W nocy z poniedziałku na wtorek odbyło się nadzwyczajne posiedzenie Rady Bezpieczeństwa w związku z napiętą sytuacją na linii Rosja-Ukraina. Ukraiński dyplomata przy ONZ Serhij Kyslyc zabrał głos ws. podpisanego wczoraj przez Władymira Putina dekretu w sprawie uznania niepodległości separatystycznych republik na wschodniej Ukrainie i porównał go do dokumentu wydanego po inwazji na Gruzję w 2008 roku. Serhij Kyslyc ujawnił, że w dokumencie uznającym niepodległość Donieckiej Republiki Ludowej i Ługańskiej Republiki Ludowej niemal "słowo po słowie" skopiowano treść z dekretu wydanego przez Rosję po inwazji na Gruzję. W czasie posiedzenia pokazał oba dokumenty.- Który spośród obecnych tu członków będzie następny? - pytał na międzynarodowym forum ukraiński dyplomata.
Minister obrony Ukrainy zabrał głos za pośrednictwem mediów społecznościowych. Ołeksij Reznikov zapewnił, że kraj jest gotowy i zdolny do obrony własnej suwerenności. Wezwał także pozostałe państwa do reakcji na rosyjską agresję, w tym do nałożenia sankcji na Kreml.Media od wczorajszego wieczora żyją rosyjską agresją na Ukrainę. Władimir Putin nie cofnął się nawet o krok ws woich imperialnych zakusach i pod pretekstem "zapewnienia pokoju" w samozwańczych republikach złamał na oczach całego świata porozumienia z Mińska.W reakcji na działania Kremla prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski zwołał wczoraj posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy, a następnie wygłosił orędzie do narodu. - Zależy nam na pokoju i dyplomacji. Jesteśmy na naszej ziemi, nie boimy się nikogo ani niczego. Nikomu nie jesteśmy nic winni i nikomu nic nie oddamy, jesteśmy tego pewni - mówił.Pozostała część artykułu pod materiałem wideoW ostatnich dniach głos Ukrainy był jednak słyszany nie tylko dzięki Zełenskiemu, ale także dzięki Ołeksijowi Reznikovi. Minister obrony Ukrainy oddbył serię spotkań z zachodnimi politykami, a we wtorkowy ranek zaapelował do nich o podjęcie konkretnych działań.
Arabska telewizja Al Jazeera wyemitowała na swojej antenie nagranie wojsk rosyjskich rozmieszczających swój sprzęt militarny w Donbasie. Wczoraj prezydent Rosji Władymir Putin uznał niepodległość Donieckiej Republiki Ludowej i Ługańskiej Republiki Ludowej i zapowiedział, że "pomoże utrzymać pokój" na wschodniej Ukrainie.– W Kijowie rządzi teraz agresywny reżim. To oni wybrali drogę przemocy. [...] Z tego względu robię coś, co powinienem zrobić już dawno. Uznaję niepodległość Donieckiej i Ługańskiej Republiki Ludowej – oznajmił w poniedziałek, 21 lutego 2022 roku prezydent Rosji i podpisał dekret w tej sprawie.
Ministerstwo Spraw Zagranicznych opublikowało na oficjalnej stronie internetowej oświadczenie w związku z uznaniem przez Rosję tzw. Donieckiej Republiki Ludowej (DRL) i tzw. Ługańskiej Republiki Ludowej (ŁRL). Przedstawiciele resortu wyrazili solidarność z Ukrainą i zapowiedzieli podjęcie odpowiednich kroków.Ministerstwo Spraw Zagranicznych w swoim oświadczeniu stanowczo potępiło decyzję Władimira Putina o uznaniu niepodległości DRL i ŁRL. Przedstawiciele resortu - tak jak głowy państw europejskich - uznali działania polityka za odrzucenie przez stronę rosyjską porozumień mińskich.
Dziennikarz Wirtualnej Polski Patryk Michalski donosi o kolejnych ofiarach śmiertelnych wśród ukraińskich żołnierzy. Życie stracili sierżant Ołeksandr Anatolijewicz Stelmach i starszy porucznik Ihor Oleksandrovych Demidchuk.Ukraińscy żołnierze mieli zginąć podczas ostrzału rosyjskich sił okupacyjnych we wsi Zajcewo. Do tragicznego zdarzenia doszło 21 lutego około godziny 20:41. Zarówno sierżant Ołeksandr Anatolijewicz Stelmach, jak i starszy porucznik Ihor Oleksandrovych Demidchuk odnieśli poważne rany i zmarli na miejscu.
Na Twitterze pojawiły się kolejne nagrania z separatystycznych republik. Na jednym z nich widać, jak obywatele świętują uznanie niepodległości przez prezydenta Rosji. Na placu zgromadziło się zaledwie około 10 osób.W mediach społecznościowych pojawiły się także filmiki dokumentujące ruchy rosyjskich wojsk. O tym, co obecnie dzieje się w Donieckiej Republice Ludowej można przeczytać tutaj.
Joe Biden zapowiedział sankcje wobec Rosji za uznanie "republik ludowych" na terenie Ukrainy. O podjęciu odpowiednim kroków zapewnił również sekretarz stanu, Antony Blinken. USA szykuje odpowiada Putinowi. - Spodziewaliśmy się takiego ruchu ze strony Rosji i jesteśmy przygotowani, by odpowiedzieć natychmiast - informowała rzeczniczka prasowa Białego Domu, Jen Psaki. Jakie konkretnie ruchy zapowiedziały władze USA?
Petro Poroszenko, były prezydent Ukrainy, wezwał Zachód do odpowiedzi sankcjami na uznanie przez Rosję niepodległości Donieckiej Republiki Ludowej (DRL) i Ługańskiej Republiki Ludowej (ŁRL). - Putin wybrał konfrontację i ostatecznie zniszczył międzynarodowy system, który powstał po zimnej wojnie. Zdecydowanie potępiam decyzję Rosji o "uznaniu niepodległości" tak zwanych DRL i ŁRL. [...] Nie można tego nazwać inaczej niż szaleństwem - mówił.
Decyzją Władimira Putina Rosja uznała niepodległość Donieckiej Republiki Ludowej (DRL) i Ługańskiej Republiki Ludowej (ŁRL). Przywódca Rosji przekazał swoją decyzję w poniedziałek wieczorem, tuż po rozmowach z kanclerzem Niemiec Olafem Scholzem i prezydentem Francji Emmanuelem Macronem. Znane są szczegóły umowy.Wiadomość o tym, że Władimir Putin podpisze dekret uznający ŁRL i DRL, przekazano początkowo za pośrednictwem oficjalnej strony internetowej Kremla. Olaf Scholz i Emmanuel Macron, którzy rozmawiali z przywódcą Rosji, "wyrazili rozczarowanie takim rozwojem wydarzeń", ale wyrazili chęć kontynuowania dialogu dyplomatycznego.
Po wieczornym orędziu Władimira Putina sytuacja w Ukrainie mocno zgęstniała. Z kraju zaczyna wyjeżdżać coraz więcej obywateli. NBC News podało również nieoficjalną informację na temat rozmowy amerykańskiej administracji o ewakuacji Wołodymyra Zełenskiego z Kijowa do Lwowa.Nieoficjalne doniesienia NBC News na temat ukraińsko-amerykańskich rozmów po orędziu Władimira Putina oraz wydaniu przez prezydenta Rosji rozkazu "zapewnieniu spokoju" w separatystycznych republikach. Wcześniej Moskwa potwierdziła uznanie autonomiczności Donieckiej Republiki Ludowej oraz Ługańskiej Republiki Ludowej.- Przedstawiciele administracji Bidena omawiali w rozmowach z ukraińskimi władzami plany opuszczenia Kijowa i przeniesienia do Lwowa prezydenta Żeleńskiego w razie rosyjskiej inwazji - podała stacja NBC News.
W poniedziałek wieczorem Władimir Putin podpisał dekret o uznaniu niepodległości Donieckiej Republiki Ludowej i Ługańskiej Republiki Ludowej. Podczas orędzia do narodu prezydent Rosji wspomniał także o Polsce. Przywódca przekonywał, że wyrzutnie zamontowane w naszym kraju mogą być użyte do ataku, a przyjęcie krajów bloku wschodniego do NATO było złamaniem obietnic Zachodu.Sytuacja wokół Ukraina staje się coraz bardziej napięta. Około godz. 21 rozpoczęło się posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego Ukrainy, a prezydent Wołodymyr Zełenski omówił ostatnie wydarzenia z Joe Bidenem i planuje rozmowę z Borisem Johnsonem.
Władimir Putin ogłosił uznanie niepodległości Donieckiej Republiki Ludowej i Ługańskiej Republiki Ludowej. Przed kamerami podpisał dekret w tej sprawie. W trakcie orędzia do narodu przyznał, że sytuacja w Donbasie znów jest "krytyczna". Przekonywał rodaków, że "Ukraina nigdy nie miała tradycji prawdziwego państwa" i została "stworzona przez sowiecką Rosję". Tym samym przywódca Rosji przystał na apel, który Doniecka Republika Ludowa i Ługańska Republika Ludowa wystosowały tuż przed posiedzeniem Rady Bezpieczeństwa Narodowego Rosji, nagle zwołanym przez Władimira Putina.
- Przebieg wydarzeń pokazuje, że obecne władze ukraińskie nie zamierzają realizować porozumień mińskich - powiedział Władimir Putin. Prezydent Rosji w mocnych słowach uderzył w Ukrainę. Padły zarzuty o podjęcie przez Kijów kolejnych kroków przeciwko Donbasowi.Najnowsze słowa Władimira Putina nie uspokajają w kwestii wyciszenia sporu na linii Rosja-Ukraina. Prezydent Rosji podczas Rady Bezpieczeństwa zadeklarował, że jego kraj i dyplomaci robili wszystko, "by pokojowo rozwiązać spór".Władimir Putin nie poprzestał tylko na tym. W mocnych słowach ocenił działania ze strony Ukrainy. - Kijów przeprowadził już dwie operacje karne przeciwko Donbasowi, teraz wszystko wskazuje na to, że rozpoczął trzecią - powiedział prezydent Rosji.
Mieszkańcy samozwańczych republik w Ukrainie otrzymują SMS-y o konieczności przybycia do komisji wojskowych - poinformowała ukraińska rzeczniczka praw człowieka. Wśród podlegających poborowi mają być nawet 17-latkowie. Za odmowę stawiennictwa grozi odpowiedzialność karna.Samozwańcze władze Donieckiej Republiki Ludowej oraz Ługańskiej Republiki Ludowej ogłosiły w sobotę pełną mobilizację. Separatyści twierdzą bowiem, że strona ukraińska planuje atak na Donbas, choć sami wielokrotnie złamali porozumienia mińskie, otwierając ogień do żołnierzy z armii Ukrainy, a także cywilów.
Rzecznik polskiego rządu potwierdził w Radiu Plus, że z informacji służb wynika, iż Rosjanie są gotowi do pełnowymiarowego ataku na Ukrainę. Piotr Müller odniósł się także do doniesień o przygotowywaniu się Polski do przyjęcia uchodźców zza wschodniej granicy. Jak mówił, władze starają się ubezpieczyć kraj na wypadek różnych możliwości.Piotr Müller przyznał w poniedziałek w Radiu Plus, że inwazja rosyjska na Ukrainę jest jak najbardziej możliwa. Jak mówił, wskazują na to docierające do rządu liczne sygnały służb, które posiadają własne źródła wywiadowcze.
Agencja Bloomberg, powołując się na dane wywiadowcze, poinformowała, że Stany Zjednoczone ostrzegają sojuszników o nowych celach rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Celem wojsk Władimira Putina mają być oprócz Kijowa także Charków, Odessa i Chersoń. Na razie nie wiadomo, jaki charakter miałby mieć potencjalny atak.Konflikt rosyjsko-ukraiński cały czas eskaluje. Na wschodzie Ukrainy z dnia na dzień jest coraz mniej bezpiecznie, a OBWE informuje o kolejnych przypadkach naruszenia zawieszenia broni przez prorosyjskich separatystów.Sytuacja naszego sąsiada mocno niepokoi Zachód, który ostrzega przed imperialnymi zakusami Władimira Putina. Strach narasta, gdy weźmiemy pod uwagę, że wczoraj zakończyły się Igrzyska Olimpijskie, a prezydent Rosji nie musi dłużej pozostawać lojalny wobec swoich chińskich przyjaciół i może rozpocząć inwazję na szeroką skalę.Obawy potwierdzają zresztą wywiadowcze doniesienia rządów poszczególnych państw NATO. Zaledwie wczoraj estoński wywiad przedstawił mapę najbardziej zagrożonych rosyjskim atakiem miast na Ukrainie, w niedzielę zaś nowe informacje dostarczyła agencja Bloomberg.Pozostała część artykułu pod materiałem wideo
Sytuacja wokół Ukrainy jest coraz bardziej niepokojąca. W związku z tym polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych (MSZ) wydało specjalny komunikat, w którym odradza Polakom podróże do kilkunastu ukraińskich obwodów. Z kolei obywatelom, którzy są na tych terenach, rekomenduje ich opuszczenie.Mimo rosnącego zagrożenia polskie władze nie podjęły decyzji o ewakuacji pracowników z ambasady w Kijowie. Jednak wiceminister spraw zagranicznych Marcin Przydacz nie wyklucza takiego scenariusza, o czym pisaliśmy tutaj.
Władimir Putin grozi już kolejnemu państwu? Wszystko przez trwające rozmowy między Danią i Stanami Zjednoczonymi dotyczące rozmieszczenia kontyngentów amerykańskich w skandynawskim kraju. Putin postanowił powołać się na dawną umowę. Wojska amerykańskie miałyby stacjonować na wyspie Bornholm, która jest najbardziej wysuniętą na wschód wyspą duńską - od polskiego wybrzeża jest oddalona o jakieś 100 km.
Jak podała agencja informacyjna AFP w Donbasie miało dojść do ostrzału, w wyniku którego zginęło 2 ukraińskich żołnierzy a 4 zostało rannych. W ciągu ostatniej doby miało ponadto dojść do ponad 70 naruszeń przez donbaskich separatystów wspieranych przez rosyjski rząd. Do naruszeń doszło mimo porozumienia między Ukrainą, Rosją i zachodem Europy, który zakładał nieagresję w stosunku do drugiej strony. Ukraiński sztab oskarża o wszystkie naruszenia separatystów.
W sobotę nad ranem samozwańczy przywódca Donieckiej Republiki Ludowej ogłosił powszechną mobilizację. Kilkanaście minut później identyczną decyzję podjęły władze Ługańskiej Republiki Ludowej. Agencja AFP podaje, że pełna mobilizacja ma wynikać z "obaw przed wojną". Już wczoraj samozwańcze republiki oskarżyły Ukrainę o planowanie inwazji na Donbas. Z kolei ukraińska armia odnotowała 12 przypadków złamania zasady zawieszenia broni przez separatystów.
W piątek, 18 lutego prezydent USA Joe Biden spotkał się na wideokonferencji z sojusznikami Stanów Zjednoczonych. W rozmowie, która dotyczyła kryzysu rosyjsko-ukraińskiego, udział wzięli przywódcy m.in. Kanady, Francji, Niemiec, Włoch, Wielkiej Brytanii, Rumunii oraz Polski.Na piątkowym spotkaniu obecni byli także przewodniczący Unii Europejskiej i NATO. Jak podała Polska Agencja Prasowa, w pobliżu Ukrainy stacjonuje obecnie od 100 tys. do 130 tys. rosyjskich wojskowych. Nad naszym wschodnim sąsiadem od kilku tygodni wisi groźba zbrojnej inwazji, a konflikt ten był tematem dyskusji na piątkowej wideokonferencji przywódców państw członkowskich NATO z Białym Domem. Prezydent Joe Biden przedstawił ustalenia ze spotkania na konferencji, która odbyła się tuż po rozmowach na szczycie.
Według korespondenta RIA Novosti w okolicach Ługańska doszło do potężnej eksplozji. Płonie przebiegający w tamtej okolicy rurociąg "Przyjaźń". To kolejny wybuch w ciągu kilku godzin - do poprzedniego miało dojść w kontrolowanym przez prorosyjskich separatystów Doniecku w Donbasie. Według RIA eksplozja nastąpiła w centrum miasta.Rurociąg "Przyjaźń" jest największym na świecie systemem rurociągów, który łączy Syberię i Europę Środkową. Rosyjskie media informują, że do eksplozji nitki wodociągu doszło w rejonie Malaya Vergunka w Ługańsku. Wysokość płomieni ma sięgać 20 metrów.
Jak donoszą Stany Zjednoczone, przy granicy z Ukrainą mogło pojawić się o wiele więcej rosyjskich żołnierzy niż przypuszczano - liczy się ich nawet w setkach tysięcy. W piątkowym oświadczeniu ich dokładną liczbę podał amerykański ambasador przy OWBE, Michael Carpenter. W tym tygodniu Rosja przekazała, że rozpoczęła wycofywanie swoich sił z granicy z Ukrainą. Kijów i państwa zachodnie wykazały, że tak się wcale nie stało. Dostępne dany miały sugerować, że wymieniana jest część żołnierzy i obecnego przy granicy sprzętu.
Dziś w Donbasie doszło do kolejnych ostrzałów. Rozpoczęła się przewidywana eskalacja napięcia. Mieszkańcy donoszą za pośrednictwem mediów społecznościowych, że w mieście zawyły syreny, a przywódcy tak zwanej Ługańskiej Republiki Ludowej i tak zwanej Donieckiej Republiki Ludowej wezwali mieszkańców do ewakuacji. Ukraina została oskarżona o planowanie ataku na Donbas. Ukraińskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych stanowczo odcięło się od oskarżeń.Łukasz Bok przed godziną poinformował na Twitterze, że przywódca tak zwanej Donieckiej Republiki Ludowej przekazał, że ukraińskie siły są gotowe do ofensywy w Donbasie i Wołodymyr Zełenski wkrótce ogłosi rozkaz. W porozumieniu z Rosją rozpoczęła się ewakuacja kobiet, dzieci i osób starszych.
W piątek rano przedstawiciele Ługańskiej Republiki Ludowej przekazali, że ich teren został po raz kolejny ostrzelany. Za atakiem mają rzekomo stać siły ukraińskie. To już kolejne oskarżenia pod adresem Kijowa w ostatnim czasie. Poprzednie spotkały się ze stanowczym sprzeciwem władz Ukrainy.Tymczasem we wtorek Duma Państwowa skierowała apel do Władimira Putina o uznanie niepodległości Ługańskiej Republiki Ludowej i Donieckiej Republiki Ludowej. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow poinformował, że prezydent otrzymał dokument i "weźmie go pod uwagę".
Prezydent USA Joe Biden przyznał, że wszystko wskazuje na to, iż "Rosja szykuje się do wejścia na Ukrainę". Z jego informacji wynika, że do ataku może dojść w ciągu kilku najbliższych dni. Zdaniem prezydenta USA Rosja nadal stara się stworzyć pretekst do inwazji.To nie pierwsze niepokojące wypowiedzi amerykańskich polityków. Swoimi obawami i spostrzeżeniami na temat ewentualnego ataku Rosji na Ukrainę podzielił się także sekretarz stanu USA Anthony Blinken w trakcie posiedzenia Rady Bezpieczeństwa ONZ, o czym pisaliśmy tutaj.
Strona rosyjska odpowiedziała na propozycje Waszyngtonu w zakresie wspólnego bezpieczeństwa. Warunkiem deeskalacji konfliktu na Ukrainie ma być wstrzymanie dostaw broni do tego kraju, realizacja porozumień mińskich i wycofanie żołnierzy USA z Europy Środkowo-Wschodniej. Brak reakcji ze strony Amerykanów potraktowany zostanie jako przyzwolenie na reakcję "drogą realizacji środków o charakterze militarno-technicznym". W obliczu eskalującego konfliktu rosyjsko-ukraińskiego Stany Zjednoczone jakiś czas temu przedstawiły Rosji swoje propozycje dotyczące wspólnego bezpieczeństwa.Do tej pory Kreml milczał, choć nikt tak naprawdę nie spodziewał się, że zaakceptuje on ustalenia zaproponowane przez Waszyngton. Dziś w końcu doszło do wystosowania publicznego komunikatu, w którym Federacja Rosyjska wyartykułowała swoje własne żądania.
Szef ministerstwa spraw zagranicznych Ukrainy Dmytro Kułeba poinformował, że w czwartkowym ostrzale w Donbasie użyto ciężkiego uzbrojenia, w tym czołgu. Jeśli te doniesienia okażą się prawdą, oznaczać to będzie jawne złamanie porozumień mińskich przez stronę prorosyjską.Prorosyjscy separatyści mieli dziś rano ostrzelać kilka miejscowości na wschodzie Ukrainy. Według doniesień ukraińskiego MSZ, do jednej z akcji użyty został czołg.