Sąd umorzył jej dług, ale i tak musi zapłacić. W urzędzie usłyszała haniebne słowa
Skandaliczna historia z Łodzi. Pani Dorota od 30 lat zajmuje wraz z niepełnosprawnym synem jedno z mieszkań, o które teraz musi walczyć w sądzie. Wszystko przez to, że Zarząd Lokali Miejskich odmówił przedłużenia jej umowy najmu z powodu dawnych problemów z płaceniem czynszu, mimo iż zadłużenie zostało umorzone. W zamian kobiecie zaproponowano natomiast lokal socjalny o powierzchni 15 m kw. Najbardziej szokujące jest jednak to, co usłyszała w siedzibie ZLM.
Łodzianka walczy w sądzie o prawo najmu
Porażającą historią pani Doroty i jej syna zajął się “Dziennik Łódzki”, który dotarł do naprawdę szokujących ustaleń. Jak czytamy, problemy kobiety zaczęły się od tego, że w przeszłości, z powodu trudnej sytuacji finansowej, miała ona problemy z płaceniem czynszu za wynajmowane mieszkanie.
Dawna sprawa zaowocowała tym, że Zarząd Lokali Miejskich odmówił niedawno przedłużenia umowy najmu, pomijając zupełnie ten fakt, że zadłużenie zostało prawnie umorzone przez sąd. Pani Dorota zmuszona była pozwać Urząd Miasta Łodzi o ustalenie stosunku najmu. Przy okazji jednej z rozpraw opisała sędziemu, jak została potraktowana przez ZLM.
Jarosław Kaczyński przyłapany. Zrobił to podczas wystąpienia Mateusza MorawieckiegoSkandaliczne słowa urzędników
Jak wyjawiła pani Dorota, jeszcze przed Sądem Okręgowym przedstawiciel ZLM obiecał, że podpisze z nią umowę najmu, ale pod warunkiem, że dostarczy ona szereg dokumentów w określonym terminie.
Tydzień później plik wymaganych papierów był już w siedzibie ZLM, lecz mimo tego, do podpisania umowy nie doszło. Kobieta udała się więc osobiście do instytucji, aby wyjaśnić sprawę. Tam okazało się, że musi spłacić umorzony dawno dług. Dodatkowo, usłyszała haniebne słowa.
ZOBACZ: Ksiądz odprawił pogrzeb noworodka pod wpływem alkoholu. “Mylił słowa, pieśni, bełkotał”
- Pani dyrektor (...) powiedziała, że czeka na mnie lokal socjalny, 15 m kw. na poddaszu. Gdy spytałam, czy mam spać w jednym łóżku z dorosłym synem odpowiedziała, że się przyzwyczaję - ujawniła pani Dorota.
Jej dług został umorzony. Najemca pozostaje bezlitosny
Monika Firek-Starczewska, adwokatka reprezentująca w sądzie kobietę podtrzymuje stanowisko mówiące o tym, że jej klientka nie ma żadnego zadłużenia wobec miasta. ZLM wydaje się być jednak głuchy na te zapewnienia.
ZOBACZ: Potrącenie policjantek w Mielcu. Doszło do niego tuż przed budynkiem komendy
Przedstawiciele urzędu upierają się więc, że pani Dorota musi uregulować dług, gdyż nie akceptują umorzenia go przez sąd. Kobieta i jej pełnomocniczka nie składają broni i zamierzają dalej walczyć o prawo do godnego życia.
Źródło: Dziennik Łódzki