Putin wierzy w swoją własną propagandę. FSB karmi dyktatora kłamstwami, które ten chce usłyszeć
Władimir Putin padł ofiarą własnej propagandy? Niezależny rosyjski dziennikarz śledczy Roman Anin rozmawiał z funkcjonariuszami służb specjalnych, którzy mieli zdradzić niewygodną prawdę o prezydencie Rosji. Dyktator ponoć neguje wszelkie wiadomości na temat wojny w Ukrainie, które nie pasują do jego idealistycznej wizji i otacza się jedynie ludźmi, którzy mówią to, co chce on usłyszeć.
Władimir Putin szczerze wierzył, że wojna w Ukrainie zakończy po się kilku dniach wielkim sukcesem rosyjskiej niezwyciężonej armii. Tak się jednak nie stało, a przywódca Rosji ma coraz większe problemy z osiągnięciem nawet najmniejszego celu, jaki sobie założył.
Mimo deklaracji o pewnych postępach płynących ze strony ministra obrony Siergieja Szojgu, prawda jest taka, że Ukraińcy bohatersko bronią się i nie zamierzają składać broni. Ponadto, na horyzoncie pojawiają się nowe wyzwania, w tym te wewnętrzne, takie jak trawiące Syberie pożary.
Wiele trzeźwo myślących osób zastanawia się więc, skąd w Putinie skłonność do podejmowania tak nieracjonalnych decyzji, jak np. kontynuowanie działań zbrojnych w Ukrainie. Pewną ciekawą teorię na ten temat wysnuł niezależny rosyjski dziennikarz Roman Anin, który wniknął w kręgi bliskie prezydentowi.
Prezydent Rosji nie chce znać prawdy
Ustalenia Anina zostały opisane na łamach "Gazety Wyborczej". Rosjanin oparł je całkowicie na podstawie rozmów z anonimowymi funkcjonariuszami służb specjalnych, z których wywnioskował, że wojna w Ukrainie nie mogła zakończyć się zwycięstwem Rosji.
Dlaczego, mimo tego faktu, Putin zdecydował się na jej rozpoczęcie? Otóż dyktator wcale nie był świadomy sytuacji, jaka może panować na froncie. Wszystko przez to, że nie okazywał zainteresowania poznaniem prawdy, a jedynie potwierdzaniem jego idealistycznych założeń, które nijak miały się do rzeczywistości.
- Choć może to zabrzmieć niedorzecznie, decyzja o rozpoczęciu wojny została podjęta przez najbardziej niedoinformowaną osobę, jaka mogła podjąć taką decyzję. Prezydenta - mówi anonimowe źródło dziennikarza z rosyjskich sił specjalnych.
Anin twierdzi również, że funkcjonariusze tzw. Piątej Służby FSB odpowiedzialnej za wywiad w krajach byłego ZSRR, mieli mówić Putinowi tylko to, co chciał usłyszeć, a ich informatorami mieli być zbiegli 8 lat temu z Ukrainy urzędnicy i biznesmeni, którzy w różnym stopniu orientują się aktualnie w realnej sytuacji. - Karmili FSB swoimi fantazjami, aby uzasadnić swoje istnienie [w Moskwie] i wydany, rzekomo na agentów w Ukrainie, budżet. Jednocześnie sami żyli w realiach 2014 roku i nie chcieli zrozumieć, że w ciągu ośmiu lat w Ukrainie wszystko się zmieniło. Po drugie, ich głównym celem był powrót na Ukrainę, widzieli już dla siebie odpowiednie stanowiska i do tego celu dostosowali wszystkie informacje – powiedział Aninowi były oficer FSB.
Pogłoski o tym, że ludzie z najbliższego otoczenia Putina nie mówią mu prawdy pojawiały się już przed kilkoma tygodniami. Przyczyną takiego zachowania miały być głównie obawy przed gniewem prezydenta Rosji i ewentualnym obarczeniem winą za niepowodzenia.
Putin ofiarą własnej propagandy
Wnioski płynące z rozmów rosyjskiego dziennikarza każą myśleć, że Putin padł ofiarą własnej propagandy. Wmawiane mu rzekome sukcesy i wieczne przyklaskiwanie pozwoliły wierzyć przywódcy Rosji, że podbicie Ukrainy będzie kwestią kilku dni.
- Był pewny zwycięstwa, bo Gruzję w 2008 roku załatwili w tydzień, Krym w 2014 roku zdobyli bez strzałów, w Syrii też stosunkowo łatwo poszło. W 2022 roku wszyscy zapewniali go, że czekają na nas w Ukrainie właściwie z kwiatami. Więc poszedł – relacjonował jeden z rozmówców.
Anin zdradził również plany, jakie Rosjanie snuli wobec agresji na Ukrainę. W trzy dni chcieli zdobyć Mariupol, w pięć natomiast Kijów. Zaskoczył ich tymczasem opór Ukraińców, zarówno wojskowych, jak i ludności cywilnej, która nie chce dostać się pod skrzydła okupanta.
Co więcej, w publikacji dziennikarza pojawiają się spekulacje odnośnie prawdopodobnych przyczyn wywołania wojny w Ukrainie. Jednym z nich miała być zemsta z powodu rozpadu ZSRR.
- Od 30 lat urzędnicy i przedstawiciele elit politycznych, z których większość jest w wieku Putina, pragną zemścić się na Waszyngtonie, Londynie i całym kolektywnym Zachodzie za tę straszną geopolityczną klęskę - tłumaczy Anin.
Artykuły polecane przez redakcję Goniec.pl:
W Polsce rusza eksperyment: tysiące Polaków będzie dostawać po 1300 zł. I to przez dwa lata
Kolejne dowody na zbrodnie Rosjan w Buczy. Opublikowano nagrania ukazujące egzekucje
Źródło: Fakt, Gazeta Wyborcza