Polacy zebrali ogromną kwotę na leczenie Kamilka z Częstochowy. Niestety, jest duży problem
8-letni Kamilek od ponad 3 tygodni przebywa w śpiączce farmakologicznej. Na leczenie i rehabilitację chłopca zebrano już 620 tys. zł, ale pojawił się ogromny problem. Nie ma osoby, która mogłaby dysponować pieniędzmi w jego imieniu. W tle trwa batalia o prawa rodzicielskie, o których przywrócenie walczy ojciec, a które mają być odebrane matce Kamilka.
Tragedia Kamilka z Częstochowy
Kamilek został skatowany przez ojczyma na początku kwietnia. Dawidowi B. prokurator zarzucił, że usiłował pozbawić życia 8-latka, polewając go wrzątkiem i umieszczając na rozgrzanym piecu węglowym. Do zatrzymanych - mężczyzny, matki chłopca, tj. Magdaleny B., Anety J., ciotki skatowanego dziecka, która nie zaalarmowała nikogo, kiedy Kamilkowi działa się krzywda - dołączyła kilka dni temu kolejna osoba. To Wojciech J., mąż Anety, który nie udzielił pomocy chłopcu.
Skatowanie, którego doświadczył, nie było jednorazową sytuacją. Kamil przez pewien czas chodził do szkoły ze złamaną ręką. Wiadomo, że to Dawid B. połamał chłopcu rękę i pozostałe kończyny i przypalał go papierosami. Sąd Rodzinny w Częstochowie wszczął postępowanie w sprawie pozbawienia Magdaleny B. praw rodzicielskich nie tylko wobec Kamilka, ale również jego brata Fabiana i przyrodniego rodzeństwa.
Pokazała, co dzieje się z masłem w Lidlu. Wielu klientów będzie nie będzie zadowolonychOjciec 8-latka wlaczy o odzyskanie praw rodzicielskich
Biologiczny ojciec chłopca, Artur Topól, nie może odwiedzać go w szpitalu. Nie ma bowiem praw rodzicielskich, które utracił w 2017 roku po rozwodzie z Magdaleną B. - Wyrok zapadł zaocznie, pod moją nieobecność. Nie wiedziałem o tym, nie mogłem się odwołać, bo było po czasie - tłumaczył na łamach Faktu. Już dwa lata wcześniej, w 2015 roku, sąd ograniczył małżonkom prawa rodzicielskie poprzez ustanowienie kuratora, bo dzieci były zaniedbane. Teraz Topól złożył już do sądu wniosek o ich przywrócenie. Twierdzi, że będzie bardzo dobrym ojcem dla Kamilka.
Jego sytuacja Artura nie jest jednak prosta. Pan Artur nie ma stałej pracy, a alimenty na dwóch synków opłacał za niego fundusz alimentacyjny. Gdy znalazł pracę sezonową, ściągano mu pieniądze. Ojciec zapewnia, że zrobi wszystko dla Kamila i Fabiana. Kurator zbiera dokumentację i sprawdza sytuację rodzinną pana Artura. Terminu rozprawy jeszcze nie wyznaczono.
Zebrano już 620 tys. na pomoc dla Kamilka
Na pomoc chłopcu zebrano już przeszło 620 tys. zł. Rzecznik szpitala w Katowicach Wojciech Gumułka powiedział, że placówka nie przyjmie pieniędzy. Środkami nie może też z ww. powodów rozporządzać ojciec Kamilka.
- W realiach tej sprawy obecnie brak jest zatem osoby, która mogłaby zarządzać majątkiem małoletniego dziecka. W związku z tym w ubiegłym tygodniu prokurator złożył do sądu rodzinnego wniosek o ustanowienie kuratora dla reprezentowania interesów majątkowych małoletniego dziecka - przekazał TVN24.pl Tomasz Ozimek, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Częstochowie.
Od chwili trafienia do szpitala chłopiec przebywa w śpiączce farmakologicznej. Lekarze z Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach wprowadzili go w taki stan, by nie cierpiał z bólu od oparzeń i innych obrażeń. 8-latek poddawany jest zabiegom, które mają na celu usunięcie martwiczych tkanek z poparzonych części ciała dziecka: m.in. z klatki piersiowej, pleców, głowy i rąk.
- Kamilek jest wciąż na oddziale intensywnej terapii. Ostatnie dni były dla chłopca stabilne. Jeśli ta sytuacja się utrzyma i choroba oparzeniowa nie będzie u Kamilka postępować, to pod koniec tygodnia rozważane będzie stopniowe wybudzanie małego pacjenta ze śpiączki farmakologicznej - poinformowali wczoraj (24.04) medycy.
Źródło: TVN24, Fakt