To był pościg niczym z hollywoodzkiego filmu. Funkcjonariusze przez wiele kilometrów próbowali zatrzymać grupę migrantów, którzy przemieszczali się od granicy białoruskiej furgonetką przemalowaną na policyjny radiowóz. W trakcie akcji padły strzały, a dwie osoby trafiły do szpitala.
Podczas rutynowego patrolu w rejonie Portu Praskiego w Warszawie strażniczki miejskie natknęły się na siedmioosobową rodzinę, która koczowała pod mostem. Szybko okazało się, że pochodzą z Czeczenii i są bezdomni. Taka sytuacja kompletnie zaskoczyła funkcjonariuszki.
Ministrowie spraw wewnętrznych państw członkowskich UE zgodzili się na przyjęcie mechanizmu tzw. obowiązkowej solidarności ws. relokacji migrantów przybywających na teren wspólnoty. Zdecydowanie sprzeciwia się temu polski rząd. Mateusz Morawiecki wprost mówi o unijnym dyktacie.
Rzecznik rządu Piotr Müller oświadczył na antenie TVP Info, że Polska będzie blokować rozwiązania dotyczące relokacji migrantów. Jego zdaniem relokacja jest wynikiem bardzo krótkowzrocznego myślenia, które w praktyce doprowadzi do jeszcze większych fal migracyjnych.
Dzisiaj mija dokładnie rok, od kiedy Rosja dokonała pełnoskalowej inwazji na Ukrainę. Rosyjski atak zmienił życie nie tylko Ukraińców, ale także Polaków, Europejczyków i w pewnym zakresie całego świata. 24 lutego zapisze się na kartach historii jako dowód rosyjskiego imperializmu i okrucieństwa, ukraińskiej siły woli i patriotyzmu, ale także polskiej solidarności. Poza wielką polityką czy walką o zmianę układu sił na świecie wojna w Ukrainie to przede wszystkim dramat milionów ludzi i jednocześnie okazja do udowodnienia, że świat nie zapomniał o takich wartościach jak solidarność, wolność i oddanie drugiemu człowiekowi. W rozmowie z portalem Goniec.pl Polka i Ukrainka opowiadają, co dla nich oznaczała rosyjska inwazja.
500 plus dla uchodźców z Ukrainy. Polskie Ministerstwo Rodziny i Polityki Społecznej oraz UNICEF osiągnęli ważne porozumienie. Chodzi o świadczenie 500+ w dla ukraińskich dzieci, które znalazły schronienie w Polsce. - To bardzo ważny dokument, który świadczy o tym, że zdajemy egzamin z solidarności - podsumowała szefowa MRiPS Marlena Maląg.Podpisy pod memorandum dotyczącym niesienia pomocy ukraińskim dzieciom złożyli we wtorek minister rodziny i polityki społecznej Marlena Maląg i krajowy koordynator biura UNICEF do spraw reagowania kryzysowego w Polsce, Rashed Mustafa Sarwar.
- Z zagranicy powróciło do Ukrainy już 4,8 mln uchodźców - poinformował w poniedziałek doradca ministra spraw wewnętrznych Ukrainy Wiktor Andrusiw. Dodał, że zauważalna jest tendencja "powracania Ukraińców do domów". Wiktor Andrusiw zaznaczył, że od 24 lutego, czyli początku rosyjskiej agresji na Ukrainę, z kraju wyjechało 7,6 mln mieszkańców.- Teraz zauważamy stabilną tendencję do powracania Ukraińców do domu. Jest takich osób już 4,8 mln, czyli 60 proc. wszystkich uchodźców – napisał.
Trwająca od prawie sześciu tygodni wojna w Ukrainie to dramat rodzin, matek z dziećmi czy starszych ludzi, którzy zostali przez agresję Putina zmuszeni do ucieczki z własnego kraju. Dramatyczne historię uchodźców, którzy docierają na polską granicę, to chleb powszedni dla pracujących tam wolontariuszy.O to w jakim stanie docierają uchodźcy z Ukrainy do Polski oraz co przeżywają w drodze do naszego kraju, podróżując przez objęta wojną Ukrainę zapytaliśmy siostrę Bakhitę z Krakowa - pochodzącą z Białorusi. Duchowna pomaga uchodźcom na polsko-ukraińskiej granicy w Hrebenne.Jedną z historii, która najbardziej zapadła jej w pamięć. Była to opowieść uciekającej z Czernihowa matki z dzieckiem.- Trudno było wyjechać z miasta. Mówiła mi, że wszędzie strzelali. Jechali przez pole, przez niewybuchy. Bomby, które niewybuchły. Przewrócone czołgi. Cały czas z lękiem, że mogą najechać lub nadepnąć na bombę - opowiada siostra Bakhita.Wśród opowieści, które także zapadły siostrze zakonnej w pamięć, była historia starszej pani, która z wielką traumą opowiadała historię swojej ucieczki do Polski. - Babcia, która miała z 80 lat, płakała. Opowiadała, że jechała przez ogień, przez rozwalone domy - opowiada zakonnica.Fragment, który poruszył także naszych reporterów, to opowieść rodziców, którzy musieli chować dzieci w wannie przed ostrzałem. - Musieli chować dzieci w wannie bo słyszeli, że strzelają. To były przerażające momenty. Tak samo jak podróżowali pociągiem przez Ukrainę, a ich pociąg został ostrzelany. Całą drogę musieli podróżować leżąc na podłodze - dodaje siostra Bakhita.Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl: Incydent podczas wystąpienia Donalda Tuska w Starachowicach"DGP": Rząd chce stworzyć megabazę danych. Projekt leży na stoleProkurator generalna Ukrainy: W Buczy znaleziono ciała kolejnych ofiar ze związanymi rękamiŹródło: Goniec.pl
Wojna w Ukrainie sprowadziła do Polski miliony uchodźców uciekających przed wojną. Część z nich nie miała nawet szansy zabrać czegokolwiek ze sobą. Jedną z takich historii opowiedziała Magdalena Tereszczuk, jedna z koordynatorek wolontariatu na granicy polsko-ukraińskiej. Koordynatorka opowiedziała historię pewnej kobiety, która musiała zostawić wszystko nim wyjechała z dzieckiem. Potem przychodziła do punktu pomocy z płaczem.
Dyrektor Szkoły Podstawowej numer 16 w Lublinie rozesłała do rodziców informację zawierającą petycję "przeciwko organizacji punktu recepcyjnego na terenie szkoły". Inicjatywa miała wyjść ze strony Rady Rodziców. Sprawę nagłośnił dziennikarz "Dziennika Wschodniego", który nie kryje oburzenia w związku ze sprawą.Dziennikarz, Paweł Buczkowski, który jest członkiem Rady Rodziców, przyznał, że protestował przeciwko petycji już w piątek, kiedy oficjalnie ujawniono jej treść. Zdanie Buczkowskiego podzielili inni rodzice. - Niestety, głosy sprzeciwu nie zostały wzięte pod uwagę - zaznaczył we wpisie na Facebooku.
Rządowe Centrum Bezpieczeństwa wysłało w sobotę do mieszkańców Małopolski przez pomyłkę Alert RCB przeznaczony dla uchodźców z Ukrainy. Błąd w zaadresowaniu informacji wynikał z pomyłki jednego z operatorów.Za pośrednictwem konta na Twitterze, Rządowe Centrum Bezpieczeństwa przeprosiło za omyłkowe rozesłanie alertu do części mieszkańców Małopolski.- Na skutek pomyłki jednego z operatorów, część mieszkańców Małopolski otrzymała dziś Alert RCB przeznaczony dla uchodźców z Ukrainy, którzy chcieliby docelowo dotrzeć na zachód Europy. SMS dotyczył pociągów specjalnych do Niemiec - czytamy w komunikacie RCB.SMS miał trafić wyłącznie do Ukraińców, którzy starają się dotrzeć do Niemiec. Polacy, którzy otrzymali w sobotę alert zostali poinformowani o szczegółach dotyczących rozkładu jazdy specjalnego pociągu dla uchodźców do Berlina. Wiadomość została wysłana w języku ukraińskim. Informacja w obcym języku mogła zaniepokoić osoby, które ją otrzymały.
W sobotę, 12 marca 2022 roku o godzinie 12:00 na warszawskim Dworcu Wschodnim odbyło się konferencja prasowa z udziałem prezydenta m.st. Warszawy Rafała Trzaskowskiego. Tematem spotkania była ochrona uchodźców z Ukrainy przed nadużyciami i handlem ludźmi. W spotkaniu udział wzięła również prezeska Fundacji Przeciwko Handlowi Ludźmi i Niewolnictwu La Strada Irena Dawid-Olczyk. Na miejscu pojawił się także kierownik Ośrodka Badań Handlu Ludźmi na Wydziale Nauk Politycznych i Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego, prof. dr hab. Zbigniew Lasocik.
Wyruszyłam na przepełnione dworce w Warszawie, gdzie wolontariuszki i wolontariusze udzielają pomocy uchodźcom i uchodźczyniom. "Polskę zalewa obecnie fala pomocy i solidarności. Chcę państwu uświadomić, że to nie rząd, tylko Polacy" - mówiła Janina Ochojska w Parlamencie Europejskim.Karimata na gołej ziemi dworca zamiast łóżeczka. Zabawki obok śmietników. Wolontariuszki mówiące w obcym języku zamiast nauczycielek w szkołach i przedszkolach. To rzeczywistość ukraińskich dzieci od ponad tygodnia. To rzeczywistość ich matek i (rzadko) ojców, babć i dziadków. Wolontariuszki i wolontariusze dwoją się i troją, by ten czas był dla dzieci jak najmniej bolesny: na dworcach są zamknięte pokoje zabaw w poczekalniach, są opiekunki i zabawki. Jest gwar, śmiech i wsparcie. Na tyle, na ile się da. Ale dzieci nie powinny spać na dworcowej posadzce.
W środę wieczorem posłowie uchwalili ustawę o pomocy obywatelom Ukrainy w związku z konfliktem zbrojnym na jej terytorium. Procedowaniu nad projektem towarzyszyła gorąca debata, ostatecznie jednak "za" zagłosowało 439 parlamentarzystów. Odrzucona zaś została kontrowersyjna poprawka o bezkarności urzędników w czasie pandemii.Specustawa o pomocy Ukraińcom uciekającym przed wojną wywołaną przez Rosję była jednym z bardziej wyczekiwanych i potrzebnych projektów w ostatnim czasie. Według oficjalnych statystyk, od 24 lutego do Polski dotarło bowiem już ponad 1,2 mln uchodźców z Ukrainy, których asymilacja stanowi ogromne wyzwanie dla organów państwa.
Wojna w Ukrainie. Filip Chajzer pokazał, w jakich warunkach muszą przebywać uchodźcy w noclegowni w Nadarzynie. Zaapelował również o przekazanie niezbędnych rzeczy, które pozwolą podnieść komfort przebywających tam osób. - Jeśli ktoś myśli w swojej naiwności, że ta wojna jest w telewizji, setki, jeśli nie tysiące kilometrów gdzieś za górami i lasami to bardzo się myli - przekazał prezenter.
W związku z wojną w Ukrainie w Przemyślu uchodźcy przekraczający granice będą mogli posłuchać radia w swoim ojczystym języku. - Radio RMF Ukraina udało się uruchomić w ciągu 30 godzin od powstania pomysłu - podał Krzysztof Głowiński.Radio RMF Ukraina rozpoczyna swoje nadawanie z Przemyśla. Miała miejsce niewiarygodna mobilizacja wszystkich zaangażowanych stron i ekspresowym tempie jedną z częstotliwości zajął nowy kanał tematyczny Grupy RMF.Obecnie w Przemyślu uchodźcy uciekający przed wojną w Ukrainie mogą posłuchać rozgłośni, gdzie nie tylko poznają najnowsze wiadomości, ale przede wszystkim poznają możliwości i kroki, jakie przewidziane są już po przekroczeniu przez nich granicy RP.
Wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Paweł Szefernaker poinformował o przygotowaniach polskich władz do przyjęcia uchodźców z Ukrainy. Obecnie działania koncentrują się na województwie lubelskim i podkarpackim, gdzie w razie potrzeby powstaną punkty recepcyjne.Podczas gdy konflikt na Ukrainie eskaluje, coraz częściej pojawiają się pytania o los potencjalnych uchodźców. Jak pisał we wczorajszym wydaniu "Franfurter Allgemeine Zeitung", większość z nich może poszukiwać schronienia w państwach ościennych, w tym także w Polsce, w której już teraz mieszka ponad milion Ukraińców.Polskie władze starają się reagować na dynamiczną sytuację u naszych wschodnich sąsiadów, nie tylko podejmując wysiłki dyplomatyczne w celu załagodzenia kryzysu, ale także przygotowując się na najbardziej dramatyczne scenariusze.W tym celu Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji od tygodni opracowuje plany zarządzania kryzysowego i ściśle współpracuje z samorządowcami. O efektach tych prac mówił na dzisiejszym posiedzeniu Komisji Wspólnej Rządu i Samorządu Terytorialnego wiceminister Paweł Szefernaker.Pozostała część artykułu pod materiałem wideo
W Europie Środkowej trwają gorączkowe przygotowania do ewentualnego przyjęcia uchodźców z Ukrainy. Jednym z głównych celów uciekinierów może być Polska, której władze zainaugurowały w ubiegłym tygodniu specjalny program pomocy Ukrainie. Oprócz nas napływ migrantów może dotknąć też Rumunię, Izrael, Włochy czy Słowację.W związku z eskalacją konfliktu na wschodzie Ukrainy i groźbą dalszej inwazji rosyjskiej Europa już przygotowuje się na napływ potencjalnych uchodźców. Według różnych przewidywań, schronienia w krajach ościennych może poszukiwać od kilku tysięcy do kilku milionów Ukraińców.
Fundacja Ocalenie we współpracy ze szwedzką siecią IKEA uruchamia płatne staże dla uchodźców. Projekt przewiduje 10 płatnych staży w sklepie na Targówku. Celem projektu jest podniesienie kompetencji zawodowych i językowych osób z doświadczeniem uchodźczym oraz zwiększenie ich szans do podjęcia stałej pracy.Projekt przewiduje 10 płatnych staży dla osób posiadających status uchodźcy (jak również ochronę uzupełniającą, zgodę na pobyt tolerowany, zgodę na pobyt ze względów humanitarnych oraz dla osób w procedurze o uzyskanie wymienionych statusów, posiadających zezwolenie na pracę), znających język polski na poziomie co najmniej komunikatywnym. Staże będą trwały 6 miesięcy od marca do sierpnia 2022 roku i odbędą się na terenie sklepu IKEA Targówek w Warszawie. Celem projektu jest podniesienie kompetencji zawodowych i językowych osób z doświadczeniem uchodźczym oraz zwiększenie ich szans do podjęcia stałej pracy w IKEA Retail Sp. z o.o. lub u innych pracodawców. - Znalezienie pracy pomoże uchodźczyniom i uchodźcom wesprzeć ich rodziny oraz lokalną gospodarkę, a także zintegrować się ze społeczeństwem. Po odbyciu stażu zostaną oni zaproszeni do aplikowania na istniejące miejsca pracy poprzez procedurę standardowej rekrutacji - informuje fundacja.- W trakcie trwania stażu, jego uczestnicy i uczestniczki będą korzystać z pełnego pakietu świadczeń pracowniczych oferowanych przez IKEA, oraz ze wsparcia Fundacji Ocalenie w zakresie nauki języka polskiego, porad psychologicznych, prawnych oraz pomocy ze strony mentorów i mentorek kulturowych pracujących na co dzień w warszawskim Centrum Pomocy Cudzoziemcom - czytamy na stronie Fundacji Ocalenie.
Prokuratura Rejonowa w Hajnówce zbada śmierć 38-letniej Kurdyjki. Kobieta w listopadzie, wraz z całą rodziną, zatrzymana została przez Straż Graniczną. Uchodźczyni przez trzy tygodnie przebywała w szpitalu, wcześniej poroniła ciążę w 27. tygodniu.- Dziewiętnasta ofiara śmiertelna granicy. Trzecia kobieta. Avin Ifran, 38 lat, Kurdyjka. Wcześniej poroniła. Teraz osierociła 5 dzieci - przekazała w niedziele Fundacja Ocalenie.Rzeczniczka podlaskiego oddziału Straż Granicznej potwierdziła, że kobieta zmarła w szpitalu po trzech tygodniach hospitalizacji (więcej na ten temat przeczytasz >pod tym linkiem<).Do sprawy śmierci Kurdyjki z Iraku odniosła się również hajnowska prokuratura. Jan Andrejczuk, szef prokuratury w Hajnówce, zapowiedział podjęcie kroków w tej sprawie.
Niespodziewana wizyta Aleksandra Łukaszenki w centrum logistycznym przy granicy z Polską. Prezydent Białorusi pojawił się w piątek w Bruzgach. To właśnie tam białoruskie władze umieściły ponad 2 tys. migrantów usiłujących dostać się na teren Unii Europejskiej.Nie tylko Aleksandr Łukaszenka pojawił się z niezapowiedzianą wizytą tuż przy polskiej granicy. Prezydentowi Białorusi towarzyszyli między innymi Władimir Karanik (gubernator obwodu grodzieńskiego) oraz Anatolij Lappo (przewodniczący Państwowego Komitetu Granicznego).
Nocny bunt migrantów w strzeżonym ośrodku w Wędrzynie (woj. lubuskie). Około 100 z ponad 600 mężczyzn zaczęło zachowywać się agresywnie. - Migranci próbowali sforsować ogrodzenie - przekazała podporucznik Anna Michalska, rzecznika Straży Granicznej, w rozmowie z PAP. Migranci krzyczeli "freedom" (ang. wolność) oraz to, że chcą dotrzeć do Niemiec.- Dziś cudzoziemcy umieszczeni w strzeżonym ośrodku w Wędrzynie próbowali sforsować ogrodzenie. Osoby były agresywne - przekazała w nocy z czwartku na piątek Straż Graniczna.Do pomocy w stłumieniu buntu w Wędrzynie pogranicznicy wezwani zostali przez policję. Lubuscy funkcjonariusze poprosili o wsparcie Straż Graniczną, gdyż konflikt zaczął się mocno zaogniać.Sytuacja opanowana.Dziś cudzoziemcy umieszczeni w strzeżonymi ośrodku w Wędrzynie próbowali sforsować ogrodzenie. Osoby były agresywne. W ośrodku znajduje się 600 mężczyzn- ponad połowa to obywatele Iraku.#funkcjonariuszeSG współdziałali z @PolskaPolicja 🤝#NaStraży pic.twitter.com/NXbopyuRIq— Straż Graniczna (@Straz_Graniczna) November 25, 2021 500 policjantów wzięło udział w nocnej akcji w strzeżonym ośrodku dla migrantów. - Sytuacja została ustabilizowana - przekazała Lubuska Policja w czwartek wieczorem. Wiemy, co działo się wewnątrz.Po próbie sforsowania ogrodzenia strzeżonego ośrodka w Wędrzynie, w którym znajduje się ponad 600 imigrantów, sytuacja została ustabilizowana. Nikomu z tych osób nie udało się oddalić. W działaniach wspomagających @Straz_Graniczna bierze udział już ponad 500 policjantów. pic.twitter.com/zk1g7VSdOl— Lubuska Policja (@Lubuska_Policja) November 25, 2021
Kolejne doniesienia z granicy polsko-białoruskiej. - W ostatnim czasie dochodzi do coraz większej agresywności cudzoziemców - przekazał Stanisław Żaryn. Rzecznik Ministra-Koordynatora Służb Specjalnych opisał codzienność funkcjonariuszy obecnych na granicy. Nie brakło oskarżeń pod adresem reżimu Łukaszenki.Migranci "podejmują akcje atakowania naszej linii granicznej". Stanisław Żaryn jednoznacznie ocenia sytuację na granicy polsko-białoruskiej.Nie bez znaczenia są nieustanne działania funkcjonariuszy reżimu Łukaszenki. - Oni dysponują sprzętem i wyposażeniem, które jest im dostarczane przez służby białoruskie - wprost stwierdza Stanisław Żaryn.
- Wzywamy do niezwłocznego wprowadzenia w życie nowego pakietu sankcji wobec reżimu Łukaszenki - przekazały we wspólnym oświadczeniu szefowie parlamentów Polski, Litwy, Łotwy i Estonii.- Połączyłam się z przedstawicielami parlamentów Litwy, Łotwy i Estonii. Wszyscy jesteśmy zaniepokojeni wydarzeniami na wschodniej granicy i zdecydowaliśmy się przyjąć wspólne stanowisko, aby wzmocnić działania naszych rządów - przekazała w poniedziałek przed południem Elżbieta Witek.Polska, Litwa, Łotwa i Estonia jednoznacznie opowiedziały się za tym, by Białoruś została obciążona mocniejszymi restrykcjami. Przypomnijmy, że już wcześniej Reuters przekazywał, że unijni politycy są bliscy zaostrzenia sankcji (więcej na ten temat przeczytasz >pod tym linkiem<).
Migranci nie tylko na Podlasiu? W poniedziałek policja w Koninie (woj. wielkopolskie) zatrzymała dwóch mężczyzn. Jeden z nich to obywatel Syrii. To nie koniec akcji, gdyż z auta uciekło więcej osób. Policyjna obława w Wielkopolsce trwa.Kryzys migracyjny na granicy i los uchodźców przetrzymywanych przez białoruski reżim na granicy nie dotyczy tylko i wyłączenie Podlasia. W Wielkopolsce policja prowadziła pościg za autem. Akcja rozpoczęła się jeszcze w nocy.Jak przekazał oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Koninie, Sebastian Wiśniewski, funkcjonariusze chcieli około godzin 1 w nocy w poniedziałek zatrzymać do kontroli mercedesa. Miało to miejsce na autostradzie.Samochód miał polskie numery rejestracyjne. Nie był jednak lokalnym mieszkańcem z powiatu konińskiego. Kierowca zignorował jednak wielkopolskich policjantów i zaczął uciekać.Pozostała część artykułu pod materiałem wideo
Migranci znajdujący się na granicy polsko-białoruskiej walczą o przetrwanie. Jeden z nich wysłał dziennikarzom "Noizz.pl" rozpaczliwą wiadomość, w której przyznał, że czuje chłód i zimno, a białoruscy pogranicznicy bezlitośnie prowadzą go przez rzeki na granice z Litwą. Mężczyzna obawia się, że wkrótce umrze z wycieńczenia.Na granicy polsko-białoruskiej od tygodni rozgrywa się prawdziwy dramat. Migranci, kuszeni przez reżim Łukaszenki perspektywą lepszego życia w zachodniej Europie, znajdują się w potrzasku. Ci, którzy przekroczą nielegalnie granicę z Polską są albo wypychani z powrotem, albo marzną w lasach. Reszta skazana jest na nieludzkie tortury białoruskich służb.Wiadomo, że po polskiej stronie zmarło już co najmniej kilka osób. Ostatnio Grupa Granica uratowała przed śmiercią dwóch braci z Syrii, a przecież ludzi koczujących na pograniczu po naszej stronie jest więcej. Jeden z nich, iracki uchodźca, wysłał dziennikarzom "Noizz.pl" rozpaczliwą wiadomość.
Ujawniono kolejne fotografie z granicy pokazujące, że reżim Aleksandra Łukaszenki wykorzystuje migrantów do celów propagandowych. - Osoby z dzieckiem przyprowadzone pod ogrodzenie graniczne, fotoreporter robi zdjęcia z różnych ujęć - przekazała Polska Policja. Służby deklarują, że nie jest to rzadkością.O tym, że uchodźcy nie mogą sami decydować, jakie kroki w związku ze swoją obecnością na granicy otwarcie mówią już polscy ministrowie. - Mamy do czynienia z propagandową operacją zaplanowaną przez białoruski reżim - stwierdził wprost Mariusz Błaszczak (więcej na ten temat przeczytasz >pod tym linkiem<).W środę tuż po godzinie 14 ujawnione zostały kolejne zdjęcia z granicy polsko-białoruskiej. Polska Policja pokazywała, jak uchodźcy wykorzystywani są do kreowania białoruskiej propagandy.
Wójt gminy Kuźnica szczerze opowiedział o życiu nie tylko przy granicy z Białorusią, ale również o tym, jak wygląda codzienność w stanie wyjątkowym. - W ostatnich dniach czuliśmy zaniepokojenie - przyznał Paweł Mikłasz w "Gościu Wydarzeń" w Polsat News.Do mediów dotarła kolejna relacja z pierwszej ręki na temat tego, jak wygląda życie w Kuźnicy. Wójt gminy Kuźnica, Paweł Mikłasz zgodził się na rozmowę z Polsat News.- Jesteśmy przyzwyczajeni do życia w strefie przygranicznej - przyznał samorządowiec w programie "Gość Wydarzeń". Nie jest jednak tajemnicą, że bliskość migrantów oraz nagromadzenie wojsk, pograniczników oraz policji mogą zestresować.