Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Fakty > Oficer BOR dla "Gazety Wyborczej": Składaliśmy fałszywe zeznania ws. Beaty Szydło
Patryk Przybyłowski
Patryk Przybyłowski 17.12.2021 07:22

Oficer BOR dla "Gazety Wyborczej": Składaliśmy fałszywe zeznania ws. Beaty Szydło

wypadek Beaty Szydło
ANDRZEJ IWANCZUK/REPORTER

Wypadek Beaty Szydło z 2017 roku nieoczekiwanie wrócił właśnie na świecznik. Wszystko za sprawą "Gazety Wyborczej", która dotarła do byłego oficera BOR. Emerytowany funkcjonariusz przyznał się, że wspólnie z innymi BORowcami składał fałszywe zeznania w sprawie.

Piotr Piątek był jednym z funkcjonariuszy, którzy pełnili służbę podczas feralnego przejazdu kolumny wiozącej ówczesną premier Beatę Szydło w lutym 2017 roku. Wówczas na ulicy Orzeszkowej w Oświęcimiu samochody rządowe zderzyły się z seicento.

Pomimo medialnej nagonki kierowca samochodu osobowego ciągle utrzymuje, że pojazdy z kolumny eskortującej premier Beatę Szydło nie miały włączonych sygnałów dźwiękowych, przez co nie można było uznać je za pojazdy uprzywilejowane. Odmiennego zdania jest prokuratura, która opierała się m.in. na zeznaniach funkcjonariuszy BOR.

Wypadek Beaty Szydło: oficer BOR ujawnia zatrważające kulisy

"Gazeta Wyborcza" opublikowała dzisiaj rano rozmowę z byłym oficerem BOR, Piotrem Piątkiem. Dowiadujemy się z niej, że zeznania, które on i jego koledzy złożyli w tej sprawie nie miały pokrycia w rzeczywistości.

Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo

- Mieliśmy włączone sygnały świetlne, było już ciemno, wjechaliśmy w miasto. Generalnie wszyscy wiedzieliśmy, że nie mamy włączonych sygnałów dźwiękowych. Dla nas to była rzecz oczywista [...] Za każdym razem, gdy jeździłem do domu pani premier, nie włączaliśmy syren. Jechaliśmy po cichu, żeby nie wzbudzać sensacji - stwierdza Piotr Piątek.

To jednak dopiero czubek góry lodowej. "GW" ustaliła, że w toku postępowania wszyscy przesłuchiwani funkcjonariusze BOR zeznali, że prowadzone przez nich samochody miały włączone zarówno sygnały świetlne, jak i dźwiękowe.

- Każdy z nas był osobno przesłuchiwany, ale wcześniej wiedzieliśmy, co mamy zeznawać. Przed przesłuchaniem usłyszałem tylko: "Piotrek, wiesz jak było...". Ja sobie zdawałem sprawę, że chcąc dalej pracować i awansować musiałem mówić to, co reszta. On [dowódca zmiany - dop. red.] zarządził, jak mamy jechać i jak mamy mówić... To nie było mówione wprost. Raczej "Piotrek, wiesz jak było", "wiesz, jak będzie dobrze dla nas", "wiesz, jak mówić" - relacjonuje dalej Piątek.

Prokuratura dezawuowała świadków wypadku?

"GW" podaje, że świadkami wypadku miały być osoby, które akurat wychodziły z terapii odwykowej z jednego z pobliskich budynków. Wszyscy poświadczyli za linią narracji kierowcy: limuzyny rządowe miały poruszać się wyłącznie z włączonymi sygnałami świetlnymi, co oznacza, że nie mogły być traktowane, jako pojazdy uprzywilejowane. Zeznali tak zarówno w prokuraturze, jak i podczas rozpraw w sądzie.

Prokuratura zdecydowała się jednak oprzeć cały proces na zeznaniach oficerów BOR, którzy szli w zaparte, że pojazdy miały włączone zarówno sygnały świetlne, jak i dźwiękowe. Teraz wiadomo, że ich zeznania miały być fałszywe.

Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:

Jeżeli chcesz się podzielić informacjami ze swojego regionu, koniecznie napisz do nas na adres redakcja@goniec.pl

źródło: Gazeta Wyborcza