Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Fakty > Śląsk. Mężczyzna zaczepił 17-letnią dziewczynę. Chwilę później już nie żył
Agata Jaroszewska
Agata Jaroszewska 14.11.2023 20:45

Śląsk. Mężczyzna zaczepił 17-letnią dziewczynę. Chwilę później już nie żył

policja światła noc
(zdj. ilustracyjne) materiały policyjne policja.pl

Nocne spotkanie w Gliwicach zakończyło się śmierci 34-letniego mężczyzny. Dariusz G. zaczepił 17-letnią dziewczynę, a na te słowa zareagował 18-latek, który szedł tuż za nastolatką. Doszło do bójki, a ta zakończyła się tragicznie. Prokuratura zabrała głos, w sprawie jest jedna niewiadoma.

34-latek zaczepił w nocy 17-letnią dziewczynę, tragiczny finał

W Gliwicach w nocy z piątku 10 listopada na sobotę 11 listopada doszło do groźnego incydentu na ul. Zwycięstwa. 17-letnia dziewczyna szła mostem nad Kłodnicą. Kilka metrów za nią szedł 18-letni Arkadiusz J. Para szła razem, ale dzielił ich pewien dystans.

Na drodze 17-latki pojawił się 34-letni Dariusz G. Mężczyzna zaczepił nastolatkę, a to nie spodobało się 18-letniemu chłopcu. To był początek fatalnego spięcia.

Niecodzienna sytuacja na otwarciu posiedzenia nowego Sejmu. Jarosław Kaczyński przyłapany

Bójka przerodziła się w dramat, nagle pojawił się scyzoryk

Nocne wydarzenia w Gliwicach znalazły się pod lupą śledczych. Prokuratura zabrała głos na temat zebranych dowodów. Co stało się po zaczepieniu 17-latki przez 34-latka? - Wtedy zareagował towarzyszący jej 18-latek. Dochodzi najpierw do sprzeczki, a potem obaj mężczyźni zaczynają się szarpać, to przeradza się w bójkę - przekazała Joanna Smorczewska z Prokuratury Okręgowej w Gliwicach w rozmowie z portalem se.pl.

W pewnym momencie między mężczyznami pojawił się scyzoryk. Śledczy głowią się nad ważnym dla sprawy szczegółem. - Nie wiemy jeszcze, czy miał go z sobą młodszy, czy starszy z mężczyzn - wyjaśniła prokurator. Ostrze wbiło się w bok 34-letniego mężczyzny. - Wtedy on upada - dodała przedstawicielka gliwickiej prokuratury. Co się stało później?

18-latek usłyszał zarzut, może spędzić w więzieniu całe życie

W śledztwie wskazano, iż to przechodzeń wezwał karetkę pogotowia do rannego 34-latka. Niemniej, zanim na miejsce przyjechali ratownicy medyczni, to 18-letni Arkadiusz oraz 17-latka próbują zatamować krwawienie z boku rannego. Dariusz G. umiera, a 18-latek zostaje zatrzymany.

ZOBACZ: Kary sięgają nawet 5 tys. zł. Nigdy nie rób tego z zeschniętymi liśćmi

Arkadiusz J. nie ucieka i jak podkreśla prokuratura: nigdy wcześniej nie miał problemów z prawem w odróżnieniu od zmarłego 34-latka. - Usłyszał zarzut zabójstwa. Złożył wyjaśnienia dotyczące jego udziału w zdarzeniu, ale nie mogę na tym etapie śledztwa powiedzieć nic o ich treści, ani też potwierdzić, czy 18-latek przyznał się do winy - zrelacjonowała Joanna Smorczewska.

Źródło: se.pl