Odwiedzili grób Kamilka z Częstochowy. Niebywałe, co zastali na cmentarzu
Kilka tygodni temu cała Polska pożegnała Kamilka z Częstochowy. Tłumy osób uczestniczyły w pogrzebie malca. Po wielu dniach grób chłopca nadal jest odwiedzany przez tych, którzy chcą oddać mu hołd. Składają kwiaty, stawiają znicze, zostawiają pluszaki i modlą się.
Tragedia, która wstrząsnęła całym krajem
Do tragedii doszło 3 kwietnia w Częstochowie. Policjanci zostali wezwani przez ojca 8-latka, który zgłosił, że jego syn z obrażeniami ciała leży w łóżku. Kamilek w ciężkim trafił do Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach, gdzie przez 35 dni lekarze walczyli o jego życie. Niestety, chłopiec zmarł 8 maja.
22 maja na Facebooku pojawił się niepokojący wpis. - Chciałam poinformować, że jakieś bezduszne hieny cmentarne próbowały okraść grób Kamilka z maskotek. Były popakowane w siatki. Niestety, nie wiadomo, kto to. Padalce musiały pouciekać, słysząc nadchodzących ludzi. Kim trzeba być, żeby móc posunąć się do czegoś takiego? Oby tym, którzy to zrobili, łapy połamało!!!! - napisała kobieta, która była na cmentarzu w Częstochowie.
Kancelaria cmentarza zaprzecza jednak tym doniesieniom. - Nie było żadnej grabieży - powiedziała pracownica kancelarii w rozmowie z dziennikarzami portalu o2.pl. Pluszaki i maskotki faktycznie zniknęły z grobu Kamilka z Częstochowy, ale nie jest to efekt kradzieży. - Grób został uprzątnięty przez rodzinę dziecka - wyjaśniła kobieta.
Nagranie z komunii hitem internetu. Ksiądz nie mógł powstrzymać śmiechuPolacy tłumnie odwiedzają grób Kamilka
Pamięć o chłopcu nie zniknęła. Na cmentarz, na którym jest pochowany, przyjeżdżają osoby z całej Polski, w tym oczywiście z Częstochowy. Modlą się i są pogrążeni w zadumie. Na grobie 8-latka leżą dziesiątki pluszaków, a między nimi widać kopertę z listem do Kamilka. Wokół grobu ustawiono białe znicze z napisami: "Zostaniesz w naszej pamięci", "Pozostaniesz na zawsze w sercach tych, którzy cię kochali". Zniczy jest tak wiele, że zastawiają sąsiednie groby i ścieżkę.
- Straszne emocje, trochę się uspokoiłem. Mam dwie córki, czternastolatkę i półroczną, nie wyobrażam sobie, jak można skrzywdzić dziecko! Ile on bólu zniósł, cierpienia, serce mi się ściska z żalu - mówił napotkany przez dziennikarzy Faktu pan Michał, który przyjechał odwiedzić grób Kamilka w przerwie między zmianami w jego miejscach pracy.
Co nowego w śledztwie?
Wejście oraz okna w domu Kamilka pokryte są płytami. Zaraz po śmierci chłopca, ktoś ostrzelał okna w mieszkaniu, w którym 8-latek został skatowany. Pod eskortą policji zostało ono opuszczone przez rodzinę malca. Mieszkanie obecnie pozostaje do dyspozycji prokuratury i policji.
Pod lupą śledczych jest nie tylko rodzina Kamila. Prokuratura bada nieścisłości między informacjami przekazywanymi przez pracowników socjalnych i faktycznymi działaniami podjętymi w rodzinie skatowanego 8-latka. - Powiem wprost. MOPS w Olkuszu po prostu kłamie - oświadczyła w rozmowie z dziennikarzami Onetu Karolina Sosinska, sędzia sądu rodzinnego.
- Raport MOPS był tylko jeden. I nie mówił o przemocy, a jedynie o "niewydolności wychowawczej", bo matka tego zmarłego chłopca jest nieco, że tak powiem, nieogarnięta, niezaradna. MOPS ani słowem nie wspomniał o przemocy, materiały są w sądzie, to można udowodnić - dodała sędzia.
Źródło: o2.pl, Fakt, Onet