Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Fakty > Przyjechali na kulig. To, co zrobili na miejscu, przekracza wszelkie granice
Eryk Błaszak
Eryk Błaszak 16.02.2023 09:06

Przyjechali na kulig. To, co zrobili na miejscu, przekracza wszelkie granice

Schronisko
Fb/Bacówka nad Wierchomlą

- Prymitywne chamstwo i zwykłe pijaństwo - tymi słowami właściciele Bacówki nad Wierchomlą skomentowali niedawną obecność turystów, którzy przybyli, by wziąć udział w organizowanym nieopodal kuligu. W jego trakcie wczasowicze najpierw zdewastowali drzwi schroniska, kiedy odmówiono im sprzedaży alkoholu, później zaś pobili młodego mężczyznę. 

Przyjechali na kulig. Zdewastowali schronisko

Zdecydowanie inaczej wyobrażali sobie sobotni dzień właściciele Schroniska Bacówka nad Wierchomlą położonego w Beskidzie Sądeckim. Przybyli na organizowany nieopodal kulig turyści wykazali się niemałym brakiem poszanowania dla miejsca, w którym się znaleźli oraz etykiety wskazanej przy zabawie z dziećmi. Oburzeni zachowaniem turystów przedstawiciele schroniska zamieścili w mediach społecznościowych komunikat, w którym opisali “chamskie” wybryki wczasowiczów. 

- Dla nas - górskiego schroniska będącego niedaleko „imprezowego placu” masowych kuligów, wywożących dziennie kilkaset osób ze Szczawnika - to bardzo często zimowy koszmar, każdego roku od wielu lat - można było przeczytać w komunikacie schroniska.

Na dowód tego, jego włodarze zaprezentowali “efekty”, z jakimi przyszło im się zmierzyć po sobotnich eskapadach bawiących nieopodal turystów. Jak można się bowiem dowiedzieć z relacji schroniska, bliżej nieokreśleni jegomoście “z kuligu” niezadowoleni z powodu odmowy sprzedaży alkoholu po godzinie 20 niewiele myśląc, zdewastowali drzwi schroniska. To jednak nie był koniec sobotnich “popisów” wczasowiczów. 

 

Przyjechali na kulig. "Agresywni, pijani mężczyźni"

Oprócz zmagań, związanych z naprawą drzwi, właścicielom przyszło również opatrywać młodego mężczyznę, którego pobili awanturujący się uczestnicy kuligu. Jakby tego było mało, będącemu na miejscu ratownikowi GOPR-u niezidentyfikowani sprawcy ukradli narty torowe, które ten zostawił w pobliżu biesiadników. Niedługo potem doszło też do kolejnych rękoczynów.  

- Agresywni, pijani mężczyźni zaatakowali w asyście swoich małżonek, opiekunów obozu narciarskiego dla dzieci, który się u nas właśnie rozpoczyna. Powód? Opiekunowie zwrócili uwagę na potok przekleństw i grzecznie poprosili, by przy dzieciach zważać na słowa. Tyle - opisywali przedstawiciele schroniska.

"Czy tak wygląda górska przygoda?"

Pytanie to zadali w swoim komunikacie właściciele schroniska, którzy podkreślali, iż opisali zaledwie jeden kuligowy dzień spośród kilkudziesięciu w sezonie zimowym. 

- Od lat zastanawiamy się dlaczego tak? Przecież kulig może być i często tutaj też jest spokojnym byciem razem na łonie natury z sankami dla dzieciaków, tańcami dla rodziców i dobrą zabawą dla wszystkich - komentowali właściciele schroniska, którzy przywoływali w kontrze będące na porządku dziennym pochodnie, petardy i muzykę płynącą z kilku głośników równocześnie.

- Nie zgadzajmy się na prymitywne chamstwo i zwykłe pijaństwo w takich miejscach! (…) STOP tym, którzy nie potrafią albo nie chcą szanować jej [natury - przyp. red] harmonii i piękna - podsumowywało schronisko.

Tagi: