Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Fakty > Jarosław Kaczyński ponownie zaczął dręczyć osoby transpłciowe. Nagonka na LGBT+ ruszyła pełną parą
Anna Dymarczyk
Anna Dymarczyk 04.07.2022 08:54

Jarosław Kaczyński ponownie zaczął dręczyć osoby transpłciowe. Nagonka na LGBT+ ruszyła pełną parą

jarosław kaczyński
ANDRZEJ IWANCZUK/REPORTER

Jarosław Kaczyński rozpoczął już kampanię wyborczą, mimo że jest dopiero lato i rok 2022. Postanowił znów rozpętać też nagonkę na LGBT+, tym razem wyśmiewając grupę, która spośród nich ma wciąż najtrudniejszą sytuację - osoby transpłciowe. Słowa lidera PiS są zwyczajnie oburzające.

Celowanie w słabszych i ich wyśmiewanie połączone z całkowitym niezrozumieniem tematu daje idealne połączenie - Jarosław Kaczyński po prostu robi z siebie głupka, którego wciąż kochają miliony niezauważające w ogóle nadużyć wielkiego prezesa.

Jarosław Kaczyński ponownie zaczął dręczyć osoby transpłciowe. Nagonka na LGBT+ ruszyła pełną parą

2020 rok. Wybory prezydenckie, w których startował Andrzej Duda z powodu pandemii zostały przeniesione na lato. PiS kontynuował bardzo przeciwną osobom LGBT+ retorykę, pokazując je jako zagrożenie dla polskiej rodziny.

W tym samym roku protesty osób LGBT+ i ich sojuszników na Krakowskim Przedmieściu z racji aresztowania aktywistki Margot za okrycie pomnika Jezusa przy kościele św. Krzyża tęczową flagą zamieniły się w policyjną jatkę. Kilkadziesiąt osób trafiło na dołek, część została wywieziona do posterunków wokół Warszawy.

Solidarnościowe protesty jedynie wzmacniały retorykę PiS, a w sprawę zaangażowali się również narodowcy "broniący" kościołów i symbolu krzyża przed... tęczowymi flagami. Wydarzenia tamtego czasu odbiły się szerokim echem na świecie, w zachodnich mediach Andrzej Duda i PiS były ostro krytykowane za dyskryminujące podejście do mniejszości. Polaryzacja pomogła jednak ostatecznie Dudzie wygrać wybory, choć wynik ostateczny pokazywał, że Rafał Trzaskowski był bardzo blisko tego, by odebrać PiS prezydencki fotel.

Choć następne wybory dopiero jesienią 2023 roku, Jarosław Kaczyński już rozpoczyna kampanię wyborczą od tego, co jego zdaniem (a zapewne również speców od wizerunku) sprawdziło się najlepiej w ostatnich latach - nagonki na LGBT+.

Tym razem najbardziej poszkodowaną grupą są ci, którzy pozostają wciąż w najtrudniejszej sytuacji - osoby transpłciowe. Wiele z nich musi płacić swoim zdrowiem psychicznym i ogromnymi pieniędzmi za diagnozę, hormony, operacje i ostatecznie również za pozwy, bo tak, żeby móc w pełni przejść tranzycję i w dokumentach otrzymać nowe dane, trzeba pozwać swoich rodziców.

W szereg osób transpłciowych wpisują się również osoby niebinarne, czyli takie, u których płeć jest kwestią bardziej skomplikowaną i płynną. Takie osoby nie wpisują się w klasyczne podziały damsko-męskie.

Osoby transpłciowe nie mają również łatwo w, zdawałoby się, kiedyś przyjaznym dla nich środowisku - na sile przybiera ruch tzw. LGB, który wyraźnie wyklucza osoby transpłciowe i neguje kwestie związane z ich tożsamością. Jako, że ruch wywodzi się od odłamu radykalnego feminizmu, osoby wykluczające w ten sposób nazywa się terfami (od trans-exclusionary radical feminist) - w zalinkowanym artykule można przeczytać o tym, kim są terfy i w jaki sposób szkodzą osobom transpłciowym.

Jarosław Kaczyński opowiada o tym, jak widzi sytuację osób transpłciowych, kpiąc z nich na oczach setek tysięcy osób. Kiedyś może skorzystać również z pomocy osób, które walkę z osobami transpłciowymi wzięły sobie na sztandary.

Jarosław Kaczyński rozkręca nagonkę na osoby transpłciowe

- Jeżeli gdzieś jest moda, by Krysia została Stasiem, a Staś Krysią, to nie znaczy, by w Polsce była taka moda. Po prostu tyle - mówił w Kielcach Jarosław Kaczyński podczas wiecu wyborczego.

Tłum oklaskiwał polityka jeszcze przez długi czas po tej wypowiedzi. To już kolejna jego tego typu wypowiedź w ostatnim czasie podczas spotkań z wyborcami.

- Mamy elementarną wiedzę z biologii, wiemy, że płeć jest zdecydowana na poziomie chromosomów. I że rzeczywiście zdarzają się przypadki, to jest mniej więcej promil, jeden na tysiąc, że człowiek ma jakieś zachwianie w świadomości. I takim ludziom trzeba pomóc, w skrajnych wypadkach trzeba przeprowadzić operację, ale to nie oznacza, że po tej operacji mężczyzna będzie kobietą a kobieta mężczyzną - mówił w Białymstoku.

Słowa wyglądają jak żywcem wyjęte z tego, co pisze m.in. szeroko krytykowany przez Polską Akademię Nauk influencer Łukasz Sakowski z bloga To tylko teoria, który mimo upomnień ze strony środowiska naukowego wciąż twierdzi, że "biologii nie da się oszukać". Badania na całym świecie wskazują, że kwestia chromosomów i płci nie są takie proste, jak mogłoby się wydawać. Jarosław Kaczyński nie interesuje się jednak tym tematem.

Kaczyński szczególnie w Kielcach starał się obudować swoją wypowiedź żartobliwym kontekstem. W ten sposób przedstawia te tezy swoim wyborcom, starając się bardzo skomplikowane zjawisko sprowadzić to dowcipu.

Kolejne wystąpienia będą wyglądać podobnie, a osoby transpłciowe są łatwym celem - ze wszystkich grup w nie uderzać najłatwiej, bo sojusznicy agresorów pojawiają się w nieoczekiwanych miejscach, a to grupa, która potrzebuje najwięcej pomocy ze strony państwa.

Nagonka będzie trwała. Nie wiadomo, czy nie zaowocuje ponownymi protestami, ale nawet, jeśli nie, uderzy w tysiące transpłciowych osób, szczególnie dzieci - tych mieszkających w małych miastach i na wsi, otoczonych w swojej rodzinie zwolennikami partii rządzącej lub po prostu osobami z konserwatywnym światopoglądem, tych, które będą potrzebowały pomocy od najbliższych i jej nie otrzymają, a zamiast tego spotkają się nie tylko z niezrozumieniem, ale też nienawiścią, tych, które wyśmieje konserwatywny lekarz, "bo to przecież moda".

Uderzanie w najbardziej wrażliwą grupę jest chwytem na miarę Jarosława Kaczyńskiego - wydawałoby się, że sprytnym, ale w rzeczywistości bardzo niskim.

Artykuły polecane przez Goniec.pl:

Źródło: Goniec.pl