Nieprawdopodobny wypadek na plaży w Łebie. "Wiele w życiu widziałem, ale..."
Turyści wypoczywający dziś (11.08) na plaży w Łebie zapewne nieźle się zdziwili. Tuż przy linii brzegowej, obok falochronu, stał rozbity samochód osobowy. Co się stało?
Nietypowy wypadek w Łebie
Służby ratunkowe zostały zawiadomione o nietypowym wypadku w piątek ok. 9:00. Doszło do niego na plaży wschodniej w Łebie. Samochód osobowy marki Renault Kangoo zderzył się z falochronem, po czym utknął w wodzie.
Jak donoszą reporterzy “Faktu”, kierujący pojazdem uciekł z miejsca zdarzenia, dlatego założono, że doprowadził do wypadku, będąc pod wpływem alkoholu. Na razie nie udało się go zatrzymać.
Miał wsiąść do złego pociągu i przepaść. Przekazano przykre informacjeSłużby nie zetknęły się jeszcze z takim zdarzeniem
Służby przyznają, że nie spotkały się jeszcze z takim zdarzeniem. - Wiele w życiu widziałem, ale widocznie nie wszystko - napisał na Twitterze niedługo po interwencji Sebastian Kluska, dyrektor Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa.
W usuwaniu skutków wypadku, który wzbudził spore zainteresowanie plażowiczów, oprócz jednostek Państwowej Straży Pożarnej, brały też udział zastępy Ochotniczej Straży Pożarnej w Łebie oraz Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa (SAR-BSR) Łeba.
Kierowca mógł być nietrzeźwy
Służby interweniowały na plaży zapełnionej urlopowiczami. Strażacy relacjonowali, że oprócz usunięcia rozbitego auta, trzeba było też zabezpieczyć teren i usunąć z linii brzegowej wyciekające z pojazdu płyny eksploatacyjne.
Wokół auta rozrzucone były butelki po alkoholu, co dodaje argumentów do tezy, że kierowca w momencie wypadku był nietrzeźwy.
Źródło: “Fakt”