfax, powołując się na słowa rzecznika MON Rosji. Jakiś czas później podobny przekaz udostępniła słynna agencja Reuters.Warto podkreślić, informacje nie zostały oficjalne potwierdzone przez ukraińską administrację. Według rosyjskich przekazów broń została zniszczona za pomocą pocisków Kalibr, które wystrzelono z morza w stronę obwodu żytomierskiego. To właśnie tam Ukraińcy odbierali dostawę broni. Ładunek miał pochodzić z USA i Unii Europejskiej. Warto zaznaczyć, że w ostatnim czasie Rosjanie wielokrotnie grozili, że dostawy broni dla Ukrainy z Zachodu będą takim samym celem ostrzałów jak pozycje Ukraińców.
Do nietypowej sytuacji doszło w czasie wideokonferencji pomiędzy Władimirem Putinem a gubernatorem obwodu kaliningradzkiego Antonem Alichanowem. Regionalny urzędnik stwierdził, że sytuacja gospodarcza w jego regionie jest niezwykle trudna. Taki stan rzeczy tłumaczył trwającą wojną w Ukrainie. Władimir Putin nie wytrzymał i nie zwlekał z odpowiedzią.W piątek 20 maja miała miejsce specjalna wideokonferencja pomiędzy Władimirem Putinem a gubernatorem obwodu kaliningradzkiego Antonem Alichanowem. Rozmowa była transmitowana na antenie propagandowej telewizji Rossija24. W jej trakcie urzędnik w otwarty sposób skarżył się na trudną sytuację ekonomiczno-gospodarczą, która ma miejsce na terenie jego obwodu. Po stronie palących problemów wskazał brak gazu, a także poprosił Władimira Putina o rozwiązanie kwestii rozbudowy kompleksu drogowo-kolejowego na przeprawie promowej na linii Bałtyjsk do Ust-Ługa.Szef obwodu kaliningradzkiego nie gryzł się w język i będąc na antenie telewizji, wyznał, że na zarządzanym przez niego obszarze występuje zjawisko poważnej zapaści gospodarczej. W czasie rozmowy z Putinem podkreślił, że jedną z głównych przyczyn takiego stanu rzeczy jest wojna na terytorium Ukrainy.
Z powodu porywistych wiatrów, a także gwałtownych burz, które przeszły nad Polską, głównie w zachodniej części kraju straż pożarna musiała interweniować ponad 260 razy. W opinii rzecznika PSP, noc z piątku na sobotę była względnie spokojna, ponieważ zapowiadało się znacznie gorzej. W niektórych rejonach naszego kraju pojawiły się ostrzeżenia przed burzami nawet trzeciego stopnia. Rzecznik prasowy komendanta głównego Państwowej Straży Pożarnej bryg. Karol Kierzkowski przekazał oficjalne statystyki dotyczące interwencji strażaków, które miały miejsce na terenie całego kraju.- Ponad 260 razy interweniowali strażacy w związku z burzami. To prawie nic w skali kraju. Można powiedzieć, że było spokojnie, bo zapowiadało się dużo gorzej. W niektórych rejonach pojawiły się wczoraj ostrzeżenia przed burzami nawet trzeciego stopnia - zaznaczył.Rzecznik dodał również, że obyło się bez poważniejszych zdarzeń, w których ludzkie życie zostało poważnie narażone. - Głównie to połamane drzewa i gałęzie. Nie ma informacji o osobach poszkodowanych w wyniku burz - podkreślił.Najwięcej interwencji miało miejsce w województwie lubuskim, szczególnie w jego południowej części. Straż szczególnie często interweniowała również w województwach śląskim, wielkopolskim i zachodniopomorskim.Rzecznik PSP podkreślił, że jeszcze dziś strażacy będą usuwać skutki gwałtownych wichur, które przeszły minionej nocy nad polskim niebem. Tylko w samym Gdańsku straż pożarna interweniowała aż 50 razy. Zgłoszenia dotyczyły w głównej mierze połamanych gałęzi, powalonych drzew, a także uszkodzonych dachów.🚨#PILNE ilość interwencji w związku z #ostrzeżenia.mi @IMGWmeteo:➡️21.05.22 g.00:01-5️⃣0️⃣interwencji,➡️brak poszkodowanych oraz ofiar śmiertelnych,➡️połamane gałęzie, powalone drzewa, uszkodzone dachy@remizapl @RadioGdansk @tvp_3 @RadioGdansk @RadioKierowcow— KW PSP Gdańsk (@KW_PSP_GDANSK) May 21, 2022
Ukraińska rzeczniczka praw człowieka, Ludmiła Denisowa poinformowała o licznych zbrodniach popełnianych przez rosyjskich żołnierzy. Podkreśliła, że ich okrucieństwo nie zna granic. Dodała, że każdego dnia zgłaszane są akty przemocy seksualnej. Ofiarami Rosjan są w głównej mierze dzieci gwałcone na oczach matek, kobiety, a także seniorzy.Wojna na terenie Ukrainy trwa już od niemal trzech miesięcy. Każdego dnia światowe media informują o kolejnych bestialskich czynach rosyjskich żołnierzy. Niezwykle wstrząsające szczegóły dotyczące ich działań przekazała ukraińska rzeczniczka praw człowieka, Ludmiła Denisowa. - Okrucieństwa rosyjskich żołnierzy nie znają granic - przekazała rzeczniczka za pośrednictwem swoich mediów społecznościowych.Podkreśliła, że w środę 18 maja, tylko w czasie jednej godziny aż 10 osób złożyło oficjalne zawiadomienie w sprawie przemocy seksualnej. Zdecydowaną większość stanowiły osoby nieletnie, z czego dwa zgłoszenia dotyczyły 10-letnich chłopców.Ludmyła Denisowa poinformowała na swoim Facebooku, że telefoniczna linia pomocy psychologicznej każdego dnia otrzymuje sporą liczbę zgłoszeń o gwałtach, których dopuszczają się rosyjski żołnierze na kobietach i dzieciach.
Andrzej Duda może pokrzyżować plany PiS? Takie pytanie już od jakiegoś czasu pojawia się w polskich mediach. Odnosi się ono bezpośrednio do planów Prawa i Sprawiedliwości dotyczących zmiany w ordynacji wyborczej. Politycy partii rządzącej nie potwierdzają takich informacji, aczkolwiek przyznają, że trwają rozmowy w tej sprawie. Jak się okazuje, główną przeszkodą w realizacji planu może być osoba prezydenta.Kilka dni temu w polskich mediach pojawiły się pierwsze doniesienia, że Prawo i Sprawiedliwość zamierza zmienić ordynację wyborczą do parlamentu. Pomimo faktu, że oficjalne propozycje nie zostały ujawnione, żaden z polityków partii rządzącej nie zdementował udostępnionych informacji.Lider Republikanów Adam Bielan na antenie Polsat News przekazał, że temat zmian w ordynacji wyborczej istnieje, aczkolwiek żadne decyzje w tej kwestii jeszcze nie zapadły. Medialnych doniesień nie komentują również przedstawiciele Prawa i Sprawiedliwości. Jak podkreśla Wirtualna Polska, najnowsze zmiany mogą polegać na wprowadzeniu trójmandatowych okręgów do Senatu w miejsce jednomandatowych. Zmiany miałby odnosić się również do Sejmu. PiS chciałoby zwiększyć liczbę okręgów wyborczych z 41 do 100. W tym wypadku część okręgów wybierałaby jednego posła, a część - kilku. Głównym założeniem takiej zmiany miałoby być marginalizowanie mniejszych ugrupowań, a także uzyskanie przez PiS większej liczby mandatów. Z kolei w przypadku Senatu, skutecznie rozbiłoby aktualny pakt opozycyjny.
Prezydent Andrzej Duda podpisał nowelizację ustawy o pomocy obywatelom Ukrainy w związku z konfliktem zbrojnym, który ma miejsce na terytorium tego państwa. Zmiany odnoszą się również ustawy o informatyzacji działalności podmiotów realizujących działania publiczne.W piątek, 20 maja prezydent RP Andrzej Duda złożył swój podpis pod nowelą ustawy o pomocy obywatelom Ukrainy. Ustawa przewiduje utworzenie specjalnego systemu teleinformatycznego służącego do ułatwienia nawiązywania kontaktów między pracodawcami a poszukującymi pracy obywatelami Ukrainy, o których mowa w art. 22 ust. 1 ustawy z dnia 12 marca 2022 r. o pomocy obywatelom Ukrainy w związku z konfliktem zbrojnym na terytorium tego państwa. Odnosi się ona do obywateli tego państwa, którzy przybyli na terytorium Rzeczpospolitej Polskiej w związku z bestialskim konfliktem zbrojnym, który ma miejsce tuż za wschodnią granicą, jak również pozostałymi obywatelami Ukrainy legalnie przebywającymi na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej. Głównym zadaniem systemu będzie utworzenie specjalnej bazy profili kandydatów, którzy są gotowi do podjęcia pracy na terytorium Polski. Za pomocą specjalnego algorytmu, utworzony system połączy kandydatów z satysfakcjonującymi ofertami pracy, które będą odpowiadały ich kwalifikacjom.
Do niewyobrażalnej tragedii doszło podczas spaceru po skalistym cyplu w zachodniej Francji w miejscowości Plogoff. Rodzice i dziecko zginęli tuż po tym, jak wysoka fala porwała ich do Atlantyku. 55-letniego mężczyznę i 33-letnią kobietę udało się wyciągnąć z wody, ale zmarli mimo reanimacji. Ich 12-letnia córka została znaleziona godzinę później.Sceny rodem z horroru rozegrały się w czwartek wieczorem na wybrzeżu Bretanii. Miejscowe służby poinformowały, że troje członków tej samej rodziny zginęło, gdy w czasie spaceru po skalistym cyplu porwała ich do Atlantyku wyjątkowa wysoka fala.Świadkowie koszmarnego incydentu bardzo szybko wezwali służby ratunkowe. Na poszukiwanie poszkodowanych członków rodziny wysłano ratowników medycznych oraz trzy helikoptery. Łącznie w skoordynowanej akcji ratunkowej brało udział około 100 osób. Trójka pozostałych dzieci tej pary, które nie weszły na skalisty cypel, znajduje się w głębokim szoku.Dwoje dorosłych, 55-letniego mężczyznę i 33-letnią kobietę, udało się wyciągnąć z wody. Niestety, ale podjęta przez ratowników próba reanimacji nie przyniosła pożądanych rezultatów. Godzinę później z wód Atlantyku wydobyto ciało ich 12-letniej córki.- W chwili tragedii ocean był bardzo wzburzony, z wyjątkowo wysokimi falami, ale pogoda nie była najgorsza - poinformowała rzeczniczka prefektury morskiej.W piątek zostanie wszczęte dochodzenie, które ma wyjaśnić okoliczności tragedii. Rodzina pochodziła z pobliskiej miejscowości Audierne.Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Groźne wypadki w Tatrach. Dwie osoby nie żyją, a cztery zostały ranneMateusz Morawiecki nie wytrzymał i odpowiedział Donaldowi Tuskowi. "Dość kłamstw"Kolejne dowody na zbrodnie Rosjan w Buczy. Opublikowano nagrania ukazujące egzekucjeŹródło: PAP / Goniec.pl
Rządowe Centrum Bezpieczeństwa wysłało specjalne ostrzeżenia pogodowe do Polaków na terenie całego kraju. Alert związany jest z silnym wiatrem, który będzie występował zarówno w piątek, jak i w sobotę 21 maja. Dynamiczne zmiany pogodowe mogą spowodować przerwy w dostawie prądu. "Zabezpiecz rzeczy, które może porwać wiatr" - zaapelowano w komunikacie.W ciągu kilku następnych godzin przez nasz kraj przejdą niezwykle mocne wichury, a także gwałtowne burze. Pod koniec bieżącego tygodnia prędkość wiatru miejscami ma przekroczyć 100 km/h.W związku z zaistniałą sytuacją Rządowe Centrum Bezpieczeństwa wysłało specjalny alert z ważnym ostrzeżeniem dla całej Polski.- Alert RCB – gwałtowne burze i silny wiatr. SMS z ostrzeżeniem został wysłany do odbiorców na terenie całego kraju. "Uwaga! Dziś i jutro (20/21.05) silny wiatr i burze. Możliwe przerwy w dostawie prądu. Zabezpiecz rzeczy, które może porwać wiatr." - brzmi oficjalny komunikat.❗❗Alert RCB – gwałtowne burze i silny wiatr❗❗SMS z ostrzeżeniem został wysłany do odbiorców na terenie całego kraju."Uwaga! Dziś i jutro (20/21.05) silny wiatr i burze. Możliwe przerwy w dostawie prądu. Zabezpiecz rzeczy, które może porwać wiatr." pic.twitter.com/vyCe3U1wS6— Rządowe Centrum Bezpieczeństwa (@RCB_RP) May 20, 2022 W związku z gwałtownymi burzami oraz silnymi wichurami wiatrem na terenie całego kraju mogą występować przerwy w dostawach prądu.Zjawiska mogą być również niezwykle niebezpieczne. Eksperci alarmują, aby pozostać w domach, nie parkować aut pod drzewami, a także odłączyć od prądu sprzęt domowy oraz unikać otwartych przestrzeni.
Donald Tusk spotkał się z potencjalnymi wyborcami z Barlinka ulokowanego na Pomorzu Zachodnim, a głównym tematem jego wystąpienia była wszechobecna drożyzna. Zostało ono jednak przerwane przez część mieszkańców, a sam polityk PO musiał się tłumaczyć z rozmów z Władimirem Putinem. Szef opozycji przypomniał o wizycie Mateusza Morawieckiego u Aleksandra Łukaszenki.Donald Tusk już od jakiegoś czasu podróżuje po naszym kraju, a jego głównym celem są spotkania z wyborcami. Jak się okazuje, nie zawsze przebiegają zgodnie z planem, a sam polityk bardzo często musi tłumaczyć się z wielu zarzutów, które padają w jego stronę. Tym razem wizytował zachodniopomorską miejscowość Barlinek, gdzie mówił o ogromnej drożyźnie, a co za tym idzie - galopującej inflacji. Lider opozycji zorganizował spotkanie z mieszkańcami przed budynkiem jednej z lokalnych piekarni. Swoje przemówienie rozpoczął od zrelacjonowania rozmowy z właścicielem zakładu, która dotyczyła rosnących kosztów podstawowej energii. Zaznaczył, że rachunek przedsiębiorcy w ciągu roku wzrósł z 3,3 tys. do 13,3 tys. zł.Wielu zgromadzonych o aktualną sytuację oskarżyło Donalda Tuska, a także jego partię. Lider PO odniósł się do tych słów, w mocny sposób uderzając w Prawo i Sprawiedliwość.- Ciężar inflacji muszą nosić na sobie ludzie ciężko pracujący. To jest coś, co rzeczywiście porusza nie tylko mnie. Niezależnie od poglądów politycznych, w Barlinku i podobnie jak wszędzie w Polsce, ludzie mają różne poglądy. Niektórzy mnie lubią, niektórzy nie, niektórzy krzyczą, inni się cieszą, że mnie widzą. To jest zrozumiała sprawa. Niezrozumiałe jest to, że piekarz z Barlinka ma zapłacić 400 proc. więcej za gaz, a PGNiG ma zarobić 4 mld zł rekordowych zysków w ciągu trzech miesięcy - podkreślił.
Prezydent Andrzej Duda złożył podpis pod nowelizacją ustawy o systemie oświaty, wprowadzającą kluczowe zmiany w egzaminach maturzystów i ósmoklasistów. Od roku szkolnego 2024/2025 na maturze z przedmiotu dodatkowego zostanie wprowadzony próg 30 proc. Dodatkowo egzaminy ósmoklasistów zostaną przesunięte z kwietnia na maj. Już wkrótce w życie wejdzie nowelizacja obowiązującego systemu oświaty odnoszącą się zarówno do ósmoklasistów, jak i również maturzystów. To właśnie te grupy osób czekają rewolucyjne zmiany. Zgodnie z nowymi przepisami, egzamin ósmoklasisty w roku szkolnym 2022/2023 i 2023/2024, podobnie jak w poprzednich latach, zostanie przeprowadzony na podstawie wymagań egzaminacyjnych stanowiących zawężony katalog wymagań określonych w podstawie programowej kształcenia ogólnego. Warto podkreślić, że wymagania będą ogłaszane przez w formie rozporządzenia ministra edukacji i nauki. Ministerstwo Edukacji i Nauki miało ambitne plany, by od 2025 roku wprowadzić w plan maturalny czwarty obowiązkowy egzamin z przedmiotu wybranego przez ucznia. Egzaminy maturalne w roku szkolnym 2022/2023 i 2023/2024, podobnie jak w poprzednich latach, zostanie przeprowadzony na podstawie wymagań egzaminacyjnych, które zostaną określone w rozporządzeniu.
Podczas środowej audiencji generalnej zorganizowanej w Watykanie, papież Franciszek skierował do Polaków niezwykle ważne słowa. Zaapelował do naszego narodu o odwagę w wyznawaniu ewangelicznych wartości, a także wskazał wzór świętego Andrzeja Boboli, a przede wszystkim jego męstwo w obroni wiary katolickiej. Podkreślił również, że człowiek w trakcie swojego życia staje przed niezwykle ciężkimi próbami, tym samym nawiązując zarówno do pandemii koronawirusa, jak i również aktualnej sytuacji na Ukrainie. Zwracając się do Polaków podczas cotygodniowego spotkania na placu Świętego Piotra, papież zaznaczył, że dwa dni temu wspominaliśmy świętego Andrzeja Bobolę, jezuickiego męczennika, a także jednego z patronów naszej ojczyzny. - Niech troska św. Andrzeja Boboli o jedność Kościoła oraz jego męstwo i bezkompromisowość w obronie wiary w Chrystusa dodają wam odwagi w wyznawaniu ewangelicznych wartości, zwłaszcza w obliczu pokusy światowości - podkreślił w swojej wypowiedzi.Słowa wypowiedziane przez głowę Kościoła są niezwykle interesujące. Mogą być ściśle powiązane z pomocą, którą nasz kraj zaoferował potrzebującej Ukrainie. Być może papież przestrzega Polaków, by okazywana pomoc nie była podparta jedynie chęcią światowego uznania i rozgłosu, a wychodziła prosto z serca i była bezinteresowna. W czasie katechezy Franciszek przywołał postać biblijnego Hioba, który jako świadek wiary w dramatyczny sposób ukazuje prawdę o życiu, a także niezwykle ciężkich próbach, przed którymi staje człowiek. Papież podkreślił, że niektóre „ciężary” spadają na całą społeczność, W ten sposób nawiązał do aktualnej sytuacji międzynarodowej, wojnie w Ukrainie, a także ogólnoświatowej pandemii wirusa Covid-19.
Viktor Orban złożył niezwykle nietypową deklarację. Premier Węgier zapowiedział, że jednym z jego celów jest odnowa Unii Europejskiej. Podczas swojego zaprzysiężenia podkreślił również, że jego kraj nie zablokuje sankcji unijnych wobec Rosji, jeśli nie zagrożą one ich bezpieczeństwu energetycznemu.W poniedziałek 16 maja miało miejsce oficjalne zaprzysiężenie Viktora Orbana na urząd premier Węgier. Polityk w czasie swojego wystąpienia zaskoczył wielu ekspertów, a także spore grono osób, które żywo interesują się polityką Węgier.Przemawiając w parlamencie, oznajmił, że Węgry nie zablokują sankcji unijnych wobec Rosji, jeśli nie zagrożą one ich bezpieczeństwu energetycznemu. Odniósł się również do przyszłości Węgier oraz Unii Europejskiej, wskazując, że jego kraj intensywnie szuka nowych sojuszników, by doprowadzić do odnowy UE. W swojej wypowiedzi podkreślił, że Węgry nie dlatego należą o UE, że "jest taka, jaka jest, tylko z uwagi na to, jaka mogłaby być".
Do niezwykle wstrząsającego incydentu doszło w czasie rodzinnych wakacji na hiszpańskiej Majorce. Pewien holenderski turysta chciał popisać się przed własną żoną i synkiem i skoczył z 30-metrowego klifu. Za swoją głupotę zapłacił najwyższą cenę. Moment tego zdarzenia zarejestrowała małżonka pechowego "skoczka".Nie od dziś wiadomo, że brak wyobraźni, brawura, a także głupota w czystej postaci, mogą prowadzić do wielu wstrząsających incydentów. Taki stan rzeczy w idealny sposób odzwierciedla wypadek, który został zarejestrowany za pomocą telefonu komórkowego.Pewien 31-letni Holender postanowił urozmaicić swoje rajskie wakacje o rejs łódką na wyspy Malgrats nieopodal Santa Ponsa na Majorce. Widząc okoliczne skały, zdecydował się na niezwykle niebezpieczny wyczyn.Wspiął się na 30-metrowy klif i zdecydował się skoczyć w dół. Moment jego lotu miała zarejestrować jego małżonka, która nie spodziewała się, że zwykły wybryk zakończy się w tak dramatyczny sposób.Kobieta do ostatniej chwili nie miała pojęcia, co dokładnie zamierza zrobić jej mąż. Nagrywając wszystko telefonem, patrzyła, jak mężczyzna skacze z dużej wysokości do morza. Nie sądziła, że zdoła zarejestrować jego śmierć.
Ukraiński wywiad przechwycił ogromną liczbę rosyjskich dokumentów, które jasno i wyraźnie pokazały, jak poważnym problemem dla sił Władimira Putina są braki kadrowe. Z ujawnionych danych wynika, że już na samym początku działań wojennych niemal 100 żołnierzy z 1. Armii Pancernej Rosji postanowiło się poddać i ratować swoje życie.Od początku działań wojennych na terenie Ukrainy trwa intensywna wojna informacyjna pomiędzy obiema stronami. W poniedziałek 16 maja ukraiński wywiad za pośrednictwem Facebooka opublikował przechwycone dokumenty, które dały jasny pogląd na aktualną sytuację wojsk Putina.Wynika z nich, że od rozpoczęcia działań wojennych 24 lutego do niedzieli 15 maja łączna strata samej 1. Armii Pancernej wyniosła 409 osób.- Żołnierze ukraińscy zlikwidowali 61 i ranili 209 okupantów. Tylko w pierwszych dwóch tygodniach wojny zaginęło 44 rosyjskich czołgistów - można przeczytać we wpisie ukraińskich służb.Ukraińcy zaznaczyli, że przechwycone dokumenty informują, że aż 96 żołnierzy Władimira Putina postanowiło ratować swoje życie i się poddać.- W tym samym okresie obrońcy Ukrainy zniszczyli i zajęli 308 jednostek sprzętu wojskowego Rosji - brzmi fragment komunikatu rosyjskiego wywiadu.
Sztab generalny Sił Zbrojnych Ukrainy opublikował w niedzielę 15 maja specjalny komunikat dotyczący rosyjskich strat poniesionych na okupowanym terytorium. Oficjalne dane wskazują, że zginęło ponad 27 tysięcy żołnierzy Władimira Putina. W oświadczeniu podano również, że Rosja utraciła też gigantyczną ilość sprzętu. Mowa o m.in. 1220 czołgach, a także 365 samolotach i helikopterach. Sztab Ukraińskich Sił Zbrojnych w swoim oświadczeniu podkreślił, że zebrane dane obejmują okres od czwartku 24 lutego, czyli dnia rozpoczęcia rosyjskiej inwazji aż do niedzieli 15 maja.
Sąd Rejonowy w Wyszkowie zastosował najsurowszy środek zapobiegawczy w postaci trzymiesięcznego aresztu wobec 57-letniego mieszkańca Wyszkowa podejrzanego o zabójstwo żony oraz teściowej, a także czynną napaść na funkcjonariuszy. Mężczyźnie grozi kara dożywotniego pozbawienia wolności.Jak donoszą funkcjonariusze, ta sprawa to modelowy przykład pracy policji i prokuratury, która bardzo szybko pozwoliła na wiążące ustalenia i w konsekwencji zatrzymanie osoby podejrzanej o podwójne zabójstwo. Wytypowanie podejrzanego i jego zatrzymanie było efektem prowadzonych przez wyszkowskich policjantów działań operacyjnych i dochodzeniowo-śledczych.Funkcjonariusze, poszukując sprawcy, sprawdzali każdy dostępny trop, który mógł ich doprowadzić do zabójcy dwóch kobiet. Gromadzony materiał i jego drobiazgowa analiza pozwoliły na wytypowanie podejrzanego w tej sprawie i w konsekwencji jego zatrzymanie. 57-latek w weekend usłyszał prokuratorskie zarzuty zabójstwa dwóch osób, czynnej napaści na funkcjonariuszy oraz wywieranie wpływu na czynności funkcjonariuszy groźbą bezprawną. W niedzielę, 15 maja, wyszkowski sąd na wniosek policjantów i prokuratora zastosował wobec mężczyzny najsurowszy środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania na okres 3 miesięcy.Przypomnijmy, że we wtorek rano, 10 maja, w pożarze jednego z domów jednorodzinnych przy ul. Białostockiej w Wyszkowie strażacy ujawnili zwłoki dwóch kobiet w wieki 58 i 83 lat. Wówczas wszczęto bardzo intensywne czynności związane z ustaleniem okoliczności ich śmierci. Do zadań zostali wytypowani najlepsi policjanci z Wyszkowa oraz Komendy Wojewódzkiej Policji zs. w Radomiu. Śledczy przesłuchali kilkanaście osób, zabezpieczono monitoringi, a na miejscu zdarzenia zabezpieczono ślady.Wstępne czynności wskazywały, że związek ze zdarzeniem może mieć mąż młodszej kobiety, dlatego rozpoczęto poszukiwania 57-latka, w których brało udział kilkudziesięciu policjantów, w tym specjalna grupa poszukiwawcza. Wykorzystany również został policyjny helikopter oraz drony.
Portal informacyjny "Ukrainska Pravda" poinformował o niezwykłym znalezisku na jednej z plaż w obwodzie odeskim, na południu Ukrainy. W oficjalnym komunikacie przekazano, że sztorm wyrzucił na brzeg Morza Czarnego dwie rosyjskie miny morskie. W sieci opublikowano również nagranie przedstawiające pracę saperów. Lokalne władze zaznaczyły, że znalezisko nie stanowi już żadnego zagrożenia.W wydanym oświadczeniu podkreślono, że miny zostały wyrzucone na brzeg w wyniku okazałego sztormu. Zostały one znalezione na terenie obwodu odeskiego w południowej części Ukrainy. Lokalne władze opublikowały nagranie przedstawiające znalezisko, jak również pracę saperów. Wiadomo, że ładunki zostały bezpieczne zdetonowane i nie stwarzają już bezpośredniego zagrożenia dla ludności cywilnej.- Po sztormie na brzegu w obwodzie odeskim morze wyrzuciło na brzeg dwie miny morskie przeciwnika. Specjaliści z zespołu materiałów wybuchowych Marynarki Wojennej Ukrainy usunęli i unieszkodliwili miny - podkreślił portal "Ukrainska Pravda".A naval mine was thrown ashore in #Odesa. Naval mine is a self-contained explosive device placed in water to damage or destroy surface ships or submarines. Ukrainian deminers transported the mine to a special area and destroyed it. Southern #Ukraine. #war pic.twitter.com/Xcn0aFu7zE— Save Ukrainian Souls (@galcpmedia) May 16, 2022 Władze obwodu odeskiego wydały szereg ostrzeżeń do mieszkańców, by nie wychodzili na plaże i nie kąpali się w Morzu Czarnym, a zwłaszcza nie korzystali z łódek ze względu na zagrożenie minowe, a także utrzymujące się ryzyko ostrzału rakietowego i wysadzenia rosyjskiego desantu. Warto zaznaczyć, że od początku działań wojennych na terenie Ukrainy z ukraińskich wód wypłynęła spora ilość rosyjskich min. Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że mogą one powodować znaczne zakłócenia w ruchu morskim w tym regionie.Ich odnalezienie, a przede wszystkim skuteczne unieszkodliwienie jest niezwykle trudne i czasochłonne, co oznacza, że mogą one utrudnić lub uniemożliwić dostęp do pewnych obszarów morskich.
Zbigniew Ziobro poinformował, że wydał specjalne polecenie, by sprawa zabójstwa na Nowym Świecie w Warszawie została objęta nadzorem Prokuratury Krajowej. Na antenie RMF FM odniósł się do zdarzenia, w wyniku którego zginął 29-letni mężczyzna. Jak podkreślił, nic nie wskazuje na to, by sprawcami byli obcokrajowcy.Incydent, który miał miejsce w ścisłym centrum Warszawy, wywołał niemałe poruszenie opinii publicznej w naszym kraju. Zdarzenie miało miejsce w nocy z soboty na niedzielę 8 maja na Nowym Świecie. Kilka osób, prawdopodobnie znajdujących się pod znacznym wpływem alkoholu, zaatakowało mężczyznę, wykorzystując w tym celu ostre narzędzie. Warto podkreślić, że ofiara stanęła wcześniej w obronie kobiet.W chwili obecnej prokuratura nie ujawniła zbyt wielu szczegółów tej wstrząsającej sprawy. W mediach społecznościowych rozszerzała się narracja, jakoby napastnikami mogli być obcokrajowcy. Swoje stanowisko w tej kwestii zajął również Zbigniew Ziobro.W rozmowie z RMF FM Prokurator Generalny przekazał, że z najnowszych informacji wynika, że sprawcami nie byli obcokrajowcy. Podkreślił jednak, że sytuacja może ulec zmianie, ponieważ sprawa, jak i samo dochodzenie są niezwykle dynamiczne.- Jako Prokurator Generalny wydałem polecenie, aby ta sprawa została przeniesiona do Prokuratury Okręgowej. Został powołany zespół prokuratorów. Wydałem polecenie, by objąć nadzorem prowadzenie tego postępowania przez bardzo doświadczonych prokuratorów Prokuratury Krajowej - zaznaczył Ziobro.W wywiadzie zaznaczył również, że wydał stołecznej policji wiele zaleceń, które mają się przyczynić do szybszego rozwiązania sprawy. - Jest też bardzo dobry zespół policjantów zaangażowany w tę sprawę. Wiele dowodów zostało zgromadzonych - przekazał.Prokurator Generalny dodał, że ustalenie sprawców to tylko kwestia czasu.
Profesor Krystyna Pawłowicz, sędzia Trybunału Konstytucyjnego była gościem portalu Salon24.pl. W rozmowie z dziennikarzem Sławomirem Jastrzębowskim ujawniła wiele szczegółów ze swojego życia. Opowiedziała m.in. bolesną prawdę o początkach kariery. Krystyna Pawłowicz od lat jest niezwykle zapracowana, angażując się w różne wydarzenia polityczne, a od jakiegoś czasu jest również sędzią Trybunału Konstytucyjnego. Choć wiele osób kwestionuje jej obecność w tej instytucji, bo do niedawna była ona aktywnym politykiem, Pawłowicz zdaje się tym nie przejmować.Bezkrytyczna w stosunku do siebie sędzia intensywnie zarzuca internautów kontrowersyjnymi wypowiedziami i treściami, ignorując wszystkich tych, którzy myślą inaczej od niej. Tym razem była gościem portalu Salon24.pl, gdzie rozmawiała ze znanym i cenionym dziennikarzem, Sławomirem Jastrzębowskim. W trakcie rozmowy padło wiele kontrowersyjnych tez, dotyczących zarówno osób, jak i bieżących wydarzeń, które mają miejsce w naszym kraju. W pewnym momencie sędzia Pawłowicz otrzymała pytanie o początki swojej zawodowej kariery. Z jej ust padły wyjątkowe słowa odnoszące się do jej rodziców.
Tuż po opublikowaniu w sieci nowego materiału TVP w sieci dosłownie zawrzało. Na profilu stacji na Tik Toku zamieszczono wyjątkowe nagranie, w którym zobaczyć można Katarzynę Cichopek i Macieja Kurzajewskiego. W sekcji komentarzy rozgorzała dyskusja internautów, którzy zwrócili uwagę na fakt, że para prezenterów bardzo dobrze do siebie pasuje.Już kilku tygodni rodzime media relacjonują kulisy głośnego rozwodu Katarzyny Cichopek oraz Marcina Hakiela. Choć już od jakiegoś czasu sprawa rozstania celebrytów znacząco przycichła, opinia publiczna wciąż "żyje" tą niezwykle interesującą sprawą. Szczególnie aspekt domniemanego romansu aktorki z kolegą z programu "Pytanie na śniadanie", Maciejem Kurzajewskim, wciąż budzi wiele skrajnych emocji. Fani rozbudzili swoją wyobraźnię tuż po tym, jak na oficjalnym kanale TVP na Tik Toku opublikowano wyjątkowe nagranie przedstawiające parę prezenterów. Tuż po filmikiem pojawiło się mnóstwo komentarzy, który jasno i wyraźnie wskazują, że celebryci tworzyliby zgrany duet nie tylko na antenie telewizji.Nagranie zostało opublikowane w związku z występem Krystiana Ochmana na Eurowizji, której finał będzie miał miejsce w sobotę 14 maja.
Podczas wczorajszego głosowania w sprawie wyboru szefa Narodowego Banku Polskiego doszło do niebywałych scen. Jeszcze zanim wybrano Adama Glapińskiego na drugą kadencję, opozycja domagała się przerwy w obradach i wycofania wniosku dotyczącego tej sprawy. Głos zabrał przewodniczący PO, Borys Budka, który nie gryzł się w język, określając głosowanie mianem skandalicznego. Na słowa posła szybko zareagowała Elżbieta Witek, który wyłączyła mu mikrofon.Wczorajszy dzień w polskim sejmie był niezwykle intensywny, a także obfitował w ogromną liczbę niebywałych incydentów. Obrady, jak również głosowanie nad wyborem szefa NBP nie zostały przeprowadzone w spokojnej atmosferze, ponieważ opozycja podkreślała swoje niezadowolenie niemal na każdym kroku. Jeszcze przed głosowaniami w sejmie jej przedstawiciele wystąpili z z wnioskami formalnymi o ogłoszenie przerwy i wycofanie punktu dotyczącego głosowania nad wyborem szefa NBP. Swoje zdanie w tej sprawie wygłosił przewodniczący Platformy Obywatelskiej, Borys Budka. Poseł w mocnych słowach uderzył w rząd PiS, przekonując, że to Adam Glapiński w głównej mierze odpowiada za niezwykle wysoki poziom inflacji.- To haniebny, skandaliczny wniosek - ocenił Budka. Podkreślił, że aktualny szef NBP jest odpowiedzialny za wzrost ubóstwa Polaków, a przede wszystkim nie posiada żadnych kwalifikacji, by piastować to niezwykle istotne stanowisko.- Jedyna jego kwalifikacja, to że zna prezesa PiS i melduje się na Nowogrodzkiej, gdy tego potrzebujecie. Trzeba się zastanowić, czy nie robicie tego specjalnie, by zwiększyć zyski banków - podkreślił. - Za tę fatalną politykę gospodarczą odpowiada dwóch banksterów. Jeden, który stał się premierem i drugi, którego zrobiliście najbardziej skompromitowanym - dodał Budka.
Piątek trzynastego od lat traktowany jest jako szczególnie pechowy dzień. Prawda jest taka, że niczym nie różni się on każdej innej daty. Skąd zatem wzięło się przeświadczenie, że akurat wtedy grożą nam nieszczęścia?
Aktorka Zara Phythian z filmu „Doctor Strange” i jej mąż Victor Marke zostali uznani za winnych molestowania seksualnego na nieletnich. Gwiazda Marvela zapewniała przed sądem o swojej niewinności, jednak zeznania ofiary ją pogrążyły. Aktorka znana jest, chociażby z roli jednej z fanatyczek z pierwszego filmu z serii „Doctor Strange”, w którym zagrała czarny charakter.Zara Phythian i jej mąż Victor Marke zostali uznani za winnych łącznie 32 przestępstw seksualnych wobec dzieci. Jak podaje BBC, Victorowi Marke udowodniono cztery przypadki napastowania seksualnego dziecka, którego dopuścił się na 15-latce w latach 2002-2003 oraz 14 przypadków aktów seksualnych z udziałem dziecka. Ofiara miała wówczas 14 i 15 lat. Zara Phythian została skazana za 14 przypadków molestowania dziecka.Zara Phythian podczas procesu zapewniała o swojej niewinności, jednak przysięgli nie dali wiary jej tłumaczeniom i uwierzyli zeznaniom jednej z ofiar, która opisała, jak aktorka zaprosiła dziewczynkę do wspólnej gry seksualnej, w której miał uczestniczyć również jej mąż. Ofiara opisała dokładnie tatuaż 37-letniej aktorki, który ta ma w pobliżu genitaliów, co uwiarygodniło tylko jej zeznania. Victor Marke przyznał się do kontaktów seksualnych z jedną z ofiar, ale podkreślał, że miały one miejsce, gdy ta była już pełnoletnia. Tłumaczył, że ofiara sama zaproponowała mu seks oralny.Jak podaje BBC, gwiazda Marvela, znana głównie z roli w serii „Doctor Strange” wraz z mężem zostali uznani za winnych łącznie 32 przestępstw seksualnych wobec dzieci. „Nie ma na to żadnego wytłumaczenia”
Były wyszkowski wikariusz został aresztowany pod zarzutem pedofilii. Ksiądz Łukasz R. usłyszał zarzuty przestępstw seksualnych na szkodę małoletniego poniżej 15. roku życia. Sąd w Ostrołęce zdecydował o tymczasowym aresztowaniu duchownego na 3 miesiące.Prokuratura Okręgowa w Ostrołęce poinformowała, że śledztwo w sprawie podejrzanego księdza zostało wszczęte w sierpniu ubiegłego roku. Podstawą było zawiadomienie delegata jednego z biskupów ds. ochrony dzieci i młodzieży, w którym przedstawiono jasne dowody.Przytoczone okoliczności wskazywały, że ksiądz mógł dopuścić się czynów pedofilskich.- W toku postępowania ustalono, że kapłan, który był katechetą, wykorzystywał seksualnie chłopca. Do pierwszych czynów pedofilskich doszło ponad 10 lat temu - przekazała ostrołęcka prokuratura.Do zatrzymania duchownego doszło pod koniec kwietnia bieżącego roku. Podejrzany usłyszał zarzuty przestępstw seksualnych na szkodę małoletniego poniżej 15. roku życia. Tamtejszy sąd przychylił się do wniosku prokuratury i zastosował wobec księdza karę trzymiesięcznego aresztu. Warto podkreślić, że zarzucane podejrzanemu przestępstwa grozi kara do 12 lat pozbawienia wolności. Z uwagi na charakter sprawy i dobro pokrzywdzonego prokuratura nie udziela szczegółowych informacji o postępowaniu.Ks. Łukasz R. pochodzi spod Długosiodła. Posługę w parafii św. Rodziny w Wyszkowie pełnił w latach 2010-2014. Ostatnio pracował w Zambrowie.Do sprawy odniósł się rzecznik prasowy Kurii Diecezjalnej w Łomży ks. Jan Krupka. - W odniesieniu do poruszanej w ostatnim czasie w mediach sprawy ks. Łukasza R., Kuria Diecezjalna w Łomży informuje, że po wpłynięciu w lipcu 2021 r. oskarżenia wobec tego kapłana o czyny przestępcze względem osoby małoletniej, zostały wszczęte procedury przewidziane we właściwych dokumentach Kościoła - można przeczytać na stronie diecezji.Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:Rosyjska propaganda zmienia narrację. Głównym "wrogiem" nie jest już UkrainaPentagon: Rosja użyła specjalnej broni w UkrainieMatura WOS 2022. Arkusze maturalne z lat ubiegłych, przekonaj się czy zdaszŹródło: Nowy Wyszkowiak