Wyszukaj w serwisie
Goniec.pl > Zdrowie > Była martwa przez 27 minut. Gdy się obudziła, napisała na kartce 3 słowa
Patryk Idziak
Patryk Idziak 03.09.2024 15:59

Była martwa przez 27 minut. Gdy się obudziła, napisała na kartce 3 słowa

szpital
Fot. Pixabay/Parentingupstream

Nad tym, czy istnieje życie po śmierci, ludzie zastanawiają się od zarania dziejów. Nieliczni, którzy doświadczyli śmierci klinicznej, są jednak pewni, że koniec jest początkiem czegoś nowego. Amerykanka Tina Hines, której serce stanęło na 27 minut, po przywróceniu funkcji życiowych natychmiast poprosiła o długopis. Zapisała jedynie trzy krótkie słowa.

Była "martwa" przez niemal pół godziny. Zdradziła, co się z nią działo

W 2018 roku Tina Hines, mieszkająca w Kalifornii, wybierała się z mężem do ich drugiej posiadłości w Phoenix. W największym mieście stanu Arizona mieli spędzić trochę czasu razem. Tuż przed wejściem do samochodu, by rozpocząć podróż, kobieta upadła na podjeździe, bezwładnie uderzając głową o twarde podłoże.

Jej mąż niezwłocznie chwycił za telefon, wezwał służby, po czym sam przystąpił do akcji ratunkowej. Niestety oddech Tiny był niewyczuwalny, a serce przestało pracować. Mózg jednak nadal był aktywny. Sceny, które się potem rozegrały, po prostu mrożą krew w żyłach.

Za taką kwotę Piotr Rubik sprzedaje warszawską willę. Polacy w szoku: "cena jak z kosmosu" Rosjanie uderzyli na ukraińskie miasto. Dziesiątki ofiar i ponad 180 rannych

Twierdzi, że doświadczyła czegoś niezwykłego. Zobaczyła, co czeka ludzi

Po jakimś czasie na miejsce przybyło pogotowie. Ratownicy, obawiając się, że tak długi brak akcji serca może spowodować nieodwracalne uszkodzenie mózgu, postanowili od razu użyć defibrylatora. Działania nie przynosiły oczekiwanego rezultatu i dopiero po szóstym razie krążenie wróciło.

Kobieta otworzyła oczy, nerwowo poprosiła o coś do pisania. Gdy chwyciła do ręki długopis, zanotowała tylko jedno zdanie: “To jest prawdziwe”. W późniejszej rozmowie z mężem powiedziała mu, że przez te 27 minut śmierci klinicznej był przy niej Jezus. Zabrał ją do raju.

Lekarze jej stan nazwali cudem. To był przełom w jej życiu

W szpitalu stwierdzono u Tiny Hines jedynie wynikające z upadku pęknięty mostek, kilka złamanych żeber i ranę na czole. Poza tym wszystko było w porządku – nie wykryto żadnej niepełnosprawności czy zmian w mózgu. Dla kobiety było oczywiste, że zasługę należy przypisać Bogu.

Czytaj także: Katarzyna Grochola grubo wypaliła o wierze i księżach. Padły mocne słowa

Wcześniej Tina wierzyła w Niebo, religia zajmowała ważne miejsce w jej życiu, ale dopiero wstrząsające wydarzenie otworzyło jej oczy. Po latach tamten moment wspomina ze spokojem, a swoją historię i to, jakie zmiany zaszły w jej postrzeganiu świata, opisała w książce “Heaven... It's Real: How Dying Changes Living”.