Tymoteusz Szydło był swego czasu najsłynniejszym księdzem w naszym kraju. Choć jego posługa kapłańska nie trwała zbyt długo, to nie uchroniła się od kontrowersji. Syn byłej premier był bowiem bohaterem domniemanego skandalu obyczajowego, a cała sprawa zakończyła się na prokuraturze.
Jak informuje Wirtualna Polska, niektórzy politycy Prawa i Sprawiedliwości chcą pozbyć się Beaty Szydło z kierownictwa partii. Sama była premier już na to zareagowała. Odniósł się także rzecznik PiS, który przekonuje, że to nieprawda.
Nagranie z jednej z ostatnich emisji programu “Strefa Wpływów” na antenie Radiowej Trójki oburzyło internautów. Wszystko przez komentarz Jarosława Kuźniara na temat Beaty Szydło. Na jego słowa zareagowali inni prowadzący. – To było seksistowskie – powiedział Jacek Czarnecki.
Politycy Prawa i Sprawiedliwości udali się w podróż po kraju. W sobotę (27 stycznia) w Krakowie pojawiła się np. była premier Beata Szydło, którą ugościć chciał tłum zwolenników partii Jarosława Kaczyńskiego. Wśród zebranych pojawiła się jednak także kobieta, próbująca zadać pytanie będące nie w smak większości obecnych. Jeden z mężczyzn tak się zdenerwował, że ruszył w stronę seniorki, sprawiając wrażenie, jakby chciał ją uderzyć. Zwaśnioną parę trzeba było siłą rozdzielać. Prawie doszło do rękoczynów.
Donald Tusk publicznie wyjaśnił, kogo widzi w fotelu szefa polskiej dyplomacji. Wskazał, że brakowało go na spotkaniu roboczym przyszłego rządu, gdyż zatrzymały go inne obowiązki. Kandydat na ministra spraw zagranicznych wzburzył Beatę Szydło. Była premier opublikowała ostry wpis.
Europosłanka z PiS-u i była premier Beata Szydło jest krytykowana w sieci za złożenie nieczytelnie wypełnionego oświadczenia majątkowego. Nie jest jedyną osobą, która podchodzi w taki sposób do ustawowego obowiązku. Czy przepisy regulują takie sytuacje, czy może nieczytelne uzupełnianie tak ważnych dokumentów nie wiąże się z konsekwencjami?
Była premier Beata Szydło odniosła się do krytyki wysuwanej przez Donalda Tuska odnośnie do programów społecznych PiS-u. Polityk stwierdziła, że były szef rządu jedynie na wszystko “marudzi”, a sam nie ma żadnych pomysłów. Uznała też, że Tusk staje się coraz bardziej agresywny.
Beata Szydło pojawiła się w sobotę 1 kwietnia w TVP Info, gdzie zapowiadała niedzielny koncert ku czci papieża Jana Pawła II. Podczas rozmowy z Edytą Lewandowską na jej piersi dostrzec można było wymowną broszkę, przypominająca o dokonaniach PiS-u. Była premier wprawiła nią widzów w prawdziwe zaskoczenie. Zobaczcie, na jaki detal postawiła polityczka.
Andrzej Duda będzie musiał na dobre opuścić mury Pałacu Prezydenckiego dopiero za ponad dwa lata, jednak przy Nowogrodzkiej już ruszyła giełda nazwisk potencjalnego kandydata na urząd prezydenta. Chętnych jest wiele, ale realne szanse na zyskanie namaszczenia prezesa ma ponoć tylko jeden polityk, a właściwie polityczka. Tak przynajmniej uważa poltitolog prof. Sławomir Sowiński, który w rozmowie z WP wskazał tzw. pewniaka.
Beata Szydło zarzuciła Donaldowi Tuskowi, że wprowadził niekorzystne dla Polaków zmiany w systemie emerytalnym. - Donald Tusk i członkowie jego Rady Gospodarczej długo naradzali się, jak "naprawić" system emerytalny w Polsce - napisała. Co ciekawe, w rzeczonej radzie zasiadał także obecny premier i partyjny kolega Beaty Szydło, Mateusz Morawiecki.
Beata Szydło zastąpi Mateusza Morawieckiego? Od pewnego czasu w kuluarach mówi się, że była premier wróciła do łask Jarosława Kaczyńskiego. Czy Polacy chcieliby zobaczyć ją na czele rządu? Większość respondentów sondażu Wirtualnej Polski ma inny pomysł.Mateusz Morawiecki nie ma dobrego czasu. Premier w ostatnim czasie znalazł się w ogniu krytyki m.in. za sprawą zablokowanych środków z KPO. Poprawienie relacji Polski z Unią Europejską miało być jedną z głównych misji obecnego premiera - nie da się ukryć, że ewidentnie odniósł klęskę. Spór o praworządność wciąż trwa.
Beata Szydło zastąpi Andrzeja Dudę? Ewentualna kandydatura byłej premier w wyborach prezydenckich w 2025 roku to temat, który od miesięcy budzi duże poruszenie. - Jest naturalną kandydatką do wszelkich najwyższych stanowisk państwowych - oceniał jakiś czas temu europoseł PiS Ryszard Czarnecki. Co na to Kancelaria Prezydenta?Beata Szydło od kilku miesięcy jest aktywna na polskiej arenie politycznej. Stało się tak za sprawą Jarosława Kaczyńskiego, który powierzył byłej premier opiekę nad Małopolską. Podobno polityczka ma za zadanie łagodzenie sporów wewnątrz partii. Na jej korzyść działa również podupadająca pozycja Mateusza Morawieckiego.
Beata Szydło powróci do Sejmu? Od pewnego czasu spekuluje się, że Jarosław Kaczyński - mimo że nie darzy byłej premier sympatią - może nawiązać z nią porozumienie. Nie brakuje głosów, że polityk mogłaby zastąpić Mateusza Morawieckiego. "Rzeczpospolita" donosi z kolei, że PiS zamierza wzmocnić listy wyborcze popularnymi europosłami. Radosław Fogiel w rozmowie z portalem Wirtualna Polska rozwiał wątpliwości.Beata Szydło niewątpliwie zaliczyła głośny powrót na polskie salony. W mediach nieustannie pojawiają się spekulacje, czym była premier zajmie się w przyszłości. Jedni mówią, że zastąpi Mateusza Morawieckiego. Inni twierdzą, że zamieszka w Pałacu Prezydenckim.
Co prawda do wyborów prezydenckich pozostało jeszcze sporo czasu, ale biorąc pod uwagę fakt, że Andrzej Duda nie będzie mógł ubiegać się o trzecią kadencję, największe ugrupowania polityczne w kraju rozglądają się za potencjalnymi kandydatami. Czy Beata Szydło będzie tą naturalną następczynią urzędującej głowy państwa z ramienia PiS? Swoje zdanie w tym kontekście wyraził europoseł Ryszard Czarnecki.
Beata Szydło to jedna z najważniejszych kobiet w polskiej polityce. Jak to w przypadku kobiet bywa, styl ubierania się polityk wielokrotnie był tematem dyskusji, a jej o jej broszkach słyszał już niemal każdy. Ostatnio jednak coś się zmieniło.
Odejście z TVP Jacka Kurskiego otworzyło scenarzystom hitowego "Ojca Mateusza" do niespodziewanego drwienia z rządu PiS? Widzowie Telewizji Polskiej mogli być zdziwieni znajomymi słowami w jednym z najnowszych odcinków serialu kryminalnego o księdzu z Sandomierza. Beata Szydło stała się inspiracją, ale była premiera raczej nie będzie zadowolona."Ojciec Mateusz" to serial, który nieustannie znajduje się na szczycie hitów TVP. Polacy kochają księdza Mateusza, w którego wciela się Artur Żmijewski. Beata Szydło, w ostatnich dniach mogła stracić nieco sympatii do produkcji.Scenarzyści "Ojca Mateusza" postawili swoją karierę w TVP na szali i zażartowali z pełnej arogancji wypowiedzi Beaty Szydło z czasów, gdy była szefem rządu. Była premier przekonywała o należności przyznanych nagród i postawą walecznej lwicy zainspirowała... Oresta Możejko.
Beata Szydło, była premier polski, była gościem na antenie Polskiego Radia 24. We wtorkowy poranek zapytano ją między innymi o to, dlaczego język polskiej polityki jest tak agresywny. Nie będziemy trzymać was w niepewności - wszystkiemu winien jest... Donald Tusk!
W ramach tzw. "objazdówki" PIS, była premier Beata Szydło w weekend spotkała się z mieszkańcami gminy Miedźna (woj. śląskie). To spotkanie jednak nieco różniło się od pozostałych. W trakcie wybuchła niemała awantura, a na sali zrobiło się nieprzyjemnie. Jak relacjonują lokalne media, spotkanie rozpoczęło się przed południem. Sala w Centrum Kultury w Woli pękała w szwach. Po wystąpieniu Beaty Szydło dziennikarka Marta Gniła-Jastrzębska chciała zadać jej kilka pytań. - Czy to nie jest tak, że partia rządząca zaostrza konflikt z Rosją? - zadała jedno z nich kobieta. Wtedy jednak rozpoczęła się niemała "burza".
Beata Szydło nie wytrzymała i w dosadny sposób zareagowała na słowa Izabeli Leszczyzny, która skrytykowała program "Rodzina 500 plus". Posłanka PO stwierdziła, że świadczenie wypłacane w jego ramach nie „poprawiło jakości życia” ludzi. Słowa przedstawicielki opozycji spotkały się z licznym słowami krytyki. Na wypowiedź kontrowersyjnej parlamentarzystki zareagowała również europosłanka PiS Beata Szydło.Beata Szydło od wielu lat jest znana ze swoich mocnych nerwów. W mediach epatowała spokojem i opanowaniem, kreując wizerunek spokojnej kobiety, jak i polityk. Warto podkreślić, że wielokrotnie udowadniała, że potrafi zaciekle bronić swoich poglądów, a także dokonań. Tym razem postanowiła odpowiedzieć na zarzuty posłanki PO względem rewolucyjnego programu "Rodzina 500 plus".Izabela Leszczyna pojawiła się antenie TVN24 w poniedziałek 6 czerwca. Posłanka PO, która w wielu kręgach uchodzi za ekspertkę w dziedzinie ekonomii, zdecydowała się zabrać głos na temat galopującej inflacji, a przede wszystkim aktualnej sytuacji milionów Polaków.Posłanka w mocnych słowach uderzyła w aktualny rząd Prawa i Sprawiedliwości, wytykając mu nieudolność, a także nieskuteczne działania na rzecz obywateli. Na antenie TVN24 przekonywała, że gdyby rządziła Platforma, w Polsce nie byłoby dwucyfrowej inflacji. W krytycznych słowach wypowiedziała się na temat programu "Rodzina 500 plus" marginalizując jego znacznie dla większości polskich rodzin.- Jasne jest, że jak się wprowadza takie świadczenie, czy jakiekolwiek świadczenie socjalne, bo właściwie ciężko powiedzieć czym jest 500 plus. Nie poprawiło jakości życia tak naprawdę, bo jakość życia dziecka to jest dobra szkoła, ochrona zdrowia, nic takiego się nie stało - przekonywała Izabela Leszczyna.Słowa posłanki wywołały ogólnopolskie poruszenie. Wiele osób skrytykowało Leszczynę, podkreślając, że program przyczynił się do polepszenia jakości życia wielu polskich rodzin.
Praca w Parlamencie Europejskim niewątpliwie jest nobilitacją dla wielu polityków. Międzynarodowa kariera to nie tylko prestiż, ale także możliwość spotkania znanych polityków i spożywania w ich towarzystwie luksusowych posiłków. Za obiad w budynku Parlamentu Europejskiego trzeba zapłacić krocie.W restauracji znajdującej się w budynku Parlamentu Europejskiego można zamówić dania, które z pewnością zadowolą nawet najbardziej wybrednych smakoszy. Ceny są dostosowane do pokaźnych pensji europosłów - wspomnijmy, że zarabiają oni 6800 euro na rękę.
Projekt nowej ordynacji wyborczej przyjęty przez Parlament Europejski. Większość europosłów opowiedziała się za wprowadzeniem bardziej ujednoliconych zasad przeprowadzania wyborów do PE i stworzeniem ogólnoeuropejskiego okręgu wyborczego. To jednak nie jest w smak znacznej części polskich deputowanych, którzy obawiają się o swoje stanowiska i liczą na to, że przepisy zablokuje Rada Europejska.Według nowej rezolucji, w dodatku do posłów wybieranych w okręgach krajowych lub regionalnych, z ogólnoeuropejskiego okręgu wyborczego wybieranych ma być 28 posłów do PE. Wprowadzona zostałaby także możliwość proponowania przez partie polityczne lub koalicje partii krajowych ponadnarodowych list z preferowanym kandydatem na przewodniczącego Komisji Europejskiej.Oprócz wspólnej listy, w projekcie znalazł się również zapis o tym, by wybory do PE odbywały się zawsze 9 maja, czyli w Dniu Europy. Posłowie chcą także ujednolicenia wieku, od którego obywatele UE mają prawo głosować lub kandydować w wyborach do UE oraz zalecają, by każdy obywatel miał prawo głosowania od 16 roku życia i kandydowania od powyżej 18 roku życia.
5 lat temu doszło do wypadku pojazdu, w którym jechała Beata Szydło, z samochodem seicento, w którym jechał młody kierowca. Sprawa stała się bardzo głośna, a kierujący musiał potem tłumaczyć się z czynu, którego nie popełnił. Po pięciu latach przerwał milczenie i opowiedział o drodze przez mękę, którą przeszedł, by Beata Szydło i jej pracownicy mogli myśleć, że nie mają sobie nic do zarzucenia.Sebastian Kościelnik 5 lat temu przeżył życiowy dramat - choć nic nie zrobił, traktowany był jak przestępca, jego twarz pokazywała się jako zamazana na zdjęciach. Okazało się, że te wydarzenia, choć mocno go dotknęły, pomogły mu też stać się tym, kim jest dziś.
W środę w Parlamencie Europejskim odbyło się wystąpienie prezydenta Francji, który wiele mówił na temat praworządności i jej łamania. Słowa te bardzo osobiście odebrała była premier a obecnie europosłanka Beata Szydło, która sama zapomniała jak jej służby zmuszały do składania fałszywych zeznań oficera BOR ws. wypadku w Oświęcimiu.Beata Szydło swego czasu była jednym z najpopularniejszych polityków w naszym kraju. Była premier została jednak najpierw obroniona w Sejmie, po czym szybko zdymisjonowana i zastąpiono przez Mateusza Morawieckiego.Na tym jednak nie skończyła się jej błyskotliwa kariera, gdyż w 2019 roku w wyborach do Parlamentu Europejskiego Szydło została wybrana na eurodeputowaną i zamieniła posadę w polskim parlamencie na dobrze płatny stołek w Strasburgu.Europosłanka znana jest od dawna z zaciekłego bronienia Polski przed "atakiem" wszystkich tych, którzy zwracają uwagę na powolne staczanie się naszego kraju ku dyktaturze. Nie inaczej było w środę podczas debaty w PE, gdy głos zabrał prezydent Francji.Pozostała część artykułu pod materiałem wideo
Sprawa głośnego wypadku kolumny rządowej, która przewoziła Beatę Szydło, powraca. Jak ustalili dziennikarze Radia ZET, prokuratura po raz drugi zajmie się zbadaniem, czy nie doszło do świadomego zniszczenia kluczowych w sprawie dowodów. Wkrótce ruszyć mają przesłuchania.Trzy płyty DVD, a na nich między innymi nagrania z kamery monitoringu, umieszczonej niedaleko miejsca przejazdu rządowej kolumny - to dowody, które w niejasnych okolicznościach miały zostać uszkodzone. Kto miał do nich dostęp? Oficjalnie policja, prokuratura oraz sąd.
Były dziennikarz TVP, Marcin Jakóbczyk, zdecydował się zabrać głos w temacie słynnego wypadku Beaty Szydło w 2017 roku. Reporter zdradził, jak telewizja przekłamywała rzeczywistość tylko po to, żeby wybielić zachowanie BORu i ówczesnej premier.Sprawa wypadku Beaty Szydło wróciła wczoraj na medialny świecznik za sprawą "Gazety Wyborczej", która opublikowała rozmowę z byłym oficerem BORu. Emerytowany funkcjonariusz przyznał, że on i jego koledzy składali fałszywe zeznania celem przerzucenia winy za wypadek na kierowcę seicento. Szczegóły możecie znaleźć tutaj.Teraz głos w sprawie zabrał Marcin Jakóbczyk, który w 2017 roku pracował w lokalnych strukturach Telewizji Polskiej. Ze szczegółami opisał wszystkie wydarzenia, które nastąpiły tuż po wypadku Beaty Szydło.- Rozmawiałem ze świadkami wypadku - nikt nie słyszał sygnałów. Powiedziałem o tym na antenie, podczas lajfa dla TVP Info i nawet dałem się wypowiedzieć świadkowi. Usłyszałem wtedy w słuchawce, od wydawcy, kilka mocnych słów, których tutaj nie wypada przytaczać. Gdy w kolejnym lajfie pokazałem, że w miejscu wypadku jest podwójna ciągła, której kolumna rządowa bez sygnałów nie powinna przekraczać - zdjęto mnie z anteny - czytamy w poście zamieszczonym przez dziennikarza na Facebooku.Pozostała część artykułu pod materiałem wideo
Wypadek Beaty Szydło z 2017 roku nieoczekiwanie wrócił właśnie na świecznik. Wszystko za sprawą "Gazety Wyborczej", która dotarła do byłego oficera BOR. Emerytowany funkcjonariusz przyznał się, że wspólnie z innymi BORowcami składał fałszywe zeznania w sprawie.Piotr Piątek był jednym z funkcjonariuszy, którzy pełnili służbę podczas feralnego przejazdu kolumny wiozącej ówczesną premier Beatę Szydło w lutym 2017 roku. Wówczas na ulicy Orzeszkowej w Oświęcimiu samochody rządowe zderzyły się z seicento. Pomimo medialnej nagonki kierowca samochodu osobowego ciągle utrzymuje, że pojazdy z kolumny eskortującej premier Beatę Szydło nie miały włączonych sygnałów dźwiękowych, przez co nie można było uznać je za pojazdy uprzywilejowane. Odmiennego zdania jest prokuratura, która opierała się m.in. na zeznaniach funkcjonariuszy BOR.